Once and for always bye kilogramom!!!
Cześć :!: :!: :D
Żyję ze swoimi wstrętynymi kilogramami, czuję się okropnie, najchętaniej bym leżała i płakała cały dzień, ale hola hola :!: :evil: Nie tędy droga :x :!: No więc zaczynam od jutra tzn 30 stycznia 2005 roku [color=indigo][size=18][color=violet]Bez picu... po prsotu nie mam ochoty dalej budzić się rano i widzieć te moje oponki, potem ubierać się w jeansy, z których "wylewa" się moje ciałko. Następnie idę do szkoły, potrafię nic nie zjeść, ciągle wydaje mi się, iż słyszę innych myśli "...ale ona jest gruba..."
"co za wstręna figura"
"...co ona ze sobą ostatnio zrobiła??? Kiedyś taka nie była!!!..." Chyba dostałam bzika na tym punkcie.
Ważę 59 kilogramów, mam 165cm i czuję się fatalnie. To może nie brzmi zbyt zachęcająco, ale i tak proszę o pościki, nawet jeśli miałyby to być jakieś niezbyt miłe, przynajmniej będę wiedziała, że ktoś wie o takim brzydkim kaczątku....ale to już koniec...zaczynam z tym walkę :!: Waga pokaże mi 48 kilogramóchów, wejdę w te czarne spodnie bez trudu, wyciągnę z szafy na górze obcisłe bluzki, nie będę się już wstydziła mojego ciała :!: tzn. jego nad :lol: miaru
Zaczynam 1000 kcal. Pomimo tego, że jestem teraz tak nażarta, to zrobię sobie herbatkę zieloną, a myśli mam pozytywne w miarę, jak myślę o mojej przyszłej figurze.......ach :o
To będzie to :!: A do tego czasu(po oczywiście też) żalić, rozpaczać, cieszyć i marzyć będę tutaj. No to papa :wink: :!: