busy buzz... loosing weight...
Cześć Słoneczka
Powinnam wypisać wymiary, ale nie znam ich i może to nawet lepiej...
Listopad/grudzień 2004 był okresem sukcesu dietowego (spadłam do 63 kg), ale najpierw święta, potem sesja i jak spadochroniarz ląduję znowu na 68 kg...
Jakże mi wstyd..
Zyskałam 5 kg...
Straciłam ładną linię żuchwy, ledwo zauważalne, ale jednak kości biodrowe, śliczne obojczyki... i zadowolenie z siebie...
Dlatego dziś zaczynam od nowa.
Wcześniejsze sukcesy zawdzięczam SB, więc chyba do niej wrócę, ale zanim to nastąpi postanowiłam zafundować sobie kilka dni bez jedzenia (no prawie) w miarę rozsądnie, żeby nie zemdleć na żadnym egzaminie... i zachować przytomność umysłu.
I takim to właśnie sposobem zaczynam dzis od wodniczka...
wspierajcie mnie...
na szczęście jest już 12:50 a ja dziś :
2 szklanki wody
Regulavit
2 szklanki herbatki... i idę zrobić kolejną