-
jak się cieszę że wróciłaś :) :!: :!: :!:
mi zależy żeby do kwietnia już chociaz troche lepiej wyglądać - jadę na ślub kuzynki z moim byłym chłopakiem (których, notabene, zestwatałam ze sobą :)) wiesz, takie to trochę glupie, ale będzie cała rodzinka i zalezy mi żeby fajnie wyglądać.
ale oczywiście to nie jest moja glowna motywacja. motywacją jest lato, plaża i moje własne poczucie wartości :)
wczoraj bylo:
- 1300 kcal
- zero ćwiczenia (byłam tak padnięta wieczorem, że po jedzeniu poszłam odrazu spać (!)
- po 21.00 nie jadłam
wnioski:
jak wstaje o 5.30 (nie codziennie) to nie moge jeść natychmiast śniadania bo potem nie wyrobię się przez caly długi dzień do 1000 kcal (tym bardziej nie jedząc cieplych posilków tylko jakies kombinacje:); wracam przed 21.00)
ale idę do przodu. mam nadzieję zmieścić się dzisiaj w 1100 no i poćwiczyć. może się uda :)
powodzenia Tobie! w 1500 zmieści sie od czasu do czasu jakis torcik :D opisuj mi dokładnie jak smakuje! :) (mnie nie kuszą torty, dręczy mnie zwykły głód, na cokolwiek)
Pa, miłego dnia i pracuj ładnie! (żebyś została pracownikiem miesiąca :) )
-
heyah..
czesc to ja...
widze ze sie pytlas czy na 1500 mozna schudnac.Wydaje mi sie ze za duzo sie nie zrzuci ale mozna najpierw zejsc na 1500 bo to dla organizmu jest jednak za duza zmiana jak zaczynasz nagle jesc polowe tego co zwykle.Czulam ze z moim zoladkiem z nie bylo db.Potem z 1500 mozna zejsc na mniej i jeszcze mniej az do 1000 kiedy sie na pewno chudnie.Pewnie sama zauwazylas efekty juz po tych kilku dniach.
Najwazniejsze to zmotywowac sie wy3mac ten okres a potem juz tylko cieszyc sie swoim sukcesem.
Pomysl sobie o ludziach ktorzy waza bd duzo i sie odchudzaja.Ty masz tylko kg to naprawde nieduzo.Mysle ze powinnysmy poczekazc z 1000kcal do wiosny.Od kilku lat zawsze na wiosne chudlam bez zadnych diet bo wtedy jest cieplej i masz wiecej energii.
Nie mam sie za bd czym pochwalic ostatnio wiec sie nie chwale.Wczo byla ta impreza wyskakalam sie troche ale zjadlam za duzo.
No nic jutro bede sie tym martwic bo dzis juz nie mam sily.
Buzka
-
u mnie dzisiaj bylo 1600 kcal:) + 1 godz. ruchu. efekty widze, ale jak to u mnie bywa zawsze najpierw na twarzy i piersiach :( tylek spada dopiero jak u góry jest szkielet :D
zważę się w pt. rano.
bede chyba jednak próbować jesć poniżej 1500.
jestem rzeczywiście głodna cały czas, ale podejrzewam, że to z myslenia o jedzeniu. aż do 2 godz. temu bylo 1300, ale przyszedł mój przyjaciel i poinformowal mnie, ze po 23 latach pracy - jako dyrektora firmy, zwolniono go.... no i wypadało napic sie z nim...
smutno....
pozdrawiam serdecznie. nie imprezuj tyle i grzecznie wróć na ścieżkę 1500 kcal :D
:-*
-
twazr mi schudła, zważe sie jutro. z kaloriami bylo dzisiaj pewnie tak samo jak wczoraj.
wykańcza mnie psychicznie to liczenie kalorii!!!! na 100% jem więcej niż normalnie. cały czas o myślę o jedzeniu i to mnie strasznie stresuje (a na brak stresu na uczelni i w pracy nie narzekam :)) muszę cos wymyslić, bo się powoli zniechęcam:(
krótka analiza przypadku :D
moje słabości:- nie cierpię liczenia kalorii
- nie cierpię regularnego jedzenia (wolę coś w locie, jak mnie glód ściska)
- często zapominam o białku (mięso, ryby,strączkowe) i objadam się weglowodanami typu mleko, płatki, chleb - a podobno przy takiej budowie, jak moja (tyłek, biodra, uda do wymiany:)) trzeba jeśc duzo białka przyspieszającego przemianę materii - i orzeszkami
- bezmyślnie wciągam to, co na co nie mam ochoty np. słodycze (nie przepadam)
- jem w nocy (ucze się lub imprezuję)
- nie lubię byc głodna
- szybko sie zniechęcam (stresuje mnie dieta, nie moge wtedy skoncentrować sie na niczym innym, wpadam w dołki emocjonalne)
- ciągłe eksperymenty dietetyczne (co rozregulowuje przemianę mat.)
- za dużo kawy, za mało wody
mocne strony:
- uwielbiam warzywa i owoce, jogurty, mleko
- nie przepadam za słodkościami (ciastka, cukierki, itp.)
- nie przepadam za tłustym jedzeniem (typu kiełbasy, mięcha, sosy)
- moge nie jeść wcale po wyznaczonej godzinie
- potrafie wogóle zrezygnować z jakichś pokarmów (wtedy wcale nie kuszą)
- ruch to dla mnie przyjemnosć i jak sobie jakiś plan opracuje to raczej szybko nie rezygnuję
cel:
schudnąć 6 kg
czas:
do końca marca - 2-3 kg
do czerwca - pozostałe 3-4 kg
Uzwględniając powyzsze i pomimo tego nadal nie rezygnując :) obiecuję więc uroczyście od dzisiaj:
- chudnąć wolniej, ale z sympatią dla siebie i bez stresu (I WRESZCIE RAZ NA ZAWSZE!)
- codziennie ruszac się
1. orbitrek 50 min.
2. rano - skakanka 200, hantle na ręce i agrafka na uda
- nie liczyc kalorii, ale wrócić do pierwotnego planu, odrobine zmodyfikowanego (tak żeby nie mieć niedosytu pscychicznego i nie dojadać)
* warzywa i owoce (bez bananów)
- bez ograniczeń (podobno z owocami nie można przesadzać, ale i tak nie są najtańsze, a poza tym przecież chcę mieć ładną cerę i jędrne cialo:))
* twarogi
* jogurty (odtłuszczone, niesłodzone lub naturalne), maślanka, kefir
* drób, ryby (też wędzone)
* awokado, oliwa z oliwek (z umiarem)
* chleb chrupki pełnoziarnisty i otręby
* dżem z fruktozą
* mleko 0 - 0,5%
- nic nie jeść po 21.00 (ew. szklanka mleka, wina; chodze spać zazwyczaj o 1.00)
- 2 l. wody / dzień obowiązkowo
Cóż za zmagania, ale mam nadzieję kiedyś siągnąć wreszcie swój cel:)
[/b]
-
:)
No no no ale sie rozpisalas....
wiesz co masz racje z tym liczeniem kalorii to meczy psychicznie.Przestan liczyc i rob ta diete tak po swojemu jak chcialas na poczatku.Znasz przeciez siebie najlepiej i czujesz intuicyjnie jak to zrobic.Ja wiem ze nie potrafie zyc bez liczenia kalorii.Nawet jak sobie mowie ze nie bede dzis liczyc to i tak potem robie to w myslach.
Ja od jutra startuje z nowym planem bo ten wczesniejszy nie wypalil zupelnie.To moja wina bo odpuscilam a to dlatego ze ciagle mi sie wydaje ze mam jeszcze duzo czasu i ze i tak schudne.Chce przez caly marzec jesc 1300dziennie i cwiczyc 40min tego areobiku ktory mam na DVD.I po tym pierwszym miesiacu zobaczymy jakie beda efekty.Jesli bedzie db to bede to ciagnac dalej.Jesli nie to cos zmienie.
Napisalas ze twoja motywacja slabnie.Kazdy ma jakies tam swoje sposoby zeby sie zmotywowac.W chwilach slabosci pomysl sobie tak:
- jak to wy3mam to za kilka tyg bede wygladac tak jak tego chce
- jak do tej pory idzie mi bd db i nie moge tego teraz zaprzepascic
- bd duzo osob sie odchudza i odpnosi sukcesy ja tez tak moge
- jak to mi sie uda to ze wszystkim innym tez sobie poradze
i pamietaj ze zawsze mozesz na mnie tu liczyc.Postaram sie pomoc Ci w miare mozliwosci.
A z tym odchudzaniem to jest tak ze to wszystko sie dzieje w naszej glowie i najwazniejsze jest nastawienie.Nie mozna sie zalamywac jak cos nie wyjdzie tylko wziasc sie w garsc i dalej robic swoje.Znam kilka osob ktore nigdy sie nie odchudzaly nie byly grube a jak zaczely to przytyly.To przez to ze sie czuje takie cisnienie.Tego nie mozna tamtego nie mozna i ciagle sie mysli o zarciu.A jak latwo jest schudnac jak sie sie w kims zakochasz...jestes ciagle szczesliwa i nie chce ci sie jesc.W zeszlym roku zrzucilam tak 7kg(!) bez diety.Ale teraz widocznie moj chlopak sie zuzyl bo juz tak na mnie nie dziala.Denerwuje mnie jak mi mowi ze nie mam sie odchudzac ze db wygladam i ze zawsze bede mus sie podobac.To moze jest mile ale malo motywujace.
Do 1marca mam jeszcze 4dni ale sprobuje zaczac juz jutro.Zobaczymy jak to bedzie.
Daj znac jak poszlo z wazeniem i od jutra zaczynamy zmodyfikowana diete.
3maj sie Rybka
-
właśnie wróciłam z siłowni - bylo tylko 35 min. ruchu (bo facet przez 25 min. gadał).
ważyłam się - 52,7 kg (czyli spadek o 0,7 :)) pewnie przez te regularne ćwiczenia bo jadłam paskudnie. dodatkowo jeszcze jestem przed okresem i wczoraj w nocy znowu imprezowałam. więc chyba warto ćwiczyć :)
zaraz zrobie jeszcze 20 min orbitreka + hantle.
z mojego planu wykreslam zupełnie pieczywo - poczytałam troche rad kulturystów :) czyli powrót do planu A. poniżej skopuję informacje, na których sie opieram - może komus to sie spodoba.
nieliczenia kalorii działa!!! :) jest godz. 13.00, a ja na liczniku mam zaledwie 300 kcal (a wczoraj o tej porze bylo ok. 700:)). wstałam zupełnie z innym nastawieniem i nawet lekki glód mi nie przeszkadza bo wiem, ze mogę go za chwilę w pełni zaspokoić dobrym jedzonkiem :)
miśka, dzieki , ze jesteś! jakoś razem wytrwamy do wiosny :) mój facet, a dokladnie mąż :), też mnie nie motywuje. mówi, że mu sie podobam i że wymyślam z tym odchudzaniem. ale wyobraż sobie jak bardzo oko im zbieleje jak na nasze nowe ekstra ciałka zalozymy jakąś ekstra bieliznę .... :D
buziaki! @ ->--
-
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...c81/weight.png[img]
Organizm nie jest monolitem, jak wielu z Nas się wydaje. Pozostaje on w tzw. stanie dynamicznej równowagi.
Oznacza to, że każdego dnia tracimy i odbudowujemy kilkadziesiąt gram elementów ciała. Zasada ta dotyczy również tkanki tłuszczowej. Co więcej, istnieją nie tylko pokarmy, które hamują rozpad tłuszczów a nasilają ich gromadzenie, ale i takie, które działają odwrotnie. Układając więc odpowiednio dietę - nie ma potrzeby ograniczania objętości pokarmu, a jedynie należy zadbać o jego właściwą jakość. A oto receptura, która w tym pomoże: Węglowodany (cukry) – hamują rozpad i nasilają gromadzenie tłuszczów – należy dążyć do drastycznego ograniczenie ich udziału w diecie.
Tłuszcze pokarmowe – te wprawdzie (wbrew obowiązującej opinii) nie nasilają gromadzenia tłuszczu przy niedostatku węglowodanów, mogą jednak utrudniać jego rozpad – spożycie ich należy więc bezwzględnie ograniczyć.
Białka – nasilają rozpad i utrudniają gromadzenie tłuszczów – skuteczna dieta powinna obfitować w produkty wysokobiałkowe.
Błonnik – sam pozbawiony wartości energetycznej odbiera dodatkowo energię, uniemożliwiając wchłanianie substancji energetycznych i nasilając pracę pasażu trawiennego – udział blonnika w diecie powinien być szczególnie wysoki.
L-karnityna – “witamina” spalająca tłuszcz, bez niej organizm nie zlikwiduje zapasu tkanki tłuszczowej, lecz zapas ten będzie powiększał – absolutnie niezbędna w diecie redukcyjnej, mało rozpowszechniona w żywności, najlepiej uzupełniać ją suplementami odżywczymi (do nabycia w aptekach i zielarniach).
Na jakich produktach należy oprzeć dietę redukującą tkankę tłuszczową w ekspresowym tempie?
Bezenergetyczne warzywa bogatoresztkowe, świeże lub gotowane, które należy spożywać bez ograniczeń, w dużych ilościach, im więcej tym lepiej: sałata, cykoria, kapusta biała, kapusta czerwona, kapusta włoska, kapusta pekińska, kapusta kwaszona, ogórki, ogórki małosolne, papryka zielona, pomidory, seler naciowy, koper naciowy, rabarbar, brokuły, bakłażany, kalafior, seler korzeniowy, fasolka szparagowa, pieczarki, rzodkiewki, szparagi, szpinak, cukinia, dynia, kabaczek, endywia, jarmuż, karczochy, botwina, kalarepa, rzepa, szczaw, szczypiorek, pędy bambusa i kiełki.
Gotowane lub pieczone produkty bogatobiałkowe, które mogą być spożywane bez ograniczeń,
gdyż przyspieszają redukcję wagi, jednak z uwagi na aspekt zdrowotny nie powinno się nimi przejadać: dorsz, mintaj, morszczuk, tuńczyk, szczupak, flądra, karp, kargulena, karmazyn, leszcz, ostrobok, płoć, pstrąg, sieja, owoce morza, pierś kurczęcia, pierś indyka, chudy biały ser, beztłuszczowy i bezcukrowy jogurt, białka z jajek (można przyrządzać z nich omlety na patelni teflonowej).
Ubogo kaloryczne warzywa i owoce, świeże lub gotowane, co do których zachować należy rozsądne umiarkowanie
(mogą stanowić podstawę nie więcej jak 1 posiłku w ciągu doby): marchew, buraki, brukiew, cebula, pory, pietruszka korzeniowa, nać pietruszki, arbuzy, melony, grapefruity, cytryny, agrest, poziomki, truskawki, maliny.
Produkty tłuszczowe niezbędne do utrzymania nienagannego stanu zdrowia, które należy spożywać codziennie,
ale alternatywnie (wybierać jeden z nich danego dnia), nie przekraczając porcji rekomendowanych w nawiasach: oliwki z oliwek, olej rzepakowy, lniany lub sezamowy (1 łyżka stołowa jako dodatek do jarzyn), tłuste ryby (np. węgorz, łosoś, śledź, makrela, halibut itp. ok. 50 g.).
Do komponowania posiłków używać można wszelkich przypraw, z wyłączeniem cukru (zastąpić słodzikiem) i z ograniczeniem soli.
Produkty, które nie zostały wymienione powyżej (np. słodycze, owoce, przetwory mączne, wyroby cukiernicze i piekarnicze) należy uznać za “zakazane”. Efekty podobnej diety ulegają znacznemu wzmożeniu, gdy jednocześnie prowadzona będzie suplementacja L-karnityny. L-karnitynę stosować należy w dawce 600-1000 mg na dobę.
Omawiana tutaj dieta jest dobrze tolerowana i bardzo lubiana przez łakomczuchów, gdyż nie ogranicza objętości pokarmu (można się najeść do syta) oraz przewiduje pewne “dyspensy”. Dyspensa polega na tym, że jeden posiłek w tygodniu (np. sobotnia kolacja) obfitować może absolutnie we wszystkie, nawet na codzień zakazane, produkty spożywcze. Takie jednorazowe obżarstwo w żaden sposób nie spowalnia tempa utraty wagi.
Jeżeli ktoś marzy o modelowej sylwetce, a jednocześnie podoba mu się zaproponowany schemat żywienia, niech rozpocznie dietę od dziś .
Wiele tzw. “drakońskich diet” polega na drastycznym ograniczeniu kalorycznych składników pokarmowych. Organizm walczy jednak o utrzymanie swojego status quo. Wytłumia metabolizm, dopasowując go do obniżonych porcji energii i w ten sposób oszczędza tłuszcz zapasowy. Co gorsza, niedobór wartościowych składników pokarmowych zubaża odporność i sprzyja chorobom.
mgr farm Sławomir Ambroziak
[/img]
-
article
JAK JEŚĆ
Kilka podstawowych zasad, jakie będą nas obowiązywały w trakcie odchudzania:
Konsekwencja, cierpliwość i wytrwałość-bez tego ani rusz.
Jemy 5-6 posiłków dziennie.
Im wcześniej tym więcej im później tym mniej
Zasada brzmiąca nieco podobnie do poprzedniej- Im wcześniej tym więcej węglowodanów (złożonych, bo o prostych staramy się ich unikać), im później tym mniej węglowodanów, a więcej białka.
Warto to zaznaczyć osobno-Unikamy węglowodanów prostych, a więc wszelkiej maści słodyczy, DUŻEJ ilości owoców i miodu(zawierających fruktozę), a także dwucukrów, a więc sacharozy(występującej w słodyczach, czasami dosładzanych sokach owocowych, płatkach śniadaniowych itp.) i laktozy zawartej w produktach mlecznych(tu jednak spokojnie można rano wciąć sporą porcję produktów mlecznych, aby zapewnić organizmowi wapń i witaminy D, B12 itp.). W ten sposób ograniczymy w diecie produkty powodujące gwałtowny wyrzut insuliny, a więc te sprzyjające odkładaniu się tkanki tłuszczowej.
Staramy się jeść jak najwięcej ciepłych rzeczy (obowiązkowo ciepły obiad) i pić ciepłych napojów bezkalorycznych. Ciepłe posiłki sycą na dużo dłużej.
Dbamy o odpowiednią ilość błonnika w diecie, który pozwala dłużej czuć się sytym, a także działa jak miotełka na układ pokarmowy. Jemy więc dużo warzyw i pełnoziarnistych produktów zbożowych.
Pijemy dużo wody, przede wszystkim niegazowanej, mineralnej, średnio, lub nisko mineralizowanej, herbaty, naparów ziołowych. To pomaga organizmowi oczyścić się z toksyn, których produkuje szczególnie dużo w trakcie odchudzania. Picie dużych ilości wody pozwala też osłabić nieco uczucie głodu, co w początkowej fazie diety może mieć kluczowe znaczenie.
Ograniczamy spożycie soli, która może być przyczyną opuchlizny, a tym samym fałszować wyniki diety. Poza tym warto dać odpocząć nerkom. Soli i tak jest wystarczająco dużo w naszym jadłospisie bez dodatkowego dosalania potraw.
Mocno zmniejszamy spożycie tłuszczy nasyconych, a zamieniamy je na cenne tłuszcze nienasycone, a więc głównie roślinne( oliwa z oliwek, olej z pestek winogron, wszelkiego rodzaju pestki, orzechy dostarczające także dużo witaminy E) i rybie, które są źródłem m. in. tzw. kwasów omega 3, bardzo cenionych w profilaktyce chorób układu krążenia. W żadnym wypadku nie należy zupełnie unikać tłuszczy, są one niezbędne i dla zdrowia i dla urody(szczególnie, jeśli chodzi o cerę).
Unikamy smażenia-to najgorszy sposób przyrządzania potraw. zapominamy o panierkach, które ciągną tłuszcz jak gąbka, a potrawy przyrządzamy piekąc, dusząc, gotując tradycyjnie i na parze. Jeśli już decydujemy się na smażenie to na teflonie i przy użyciu minimalnej ilości zdrowego tłuszczu.
Ostatni posiłek ok. 18.00
Nigdy nie jemy w biegu, ale powoli. Na posiłek trzeba czasu i spokoju. Mózg dowiaduje się o sytości dopiero po pewnym czasie od zaspokojenia głodu. Warto więc zastanowić się nad każdym kęsem.
Jemy na małych talerzykach-taki trik działa na sporo osób. Na małych talerzykach jedzenia wydaje się być więcej.
Nie ważymy się codziennie, to może stać się tylko przyczyną frustracji, gdyż waga kobiety naturalnie waha się nawet o 2 kilogramy na dobę, zwłaszcza przed okresem i bynajmniej nie wiąże się to z przytyciem, ale z zatrzymaniem wody w organizmie. Lepiej w ogóle schować wagę w kąt, lub ważyć się co tydzień, a raczej zdecydować się na mierzenie efektów centymetrem i tzw. "testem ubraniowym"- przymierzając po prostu co jakiś czas nierozciągliwy ciuch, który pokaże nam czy schudłyśmy, czy nie. To zdecydowanie bardziej obiektywna metoda.
-
cd
a wlasciwie to wez sobie to wszystko przeczytaj jak znajdziesz wolna chwile bo jest jeszcze kilka ciekawych rzeczy w tym artykule
http://www.wizaz.pl/smoczek_dieta.php
I gratulacje z okazji pierwszego zrzuconego kg teraz to juz z gorki...
-
dobre, dobre te rady, choć wczoraj chyba kierowałam się radami z innego artykułu (np."jak zaokrąglić chudzielca") :D mam na mysli wieczorne jedzenie.
a więc:
- ćwiczenia - tylko te 35 min na siłowni (treszta dnia okazała się szalona i juz nie wskoczylam na orbitreka)
- plan jedzonka - trzymałam się (pomijając lampke wina) i, jak wspomniałam, jadłam po 21.00 (jakas obowiązkowa kolacja w restauracji :))
misiulka, już zaczęłaś czy zbierasz siły? dolącz do mnie koniecznie! ślę buziaki i życze miłego weekendu!
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...43f/weight.png[img][/img]