-
Witaj Mamadu :lol:
Ja tez sie nie moglam przez dwa dni dostac na forum.Od dzisiaj dziala ale jak bedzie dalej......... :?:
Ja tez dzisiaj mialam dola,ale w pracy :(
Wykorzystuja nas jak niewolnikow i jeszcze nie ma sie komu poskarzyc.Kazdy sie boi odezwac bo wyleci albo tak "umila " prace ze sam odejdzie.Ja pracuje w tej firmie 27 lat i nic innego nie umiem wiec moge sobie tylko poplakac,co dzis uczynilam.Ale wcale mi nie lepiej :( Jutro teztam musze isc............ :(
Pozdrawiam,mam nadzieje ze jak wrocisz to cos skrobniesz :lol:
-
Dla wszystkich zmęcznych, zmartwionych i strudzonych zyciem odchudzaczek ślę specjalne rozweselające życzenia wesołego weekendu :D
http://sympatia.onet.pl/_i/sympatico...iatek_duze.gif
-
:D Dziękuje za te wszystkie wpisy!!!! Kochane jesteście!!!!! Udało mi się znowu wejść na forum... :D
Cola...tak to bywa...chociaż ja byłam w zeszłym roku na stażu w firmie, wktórej no normalnie się zakochałam. Bombowy szef, bombowa praca...śiwetna atmosfera...wkręciłam się na całego. (firma badawczo-reklamowa). Ale to był chyba jeden z niewielu wyjątków.... :roll:
Tujanko...no cóż...mega-giga dół rozmiarów Kanionu Colorado bądź rowu Marinara nadal mnie trzyma . Ano tak już jest.Jakiś kryzys...brak takiego zapału ak na początku....jakoś mi się nie chce już wierzyć, że schudne. Staje przed lustrem i mam wrażenie, że nic nie schudłam..a nawet jeśli, to ot tak..tyci. Nadal duży tyłek i tyle. A tu już 11 kilo za mną...prawie połowa....a ja nic nie widze. Może tak naprawdę to ja schudłam tylko jakieś 6 kilo ...a reszta to odeszła woda i organizm się oczyścił? Ech..ale chyba dobre i to.
Awizo...hę???? Musze sprawdzić....ja coś przez sesję i te duchoty w powietrzu jakaś mało kumata jestem 8) Dziękuje i wielki wirtualny CMOK dla ciebie.
Kath...dzięki, że wpadałaś....za Twoją sesję też trzymam kciuki.
Ech....postaram się do Was wszystkich dziś wpaść.
Dziś miałam tragiczny dzień. Jestem wykończona i fizycznie i psychicznie. to, że fizycznie, to chyba dobrze...ale to takie negatywne zmęczenie....po aerobiku czy basanie człowiek jest pełen pozytywnej energii, pomimo, że jest wykończony...a tu...bleh.
Wróciłam tak późno (ze spuchniętymi nogami) , że na fittness nie zdązyłam...a Krzyśkowi padł samochód (podobno....już ja się dowiem prawdy, leniu wstrętny :evil: ...pewnie mu się jechać nie chciało)
No to sobie w domu fundnełam na podłodze w domu zestaw ćwiczeń na kręgosłup. ( 1 godzina) Bosze....ale trzeszczało, skrzypiało i się ustawiało..... :shock: Ale to dobrze...kręgi wróciły na prawidłowe miejsce. Boleć też od razu przestało.
Rany...ile ja nie pisałam...wczoraj zjadłam 1500 kcal, na basenie byłam.
A dziś:
PIĄTEK, 55 dzień
Śniadanie: płatki z mlekiem i truskawkami = 290 kcal
Obiad: dużo surówki z różnych warzyw+ 2 garście makaronu =350 kcal
Kolacja: 1 banan + pare truskawek+ 0.5 litra soku fit Hortexu (ten wiśniowy :oops: ) =280 kcal
Nieplanowane jedzenie: 3 plasterki szynki = 100 kcal
Suma: 1020 kcal
Powiem, że jestem zadowolona....pomimo stresu i zmęczenia nie pocieszałam się słodyczami....a już sobie chciałam kupić gorzką czekoladę w ramach uzupełnienia magnezu (tak, tak...zawsze się znadzie powód) ale ją odłożyłam w sklepie.
-
hej mamadu!
mam nadzieje, ze dol niedlugo przestanie Cie trzymac...
pomysl sobie tak... schudlam juz 11 kilo wiec co to dla mnie drugie tyle? i teraz zaczniesz zauwazac roznice!
a mierzylas sie centymetrem?
milego dnia!
-
właśnie :!: czasem waga stoi a cm spadają :D
-
Dorotko
rzadziej teraz piszę, bo mam zmartwienie, a nie chcę tego okazywać.
To o czym piszesz Ty i Mommy znam z autopsji. Też mnie to dopada.
Ale ja już wiem jedno, jutro też jest dzień i może mnie zaskoczyć
zmianą nastroju.Wiem już, że tak najczęściej bywa. Dlatego czasem
piszę, że siedzę w kącie. Wtedy czekam.
Mamadu, rozumiem więc takie nastroje, czasem też nie daję rady, ale
podskórnie czuję, że musi być lepiej.
Kiedyś na forum przeczytałam wypowiedź , która brzmiała mniej więcej
tak : "Jestem obrzydliwie gruba, paskudna, idę się zabić...więcej problemów
nie mam."
Przeczytałam ten wpis, uwielbiam takie poczucie humoru, taki śmiech przez
łzy.
Dorota, czy nasza nadwaga nawet spora to taki problem ?
Możemy normalnie funkcjonować, wiele osób nie ma takiego szczęścia z różnych
powodów, nie mają wpływu na własny zły los. My mamy, wystarczy myśleć.
Tylko zapanować nad łakomstwem, przecież nie głodem.
Wybacz, dziś bardzo poważnie, ale czasem inaczej nie wychodzi.
Pozdrawiam jednak wiosennie.Uwielbiająca wiosenny deszcz Ania
-
Mamadu, nadal uwazasz, ze nic nie zastapi schabowego i lazanek ;)
-
Cześć Mamadu :)
Mam nadzieję, że masz już lepszy nastroj :) U mnie ostatnio tez nie było za różowo, ale jakoś się pozbierałam na tyle, żeby trzymać się diety... No cóż, jakby to nie było odległe w czasie, w końcu nadejdzie ten dzień, kiedy patrząc w lustro, będę widzieć zgrabną kobietę, a nie "pączka". Tak mam zamiar myśleć w najbliższym czasie :wink:
Na pewno widać, że schudlaś!!! 11 kg to dużo, musi być widać. Woda nie woda, jest tego mniej :wink:
Buziaki :)
-
-