No to zaczynamy...:) szukam towarzyszki niedoli:)
witam. Od dziś zaczynam drugi etap odchudzania:) półtora roku temu udało mi się zrzucić 14kg nadwagi z moich uwczesnych 29 nadmiaru...aż wstyd się przyznac... wszystko było miło, dopóki po utracie tych 14 kg jakoś już straciłam motywację, chęci etc, ale przez kolejne 1,5 roku udawało mi sie zachować wage bez efektu jo-jo i temu podobnych przypadłosci. Oczywiście wiem że przede mną jeszcze dłuuuga droga do osiągniecia "zdrowej" wagi ale czekałamz tym na lepszy moment, wiecie... mniej stresu, mniej problemów ...no i udalo się, od dziś zaczynam na nowo:) niestety 4 kg po świętach i zimie nadgoniłam, odkryłam to dziś rano... i to chyba był ostateczny kopniak do odnowienia mojej walki:) no i dobrze. Tak więc, dziś mamy 03.03.2005, waga wynosi całe 79 kg... Plan półroczny, czyli do października nalezy zrzucić 19 kg. Będzie mi miło jeśli jakaś równie zmotywowana osóbka dołączy do mnie jako towarzysz udręki i razem spróbujemy się powspierać mailowo lub na forum, bedziemy sie dzielićswoimi uwagami i chwalić osiągnięciami, a niekiedy pewnie też wzajemnie mobilizować:)
Zapraszam chętne panie do dyskusji i wspólnej walki:)
Pozdrawiam wszystkich - Kasia
smutki, marudki i świnka-odstraszacz od lodówki:)
hmm.... faktycznie masz rację Aniu że jak tak się tu pokręcić i poczytać co kto dokonał w kwestii gubienia kilogramów to robi się cieplej na serduszku, że i mnie się uda... Z tym basenem, oczywiscie masz rację, ale ja ...no cóż, na razie nie mam odwagi , może jeszcze pare kilo mniej i dam rade gdzieśpublicznie wystąpić bez odpowiedniej oprawy ubraniowej :lol: właśnie nadszedł najtrudniejszy moment dnia... wieczór, czyli głodek dokucza:( wróciłam do domku chwile temu i zeby zabić tego paskudnika wypiłam sobie duży kubek cieplutkiej Figury no i troszkę mi lepiej:) jeszcze wyżuję ze dwie gumy i może jakoś zasnę:) Dziś udało mi się dobrze skomponowac 990 kcal i ani kaloryjki więcej nie pochłonęlam więc dobry start mam... obym jutro wytrwała. W sumie cały dzień w szkole to łatwo nie podjadać nic poza tym co sobie przygotuję ale z drugiej strony jak wróce wieczorem i dopadne lodówke...heh..strach pomyśleć, chyba zastosuję technikę "najgrubszego zdjęcia" i powieszę sobie coś takiego na drzwiach lodówki:) aha! w jaimś starym katalogu z ciuchami i innymi duperelkami typu Burda czy coś takego widziałam kiedyś taki mały gadżet! Świnka taka plastikowa, grubaska wielkości zabawki pluszowek która ma zamontowany czujnik światła i wstawia się ją do lodówki i jak się lodówkę otwiera, swiatło sie zapala w niej to świnka zaczyna chrumkać!!:)) głupotka straszna ale chyba coś takiego by mi się przydało żeby odstraszyć mnie od lodówki czasem:)) :lol: fajny bajerek ale niestety poza tym starym niemieckim katalogiem nie widzialam jej już nigdy więcej:( no i tak... pora na kąpiel (oczywiście letnią! to zmusza organizm do spalenia kilku kalorii więcej!) później chwila przemyśleń na dzień jutrzejszy i spanko...:) trzeba doładować bateryjki na nadchodzący DRUGI dzień diety... czyli jeden z tych 10 pierwszych dla mnie najstraszniejszych:)
buziaków 102 , papa:)
PS. Będę wpadać regularnie żeby się trochę podbudowac i pomarudzić czasem :)
głodek...głód... głodzisko...
wrrr.... teraz to już nie głodek tylko głodzisko... pól litra wody już wypilam i dalej myślę o jedzonku... :cry: :twisted: jej... jak ja bym chciała mieć tą świnkę do odstraszania od lodówki... :)