-
Witaj Reenis :D :D :D
Cudownie tak wejść i widzieć jak z postu bije radość i pewność :) :) :) Cieszę się, że się cieszysz i tak pozytywnie podchodzisz do dietki. Tak trzymaj :!: Bo przecież o to chodziło :) Ja również jestem na dobrej drodze i chyba wczorajsze wymiany pościków bardzo pomogły nam obu :lol: :lol:
Zaraz będę uciekała na zakończenie roku, więc i dziś dużo o jedzeniu nie da się myśleć. I bardzo dobrze. A swoją drogą, to ja wcale dziś nie chce i nie muszę o żadnym jedzeniu myśleć :!: Oby tak dalej :wink:
Dobrze, że jesteś :D POWODZENIA :wink:
-
:D Jak tam Gosiu dzisiaj dietka? U mnie OK-jak narazie,ale jeszcze dzień sie nie skończył :wink: Wierze ze bedzie dobrze!
Wpadłam tylko na chwilę,zobaczyć jak Ci dzien minął,ale nic,zaglądne późnym wieczorkiem.Teraz idę oko umalować :wink: , bo zaraz przychodzi Moje Kochanie,a nie moge przecież wyglądać jak potwór (na przesadziłam :D )
trzymaj się.Pa pa :D
:D :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
Mam dziś dobry humor :D
-
Witaj, Słonko :D :D
Dieta jak najbardziej pozytywnie. Zjadłam i wypiłam:
:arrow: 3 jabłka
:arrow: 2 marchewki
:arrow: 2 jajka
:arrow: 1szkl. mleka
:arrow: 2 kawy
:arrow: herbata zielona
I uciekam teraz oblewać zakończenie roku. I znowu będzie się lało :wink: Zostawiłam sobie specjalnie troszku kalorii na piwka, więc będzie dobrze. Dziś można sobie pozwolić - koeljne lanie dopiero po maturze pisemnej, czyli gdzieś po 12 maja. Chociaż może 1 piwkiem uczczę maturkę z polaka we wtorek. Ale to się zobaczy.
Miłego wieczorku :D Zmykam 8)
-
:D Witaj Gosiu
Widze że Tobie idzie znakomicie,bardzo malutko jesz,jak ty to robisz :)
Ja dziś nic nie ćwiczyłam,ale w inny sposób straciłam pare kalorii :D :wink: W bardziej przyjemniejszy sposób :wink:
Życze miłej zabawy,piwkiem sie nie przejmuj,nie żałuj sobie :D
Ja jutro też pewnie gdzieś wyskoczę na imprezke,i nie mam zamiaru siedziec przy soczku,to nie dla mnie.Raz już poszłam na imprezkę(byłam akurat na diecie kopenhadzkiej) i siedziałam przy wodzie :D bo nawet soku nie mogłam wypić-było strasznie.
Jutro kolejny dzień :D mam nadzieje że równie sympatyczny i dietkowy jak dzis!!!!
Zmykam spać!!!
Dobranoc :!: :D
-
Na razie ogranicze się do jednego słowa: KAC :?
Reszta będzie potem
-
:D hahahahaha- widzę,że imprezka sie udała :D
-
Udała się i to bardzo - na początku podchodziłam do tego z lekkim przymróżeniem oka i spodziewałam, że niedługo zabawimy w tym gronie (taka mieszanka osobowości, och), a tu taka miła niespodzianka :D :D Na pewno nie było to ostatnie spotkanko przy piwku, kolejne z pewnością będa - już ja się o to postaram (niekoniecznie przy piwku :wink: ).
Długo się w sumie rano nie męczyłam, ale i tak nic praktycznie nie robiłam. Taki leń mnie złapał. Po południu pojechałam do babci i tam niestety skusiłam się na parę ciasteczek :oops: :oops: (tak prosiła i prosiła, strasznie się martwi, gdy nie widzi, że jem :wink: ), ale nie żałuję - raz, od święta dla babci można. Na szczęście spaliłam to szybciutko - poćwiczyłam z pół godzinki na rowerku stacjonarnym :D . Więcej nic mi sie nie chciało robić.
Od dziś zmniejszam ilość kalorii, tak aby waga zaczęła ruszać coś w dół i centymetry również zaczęły się zmniejszać.
Tymczasem idę się uczyć - to już taki okres, że wypada coś ruszyć :wink:
Do przeczytania potem, papa 8)
-
Witam!
Na grilu było spoko,tylko troszke zimno,ale potem przenieslismy się do pubu.Dzis mały kacyk jest.Na grilu nie skusiłam sie na nic,ale niestety póżnym wieczorem zjadłam kebaba :oops: :oops: :oops: ,tak to jest jak sobie człowiek popije i nie panuje nad tym co robi.Akurat z moim Miśkiem przechodzilismy koło kebaba i trzeba było wstapic.A rano wypiłam 0,5l coli. :oops: :oops:
Ale sie tym nie przejmują,jutro zjem mniej kalorii.
Cieszy mnie to że u Ciebie równiez imprezka sie udała :D
Dobra zmykam się uczyć na kolokwium z chemii,najgorsze że strasznie mi sie nie chce,ale jak mus to mus!!!
pa,pa
-
Brak dostępu do internetu zrobił swoje :( Zaledwie 5 dni mnie nie było, ale tyle się działo, że aż szkoda gadać. Wszystko do kupy się zebrało i robiło swoje.
Obżerałam się :( :oops: :evil:
Nie mam siły już. Zależy mi na pozbyciu się kilogramów, a tu takie idiotyczne wyskoki :cry: Co zrobić by samozaparcie wróciło i nie uciekło :?: :!:
Załamana.
Jutro znowu zaczynam, ale nie wierze w to że dam rady.
Mam już dość :!: :!: :!:
Pomóżcie :cry: :cry: :cry:
-
Pierwsze koty za płoty - powiedziałam 'nie' na ptasie mleczko. Niby mało a się liczy. :P :P :P
Dobrze, że mam forum. Jak za dużo zjem - dostanę po łapkach. A jak nie zjem słodkości i innych takich, do których tak ciągnie - będę mogła się pochwalić :wink:
Wytrzymam.
Uciekam teraz poczytać jak to było z tym Mazowieckim i Krzyżakami. Bądź co bądź maturka z historii zbliża się dużymi krokami i tu już niekoniecznie może być tak kolorowo na ustnych.
Do usłyszenia później.
P.S. Reenis, gdzie jesteś, co u Ciebie - czyżby oba nasze komputery tak się zbuntowały :wink: Wracaj, wracaj, wracaj :D :D :D Bo jakby nie patrzeć pusto tu bez Ciebie :wink:
-
I było ładnie :D Może słoneczko na mnie tak pozytywnie działa.
Zjadłam i wypiłam:
:arrow: 2 jajka
:arrow: naleśnik z serem
:arrow: 40g pszenicy preparowanej i 35g gryki preparowanej
:arrow: kawę, herbatę zieloną (2) i czerwoną, 1l wody
Wychodzi na razie z tego jakieś 700 kcal, ale wybieram się na piwko (no może nie skuszę się akurat na piwko, zobaczymy), więc jeszcze troszku kalorii przybędzie.
Jak na pierwszy (i z pewnością nie ostatni) dzień jest dobrze. Tym bardziej że dwukrotnie odparłam kuszenie mamy (zawsze daje coś, gdy jestem na diecie :evil: ) - czekoladki i rolada :!:
Zmykam. Miłego wieczorku. :wink:
-
Wyspana, melduję się, iż wczoraj zmieściłam się w tysiączku, ewentualnie łagodnie przekroczyłam, ale co tam :D W Noc Walpurgii można sobie pozwolić - zamiast sabatu czarownic na górze Brocken, piwko w miłej atmosferze :wink:
A dziś... "Dzień Zwycięstwa, maj zielony".
Witam Was majowo, wiosennie i baaaaaaaaaaardzo serdecznie :D
-
Czas na małe podsumowanie dnia.
Zjadłam:
:arrow: 100g sera białego półtłustego
:arrow: pół pomidora
:arrow: 1 mała parówka
:arrow: jabłko
:arrow: serek homogenizowany Danone
:arrow: 100g (może mniej) fileta gotowanego
:arrow: sałata+pomidor+cebula+śmietana
I tradycyjnie piłam wode mineralną niegazowaną i herbatki. A pewno niedługo na jakąś kawkę się skuszę. :wink:
Na razie to mniej więcej ok. 800 kcal będzie, czyli bardzo dobrze. Jeść już pewno nic nie zjem - obiadek dopiero co spałaszowałam i będzie mnie długo trzymał. Ewentulanie jabłuszko - zobaczymy. Na pewno będzie woda, woda i jeszcze raz woda :wink:
Pogoda średnio dopisuje, więc nici z biegania, albo przynajmniej spaceru. Hmmm.. tak ostatnio nie mam weny na ruszanie się. Obiecuję sobie niby, że po maturze (czyli 12 maja już :D ) z racji tego, iż nie będę miała co robić (teoretycznie :wink: ), będę biegała, ćwiczyła, jeździła na rowerze i wiele, wiele innych. Zobaczymy jak to wyjdzie. Może znajdzie się ktoś z kim będę dzieliła te sportowe przyjemności :D Dobrze by było.
Do potem - dam znać jak i czy wytrzymałam. Całuski :D
-
No i się skusiłam co prawda nie na jabłko, a na drożdżówkę - jakby nie patrzeć gorzej :roll: Ale tak czy siak zmieściłam się w tysiaczku, a takie doładowanie kaloryczne pomogło mi przejść szybko i sprawnie przez początek powtórki z polskiego. Jutro ciąg dalszy :? Blee mam już dość.
Za 11 dni będę wolna od wszelkich matur i innych dupereli. Wtedy tylko oblewanie, spotkania klasowe i nie tylko, czytanie tego co się chce i lubi, nic nie robienie i obowiązkowo dawki sportu i słoneczka (jak się pokaże na dłużej :wink: ). A w międzyczasie jakieś egzaminki wstępne się zda (dopiero w lipcu i oczywiście o ile matura jakoś pójdzie, to wtedy będą - w innym wypadku nawet nie myśle o tym kierunku).
Czyli piechotą do 12 maja, godzinki mniej więcej 15... A potem to już z górki.
Dobranoc, Dziouchy :D
-
cześć Gosiu :!: :!: :!:
dzięki za odwiedzinki u mnie :lol:
no i jestem tutaj, nie moglabym przecież Cię nie odwiedzć :lol:
ja dzisiaj kończę 1 dzień dzietki po moim wczorajszym łosuchowaniu jak pewnie wiesz z mojego wąciku :lol:
do 15 maja mam zamiar mieć 54kg i mam nadzieję że się uda!!
teraz spadam spać bo jutro o 6.00 planuje bieganie więc musze się wyspać POZDROWIONKA pa pa
-
Witaj Gosiu! Oj, nie zaglądałam na forum już kupę czasu,bo i nie miałam po co.Znowu nie wyszło :oops: I trzeba będzie zacząć od początku.Ale to dopiero po okresie(który sie zbliża)Po przed okresem na wszystko mam ochote i nie potrafie sie powstrzymać. Zreszta i tak bedę musiała sie wziąść na poważnie za swój wygląd,gdyż pod koniec lipca ide na weselę,więc wypadałoby zrzucic parę kg,coby kiecka ładnie leżała.Tak wiec mam troche czasu.I mam nadzieję że wytrwam.
Za Ciebie Gosiu trzymam kciuki.Papa :D
-
Dzień dobry bardzo :!:
Reenis - zachęcałabym Cię żeby zacząć już, ale wiem jak to jest przed okresem :? Sama ledwo mogę się powstrzymać, a zazwyczaj i tak kończy się na pochłanianiu ogromnych ilości. Może w tym miesiącu będzie lepiej - postaram się w każym razie. Tak więc czekam na Ciebie po okresie, wtedy zabierzemy się razem do walki - a do końca lipca spokojnie ubędzie co neico :wink:
Aniu - podziwiam chęci na bieganie o 6 rano :shock: W tamtym roku biegałam codziennie przez jakieś 2 tygodnie, ale po południu (chyba od dziś wróce do tego na wyku, przynajmniej od czasu do czas, jakieś 3-4 razy w tygodniu, o ile pogoda pozwoli :? ). W sumie specjalnych efektów nie było - poprawiła mi się kondycja, humorek miałam lepszy, ale jeżeli chodzi o wagę to może drgnęła zaledwie o kilogram. Ale było przyjemnie - czasami samej (ach ten natłok myśli!), czasami z kimś. Może przekonam siostrę - chociaż ona wcale a wcale nie musi ograniczać jedzonka, ćwiczyć. Cóż za neisprawiedliwość. Hmmm... ja też z chęcią zobaczyłabym u siebie te 54kg do 15 maja. Niestety chyba to niemożliwe. Trzymam się na razie twardo tysiączka - dopiero po maturze spróbuję jeszcze raz (ale tak od początku do końca) kopenhaskiej.
Jak na razie dziś zjadłam (plus woda i herbatki):
:arrow: jajko na miękko
:arrow: 3 marchewki
:arrow: 2 jabłka
:arrow: jogurt
Czyli jakieś 400 kcal. Dobrze :D Od rana siedzę w domku (a za oknem tak ładnie ćwierkają ptaszki :? ) i się uczę - oczywiście w międzyczasie wskakuję na komputer :wink: Kurczę prawie cały czas coś jem, a mimo to nie jestem przeładowana. Nauka za bardzo wyczerpuje. Jeszcze 10 dni :!:
Uciekam dalej do powtórki z epok (bleeeeee). Pojawie się na pewno potem, by przewietrzyć umysł :wink:
3majcie sie :D
-
cześć GOSIU !!!
ja na szczęście nie mam ochoty na jedzenie gdy się uczę:) no i spalam wtedy o wiele więcej kalorii bo uczę się chodząc po pokoju, inaczej nie potrafię ;)
mam nadzieję że powtórka miło Ci zleci no i na maturce będzie OK, ale co do tego to nie mam wątpliwości;)
pozdrawiam i papatki
-
Gossip dziękuję jeszcze raz za odwiedzinki, ja tutaj na pewno będę zaglądała...
Och jak Ci zazdroszczę że już niedługo będziesz miała maturę z głowy... ja jeszcze 2 lata muszę się stresować co to oni nam nowego wymyślą żeby nie było tak łatwo...
Nawet na Twoim miejscu bym się zastanowiła czy do matury sobie nie dać spokoju z dietką ale jeśli czujesz sie na siłach to oczywiście będę 3mała kciuki i za maturkę i za dietkę :)
Podziwiam Cię że zdajesz historie :)
Pozdrawiam!
-
Zjadłam jeszcze:
:arrow: 2 placki ziemniaczane polane sosem grzybowym
:arrow: ser biały+pomidor+cebula+śmietana - tak pare łyżeczek
Czyli będzie razem koło 1100kcal - niby nie tragicznie, ale też nie za dobrze. Za to troszku spaliłam (nie za dużo, ale dobre i tyle) - spacer godzinny (jak wróciłam do domku to taka jakaś słaba byłam, jakbym biegała co najmniej z pół godziny :? , nie wiem może gdy się uczę to szybko spalają mi się kalorie, hmm dobrze by było :wink: ) i różne wygibasy przy muzyce w przerwach między nauką. Pewno jeszcze ABS zrobię - o ile mnie coś natchnie.
Korciu --> nie strasząc, cieszę się, że w tym roku zdaję maturę, bo później to już różnie może być. Już coś przebąkują o zrezygnowaniu z prezentacji na polskim - a to było dość fajne i łatwe, wiadomo - niektórzy kombinowali, mieli pisane przez innych, ale bądź co bądź dla tych zapalonych było to ciekawe przeżycie :wink: Ale jako króliczek doświadczalny też nie mam za wesoło - bo to nowe i nigdy nie wiadomo, tym bardziej że uczelnie strasznie do ostatniej chwili kombinowały. U was to już będzie jasno co i jak. Nie martw się - na razie po ustnych mogę powiedzieć, że nie taki diabeł straszny i więcej straszyli niż to wszystko wartało. Kciuki na pewno będę trzymała - moja siostra wtedy też będzie zdawała 8) Co do dietki - w sumie jem wtedy kiedy jestem głodna i akurat mieszczę się w tysiączku, więc chyba nic się nie dzieje. A nie poweim matura strasznie odciąga od dietki - bo niby to dobry pretekst do sięgnięcia po małe co nieco. Przed obiema ustnymi, dzień przed - po prostu wchłaniałam przerażające ilości słodyczy. Na razie się kontroluję i może pisemne jakoś przetrwam. Bo po maturach - jestem święcie przekonana, że nie będę musiała specjalnie pilnować diety, sama będzie wychodziła. Teraz niestety prawie cały czas w domku jestem i to mnie gubi :?
Aniu --> chodzenie podczas nauki to dość dobry sposób na spalenie kalorii. Ale neistety mnie strasznie denerwuje :? Będę musiała wynaleźć i opatentować nową metodę :wink:
Idę, może mnie oświecą myśli dawnych epok, albo przynajmniej z łatwością się wchłonią.
Dobranoc, buźki :wink:
-
Kcal jest w sam raz :) ja mam zawsze wyrzuty sumienia po takich rzeczach jak np placki ziemniaczane :( zazdroszczę :)
Z maturką to wiadomo,są i dobre i złe strony...jeszcze 2 lata muszę się troszkę wyluzować :) a tymczasem przeczytać 2 lekturki na jutro :(
pozdrawiam gorąco!
-
Cześć Gosiu.Jak widzisz szybciutko powróciłam do Was.
Postanowiłam sie wziąść za siebie od dziś,nie bedę czekać do okresu.
Oj miałam wczoraj ciężki wieczór,takiego doła nigdy nie miałam (wina płci przeciwnej),i jak zwykle smutki zabijałam jedząc.Aż wkońcu cos mnie tknęło-i powiedziałam sobie-DZIEWCZYNO WEZ SIE W GARŚĆ,PO CO W SOBIE TYLE PCHASZ!!!!CO CI TO DA!CHCESZ WYGLADAC JAK MONSTRUM!DLATEGO BASTA
Jak pewnie zauważyłaś załozyłam nowy wątek,mam nadzieję że mogę liczyćna Twoje wsparcie.
Trzymaj się.
Widzę że ty trzymasz sie dobrze.
Odezwe sie wieczorkiem
-
cześć GOSIU :lol:
jak tam nauka?? ja wczoraj do 24.00 siedziałam nad książką z karnego i nie miałam siły by o 6.00 wstać i biegać, ale mam mocne postanowienie :arrow: od jutra :lol:
w czwartek maturka, tak?? będę mocno trzymała kciuki, dla mnie to było całkiem miłe przeżycie i wiem że będzie OK :lol:
jeżeli chodzi o moje poczynania dietetyczne, to wszystko opisze na moim wąteczku
Pozdrawiam cieplutko :lol: :lol: :lol:
3maj się pa pa
-
Prosto z mostu - liczę kalorie. Bo coś mogło być dziś za dużo :oops:
:arrow: jajecznica z 2 jajek na masełku (łyżeczka), pół pomidora
:arrow: 2 jabłka
:arrow: kawałek fileta gotowanego, kiszona kapusta+marchewka+cebula+śmietana
:arrow: 50g pszenicy praperowanej
:arrow: parę orzeszków
Hmmm... wychodzi, że około 850 kcal. A mam takie wrażenie, że jestem przepchana :? Wczoraj jadłam prawie cały czas, a zaraz mi to uciekało i byłam głodna. A dziś nic. Pewno okres już tuż tuż.
Pochwalę się ładnie, że nie skusiłam się na przepyszne ciasteczka mojej mamy :D Ufff... a było naprawdę ciężko.
Podziwiam Cię, Aniu. Ostatnio nawet jakbym bardzo chciała to nie dobijam do 24 - w granicach godziny 21 zaczynam gdybać o pierdołach i tak kończy się wieczorek z nauką, a potem za to słucham muzyczki to późna, albo jak mam zamiar usnąć - natłok myśli nie pozwala :?
Nauka idzie jak krew z nosa. Najgorsze jest to, że ja już to znam, bo już było przerabiane, en razy to samo w kółka - a ja nie znoszę uczyć się czegoś co znam, bo strasznie mnie to nudzi i wcale szybko nie idzie :? Jestem wzrokowcem i czasami o dziwo potrafię nawet podać układ na stronie pewnego motywu czy tekstu - to już jest chore. Na szczęście pojutrze będę miała z głowy polski. Miałam niby nic nie powwtarzać i iść 'na żywca', ale to tak bardziej na wszelki wypadek - żebym sobie potem nie pluła w brodę, że miałam okazję i nie powtórzyłam.
Wczoraj siedziałam właśnie głównie nad polskim - od rana (wstałam 6.30) do ok. 15 z przerwami to na posiłek lub po prostu 5minutowe posłuchanie radia. Wieczorem po prostu fikałam.
Dziś już nie mam prawie wcale zapału. Ale jeszcze postaram się wytrzzymać. Koniec z narzekaniem :D
Powiem Ci szczerze Korciu, że bałam się jeść te placki ziemniaczane, ale nie było właściwie nic innego szybkiego pod ręką, a ja już padałam. Na szczęście waga nie podskoczyła. A poza tym raz na jakiś czas można sobie pozwolić. Czyli następne placki - policzmy - za 364 dni :wink:
Reenis, cieszę się bardzo, bardzo, bardzo, że jesteś :D :D :D :D :D :D Miałam taką cichą nadzieję, że pojawisz się wcześniej. Szkoda tylko pojawienia się dołeczka --> nie przejmuj się, Słonko, wszystko się wyprostuje, w końcu wiosna idzie i szkoda tracić czas na utrapianie się. Ale ci mężczyźni, niedobroty jedne (i tacy kofffani z drugiej strony :wink: ) - to potrafią. Dla nich postanowienia i wyrzeczenia i przez nich opróżnianie lodóweczek :? Ale oczywiście to był jeden jedyny dołeczek tej wielkości i z tego powodu - a pojawił się tylko dlatego żeby zmobilizować i żebyś mogła docenić, gdy jest bardzo dobrze. Dziś już dużo lepiej, prawda :D ?
Uciekam dalej do siebie. Sama jestem w domku i tak jakoś dziwnie pusto i cicho :?
Zjeść już pewno nic nie zjem (bo już 18). Za to popijętroszku wody.
3majcie się :wink:
-
hej Gosiu!! :lol:
niespecjalnie mi się chciało tak długo siedzieć, ale obiecałam Łukaszowi że popiszę definicje, no to pisałam do 24 i dzisiaj też chyba tak będzie :?
U mnie pada i mam cichą nadzieję że jutro będzie sucho, bo znów mnie naszło na biegane, gorzej tylko z tym żeby wstać :twisted: :twisted: :twisted: :twisted:
ale luzik kiedyś się uda.
Ja uwielbiam biegać, lubiłam to nawet robić jak ważyłam 74kg, kocham to zmęczenie gdy już się skończy biegać i to uczucie że robiło się coś dla siebie :lol: :lol:
tylko nie cierpię biegać sama, a nikt nie chce mi towarzyszyć, gdyż dla mojej siostry i innych kumpeli bieganie, to jak dla diabła woda święcona :lol: :lol:
no cóż .................. muszę się tylko zmobilizować do wstawania :)
POZDRAWIAM
pa pa
-
HEJkA!
Króciutko napiszę co zjadłam, bo się troskzu spieszę, a wieczorkiem wpadnę na dłużej i zabazgram wam wątki :P
Zjadłam:
:arrow: jajecznicę z 2 jajek
:arrow: 2 jabłka
Mykam, papa
-
Nio proszę... a ja dopiero w 1 liceum i też nie raz przy książkach do północy :| a najgorsze jest to że rano trzeba wstać o 6 i jechać do szkoły...
Jedzonko jak na obecną porę bardzo malutko,ale pewnie już coś do tego dołożyłaś sięc tylko czekamy aż nam napiszesz :)
Powodzenia jutro życzę i 3mam kciuczki!
-
Oczywiście dołożyłam i to dość sporo :oops: Więc tak:
:arrow: makaron z białym serkiem (i jeszcze podłubałam później samego makaronu :oops: :evil: , w sumie nie byłam głoda, a same ręce ciągnęło :evil: :evil: :evil: :evil: , nie wiem ile nawet go wyszło :oops: )
:arrow: jogurt
i woda, herbatka, woda. Wydaje mi się, że około 1000 kcal to może wyszło (tak gdyby licząc, że ten makaron 350-400 kcal). Nie daruje sobie tego makaronu :cry: Nie mogę nawet na ociupinkę się skusić, bo potem tylko biorę i biorę i biorę :( :( :(
Ale i tak w sumie jestem zadowolona, bo tyle ile jadłam przed ustnymi... ho ho ho aż strach wspominać. I to słodycze też były. A dzisiaj nic. Tylko makaron - ale przymknijmy na niego oczko :wink: Może poćwiczę (ale tak mi się nie chce :? ) i spalę. Albo jutro w stresie :wink: . O ile będzie stres :P
Dziś poprosiłam tatę, żeby kupił mi czarny długopis (ach, te wymogi) - na zaś kupił trzy i na dodatek każdy inny - a to żelowy, a to jakiś fikuśny z gąbką na odcisk... Kofffany tata :wink: Trzy długopisy w rękę, pierścionek pożyczony od siostry, czerwone studniówkowe majtaski i ociupinkę wiedzy - i wtedy będzie porządnie się pisało :wink: :D
Uciekam, brat domaga zwolnienia się miejsca.
(Nie) dziekuję za kciuki :D :D :D
Do jutra, pa :wink:
-
HeJ GOSIU !!!!!!!
trzymam macno KCIUKI :lol: :lol: ale bedzie OK :lol: 8)
ten twój makaron to przynajmniej coś konkretnego, a ja przez Łukasza musiałam zjeść loda ATLANTA w polewie czekoladowej 120ml jakieś 330kcal (przynajmniej tyle ma Magnum)
więc nie masz powodów do dolinkowania :lol: :D
a poza tym wliczone :P więc OK.
POZDRAWIAM CIEPLUTKO
ps. i masz prawo, w koncu masz stresik przed maturką :wink:
-
OJOJOJOJOJ
Zmęczona jestem troszku, a chciałam popisać coś dłużej, ale nie da się chyba :? Zresztą o maturze to nie mam specjalnie co pisać - przyszłam, usiadłam (miejsce dość dość, na rozszerzonym byłam troszke odizolowana, ale to nic :wink: ), dostałam pracę (co za wyższa szkoła jazdy z jej otworzeniem, naklejkami i innymi pierdołami), zaczełam pisać (tekst był dośc łatwy, a na wypracowanko wybrałam "Potop" - nic a nic z niego nie powtarzałam, a czytać czytałam go ładnych parę lat temu, ale jakoś poszło, zobaczymy jutro jak się gdzieś jakiś klucz pojawi), potem przerwa (napiłam się wody) i znowu pisanie (tym razem rozszerzony, analiza i interpetacja opowiadanka "zabawa w klucz" - pisałam, neistety miejsca troszku brakowało, więc koniec musiałam ostro przyciąć), potem dłuuuuuuuuuuuuga droga do domku (bo obcasy) i teraz lenienie się. Idę pewno troszku pospać - bo oczka mnie męczą :?
Ale oczywiście zanim spanko, mały bilansik:
:arrow: jajecznica z 2 jajek
:arrow: mały pomidor
:arrow: makaron z serem (ale normalna porcja dziś :wink: )
Pewno wetknę w siebie coś później - jabłko lub jogurcik, więc na razie nie liczę kalorii.
PAAAAAAA :D :D :D :D
-
Nio to gratuluję! Na pewno dobrze napisałaś! I to rozszerzony,hoho :)
Kiedy następną piszesz?
Na tych szpilkach na pewno sporo kcal spaliłaś :)
A jedzonko też bardzo ładnie :)
Pozdrawiam cieplusio!
-
GOSIU cóż mogę powiedzieć :arrow: gratuluje i 3mam kciuki jutro i za tydzień :wink:
i masz rację jak sobie pośpisz, to czasu troszkę zleci i WTEDY NIE MYŚLI SIĘ O JEDZENIU
:lol:
a swoją drogą, nie wiem jak Ty ale ja uwielbiam spać
no to czekam na ostateczny bilansik i pozdrawiam cieplutko
no i odpoczywaj sobie, bo jutro znowu męczący dzień :arrow: na szpilkach :wink:
papatki :P
-
Dobry wieczór :!:
Dzień przeleciał, mimo iż w szkole byłam od 9 do 15.30 ( :!: ) i oczywiście cały czas się pisało z małymi przerwami między arkuszami. Angielski w porównaniu z ostatnią próbną był troszku trudniejszy (co prawda gramatyka nie była taka zła, ale za to listennig lekko każdego zamotął).
W gruncie rzeczy jestem zadowolona - najbardziej z tego, że mam już to za sobą i już tylko jeden egzamin przede mną - HISTORIA. Te 5 najbliższych dni mam zamiar w pełni wykorzystać i powtórzyć w miarę możliwości wszystko jeszcze raz (a niektóre rzeczy nauczyć się, bo bądź co bądź troszku tego zostało :? ). Mam nadzieję, że podołam - to będzie taki mały trening przed sesjami :wink: Dam radę :wink: :?:
Dzisiaj za bardzo się nie pilnowałam - a właściwie wcale :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: :oops: Rano zjadłam na śniadanko jajecznice z 2 jajek (co prawda jak zwykle nie miałam ochotę na śniadanie - jednak musiałam się doładować kalorycznie), w szkole w międzyczasie podziubałam drożdżóweczki (5 takich malutkich jak ciasteczka) i kromeczkę makowca :oops: :oops: , a później jak wróciłam do domu to 2 naleśniki z serem :roll: I na dodatek wieczorkiem 3 jogurty :( :( :( Oj pozwoliłam sobie i będzie bardzo ciężko spać - będę miała neizłą nauczkę, tak że jutro będzie może łatwiej wytrzymać i ograniczę się do minimum. I hope so :wink:
Aniu, ja sen traktuje jako... przykry obowiązek :? Szczerze powiedziawszy obyłabym się bez spania - dla mnie jest to strata czasu :!: Przez te 6-8 godzin można by było zrobić tyyyyyyyle ciekawych rzeczy :P Zresztą rzadko pamiętam moje sny i nie są strasznie ekscytujące i przerażające, więc dużo nie straciłabym nie śpiąc :wink: Chociaż od czasu do czasu nawet i ja tęsknię za podusią, kołderką i moim łóżeczkiem :wink:
Szpileczki nie są jak dla mnie jakimś ciężkim wywaniem na szczęście :wink: Na studniówce potrafiłam jakieś 14 godzin w nich przetańczyć - nie ściągnęłam je, o dziwo, ani na momencik. Ostatnio uwielbiam wprost chodzić w bucikach na obcasie - i niekoniecznie wysokim - tak fajnie się czuję, a poza tym to korzystnie wpływa na sylwetkę. Poluję teraz za jakimiś słodkimi bucikami z zaokrąglonym czubkiem - ale muszą być naprawdę special :D :D
Zajrzę jeszcze do Was, dziewczęta drogi. A potem do łóżeczka - dziś baaaardzo tęsknię za jego wygodą, moim jaśkiem i po trzykroć snem :!:
Dobranoc 8)
-
Ja tam Ci całkowicie wybaczam,w końcu taki maturalny stresik...
Test na pewno poszedł Ci dobrze!!!!
Sen jako obowiązek? no cio Ty... ja bym mogła spać 12 h na dobe bez problemu tylko nie mam tyle czasu niestety :|
Hehs też szukałam ładnych butów z okrągłym czukbiem... na małym obcasiku... ale większość jest niestety bez obcasika :(
Pozdrawiam!
-
Witam serdecznie :D
Zapraszamy wszystkich bywalców do ustanowienia nowego rekordu Forum... :idea: :D
Miło zrobić coś razem... skoro potrafimy sie wspaniale wspierać w trudnych chwilach, doradzac sobie w przeróżnych kwestiach to na pewno wirtualne spotkanie w większym gronie może okazać sie interesujące :)
Czas bicia rekodru ustalono na:
9 maj 2005 (poniedziałek) godz. 19:00
Szczegóły i idee przedsięwzięcia można prześledzić w temacie: Termin bicia rekordu ustalony 9 maja 19:00!
Zatem zapraszamy wszystkich do logowania się na Forum między 18:30 a 19:30
Do zobaczenia :wink:
-
Hejka
Zgadzam się z Korcią, ja bym mogła spać i spać ;)
Co do maturki to SUPER że Ci poszło OK
ja ostatnio też jakoś przesadziłam z jedzonkiem i w sumie dobrze że moja waga się nade mną lituje i po 2-3 dniach zawsze wraca do normy. :lol: :wink:
oczywiście nic za darmo, te 2-3 dni to zawsze dietka ale super że tak szybko "wracam do siebie" :wink:
pozdrawiam pa
-
10.05.2005
GRUBA KRESKA ODDZIELA TO, CO BYŁO OD TEGO, CO JEST I BĘDZIE.
ZACZYNAM.
-
Nie pojawiałam się, bo nie miałam siły.
Pozwoliłam sobie na jedzenie, wcale a wcale się nie ograniczałam ----> i skutki są: czuję się cięższa, niezadowolona, słaba.
Ble ble ble... Miało być inaczej, miało być trwale, a co najważniejsze sukcesywnie.
Girls talk :!:
Teraz będzie inaczej :?: Będzie trwale :?: Sukcesywnie :?: Nie obiecuję, bo widzę, że na moim słowie nie można polegać. Żeby być taką cienką :!: :evil: :evil: :evil: :evil:
Wstyd.
Miałam właściwie zacząć od piątku - po maturze, już wolna od wszystkiego. Ale wiem, że jeszcze przez te 3 dni mogłabym sobie pozwolić stanowczo na 'za dużo' i miałabym więcej do nadrabiania.
W piątek się zważę (na razie nie mam okazji) - i ze wstydem wpiszę tu przeogromną cyfrę.
Dlaczego raz mam takie ogromne chęci do odchudzania, a innym razem wszystko mi to wisi :?: :!: Przecież chcę schudnąć, lepiej wyglądnać, a samo się nie zrobi :!: Czemu jestem taka beznadziejna :?: :!:
:( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :( :(
-
Cześć Gosiu,gdzie ten Twój optymizm znikł.Az Cie nie poznaję :?: Nie ma sie co łamac,raz są dobre a raz gorsze dni-widzę że u Ciebie są te gorsze.Ja też narazie nie dietkuje,nie moge jakoś wytrwać,jeden dzień sie odchudzam,a drugiego już siegam po coś dobrego-niezdrowego.
Myślę sobie że poprostu to samo musi przyjść,dlatego z niecierpliwościa na ten czas kiedy bedę miała siłe walczyć i zaczne odchudzanko(a napewno niedługo zaczne,bo wesele sie szykuje)
Gosiu jak tam maturka?
Trzymaj sie
Głowa do góry!!!!!
Pozdrawiam Cie gorąco i całuje serdecznie :D
-
Gośka !!!! TAK SIĘ CIESZĘ ŻE DO NAS WRÓCIŁAŚ :lol: :lol:
nie łam się !!!! ja mam tak samo, odmawiam sobie wszystkiego, a potem ni z tego ni z owego rzucam się na słodkości :twisted: :twisted:
dasz radę najważniejsze jest, by powiedzieć sobie stop i zacząć od nowa
każdy dzień jest dobry by zacząć dietke i wcale nie warto się dołować z tytułu niepowodzeń :)
szkoda na to życia !!!!!!
Pozdrawiam Cieplutko i wesoło