-
Hej Uluś, dawno nie było mnie na forum, dlatego i Twój wąteczek zaniedbałam, ale niedługo będę już całkiem po wakacyjnych wojażach, więc więcej czasu będę spędzać przy kompie. Może pokuszę się o własny wątek w pamietnikach :)
Nie marudź tak straszliwie, bo zobaczysz, że fajnie jest na studiach. Przy bliższym poznaniu ludzie pewnie okażą się całkiem sympatyczni. A jeśli się nie okażą, to przecież w stolicy ludzisków nie brakuje, na pewno nie będziesz tam całkiem sama. No i my będziemy z Tobą. Która da radę - ciałem, a cała reszta - duchem :D
Co u mnie? Walczę z dietowym lenistwem które mnie ogarnęło w czasie sesji i trzymało przez połowę wakacji. Niby coś tam chudłam, ale potem było rozprężenie i troszkę tyłam. Chociaż kilo czy dwa w górę to jeszcze żadno tycie. Ogólnie rzecz biorąc ładnie trzymam 64 kg, dlatego nie zmieniam suwaczka, ale te 4 kg w końcu trzeba pokonać i zamierzam się za to wziąć ostro od teraz. No, może od za tydzień, bo jeszcze czeka mnie wypad na Mazury w najbliższy weekend, a nie zamierzam zaprzątać sobie myśli liczeniem kalorii ;) Ale dzielnie chodzę na aerobik, na wakacjach 2 razy w tygodniu, bo tyle razy prowadzi "moja" instruktorka. Jednak tydzień temu wyjechała na wakacje i chodzę do fitness klubu, byłam na godzinkę w czwartek, dwie godzinki aero w piatek, godzinka w poniedziałek i wybieram się dzisiaj :) Ładny bilans. Do tego trzymam się ok 1200 kcal, ale jak czasem wypadnie 1350 to nie płaczę, bo przecież się ruszam :) Odkryłam porządny basen 30 km od domu i zamierzam jeździć tam przynajmniej raz w tygodniu, ale tak jak mówię - jak już osiądę w domu po wakacjach :)
gratuluję studentce dostania się na wymarzony kierunek :)
życzę zdrówka i silnej woli :)
buziaczki
-
to dobse ze nie tyjesz Omcia..a o studiach latwo mowic..ciekawe czy jakbys pochodzila z malego miasteczka i nagle miala pojechac sama do wielkiego miasta to bylabys taka szczesliwa i nie miala zero obaw..juz taka jestem ze boje sie nieznanego...a ze poznam ludzi mam nadzieje,nie wyobrazazam sobie innej sytuacji...
-
jestem z małego miasta, Uluś. tyle tylko, że nie musiałam wyjeżdżać na studia, choć może powinnam. ale podejście w takim momencie zależy od nas sanych - ja się nie boję dużych miast, potrafię się w nich odnaleźć. rok temu byłam sama w Londynie i czułam się wyśmienicie. tylko do naszej stolicy pałam szczerą niechęcią ;) tak to jest, jedni lubią nieznane, inni się tego boją, to tak jak jeden jest chudy, a drugi gruby. nudno by było jakby wszyscy byli odważni. ale nie łam się, nie jesteś sama, pomożemy, wesprzemy, czasem nawet ciepłe słowo w wąteczku może poprawić humor - nie damy Ci zginąć na studiach. hmm a może nie powinnam tak grupowo - nie dam Ci zginąć na studiach ;)
będzie dobrze, więcej optymizmu, wiary i pewności siebie!
-
przepraszam Cie Omcia..kurcze bylam wtedy kompletnie rozbita...pojechalam tam i to co zobaczylam przerazilo mnie..wiesz jakby nagle ktos polal Cie kublem zimnej wody...nio ale juz powoli wracam do trzezwego myslenia..nie ja pierwsza...moim marzeniem jest studiowac dietetyke i spelnie je...dziekuje ze jestes przy mnie i mnie wspierasz:*
-
nie przepraszaj, nie masz za co :)
zobaczysz, będzie dobrze. nie daj się. niech to Ciebie się boją ;)
ściskam mocno, będę po niedzieli to znów tu zajrzę :) i już będę zaglądać częściej. udanego weekendu. ciesz się wakacjami. jak zdrówko?
-
wakacje leca..poki co drugi tydzien na antybiotyku..ale jutro go koncze i wroce do zycia:)
na wage nie staje bo sie boje..z dietki nici wyszly przez ta chorobe..schudlam troche bo nie jadlam przez angine ale teraz jem wiec pewnie waga wrocila a ja nie mam odwagi stanac na nia...nio a w czwartek moze wyjade do rodziny wiec dieta znowu pojdzie sobie gdzies....eh...momentami to juz mnie to wykancza,bo chce schudnac a nie mam jak,ciagle cos mi wypada...nio a jak u Ciebie z dietka?
trzymaj sie cieplutko
-
stanelam dzis na wage i schudlam:) jeszcze 0,5 kilo wiec waze juz 53 :lol: :lol: :lol: jeszcze 3 kilo i bedzie wymarzone 50 :lol: :lol: :lol:
dam rade uda mi sie :lol:
-
schudne do tych 50 na pewno...musze...mam nowa motywacje..dam rade i juz :)
-
skąd masz nową motywację? podziel się trochę :)
na pewno dasz sobie radę! 50 kg to nie jest odległy cel, jeszcze tylko troszkę cierpliwości ;)
u mnie z dietką - różnie. w czasie wyjazdów dietki nie ma, w końcu wakacje to wakacje, od wszystkiego. a w domu nie szykuję jakiś specjalnych dietetycznych potraw, po prostu staram się trzymać 1200 kcal i jest lux. a jak czasem jest ciut więcej niż 1200 to przecież jest aerobik :) wszystko spalam :) na 1200 czuję się doskonale i powoli chudnę, dokładnie tak, jak chcę.
miłego pobytu u rodzinki
-
to gratuluje:)ja tez sie jakos trzymalam ale dzis Daniel mial urodziny :oops: i siedze teraz z wielkim brzuchem bo mam wzdecia :cry: eh i sie boje ze cala ta moja dietka to poszla gdzies...no ale nie poddaje sie i od jutra dalej sie trzymam...w sumie to rok temu tez po urodzinach Daniela sie zawzielam is chudlam..wiec to moze dobry znak?:)
buzka