-
ciesze sie ze mogłam byc po czesci swiadkiem "tych strat" :lol: i ciesze sie ze Ty mogłas byc moim ....mysle ze oprócz diety takie wsparcie bardzo pomaga ...a łydkami sie nie przejmuj - pewnie tak tego nie widac skoro sama zauwazyłas to dopiero teraz buziaki
-
Witam
Milo Cię Marlenko widzieć u siebie na wątku. Gdyby twojego nie przeniesiono ukrywalabym sie jeszcze. :lol: hehehe
Pozdrawiam
-
Witam
Uaa wczoraj wyciągnelam stare dzinsy :shock: zero faldek, zero oponki a w polączeniu z golfem ahh Zaniedlugo wpadne w samozachwyt.
Pozdrawiam
-
O, widziałam Cię parę razy u siebie na wątku, ale nie mogłam Cię znaleźć w gąszczu pamiętników - teraz już wiem na szczęście, gdzie jesteś :D Jeżeli nie ćwiczysz - to gratuluję straszliwie silnej woli, naprawdę. Ja nigdy nie mogę się jakoś powstrzymać od wielkiej kanapki czy czekoladek... brr...
-
Witam
to znowu ja
paskudnie za oknem i taki też mam nastrój - nic mi się nie chce a musze podnieś swój tylek z krzesla i isc spodnie na jutro wyprać. Jutro znowu jade do Jastrzębia i pierwsze co pewnie wskocze na wage ... ostatnimi czasy normalka
Jutro urodzinki siostry mam nadzieje że nie przegne zabardzo. Obiad u rodziców a potem tort :D JA = pies na slodycze
TAK przyznaje się jestem uzależniona.
Bez slodyczy wytrzymuje tydzień potem chodze jak narkoman na glodzie albo alkoholik
No ale cóż nie walcze z tym bo to nie ma sensu. Dlaczego?? Bo jak bym odstawila slodycze na dobre to po tygodniu rzucilabym się na nie jak bym wżyciu ich nie jadla. więc PRZYZNAJE SIĘ DO GRZECHU codziennie jem coś slodkiego. Oczywiście w ramach 1500 kcal i to zawsze w porze obiadowej czyli w pracy między 12:30 a 13:30 i jest to albo kawalek ciasta albo jakaś drożdżówka. NArazie nie wyszlo mi to na zle bo wciąż gubie kilogramy - oby jak najdlużej tak bylo
Pozdrawiam
-
Bardzo ale to bardzo gratuluje wytrwałości :) ja dopiero zaczynam ale... mam wiare, że sie uda :D 3mam za Ciebie kciuki :D
-
no ja Ci dam ukrywac sie.... :wink: <grozi paluchem>
no i bardzo dobrze ze masz swoj wątek bo to w sumie cząsta Ciebie i ja sie na nia wpraszam . Milo czytac i sie wspierac - przynajmniej u Ciebie widac wytrwałosc , bo u mnie to samo marudzenie i obzarstwo :cry: -sama jestem sobie winna. No ale cóz moze powoli bo powoli ale bede mogla sie w wakacje pokazac w kostiumie...
ps.fajne masz to zdjatko tylko szkoda ze Cie tak słabo tam widac :P ,psiak tez słodki no i facet :wink:
-
-
Witam
Mimo wszystko jestem z siebie dumna, jestem lżejsza o 10 kg i węższa o jakieś 15 cm
Jeszcze nie wyglądam super ale lepiej niż we wrześniu gdzie obwód biustu byl taki sam jak obwód w pasie i biodrach. Teraz widać gdzie co mam bo jest różnica ale jeszcze minimum 10 kg. Obecnie waże 84 a przynajmniej tyle bylo 23 grudnia.
Życze wszystkim na ten Nowy rok wytrwalości w osiąganiu wyznaczonych celów
Pozdrawiam
-
Witam
temat kurz zakrył a ja wciąż walczę. :)
Po tym jak zaczęłam we wrześniu 2005 to w marcu 2006 warzyłam 82 kg. Od tamtej pory były wzloty i upadki dziś ważę 84 i jak będzie czas to będę tu zaglądać i pisać.
Przez ten rok osiągnęłam dużo: rzuciłam palenie (przybyło 8kg), w wakacje zaczęłam chodzić na basen i tak już zostało co drugi tydzień basen co drugi tydzień siłownia co prawda to niewiele ale tylko tyle mam czasu. Poza tym intensywne i szybkie ruchy w pracy z samego rana pozwalają mi dążyć do wyśnionej wagi. Jak zacznie się ciepełko to planuje odchudzić psa he he he tzn rano pobiegać troszkę.
Zmieniłam też styl ubierania już nie szukam dzinsów i bluz a spodni materiałowych obcisłych koszulek i bluzek(koszul) na zewnątrz. Adidasy zostały wyparte przez botki itp...
Od zeszłego roku zdążyłam jeszcze zmienić pracę i podjąć studia. Właśnie jestem w trakcie sesji...
Pozdrawiam