-
Anonimowi Skrytożercy
Od 10 lat próbuję schudnąć- efekt jo-jo doprowadził mnie do 90 kg. Zeszłego lata schudłam do 75 i już sobie pofolhgowałam ,ale w miarę wcześnie się zorientowałam. Mam 160 i zamierzam dojść do 60 kg- co nie uczyni ze mnie szczuplutkiej osoby- ale dla mnie i tak będzie szczytem marzeń.
Ja niestety kocham jeść- i nie będę nikomu wmawiać ,że moje dodatkowe kg wzięły się nie wiadomo skąd, nie będę się usprawiedliwiać,że to nie moja wina. Moja i tylko moja- jestem uzależniona od jedzenia jak alkoholicy od procentów - wiem,że nawet jak schudnę, do końca życia będę musiała uważać na jedzenie bo z wielką łatwośćią przyswajam kolejne kilogramy.
A teraz: mam rok na dojście do 60 kg. Mam nadzieję,że w październiku 2006 będę mogła napisać : CEL OSIĄGNIĘTY !!!
-
Ja też - trzymam kciuki i gratuluję szczerości z samą sobą i odwagi, która nie każdemu się zdarza. Teraz tylko silna wola, odporność na załamania i ataki obżarstwa i przede wszystkim nie poddawanie się jak się zdarzą i na pewno Ci się uda :)
-
Hej!
Ach gratuluję Ci podjęcia ważnej decyzji i zawzięcia się w samej sobie! Życzę WIELKIE powodzenia! Trzymaj się cieplutko! :wink:
-
o jak milutko :D :D :D
dziękuję bardzo - fajnie tak sobie doładować samoocenę :P
-
mocne postanowienie i wiara w sukces to swietny poczatek Skarbenko :) laczymy sie w naszym celu straty kilku kilogramow :) w grupie razniej i latwiej :) 3majmy sie, wiec a damy rade :)
jaki plan w celu utraty kiloskow?
buziaczki i pozytywne mysli sle, sylwiolek
-
Czekam na pierwsze sukcesy - ciekawa jestem, jak szybko będzie ci spadać :D bo że będzie to nie watpię.
Ja też walczę z jo-jo. odchudzałam się już tyle razy... a potem wracam do obżarstwa i kilogramy też wracają. Nie wracałyby, gdybym umiała po zakończeniu odchudzania jeść normalnie - nie mam złej przemiany materiii....
Ale ja muszę się opychać do nieprzytoności albo dietować - może tym razem uda mi się "znormalnieć"...............
-
dieta jest trudna,ale tak naprawde najtrudniejszy jest okres,ktory nastepuje po niej.Sama sie o tym niestety przekonalas :( Trzeba duzo pracy aby waga stala w miejscu. 3mam zatem kciuki abys ladnie zrzucila zbedne kilogramy,ale przede wszystkim by nigdy nie wrocily :)
-
zgadzam się z przedmówczyniami, że okres po diecie jest najtrudniejszy <wcale się nie podlizuje ;) >. Ja dwa razy osiągałam wymarzoną wagę i za każdym razem nie potrafiłam poradzić sobie z zaprzestaniem diety- i jednoczesnym nieobżeraniem się:P
A Tobie LaGruba gratuluję szczerości :)i życzę powodzenia :)
btw. mój pierwszy post tutaj- witam serdecznie :d
-
Witaj :)
I mnie dopadło jojo... Całe szczęście niewielkie i zostało mi jeszcze tylko 5-6 kg do zrzutu... Trzymam kciuki byś za rok napisała że osiągnęłaś wymarzoną wagę a za dwa lata ze udało Ci się ją utrzymać... Pozdrawiam...
-
Oj dziewczyny JESTEŚCIE CUDOWNE :!: :!: :!:
Cieszę się ,że nie jestem sama z moim "nałogiem" - bo ja faktycznie mam wrażenie,że to jest podobna walka ze sobą jaką przeżywają alkoholicy - wiedzą ,że im szkodzi a i tak sięgają......
Dobrze ,że ja chociaż nie mam ciągotek do słodkiego ( wcale mnie nie rusza) - ale spoko- nadrabiałam to piwkiem :oops:
Co do mojej diety: to rano i w południe koktajl ( nie piszę jakiej firmy żeby nie było posądzenia o kryptoreklamę ) , po pracy obiadek a'la kuchnia śródziemnomorska a potem kłódka na pyszczunio :wink:
wczoraj kłódeczka obluźniła się nieco i wpuściła sałatkę z pomidorów i ziel. ogórka - ale to myślę jest ok.
Od przywszłego miesiąca mam zamiar chodzić 5x w tyg na pływalnię ( czekam na świeży dopływ gotówki :wink: ) i pływać codziennie kraulem 1500 m.
Nie ma co muszę schudnąć :evil: