Jak bym siebie słyszała... Wiem co czujesz, uwierz. Ale musimy to jakoś pogodzić, nie ma wyjścia :roll:Cytat:
Zamieszczone przez Paulaa18
Wersja do druku
Jak bym siebie słyszała... Wiem co czujesz, uwierz. Ale musimy to jakoś pogodzić, nie ma wyjścia :roll:Cytat:
Zamieszczone przez Paulaa18
Najmaluszku, Akuniawy, Nusiaaa !! dziękuję za odwiedzinki :D nawet nie wiecie jak to forum pomaga mi trzymać dietę :D jesteście kochane :D
Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie kolejnym dietkowym sukcesem :D trzeba tylko wsadzić tyłek na rowerek i popedałować :D
Najmaluszku :) Akcja z Asią to świetny pomysł :D Dziękuję Ci podwójnie bo to z Twojego wątka dowiedziałam się o niej :). A w sprawie sukienki odwiedziłam babcię - rodzinną specjalistkę od szycia, powiedziałam jej co chciałabym założyć a babcia zaoferowała się, że uszyje :D oznacza to oszczędność na krawcowej :wink: pozostaje tylko znaleźć materiał :D
Akuniawy! Trzymam kciuki za efekty Twojego dziobania :wink: . Wczoraj uświadomiłam sobie, że do matury niecałe 4 miesiące, a ja nadal nic nie umiem... :roll: dlatego też ostro zabieram się do roboty :D
Niusiuuu! ale w końcu uczymy sie dla siebie nie dla ocen prawda? :wink:
Oj prawda. Naukę można porównać z odchudzaniem, bo również chudniemy dla siebie :D
Paula super ze sprawa z sukienke powoli sie wyjasnia. Babcia napewno uszyje Ci super kieckę. A materiałów jest teraz duzo , do wyboru do koloru więc napewno coś wybierzesz. Może tafta??Mnie sie bardzo podoba :-)
A do matury napewno zdązysz się wszystkiego nauczyc. Ja teraz zupełnie nie jestem w temacie matur i nie wiem z czego sie teraz zdaje???
Forum rzeczywiście pomaga, ja sie o tym przekonała na własniej skórze. Razem jest łatwiej, gdy mozna się wyżalic, poprosic o rade, gdy inni trzymaja mocno kciuki zeby Ci sie powiodło...
Ale Ci dobrze, że Ci babcia sukienkę uszyje :D Przynajmniej będziesz miała inną niż wszystkie (bo z tego co widzę w sklepach wszytko szyte "na jedno kopyto") Przed moją studniówką wszystkie miałyśmy problem... czy może ktoś jeszcze będzie miał taką samą sukienke... A tobie ten problem odpada :)
A z czego maturę zdajesz?? Z historii?? Jakie dalsze plany?? Napewno umiesz już całkiem sporo, mnie się też wydawało, że jeszcze jest tyle do zrobienia, jeszcze tyle nie umiem i w ogóle a jakoś poszło... W liceum przynajmniej w miarę regularnie przeglądałam materiał. Nie to co teraz, wszystko poxerowane i jak sesja przychodzi to :cry: :cry: :cry: W każdym teraz będzie gorąco :(
Ehh... dziewczyny zazdroszczę Wam, że macie na co się uczyć... też bym chętnie się pouczyła. A najbardziej to by mi odpowiadało to jakbym cofnęła się w czasie do III klasy LO i jeszcze raz mogłabym zdać maturę...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ~~~
Paula a jak się czujesz na dietce?
Pozdrawiam cieplutko :*
Wpadłam na tylko na chwilke, bo mam strasznie mało czasu... :evil: ale obiecuje, ze jak tylko znajde go wiecej to odwiedze wasze wątki :D
na diecie trzymam się już 6-ty dzień, bez wiekszych wpadek, słodyczy, napadów obżarstwa (wczesniej byly prawie codzienne :( ), no i 4-ty dzień akcji z Asią :D Nigdy jeszcze nie zdażyło mi sie wytrzymac na jakiejkolwiek diecie 6-ciu dni... a bylo ich troche...
Nusiuu, co do odchudzania, to nie wiem czy odchudzam sie tylko dla siebie... mimo wszystko opinia innych ludzi ma na mnie duży wpływ... może za duży? :?
Najmaluszku, po materiały wybieram się w ten weekend :D A jezeli chodzi o mature, to teraz obowiazkowy jest polski, jezyk obcy (w moim przypadku angielski) i dodatkowy przedmiot (wybralam historie), kazdy egzamin podzielony jest na dwie czesci podstawową i rozszerzoną (nieobowiazkową), dodatkowo jest jeszcze egzamin ustny z polskiego i angielskiego... a szczegóły trzeba by dłuuuuuugo tłumaczyć.... :wink:
Akuniawy, jezeli chodzi o moje dalsze plany to chcialabym studiowac archeologie, historie lub informacje naukowa i bibliotekoznawstwo... ale przed studiami postanowilam zrobic sobie rok przerwy i jechac do Londynu, popracować, poznać inny świat... może wtedy moje plany sie zmienia? Pamiętaj że wszystkie na forum trzymamy kciuki za twoją sesję :D
Irethh, zdaje sobie srawe z tego, że liceum to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu i staram się go dobrze wykorzystać ;) choć czasem nauka po nocach może w tym przeszkadzać :twisted: A na dietce czuję się świetnie... tylko zastanawiam się nad jednym... czy jest jakiś sposób, żeby częściej latać do kibelka? :oops: poza srodkami przeczyszczającymi, co do których nie mam zaufania i nie chce ich stosować :evil:
Hej :) wielkie dzieki za trzymanie kciuków :* a przyda się niestety :/
Fajne masz plany z tym wyjazdem :) Szkoda, że ja nie miałam takich pomysłów... Po części to wina rodziców (bo bardzo chcieli żebym od razu na studia poszła) a po części moja... W każdym razie jakbym wtedy wyjechała to moje życie wyglądałoby CAŁKIEM inaczej... ale może gorzej ;)
Co do chodzenia do kibelka... ja piję taką herbatkę lekko przecyszczającą "figura" się nazywa i to mi pomaga... ale boję się, że już się od niej uzależniłam :(
Pozdrawiam :*
Nie pij NIC co zawiera senes, bo to świństwo i przeczyszcza. Herbatka slim figura "spalanie" ma za zadanie troszkę ruszac jelita :wink: I nie zawiera senesu. Tylko, że na każdego działa inaczej ;] Ale można sprówać.
Paulaa dziekuję na temat wyjasnień dotyczących obecnej matury. Myślałam że więcej sie zmieniło. ja tez zdawałam polski, język obcy i dodatkowy przedmiot który w moim przypadku był równiez językiem obcym takze zdawałam same języki :-) Tylko te zmiany w podstawowej i rozszerzonej maturze sa troszkę chyba skomplikowane. No ale chyba czemuś miały służyć takie zmiany...
Paula ja w przeciwieństwie do nusi nie ma nic przeciwko senesowi. Figure popijam od 10 lat i jakoś wcale się nie uzalezniłam. Piję wtedy gdy mam problem z pójściem do kibelka. :-) A teraz od 4 dni pije Slim Figura i bardzo fajnie łagodnie działa. Polecam. Smak nieza ciekawy ale geberalnie te herbatki nie są smaczne.
Pozdrawiam.
To wszystko zależy od Twojego organizmu... na mnie np Slim Figura w ogóle nie "działała" ale dobra była więc piłam :) Ta moja figura też jest z senesem...
Jeśli chodzi o problemy z pójściem do kibelka, to wtedy senes jest jak najbardziej wskazany :D Ale chodzi mi o to, żeby nie pić go codziennie. Pozdrawiam :*
dziękuje za rady dotyczące herbatek :D na szczescie problem rozwiązał się sam :wink: (może po prostu organizm musial przyzwyczaic sie do mniejszych dawek jedzenia), w chiwli kryzysu skorzystam z którejś z herbatek :)
dietkowo trzymam sie calkiem nieźle, mimo wczorajszej dziwnej wymiany zdań z K. ... odłożył rozmowe na 'kiedy indziej'. Czasem zastanawiam się czy mężczyźni i kobiety mówią innymi językami? :? Z jednej strony twierdzi, że nie wie czego chce, z drugiej strony wciąż wraca do tego samego tematu... zaczyna i... nie kończy. Jakbyśmy po prostu nie mogli być nadal 'przyjaciółmi'... tak po prostu.
Ale nie będę tutaj smęcić... :wink: znalazłam ładniutki materiał na sukienke (czarny z delikatnymi srebrnymi wzorkami), w przyszły weekend pierwsze przymiarki :D
a dzisiejsze ważenie pokazało 64 :D wiec jest jak najbardziej pozytywnie... (tylko wciąż ten K. :( ...)
Akuniawy, Najamluszku, Nusiuu... mam do was jeszcze jedno pytanko.... czy wg was picie kawy ma wpływ na powstawanie cellulitu? Mam z tym problemy, a kawy pije całkiem sporo (od 1 do 4-5 dziennie :oops: )...
Paulaa co do kawy to tez słyszałam że może przyspieszac powstawanie cellulitu. Kiedyś piłam po 4 kawy dziennie , teraz staram się ograniczać do 2 bo kawa mimo wszystko do najzdrowszych napojów świata nie należy :-)
Paulinko radziłabym przystopować z tą kawą, bo duże ilości rzeczywiście mają wpływ na powstawanie celulitu. Zamiast kawy polecam picie zielonej herbaty. Działa jak kawa (wiem to chociażby z doświadczenia, bo nie mogę po niej zasnąć :wink: ), a na dodatek sprzyja pozbywaniu się toksyn z organizmu :wink:
Ja kawe piję przeważnie 1 dziennie (rano na "rozbudzenie") potem jakoś mi nie smakuje a nie działa na mnie tak jak powinna (zaraz po wypiciu moge normalnie iść spać :( ). Też coś słyszałam, że wpływa na celulit hmm ale może jakoś zmniejsz "dawki" bo może to źle na wątrobę wpływac przy małej ilości jedzenia...
Pozdrawiam
Dziękuję za rady dotyczące kawy... od dzis staram sie ją ograniczyć do 1 dziennie :D poza tym postanawiam zapisywać wszystko co zjadłam w tym wątku, żeby móc dokładniej sie kontrolowac (czuję, że od 2 dni licze wszystko tak za bardzo 'na oko', a przecież chcę schudnąć!)... Marzy mi się zrzucic 4 kg do studniowki, choć może w 3 tygodnie to za szybko :? ... ale równe 60 kg tak ładnie by brzmiało :wink: mysle, ze przy rygorystycznym przestrzeganiu tysiaczka i intensywnych ciwczeniach to jest do zrobienia :D
a dzisiejsza spowiedź śniadaniowa (dopiero wstalam i zdążyłam zjeść śniadanie :wink: ):
jogurt naturalny 0% :arrow: 50
2 łyżki rodzynek :arrow: 110
łyżka otrębów pszennych :arrow: 20
łyżeczka kakaa (jak go nie jem to od razu łapią mnie skurcze łydek z braku magnezu :? ) :arrow: 40
pomarańcza :arrow: 60
kawa z mlekiem 0,5% i cynamonem (mniam.../ale pierwsza i ostatnia dzis :wink: ) :arrow: 35
razem: 315
a wieczorem wyspowiadam sie z obiadu i kolacji (zazwyczaj jem 4 posilki dziennie, ale jak wstaje o 12-stej to jakos nie mam gdzie wlepic 2-giego sniadania
pozdrawiam was wszystkie :*:*:*
No i pieknie :D Dużo zjadłaś objętościowo, ale za to jak mało kalorycznie :wink:
Co do kawy... To jeszcze nie dawno potrafiłam wypić 5 dziennie :shock: Ale powiedziałam sobie KONIEC Z KAWĄ bo jest niezdrowa. Nawet najmniejszych ilości nie chcę tykać :lol: Na początku trudno mi było z niej zrezygnować, bo uwielbiam smak kawy, ale teraz już nawet o niej nie myślę. Poza tym ja piję codziennie litry herbatek pu erh czy zielonej i one też dają kopa :wink:
Nusiuu... ja sie troche boje odstawic kawe tak od razu... przez pewien czas bede ograniczac, a za jakis tydzien - lub dwa odstawie zupelnie. A zielonej herbaty nie lubie :? za to w pu erh musze sie przy najblizszej okazji zaopatrzyć :wink:
spowiedź z obiadku:
50 g kaszy jęczmiennej :arrow: 160
1/2 opakowania fasolki szparagowej :arrow: 80
1/2 puszki fasolki czerwonej :arrow: 145
a po obiedzie niestety 1/4 opakowanie słonecznika :arrow: 140
(musialam sie bronic przed zjedzeniem ciasta, ktore mama kupila - nikt nie chce mnie w domu wspierac :( nawet babcia powiedziala 'po co ci ta dieta skoro i tak rzucisz sie na jedzenie'... ehhh... dobrze, ze jest chociaz forum, na którym można szukać wsparcia :D )
łacznie dziś: 840
trzeba jeszcze pomyśleć nad lekką kolacją :D
Paulaa ja też nie zawsze odnajduję wsparcie w najbliższych choc wiem ze sie starają. Niestety osoby które nie maja takich problemów jak my chyba nigdy nas nie zrozumieją...Tutaj na forum masz wokól siebie osoby które czują podobnie jak Ty, borykaja się z podobnymi problemami i rozterkami. I to jest piękne a przede wszystkim bardzo pomocne. A przecież wsparcie jest niezbędne w dietkowaniu :-)
Paula dobrze ze zaczęłas zapisywac co zjadasz. Dzieki temu łatwiej bedzie ci sie kontrolować...
Najmaluszku... co do wsparcia ze strony mojej rodzinki to jest tak, że właściwie każdy (jezeli chodzi o rodzine mojej mamy) ma problemy z nadwagą... dziadek waży chyba jakieś 130 kg, babcia niewiele mniej, brat mamy, też ok. 130 a mama (najszczuplejsza z nich wszystkich) prawie 90. Zapewne po części winę ponoszą geny jednak przede wszystkim niezdrowa kuchnia. Nie byłabym wstanie przekonac ich do zdrowego jedzenia, ale swój sposób odżywiania muszę zmienić (choć tłustej kuchni nie znosze to jednak rodzinnej miłości do słodyczy musze się pozbyć :roll: ). No i w związku z tym wszystkim dla nich moja aktualna waga czyli te 64 kg to naprawde niewiele i nie widzą powodu dla którego trzeba by mnie motywowac :( tymbardziej, że już wiele razy ogłaszałam całemu światu, że się odchudzam po czym po 3 dniach tak jak to powiedziała babcia 'rzucałam sie na jedzenie'... nie potrafiłam z tym walczyc :? każdego dnia boję się, że znów stracę nad sobą kontrolę... a nawet jezeli teraz uda mi sie schudnąć to boję się, że wszystko wróci z nawiązką gdy wyjadę do Londynu tak jak planuję (bo nie będę miała jak sie kontrolować, bo przez jakiś czas będę mieszkać u wujka i nie bede mogla sobie sama gotowac, bo jedzenie bedzie inne, bo nie bede miala okazji do ruchu itd.).
Mimo wszystko wiem, że muszę wytrwać... inaczej nigdy nie będę wstanie się zaakceptować, będę wiecznie niesczęśliwa i zawsze będę odkładała przyjemność kupowania ciuchów na 'kiedy schudne'... a nie chce, po prostu nie chce żyć w ten sposób :(
Paulinko, nie martw się <przytul> Będziesz taka laska, że wszystkim oczy wyjdą na wierzch, wierzę w to :wink:
Co do wsparcia od strony rodziny to ja też go nie mam :? Dziadek ciągle wrzeszczy, że zachoruję na coś i próbuje mnie karmić słodyczami, ale się nie daję :wink: Mama też krzyczy, z tego powodu, że nie jem, ze wszystkimi, ze wydzwiam, że muszę sobie odzilenie gotować- nie rozumiem jej. W czym to przeszkadza? Osttanio ciągle się kłócimy. Każda nasza rozmowa kończy się jedną wielką awanturą :shock: Mam tego dość, ale cóż... Może w końcu się uspokoi.
P.S. Ja też nie lubię zielonej herbaty. Jest ohydna, ale ją piję, bo jest zdrowa:P
Dziękuję Nusiuu :* <przytul>
O tym, ze wydziwiam też od rodzinki często słyszę :? ale będziemy laski :wink: wierzę w to :) i mam nadzieję, ze kontakty z mamą też Ci się ułożą... będzie dobrze :D musi być :D
jeszcze została mi dziś spowiedź z kolacji
2 kromki pieczywa ryżowego :arrow: 70
50g chudego twarogu :arrow: 50
małe jabłuszko :arrow: ok. 50
i dzisiejszy dzień kończymy na 1010 kcal :D idealnie
do tego pół godziny na rowerku i 7 dzien 6 weidera... ehh zaczyna boleć :wink:
Ja rodzinkę mam podzieloną... mama też wiecznie się odchudza (od wczoraj znów zaczęła :wink: ) a tata ma po ponad 20 latach "dietkowania" mamy dosyć i powoli się załamuje jak widzi u mnie to samo. Ale jakoś dajemy rade. Mam tyle dobrze, że mama jest na emeryturze, siedzi w domu i mi mięsko/rybke i warzywa przygotowuje. A poza tym ostatnio mam spore wsparcie od chłopaka... od momentu jak mu pokazałam jak trudno jest schudnąć to mi pomaga (choć i tak ściemnia, że mu sie podobam taka jaka jestem ;) )
Co do herbatek to ja uwielbiam wszelkie owocowe :) Zielona też od czasu do czasu wypiję ale smakową (Lipton ma bardzo dobre) a Pu-erh nie mogę pić bo mnie brzuch boli (nie wiem czemu akurat po niej :( )
pozdrawiam i dziekuje za wsparcie :)
mam strasznie mało czasu dlatego wpadłam tylko na chwilke, żeby napisac, ze dietke trzymam... i wczoraj i dzisiaj było ok 1000 kcal... od jutra obiecuje wrocic do pisania szczegółowych sprawdozdań z tego co jem :D
ehh... stało się... wczoraj było pierwsze załamanie... wstyd mi sie przyznać ale w moim żołądku wylądowały nawet czekoladki :oops:
ale nie załamuje się... od dzis dietkuje dalej :twisted: mój dzisiejszy jadłospis wyglądał mniej wiecej tak:
jogurt naturalny 0% z rodzynkami i wiórkami kokosowymi :arrow: 170
2 jabłka :arrow: 150
pomarańcza :arrow: 60
pół opakowania mrożonego groszku (po ugotowaniu oczywiscie :wink: ) :arrow: 160
troche kapusty pekinskiej (myśle, że nie wiecej jak 200g) :arrow: 35
kawa z mlekiem 0,5 % :arrow: 35
ok. 50g rodzynek :arrow: 140
razem tylko 750 :oops: ale nic wiecej nie jestem w stanie w siebie wepchnąć... w sumie po wczorajszym to taki jeden dzień z mniejszą ilością kalorii nie zaszkodzi :evil:
Akuniawy! Moja mama też czasem się odchudza... ale jej metody z cyklu 'przez cały dzień nic nie zjem to moge wieczorem zjesc lody albo bułkę z majonezem' są delikatnie mówiąc irracjonalne :wink: i za żadne skarby nie da sie namówić na zmiane sposobu odżywiania, bo musiałaby zrezygnowac z jedzenia codziennie majonezu, salami i tego typu świństw a w dodatku picia herbaty z dwiema łyżeczkami cukru i kawy z cukrem i ze śmietanką :wink: no i oczywiscie nigdy nie jada śniadań... a później wszystko zrzuca na geny :roll:
a herbatki owocowe też uwielbiam :D właśnie wypiłam cytrynowo-limonkową :D mniam :D
Paulaa gdzie zniknęłaś?? Ja po niezłym załamaniu znów wróciłam na właściwe dietkowe tory i mam nadzieję, że tak zostanie :)
Co do mojej mamy to ona dietkuje racjonalnie (hmm wypróbowała już chyba wszelkie możliwe diety) i jak postanawia, że schudnie to chudnie tylko, że... jak się skończy odchudzać to potem zalicza mega jo-jo... A ja za każdym razem postanawiam sobie, że nie popełnie takich błędów jak ona, ale niestety mi nie wychodzi :(
Pozdrawiam
A ja jestem strasznie wściekła na moją mamę :evil: Ona już od dawna się "odchudza". Na początku polegało to na tym, że nic nie jadała całymi dniami (tylko piła 4 puszki piwa :evil: ), wieczorem przed samym spaniem napychała się kanapkami a potem piła senes... I tak kilka tygodni. Teraz nic nie je (tylko pije te wstrętne piwo) łyka jakieś tabletki i codziennie mi się chwali, że ona "dzisiaj znów nic nie zjadła" :x . A jeśli cokolwiek zje, to zaraz pije senes :evil: Jestem na nią wściekła :x . Już nie raz jej powtarzałam, że to jest początek poważnej choroby i że zachowuje się jak dzieciak. Robiłam jej wykłady o zdrowym odżywianiu. Nawet dochodziło do awantur o jej odchudzanie. Oczywiście się mnie nie słucha... Dziadek się o nią martwi, tata też, ale ona jest mądrzejsza!! Zalewa się tym senesem i piwem, łyka tabletki i na dodatek pali papierosy. Tysiące razy jej powtarzałąm, że na opakowaniu senesu jest napisane, żeby nie stosowac go dłużej niż 10 dni... A ona co? *****! Pije to świństwo jak herbatkę od kilku miesięcy :x Ja jestem załamana i nie wiem co z nią zrobić... Poza tym wcale nie jest gruba... Co prawda ma trochę okrągły brzuszek, ale nigdy się go nie pozbędzie pijąc 2 litry piwa dziennie :x :evil: :evil: :evil: A do lekarza oczywiście nie pójdzie, bo ona we wszystkim jest mądrzejsza... Po prostu brak mi słów...