-
wychodzenie z diety
Dużo z Was pisze tutaj o swoich sukcesach w odchudzaniu ale jak wygladał u was powrot do "normalnego" jedzenia? Kazdy wie ze to chyba najgorszy etap diety. Takze zachecam do wpisywania tu waszych doswiadczeń dla potomnych :P
U mnie był to okres dość długi i barzdziej polegajacy na ciaglym mysleniu o zawartosci kalorycznej wszystkiego co jem a nie na szczesliwym cieszeniu sie zgrabną sylwetka. Moze dlatego nie dopadlo mnie jojo. Teraz ciagle jakos tak staram sie dojsc do 50kg ale moj organizm wraca sobie to tych 51-52 ktore chyba polubil :P Dobra wiadomosc to ta ze tyc tez powyzej tych 52 nielubi :twisted: Najlepszym ochroncą przed jojo jest tez oczywscie soprt, który rozwija miesnie i przyspiesza metabolizm :D
A i jeszce napisze moze ze niewiem ile dokladnie schudlam bo wagi wtedy niemialam :P wiem ylko po centymetrach w talii to zeszło z 72cm do 65-66cm. I utrzymuje sie caly czas 66-67 przy wadze 52kg
-
No właśnie ja też nie wiem jak zacząć wychodzić z diety po woli, tym bardziej ze teraz mój mózg to kalkulator kompletnie nie wiem ile tak na prawdę potrzebuje kalorii.
-
Ja bym radziła już chwilę przed otrzymaniem wymarzonej wagi zacząć wychodzić z diety, to dość długi proces. Radziłabym dodawać np. 100 kcal w tygodniu do ilość kalorycznej którą się jadło podczas diety. I tak aż dojdzie się do normalnego zapotrzebowania organizmu...
Później trzeba się po prostu odzwyczaić od ciągłego liczenia kcal nie zapominając o zdrowym trybie życia.
Jak będziecie żyć zdrowo jojo Wam nie grozi, zapewniam :)
-
No właśnie, też planuję teraz wychodzenie z diety :) Może ktoś jest akurat też na etapie dodawania kalorii? ja w tym tygodniu jeszcze poświąteczny 1000 a potem o 100-200 w tygodniu więcej planuję. To dobry pomysł?
-
porcelanowa ma racje najważniejsze to pomalutku zwiększać ilość kalorii, aż się dojdzie do wartości zgodnej z normą :) no o wartościowych produktach też nie można zapominać no i ćwiczeniach.... kurcze najchętniej rzuciłby się człowiek na normalne jedzenie, ale nie tędy droga, bo po takim czymś to jojo murowane :? trzeba pomalutku przyzwyczajać organizm do większej ilości jedzonka :)
-
Oj wychodzenie z diety to długa sprawa..:D Np. ja planuje skończyć wiedę w czerwcu, a już tak maxymalnie będę zwiększać kalorie do września! :D A jestem na diecie 1000kcl. Podobno jest po tej diecie spore prawdopodobieństwo przytycia :o, dlatego też chcę wyjść z niej rozważnie :)
-
No ja od przyszłego tygodnia zaczynam wychodzenie z 1000 kcal, to zdam Wam relację co i jak :P Z tym, że mam zamiar nadal dużo ćwiczyć i zmienić swój tryb żywienia na stałe 5 posiłków dziennie. Ponoć dieta to nie dieta tylko zmiana stylu życia, więc mam nadzieję, ze mi się uda :)
-
Ja kilka lat temu schudłam 19 kg, po czym ok 3 mies. wychodziłam z diety.
Wagę udało mi się utrzymać ok. 2 lat, do momentu kiedy w zeszłym roku jak szalona rzuciłam się na jedzenie (np. 2 batony na śniadanie, ciastka na kolację i pizza na obiad), i 17 kg powróciło.
Teraz odchudzam się znowu.
-
W wychodzeniu z diety najważniejsze jest to, żeby utrzymać swoją masę ciała i już nigdy nie przytyć. Takie stosowanie diety "do następnego przybrania na wadze" to najgorsze z rozwiązań. Każda kolejna dieta jest trudniejsza do przeprowadzenia, wolniej traci się na wadze. Wszystko to przez to, że każde kolejne ograniczenie energii z pożywienia uodparnia organizm na kolejne tego typu sytuacje. A więc moi Drogi, trzeba walczyć z ochotą na rzucanie się na jedzenie :D