Jestem, jestem. :D :D :D
Na poczatek napisze, ze zeszly tydzien nie byl dietkowy. Na usprawiedliwienie moge dodac, ze zniechecila mnie do tego rosnaca waga, rosnaca mimo diety no i popelnilam ten blad, ktory chyba kazda odchudzaczka zna, ze skoro dietkuje i nie ma wynikow a raczej sa wrecz odwrotne to po co ja sie mam wysilac. Wydaje mi sie, ze powodem tej rosnacej wagi byla moja owulka, ale ten cykl mam tak pomieszany, ze juz sama nie wiem co o tym myslec. :roll: Efekt wazenia sobotniego to 86 kg czyli o 100 g mniej niz tydzien temu. Zakonczyl sie pewien etap cyklu miesiecznego wiec i waga wrocila do normy, ale co mi nerwow napsula to moje. No i wpadki tez moje za ktore ponosze pelna odpowiedzialnosc i z pokora przyjme wszystkie Wasze uwagi wzgledem mojego (nie)dietkowania. :roll: :(
O ile zeszlotygodniowe wybryki moglam w jakis sposob usprawiedliwic tak dzisiejszego kawalka ciasta nie mam czym. Poprostu dali w pracy a ja jak takie ciele sobie je zjadlam. :cry: Skoro tak zaczynam tydzien to nie chce nawet myslec jak moge skonczyc. :evil:
Buziaczki dla Was. :D :D :D