Kubusiu, masz rację. Między nami już nigdy nie będzie tak samo. Poczułam się bardzo dotknięta.. Zal tych lat...
Magdo, dziękuję za zaproszenie, niestety, nie będzie mnie w domu, bo wyjeżdżam na święta:/
Wersja do druku
Kubusiu, masz rację. Między nami już nigdy nie będzie tak samo. Poczułam się bardzo dotknięta.. Zal tych lat...
Magdo, dziękuję za zaproszenie, niestety, nie będzie mnie w domu, bo wyjeżdżam na święta:/
Trzymaj sie cieplutko!
Na pewno zal tych lat, ale zaloze sie ze masz tez co wspominac, chodzi mi o mile rzeczy :)
A jak cie obgaduje, to to na pewno nie byla przyjaciolka...
Pozdrawiam
Ludzie, trzymajcie mnie... obciełam kalorie i moja waga ruszyła... w święta nic nie przytyłam, a teraz patrze i... 3kg mniej!!! :D
no i bardzo ladnie, mowilam ze w koncu ruszy :) oby tak dalej :)
Heeeeej! :D My się jeszcze nie znamy! Jestem tu od niedawna i nie zdążyłam jeszcze oblecieć wszystkich wątków :)
Widzę, że świetnie Ci idzie, będę do Ciebie wpadać i Cię dopingować! Mogę, prawda?... :)
Główka do góry! :)
Ja rownież przyszlam się przywitać. Nie bylo mnie na forum jakiś czas i teraz nadrabiam zaległości na nowych wąteczkach.
Wiesz-co do przyjaciółki..mam podobne doświadczenie..pol roku walki o przyjazn..a teraz cisza..ciekawe czy ten czas okaże się dla nas zbawienny czy zabójczy...cięzko zapomniec zadane rany..bo to ciagle bardzo boli,gdy krzywdzi ktos,kogo tak sie kocha..ale mam nadzieje,ze pomiedzy Toba a przyjaciółka sie ulozy-inaczej wcale nie musi oznaczac gorzej przeciez..
A co do tematu glownego-czyli dietkowania-o nie moja droga-ja Cie trzymac nie bede-jeszcze zatrzymam ten Twoj rozpęd ku tym 70 kg i co wtedy bedzie?Nie nie-oby tak dalej i bez zadnego trzymania-jazda bez trzymanki niech bedzie he he:)
Gratuluję spadku wagi. Bardzo się cieszę :)
Hunchback eeeej, kobietka, wpadnij czasem na swój wątek :) Co słychać?
Hej. Milusio, że wpadłaś. ;)
Z powodu nawałki w szkole, nie miałam czasu odwiedzać forum i napisać, co tam u mnie. W sumie i tak niewiele osób czyta, ja nie znam tutaj nikogo, ale skoro już mam swój topic, to się w nim pożalę, a co.
Jak już mówiłam, w szkole pracy mam okropnie dużo - wiadomo, klasa maturalna. Do samej matury nie mam czasu się uczyć i obiecałam sobie, że zacznę od dzisiaj. Jest wieczór, jeszcze nic nie zrobiłam :D
Z moją przyjaciółką, czy raczej byłą przyjaciółką nie układa się wcale, bo się do siebie nei odzywamy, chyba że ona coś chce, czy potrzebuje z czymś pomocy. Jest mi niedobrze kiedy myślę o tej relacji, więc skupiłam się raczej na dbaniu o moje zdrowie i na szkole. O ile z tym drugim jakoś sobie radzę, co prawda nie bez kryzysów, ale zawsze, to z tym pierwszym idzie opornie.
Zmieniłam sobie dietę - jem tylko jajka, bialy ser, warzywa, niektóre owoce, mleko, płatki kukurydziane, razowy chleb, jogurty (nie więcej jak 60kcal w 100gr), a z mięs - indyka, wołowinę, kurczaka. Odstawiłam nawet soki i teraz piję wodę mineralną, albo kompoty, które gotuje mi tato:P
No, to to jeszcze nie jest takie trudne. Najgorsze dla mnie jest to, że muszę jeść 4 posiłki dziennie, o stricte określonych porach i nie ma zmiłuj (śniadanie - do 8.00, drugie śniadanie - 11.00-12.00, obiad - 15.00, kolacja - 17.30 - max. 18.00) :( Wiadomo - jem mało, ale często. Gdzieś wyczytałam, że nieregularne posiłki spowalniają przemianę materii. :/
Moje 113 mnie przeraża, ale lepsze to, niż początkowe 120, choć zmiany i tak po sobie nie widzę. :roll: Póki co jestem dobrej myśli, choć dzisiaj zgrzeszyłam kawałkiem mlecznej czekolady... :oops: Więcej grzechów nie pamiętam... :D
Wiecie, tak sobie marzyłam ostatnio, że może ja kiedyś faktycznie będę chuda. Znaczy - nie skóra i kości, ale taka normalna, rozumiecie. ;) Myślę, że może mi się udać. Bardzo, bardzo bym chciała... Bo teraz wyglądam jak chodzący słoń. :shock:
Jak by się kto chciał odezwać - gg: 379045.
[/i]
Jeżeli jesteś taka grzeczna i nie grzeszysz to prądzej czy później będziesz chuda.
Pamiętaj, że to nie jest wyścig. Pomalu do celu, a w końcu będzie dobrze!
Milego wieczoru :)