-
Heeeeeeeeeeheeeee ale sie obsmiałam :) Mastodont Emelki uroczy, heheh Troche podobna jestem, może mniej owłosiona, chyba pobiegnę zaraz do łazienki, aby sprawdzić i dokonać niezbędnych korekt. Naprawdę się uśmiechnęłam, nawet teraz paszcza mi się smieje do monitora. Pewnie nie tylko do niego.
Do WAs też , kochane dziewczęta:) Trochę mi lepiej.
Dzisiaj wszystko zgodnie z założeniami. Nie mam specjalnego planu diety jescze. Postanowiłam zjeść pozostałości po diecie Cambridge i pochłonęłam rano jakis koktajll. Data wazności do lipca, szkoda wyrzucić, w końcu trochę kosztowało. Na obiadek porcyjka (mała) gulaszu z warzywkami. tatus mi podarował, nie chcę wyrzucić, a mąż nie lubi. Kolacja to troche sałaty lodowej. Wypiłam 1,5 litra wody i jakies herbatki czerwone. CHyba nieźle. Na dzis koniec.
Musze coś wymyslić na dalszy etap, ale sobie poczytam Wasze wątki i pewnie coś ustalę. Ściskam mocno.
Ten mastodont naporawdę jest piekny... hehhhehhe
-
-
No to gratuluje dietkowego dnia ;) hehe :D a co do mastodonta to raczej podobna nie jestes no chyba ze masz taką trąbe i zębiska :lol: :lol: :lol:
Udanego dietkowego dnia :)
-
Wpadam życzyc miłego i dietkowego dnia :P :P :P
BUZKA :P :P :P
-
Hehe, milo ze sie troche posmialas :) o to chodzilo :)
Ja wiem, ze sie po malu juz nudna robie, ale niestety musze sie przyczepic. Jak na moje oko to zjadlas za malo... salata lodowa na kolacje :shock: czyli ze taka sama, bez niczego :shock: nie przesadzaj kochana :)
I jednak najlepiej jest jesc 4-5 razy dziennie male porcje. Wtedy organizm nie wola tak bardzo jesc.
Woda i herbatki super :)
Powodzenia!
-
zgadzam sie, sama sałata lodowa na kolacje to za mało... liść sałaty między posiłkami jak najbardziej, ale nie jako posiłek :!: do tej sałaty można było dorzucić pomidorka, ogórka, pół cebulki, oliwki i troszkę fety i byłaby przepyszna sałatka, i sycąca :) z resztą moja ulubiona :):)
-
Wiem, wiem, sama sałatka może i mało... ale mnie sie tak nie chciało jeść, dałam się ponieść, wydawało mi się, że właściwie jedzenie człowiekowi nie jest potrzebne, nie czułam głodu, wygrzebałam sie na chwilę z mojej "doliny" i pełna euforii przemawiałam do siebie, iż odchudzanie to właściwie łatwa sprawa....
Dziś zeszłam na ziemię, euforia zniknęła, przyszedł głód. Tak bardzo nie zgrzeszyłam, ale znów wyleciałam z domu bez sniadania. W pracy byłam dzielna i mimo tortu stawianego z okazji ślubu, dałąm radę. Niestety, głód mnie w końcu dopadł i .....własciwie zjadłam dzis jeden, pewnie zbyt duzy posiłek. Niby było dietetycznie, ale wszystko razem: surówka, jakieś chude mięsko, czarny chlebuś. Wszystko o 16.00. ZNów tak samo jak dawniej, tyle że troche mniej kalorycznie. CHolera, musze byc bardziej konsekwentna.
Jutro jadę na trzydniową wycieczkę z dzieciakami. Nie wspominałam, ale belfrem jestem. Liczę, żę latanie za młodymi ludźmi nie pozowoli mi mysleć o jedzeniu. Zajrze więc tu dopiero w piątek późnym wieczorkiem, a jak sie okaże że przezyję dwie nieprzespane właściwie nocki, to pojawię się w sobotę. Myslcie o mnie, proszę:)))))
Popijam herbarkę zioloną. Zastanawiam się co konsumowac na wyjeździe. Mam jabłka, wodę, jakąś kanapkę zrobię. Wolę odchudzanie w domu...
Pozdrawiam Was ciepło kobietki, bądźcie dzielne, ja się też postaram:))))
Przymierzanie potrek na górskie wycieczki i oglądanie sie przed lusterem trochę mnie zdołowało, mastodont jednak ze mnie jest. Muszę coś z tym zrobić:)
-
Miłej i udanej wycieczki zycze!!!!!!
BUZIACZKI :P
-
Ja będę dalej powtarzać jak mantrę 4-5 malych posilków dziennie. A śniadanie jest najważniejszym posilkiem! nie możesz z niego rezygnować!
Trzymam kciuki żeby cię dzieciaki nie wykończyly, jeszcze pamiętam jaka ja bylam na wycieczkach szkolnych hehe :)
Pozdrawiam!
-
Dzieki Magdo I Emelko za wsparcie. Ściskam Was mocno:)
Wycieczka udana, wszyscy żyją, nikt sie nie zgubił, choć w Pradze było ciężko, bo tłumy. wszyscy też zadowoleni. Ja dochodzę do siebie, choć trzy dni ciągłego latania i krótkiego snu nadal dają znać o sobie.
Myslę, że choć jadłam nieregularnie i nie zawsze dietetycznie (brak wyboru, niestety), będzie dobrze, bo porcyjki małe były, a ruchu bardzo duzo. Zważę się w poniedziałek. Dziś też "wporzo" (trzy dni w towarzystwie nastolatków odzywają się heheh), nawet piłam baaardzo dużo. Znów mobilizują mnie zdjęcia, musiałam lkilka wykasować, żeby nie poszły w świat. Szkoda, że nie mam wływu na to co pomieściły aparaty wychowanków. TAm, niestety, selekcji nie zrobię, a szkoda....
Walczę dalej:)