-
Małżeńskie odchudzanie
Witam.
Zdecydowałam się (kolejny raz zresztą) na ostateczne rozstanie ze zbędnymi kilogramami. Tym razem, nie sama. Wspiera mnie i przy okazji też odchudza sie mój mąż.
O ileż łatwiej jest razem! Wspieramy się na wzajem, a chwile załamania przychodzą dość często. Wiem, początki sa trudne. Ale mam przy boku męża, a on ma mnie! W chwili kryzysu potrafimy sie zmobilizować! A poza tym, łatwiej jest przyrządzać jednakowe posiłki dla mnie i dla niego, a nie męczyć się, patrząc jak druga połowa wcina przysmaki gdy nam burczy w brzuchu.
Na razie nie jest najgorzej! Od 2 kwietnia spadło mi 5 kg, a mąż zgubił 6kg.
Będę wpadała co dzień i dzieliła się z wami naszymi wzlotami i upadkami. Liczę na wasze wsparcie. Może ktoś był w takiej sytuacji i gubił wspólnie kilogramy? Może jakieś rady na dobry początek.
Pozdrawiam wszystkich xxl
-
Witaj
Gratuluję pomysłu na odchudzanie z mężem.
Ja niestety nie mogę się z moim współmałżonkiem odchudzać
bo on jest szczypiorkiem i strasznie chudy z urodzenia :)
Często się śmieje, że mu kiedyś w nocy oddam parenaście kilo.
Szczęściarz z niego wcina wszystko, czipsy, pistacje, kotlety, boczki, pizze
i nic waga ani drgnie ciągle wskazuje 65kg.
Życzę Wasm wytrwałości
pozdrawiam i zapraszam na mój wąteczek
-
Witam! Bardzo fajnie, że oboje zdecydowaliście się razem na dietkę :) Ja nigdy z kimś sie nie odchudzałam, ale napewno jest lepiej, bo każdy się nawzajem pilnuje. Fajnie, że są następne osoby z Ełku :)
-
No to dobry pomysł i powodzenia w diecie :D :D
-
witam ewa:-)
swietnie ze jestes z nami
bedziemy cie wspierac jak sie tylko da
trzymam za was kciuki wspaniale ze moz ci pomaga:-)
moj tez mnie wspiera jak mozee tyle tylko ze on jest chudziutki jak patyczek:-)
hehhe :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
buziakii
pa
-
Witaj Ewa.
Najpierw gratulacje dla Ciebie i męża za już stracone kilogramy. Super!!! Trzymaj tak dalej.
A co do wspólnego odchudzania to bardzo fajny pomysł. Na pewno jest łatwiej. Mój mąż jest bardzo szczuplutki, ale wspiera mnie bardzo i to mi pomaga.
Będę trzymać za Was oboje kciuki.
-
Dzięki za słowa wsparcia! Widzę, że większość z Was ma mężów chudziaszków, ja mam miśka i nigdy mi to nie przeszkadzało. Pamiętam doskonale czasy, kedy to on ważył 80 kg a ja 55. Lata mijają i proszę co się z nami stało: on startował z wagi 122, ja - 114.Takie dwie kulki.
Na szczęście mamy już pierwsze sukcesy i to dodaje nam skrzydeł. Zmieniliśmy zupełnie styl odżywiania. Zero białego pieczywa, ziemniaków i makaronów. Za to dużo sałatek, a z mięsa tylko drób. Ja najadam się w zupełności, ale mąż często jest głodny. Pracuje fizycznie i bardzo odczuwa niedostatek kalorii. Czy to się zmieni? Czy się przyzwyczai do lekkich posiłków? Jak długo to może potrwać? Nie chciałabym, żeby przez głód zrezygnował z diety.
Pozdrawiam wszystkich XXL