Nie wytrzymałam i dzisiaj rano się zważyłam i mam 91,5 kg :)
Oby tak dalej spadało systematycznie. Dziś mam w planach górę prasowania, spacer o ile pogoda się wyklaruje bo póki co to nie jest słodko i take tam zwykłe codzienne obowiązki.
Wersja do druku
Nie wytrzymałam i dzisiaj rano się zważyłam i mam 91,5 kg :)
Oby tak dalej spadało systematycznie. Dziś mam w planach górę prasowania, spacer o ile pogoda się wyklaruje bo póki co to nie jest słodko i take tam zwykłe codzienne obowiązki.
Cześć dziewczyny!
Nareszcie udało mi się tu zaglądnąć. Od pięciu dni mam chore dziecko i teraz wszystko kręci się wokół córeczki.
Ja również jakoś nie mam zapału do ćwiczeń ale muszę się w końcu zmusić. Liczyłam na długie spacery bo od tygodnia u nas przepiękna pogoda, ale cóż już kilka dni siedzę w domu z córeczką i jedyna forma ruchu to dźwiganie jej 8.5 kilogramowego ciałka, żeby nie płakała bo gorączkuje. No ale dobre i to :)
Druga kwestia to ta że muszę zmusić się do wypijania co najmniej 2 litrów wody, a jakoś o tym zapominam :)
Justynka nie odpisałam Ci kolka dni, ale jak najbardziej pisze się na wzajemne wspieranie w odchudzaniu!! :)
Hej Justyna gratulacje super ze spadek odnotowalas :)
Magdalena mam nadzieje ze corcia juz lepiej sie juz czuje :)
Odnotowałam spadek i od tego momentu waga stanęła w miejscu ehhhh. Spadł mi jeszcze kilogram ale oczekiwałam ciut więcej. Rowerek przyjechał wczoraj. Póki co małe treningi uskuteczniam, tak abym mogła się na drugi dzień ruszyć. Dziś pojeździłam w sumie 15 min i pokazało mi, że spaliłam 75 kalorii. Dokładnie nie wiadomo ile bo to zależy od organizmu, trzeba przyjąć jakąś tolerancję.
No z waga tak niestety jest ze spadki sa skokowe takze nie przejmuj sie wiem ze chcialoby sie widziec caly czas mniej ale bedzie dobrze nie poddawaj sie :)
Udało mi się zredukować moją dzienną dawkę cukru do dwóch łyżeczek do porannej kawy. Poza tym nie dodaję cukru już nigdzie. Za kilka dni chciałabym zejść do 1,5 a potem do 1 łyżeczki.
Zaplanowałam dzisiaj na rowerku cztery treningi z utratą 40 kalorii każdy. Pierwszy już za mną. Na więcej póki co czasu nie wystarczyło bo wiadomo pranie, sprzątanie, gotowanie dla TŻ, zakupy i odsypianie ciężkiego tygodnia :) czyli typowa wolna sobota.
Wody wypijam ok 2 litrów dziennie. Jakoś tak sama wchodzi :)
Hej z treningami to powoli zaczynaj zeby sie nie zrazic od samego poczatku :) Ja kawy tez nie wypije bez cukru chociaz udalo mi sie zejsc do lyzeczki i uzywam trzcinowego zamiast bialego (w sumie nie wiem czy jest lepszy)... Dzisiaj poplynelam z dieta strasznie a jutro mamy wazenie tabelkowe no ale trudno zobaczymy ;)
Mrowek nie szaleję z treningami :) Teraz daję już radę jeździć przez 20 min umiarkowanym tempem i jest ok :) Skutków ubocznych brak.
Widzę też różnicę odnośnie burczenia w brzuszku. W zasadzie przyzwyczaiłam się już do dawki plus minus 1400 kalorii. Kolejny plus :)
Natomiast zrobiły mi się okropne zajady i nie mam pojęcia czemu. Przecież dostarczam witamin : owoce, warzywa, ryby, chude mięsko, nabiał. Bolą jak diabli i nie chcą zniknąć.
Dzisiaj siedzę w domu cały dzień. Zjadłam jak zwykle południowy posiłek, i dalej głodna jak wilk. Jednak jak człowiek pracuje to nie ma czasu być głodnym. I do tego co zwykle zjadam skusiłam się dodatkowo na połowę porcji czekoladowej pychotki :) Spokojnie, spokojnie, bazą do koktajlu było mleko czekoladowe.
Czy tylko ja mam problemy z suwaczkiem ? Trudno się go aktualizuje. Zmiana wskakuje dopiero po kilku godzinach.
Kolejny mały spadek. Lepsze to niż nic albo co gorsza w górę. Ojjjj chciałabym tak tracić kilogram w 4 dni. Nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Po ubraniach też nie widzę jeszcze różnicy.