Bes co cie tak malo
jak zdroweczko ??
Wersja do druku
Bes co cie tak malo
jak zdroweczko ??
mało mnie, bo nastrój na całej linii do bani. do tego choróbsko wciąż trzyma. no i w domu byłam ostatni raz w środę, a Mój bardzo broni dostępu do swojego kompa ;-)
z dietką dalej tak sobie, ale tylko się dokuruję i biorę się porządnie za siebie, bo już zwyczajnie fizycznie nie wytrzymuję obciążenia :(
tymczasem wracam do łóżeczka chorować.
Uh.. bes, przykro mi strasznie, że ta choroba Cię tak dorwała teraz i nie chce puścić.
Wracaj szybko do zdrowia i humorku, bo szkoda patrzeć..
Ja to choróbsko kopię, pacam i krzyczę na nie, niech sobie idzie już SIO!
A Ty nic się nie martw, wyzdrowiejesz raz dwa, a my tu się postaramy o dużo energii dla Ciebie, żebyś od razu miała siłę do dietowania :)
Buziaki i duuuuużo zdrowia!
C.
ja już nic nie rozumiem :( na obiadek zupka z brokułów, gotowana pierść kurczaka, trochę świeżych warzywek (ogórek, papryka, cebulka, kukurydza) --> a teraz boli mnie żołądek
co jest do jasnej ciasnej??? :(
co to za dieta sb..... :oops:
Życzę powrotu do zdrowia bo bez tego dietkowanie nie ma sensu, bez zdrowia ciężko mieć energię na cokolwiek ...
poczytaj TUTAJCytat:
Zamieszczone przez kayahh
Bes - zdrówka Ci zyczę!!! pozdrawiam
ehh.. masakra. wczoraj do ok 16-17 miałam koszmarną migrenę. łyknęłam jakąś tabletkę, którą kiedyś mi lekarka przepisała na wyjątkowo mocne bóle - to potem do samego rana co godzinę się budziłam z masakrycznym bólem brzucha :( normalnie porażka.
w tej sytuacji zupełnie nie chce mi się dietować :( mam tylko nadzieję, że nie przytyję, bo to już by był całkowicie zawalony tydzień :(
nic to. wracam do łóżeczka odsypiać.
mama mi dziś powiedziała o jakiejś lekarce z gdyni, u której jej znajoma podobno schudła. i się teraz zastanawiam, czy iść do tej lekarki, czy do tamtej dietetyczki, o której wcześniej pisałam. obie daleko niestety - i więcej będzie dojazdów niż to warte zapewne. sama już nie wiem.
Hej Bes. Może pojedź do tej lekarki. Chociaż raz, żeby potem nie żałować, że nie spróbowałaś. Szczególnie, że jest to babka z polecenia. Jak Ci się nie spodoba, to masz jeszcze tamtą lekarkę w odwecie. Ja raz byłam u dietetyczki i mimo tego, że była miła, to więcej do niej nie wróciłam, bo jakoś nie odpowiadał mi ten tryb pracy. Ale możliwe, że po prostu nie trafiłam na odpowiednią. Więc spróbuj, co Ci szkodzi :)
Bes, a jak te nieszczęsne bóle brzucha? Może to nie żołądek, a wątroba?
Mam nadzieję, że jednak wszystko w porządku..
A co do wyboru, to ja się zgadzam z Biancą - spróbować warto, jeśli to ktoś polecony i "znany" przez znajomych, a decydować się wcale nie musisz od razu.
Trzymaj się ciepło,
C.
no właśnie chciałabym spróbować tej lekarki - może bym ją chociaż na jakieś skierowania ponaciągała. zniechęca jedynie dojazd, bo gdynia dąbrowa na drugim końcu świata :/
a żołądek bolał tylko po tej zupie z brokułów. potem to już bolał żołądek, wątroba, jelita - dosłownie wszystko --> a w nocy podbrzusze się odezwało jak na złość :/ więc już sama nie wiem, co i od czego bolało --> prawdopodobnie jednak to była wina tego bi-profenolu + zbliżający się @. na szczęście dziś już nie boli (no może troszkę, ale to już pikuś).
ale mam głoda - i to już nie jest tylko mały głód, ale totalnie ogromna chcica - i nawet postanowiłam już iść do kuchni w poszukiwaniu żarełka, ale... no właśnie - tak stwierdziłam, że skoro już i tak zaraz idę spać, to tak czy siak jeść będę niedługo - więc może być i dopiero jutro rano ;-) zamotałam, ale sens jest taki, że olewam na dziś jedzenie i idę spać ;-)
branoc wszystkim :)
dziś mój ciaptop po raz kolejny wyląduje w serwisie :( może wreszcie zauważą, że coś z nim nie tak (bez przesady - gołym okiem widać :/) i coś z tym zrobią. bo jak nie to będzie ostra wojna.
tak więc nie zdziwcie się, że będę rzadziej, bo nie wiem, jakie będę miała możliwości dorwania się do kompa.
Uh.
Mnie mój laptop też już wkurza, przegrzewa się strasznie i nagrywarka nie działa, ale jakoś ciągle nie mogę nabrać zaufania do serwisu, że mi będą grzebali po dysku i w ogóle.. poza tym nie wiem czy bym wytrzymała bez kompa tyle :lol:
A czy oni mają jakąś "klauzulę poufności" odnośnie danych na dysku komputera, który dostają do naprawy?
Cieszę się, że bóle minęły. Oby to rzeczywiście był efekt jednorazowy.
A z tym jedzeniem na wieczór zamotałaś, ale da się zrozumieć ;) . No i fakt, to nawet sprytnie tak sobie powiedzieć, że przecież niedługo rano i będę jadła..
Życzę, żeby za każdym razem udawało Ci się tak opierać pokusom i głodowi :)
Buziaki i dużo zdrowia!
C.
Życzę zdrowia i bezbolesnego odchidzania ...
ogólne regulacje zapewne są ale szczególnego prawa to nie ma o ile wiem i kopiowanie jest zbyt łatwe - nie zostawia śladu - tak więc jak daję do naprawy laptopa to wykręcam dysk - serwis powinien mieć dyski i być w stanie włożyć i testować sprzęt nie oprogramowanie ...Cytat:
Zamieszczone przez Cauchy
jestem na chwilkę u Mojego na kompie.
ja mojego ciapka oddałam z wyczyszczonym dyskiem - zostawiłam tylko mądre wykłady z inżynierii oprogramowania i obrazek z napisem, że panowie w serwisie są niekompetentni. bo oczywistej usterki nie potrafią zauważyć. zresztą koleś w sklepie też już im dowalił pisząc w opisie usterki (cytuję): "komputer po raz trzeci wyjeżdża do serwisu i za każdym razem usterki serwisanci nie widzą!! proszę się przyjrzeć uważniej!! [...] usterka jest zauważalna." obiecał zresztą, że do nich zadzwoni i że tym razem mój ciapuś wróci naprawiony ;-)
dobra znikam, bo mnie Mój od kompa goni :(
z dietką u mnie tak sobie. różne jedzenie czasem lepsze, czasem gorsze, ale już prawie nie jem słodkiego - jak już to jakiś kisielek czy kubek czekolady z proszku :) zmorą ostatnich dni są jeszcze gazowane napoje, których mnie Mój nauczył pić :/ a u Niego ciężko o coś innego do picia - jedyne "pocieszenie", że nie są słodzone cukrem i kalorii mają niewiele (no ale pozostałej chemii więcej niż to warte zapewne).
no i za duże porcje mnie gubią - jakoś jeszcze nie potrafię nie zjeść wszystkiego, co mi nałożą na talerz, a Mój mi nie żałuje :/ no ale spróbuję nad Moim popracować, coby mniej nakładał i będzie dobrze ;-)
do lekarki jeszcze nie dzwoniłam, bo mi głupio... a może się boję porządnej diety? nie wiem. może.
dobra znikam, bo mi autobus ucieknie.
trzymajcie się wszyscy :)
Heh.. to widzę, że masz podobnie jak i ja z moim lubym. Jak przyjeżdża, to od razu kupuję dla niego pepsi.. No i uwielbia jadać na mieście i ciągle tylko marudzi "choooodźmy do chińczyka". A jak mówię, żeby coś za mnie zjadł, to nie nie, mam zjeść :lol: . No ale pogadałam z nim i odważyłam się wyłożyć mu swoje racje i przystał na to, żeby mnie nie namawiać na nic i dać wolną rękę w kwestii żarełka ;) .
A odwyk od słodyczy to już niezły początek, żeby jeszcze tych zastępczych budyniów (budyni?) i czekolad się pozbyć, to by było super.. ale na pewno i tak, jak jest teraz, wpłynie dobrze na Twoje zdrowie.
Życzę powodzenia z nawracaniem Twojego :) i wytrwałości!
C.
wpadłam tylko na chwilkę, bo komp nie mój :/
budyni nie jadam, bo nie lubię - jak już to kisiel, ale to też rzadko, bo jakoś nie mam ostatnimi czasy na niego ochoty. słodkiego kupnego też już od ponad tygodnia nie jadam, ale niestety na ciasteczka pieczone przez sis się skusiłam :( no ale nie wciągnęłam ich miliona tylko 4, więc i tak jest postęp :)
wczoraj wybraliśmy się z Moim na dłuuuuugi spacer po okolicy - nawet z własnej woli się na jakąś górkę wczłapałam :) problem w tym, że na sam koniec naciągnął mnie na lody, a ja oczywiście nie potrafiłam mu odmówić (żebym chociaż wybrała Big Milka, ale nie... :/ ehh...) --> na szczęście waga dziś pokazała to samo co wczoraj, więc odetchnęłam odrobinę i dziś już się ładnie pilnuję :) nawet nie mam ochoty na nic słodkiego - może przez tę wodę?
no właśnie - ostatnio wypijam 3l wody dziennie. problem w tym, że jest to woda smakowa, bo po zwykłej mam odruchy wymiotne :/ kiedyś na dwójce dietetyk mówił, że nie ważne, co pijemy - byle te 1.5-2l dziennie wypić - mówił, że jak ktoś ma zdrowy układ pokarmowy, to może to być nawet gazowane <szok> uznałam więc, że lepiej pić wodę smakową niż wcale. zresztą jest dla mnie za słodka, więc dopiję jeszcze tę jedną zgrzewkę co mam w kuchni i się rozejrzę za jakąś inną wodą - teraz ten arctic reklamują, że niby tylko 5kcal - może będzie do przeżycia? poczytam etykietki i zobaczymy ;-)
coś jeszcze miałam, ale zapomniałam... aaaaa! już wiem :P przekopałam dziś całą szafę z ciuchami - część wylądowała w kartonie - głównie spodnie za małe - i w ogóle stwierdziłam po raz kolejny, że mam pełną szafę ciuchów, ale wszystko za małe :( czyli kolejny argument, żeby jak najszybciej zbić chociaż to koszmarne jojo :/
a i jeszcze jedno na koniec. znacie może jakiś dobry przepis na rybkę? pieczoną najlepiej. i żeby prosty był, bo ja dwie lewe ręce mam :P a takiego mam smaka na ryby, że już nie mogę wytrzymać
dobra mykam, bo mnie już gonią stąd.
buziaki i kciuki za wszystkich! :)
czesc
nie znam się na rybkach, ale moja koleżanka wrzuca rybe posoloną lekko do warzyw i do piekarnika :) i tyle filozofii a podobno całkiem smaczne :)
inny przepis to danie z restauracji:
plaster fety plaster ryby w brytwance i do piekarnika
posypać ziołami solą i skropić oliwą
no to Ci napisałam o tychh rybkach i sama ugotowałam sobie potrawkę z mintaja
gootwana ryba i gootwane warzywa razem zmieszane
i dobre bylo aniu??
Bes buziaki robaki
i bierz sie babo do roboty :D no !!:D
a swojego pieknego to nastaw ze sie odchudzasz i niech cie wspiera a nie na zarlo zabioera
ja mojego tak nakrecilam ze sam schudl 9 kg :D
Mój sam gada, że musi się odchudzać (przez ostatni miesiąc przytył 5kg, a w sumie od zeszłego roku pewnie z 11 :shock: chudy był mocno, ale teraz już brzuchol ma wielki strasznie :/). w każdym razie jego "odchudzanie" polega na gadaniu - ja nic nie będę jadł, bo jestem gruby, ale Ty musisz zjeść ;-) albo na lodach po spacerze jak ostatnio :/
no ale mam nadzieję, że uda mi się go wreszcie zacząć wyciągać chociaż na spacery nad morze - w końcu od Niego jest nad wodę z buta może 15-20 minut :/ a my zawsze u Niego się w domu kisimy - porażka :/
no ale nie o tym miałam :/ dziś dzień całkiem niezły - zero słodkiego (no tyle co substancje słodzące w tej mojej wodzie smakowej, ale to się powiedzmy, że nie liczy :P), mniejsze porcje niż bywało, staram się dorzucać warzywa bądź owoce do posiłków.
przede wszystkim wszystko zjedzone sobie skrzętnie notuję w zeszyciku w świnki - więc jakby coś się działo z organizmem, to będzie łatwo dojść od czego :)
jedyne co mi trochę przeszkadza to fakt, że chodzę taka trochę zmulona. no ale czego można oczekiwać, jeśli za oknem ciągle ściana wody. zresztą przejście na inne jedzonko też podobno po paru dniach może zmulić, gdy się te wszystkie świństwa zaczynają uwalniać do krwi. ale ja się nie dam! mam taką motywację, że na razie nie ma szans, żebym się poddała - nawet jakby przyszły słabsze dni. najśmieszniejsze, że nie wiem, co jest tą motywacją - po prostu jest i już :) fajnie tak :)
no i w ogóle zapomniałam napisać ostatnio - jak wróciłam do domu od Mojego w sobotę, to zastałam w domu pas Vibro Action. nie wierzę w żadne jego odchudzające właściwości, ale muszę przyznać, że trochę rozmasowuje, co też poprawia samopoczucie - a przecież ono jest najważniejsze w odchudzaniu :) do tego robię sobie taką sesję z pasem wieczorem i nie ma problemu napadu głodu po zmroku ;-) jak się brzuch trzęsie to się jakoś o jedzeniu nie myśli :P hehe :P jedyne co smutne to fakt, że ledwo na koniuszku jestem w stanie go dopiąć :( ale mam nadzieję, że już niedługo sytuacja się w tej kwestii znacząco poprawi :P
dobra znikam, bo muszę wreszcie do tej lekarki zadzwonić. tylko odwagi jakoś brak...
na chwilkę tylko wpadam napisać, że jestem umówiona do tej lekarki na 24 lipca dopiero :( akurat od jutra ma urlop :/ a na razie kazała spisywać co jem i w miarę możliwości porobić jakieś podstawowe badania. tak więc jutro wizyta w ośrodku w celu wyżebrania skierowań na badania krwi. trzymajcie kciuki, żeby dali...
Bes, pozdrawiam szybciutko, bo oczy mi sie juz zamykaja.
Jakoś tak nie mogłam trfic na twoj watecze, gdzies mi sie zawieruszyl, ale od razu po linku w podpisie trafilam jak mi sie wpisalas :)
Zeszyt w świnki :)
Cieszę się bardzo, że się powolutku rozpędzasz z dietą.
A z facetami jakoś tak jest, jak luby do mnie przyjeżdża to też większość czasu siedzimy w domu - ale ja już na to więcej nie pozwolę, spacerki i rower muszą być ;) . On brzuszka troszkę też ma i sam na to narzeka, a oczywiście uwielbia kebabki i chińskie żarcie i nie widzi związku :lol: . Eh, co my z nimi mamy. ;)
Trzymam kciuki za skierowania do badań i już jestem ciekawa tej wizyty i co lekarka powie. :)
Powodzenia!
Buziaki, C.
Czesć Bes!
Jak to się dzieje, ze Ty, podobnie jak ja, zmagamy się z tuszą próbujemy coś robić, niby wytrwale ale ogolny wynik kiepski, prawie taki sam. Kurczę!
Bardzo jestem ciekawa co polecil Ci lekarz. Napiszesz? Jesli masz ochote to moj mail hannaba@wp.pl albo zajrze do Twojego watku.
Ja teraz jestem w Anonimowych Żarlokach. W trojmiescie tez dzialają- zreszta dziewczyna z mojej grupy, ktora mi pomaga bedzie tam w wakacje. AŻ pomaga mi spojrzec nieco w glab. Maja swoja stronke w internecie- nie wiem, moze by moglo i Tobie pomoc?
Ktos mi kiedys poradzil co kilka dni dietke mleczna tj porcje nabialu 1500ml rozlozone co 3 godziny. O ile nie ma powaznych chorob. Mi pomagalo kiedys ale teraz nie robie tego bo moglo by wzmoc moja kompulsje objadania. Tak, juz tak daleko zaszlam, ze potrafie jesc bez przerwy i bez umiaru.
Teraz wyeliminowalam "zapalniki" i staram sie jesc o ustalonych porach. Jest nieco latwiej ale cholernie ciezko a najtrudniej jak zrobie jakies odstepstwo...
Pozdrawiam, Trzymaj sie cieplo i niech oczka widzą piękny swiat i bedą zdrowe:-)
nie uwierzycie (ja też nie wierzę :shock: ) - CIAPEK WRÓCIŁ!!! :) :) :) :) :) :) :) :) po tygodniu tylko LOL i to wreszcie naprawiony!!! :) wymieli LCD buraki - nareszcie. mały błąd, bo miałam matrycę błyszczącą, a jest matowa :P czyli taka jaką chciałam przy kupnie, ale nie było :P teraz już wiem, czemu mi się psuła ;-) :P jejq jaka jestem w tej kwestii szczęśliwa - nareszcie koniec skaczącego obrazu i spływających pikselków :)
poza tym byłam u lekarza pierwszego kontaktu, a tam na praktykach znajoma dawna z podstawówki z równoległej klasy - nie wiem, która z nas się bardziej wstydziła :P ale dostałam skierowanie na glukozę i tsh - i jeszcze gratis skierowanie do endokrynologa :) więc nie jest źle. dziś już krew oddałam i nawet miały być po 15 wyniki, ale byłam osłabiona i pojechałam tylko po ciapka i spać do domu :) tylko łapkę mam teraz siną :( chyba za długo wacik trzymałam :/ no nvm.
a jeszcze wracając do lekarza pierwszego kontaktu - okazało się, że jestem 1cm niższa niż mi powiedziano w liceum :shock: ale nie będę w to wierzyć i będę się trzymać starej wersji z dowodu :P no i waga była wyższa o prawie kilogram w porównaniu do tej z domu, ale te wagi sprzed I wojny światowej mnie nie przekonują i się będę też swojej trzymać - zwłaszcza, że się zawsze ważę w tym samym miejscu (nawet kropki na dywanie zrobiłam, żeby nie pomylić :P hehe)
a właśnie - waga :P od zeszłego tygodnia spadło aż 1.3kg :) nareszcie coś się ruszyło!!! :)
emkr, ja tu cały czas jestem. tylko przerwę miałam w wizytach ;-) ale teraz obiecuję, że dalej jak na 2 stronę XXL'ek nie spadnę ;-) jeszcze raz gratuluję 5 na studiach :)
Cauchy, masz coś do świnek, he? :P kiedyś zeskanuję okładkę, to się wszystko wyjaśni :P lekarka pierwszego kontaktu jak wyżej, a specjalista dietetyki dopiero 24 lipca, ale wczoraj mówiła, żeby te badania porobić ;-)
caprica, cieszę się, że Cię znów widzę :) nie powiem, że czekałam z gubieniem wagi na Ciebie, bo równie dobrze mogłam czekać chuda, ale co tam - jest jak jest i nie pozostaje nam nic innego jak chuść ;-) a co do tych żarłoków to mnie bardzo zainteresowałaś - masz jakiś konkretny adres czy coś?
dobra mykam, bo dziś dzień podsumowań, a ja najpierw do siebie wpadłam :)
Gratulacje spadku wagi!!!
i mam nadzieje ze wyniki badan beda dobre :)
Pozdrawiam
Facetom czasami trudno uwierzyć, że są grubi, oj trudno, jak ma się taki pozytywny własny obraz to luster i zdjęć się unika ....
Dobrze, że pikselki pod kontrolą i waga też ;)
wielu facetów w ogóle tego nie zauważa
ale w sumie to im tego zazdroszczę
bo nie mają kompleksów
gdyby faceci nie mieli kompleksów, to by żaden nie widział problemu w posiadaniu grubej dziewczyny/żony. jako że sporo facetów lubi tylko chude i piękne, to oznacza, że nie chcą mieć w swojej partnerce lustra - może niejasno napisałam, ale taka jest prawda.
a Mój dziś rano przeszedł samego siebie. ja Mu mówię, żeby przyniósł rzeczy, to sałatkę zrobię. Jemu się nie chciało, więc zaproponował mi kanapki z serem. ja już dosyć głodna zareagowałam, że chce mnie utuczyć. jaka była Jego reakcja? "taaa jasne, bo chlebem i serem się utuczysz".
normalnie ręce i cycki mi opadły. i tłumacz tu człowiekowi, żeby wspierał, jak on w najgorszym nic złego nie widzi :/ no ale pierwszy raz od dawien dawna to Jego boli brzuch i żołądek, a nie mnie ;-) nie żebym się cieszyła Jego nieszczęściem, ale... :P nie no dobra nie jest to fajne :(
po wyniki krwi nie chciało mi się jechać - jutro mam nadzieję ruszę dupę, a jak nie to dopiero w poniedziałek. jak na razie mam wielkiego kropkowanego siniaka i ręka mnie boli jeszcze, ale jakoś to przeżyję ;-)
miałam Mojego na spacer dziś wyciągnąć, ale jak się lepiej nie poczuje, to nie wiem, co z tego będzie :( bo jakoś samej tak średnio chce mi się iść. no zobaczymy. Jemu w sumie też dobrze by zrobiło trochę świeżego powietrza.
się znowu rozpisałam. chyba faktycznie jestem nakręcona na to odchudzanie, skoro tak dobrze mi tu na forum ;-)
Bes, trochę optymizmu!!!!
Faceci tez potrafią się nauczyć co odchudza, a co nie :)
Moj M. się nauczył - inna sprawa, ze jak czasu braklo, a ja bylam w szkole to on gotował obiadki i swietnie mu to wychodziło, ale żeby to bylo dietetyczne... :roll:
Ale teraz nie ma przebacz i on dobrze wie, ze ja musze inaczej się zywić dla własnego zdrowia. Wczoraj go odpytałam, co moge jesc i zdal na 5 :)
A wiec nie ząłamuj się tylko zabierz tego swojego na zakupy i naucz cyztac etykietki na produktach :)
pozdrawiam
poczekam na wyniki badań krwi - może się okazać, że cukier wywindował i nie będzie przebacz.
a poza tym - my zakupy robimy tylko w biedronce i generalnie wybór zerowy :( dlatego tak ciężko :( a na nic innego nas nie stać :( (na biedronkę też już powoli brakuje...)
Witeczka ! Mam nadzieję, że i mi będzie dobrze :)Cytat:
się znowu rozpisałam. chyba faktycznie jestem nakręcona na to odchudzanie, skoro tak dobrze mi tu na forum
Moja nadmierna tusza jest wynikiem problemów, które siedza we mnie. Jem kompulsywnie. Jem gdy przezywam silne emocje, jem gdy przeżywam emocje których nie potrafię nazwać, jem gdy jestem senna i zmęczona. Prawie zawsze wydaje mi sie, że jestem głodna. Kiedy jem zwykle nie wiem kiedy przestać i moge zjeść dużo, dużo a im więcej jem pewnych produktów (szczególnie słodyczy) tym bardziej jestem tego spragniona.
Pomagają mi spotkania Anonimowych Żarłoków. Nikt tam nie daje gotowej recepty jak jeśc. Kompulsywne jedzenie to rodzaj uzależnienia. Uzależnienia od jedzenia. Pracują na bazie 12 kroków, podobnie jak alkoholicy. Stad takie dziwne nazwy jak np. spotkanie to miting. Na początku mnie bardzo raziło.
http://www.anonimowizarlocy.org/
Warto na forum poczytać o abstynencji, planie jedzenia, zapalnikach. Zapalniki to te pokarmy po ktorych chce sie jesc jeszcze i jeszcze. Dla mnie to m.in. czekolada ale także kajzerki. Jesli ich nie ruszam to jest mi latwiej. Chociaz je bardzo lubię.
Kazdy tam robi swoja własna drogę. Warto pojsc na miting. Nikt nie ocenia, nie krytykuje. Ludzie dzielą się swoimi doświadczeniami.
Nie wiem czy masz podobny problem do mojego ale jeśli tak by było to może warto się przyjrzeć bliżej AŻ.
Hejo!
Hej bes :)
Cieszę się z powrotu Ciapka, i że ten ekran teraz matowy - ja od początku mam matowy i dobrze, błyszczący by mnie strasznie denerwował (choćby dlatego, że wszystko się w nim odbija i musiałabym patrzeć na tę swoją okrągłą mordkę :lol: ).
Mam nadzieję, że wyniki badań jednak będą niezłe.
Z facetem widzę ciężka sprawa, jak on nawet nie wie co tuczy. Może Mu powinnaś zrobić wykład ;) . Niestety jak się chce dietowo odżywiać, to często jest to związane z większymi wydatkami na jedzenie.. eh, jakie to niesprawiedliwe. Tyle wyrzeczeń i jeszcze kasę zabiera. No ale schudnąć musimy!
GRATULUJĘ spadku wagi :) pierwsze koty (kilogramy) za płoty ;) . Teraz już musi być tylko lepiej!
Buziaki, C.
Człowiek (szczególnie mężczyzna :evil:) nie lubi przyznać że czegoś nie wie albo że jest w błędzie, szczególnie jeśli jest emocjonalnie odczuwana sprawa.Cytat:
Zamieszczone przez bes_xyfki
Może warto dać mu materiały, podstawowe informacje na temat bilansu energetycznego (niby widziałem ale dopóki nie przeczytałem szczegółów to jakoś nie dotarło), jak różne składniki jedzenia działają i ile ich potrzeba do życia (to było kolejne zaskoczenie - jak mało ...).
po 3 dniach wróciłam wreszcie od Mojego do domu i wreszcie mam chwilę na spokojne posiedzenie na forum.
przez ten czas ruchu niestety mało, bo albo deszcz za oknem, albo mi było słabo, albo Mój się zatruł - w każdym razie wymówek sporo :/ z jedzeniem już lepiej - zważyłam się po powrocie dla kontroli i waga tylko 0.6kg wyższa niż suwaczkowa - było to jednak już po jedzeniu, więc prawdopodobnie nic nie przybyło (oby) - w każdym razie nie 1.5kg tak jak ostatnio :/
następna rzecz, z której jestem naprawdę dumna - dziś wysiadłam 4 przystanki wcześniej i z 10kilowym plecakiem + 3kg siatką w ręku - przez górki wróciłam do domu :) słońce ostro dało mi się we znaki, ale dobrze mi to zrobiło :)
do tego jedzeniowo dziś bardzo pysznie:
* zupka jarzynowa Łowicz (niestety gotowa, ale u Mojego nie ma jak jeść normalnie zrobić - a to ma mało kalorii, trochę warzyw i całkiem smaczne jest - a nie chciałam na głodniaka wracać do domu)
* średni banan
* 5 surowych marchewek + dip z jogurtu naturalnego i świeżego czosnku
* domowa zupka jarzynowa z małym kawałeczkiem gotowanej piersi kuraka i troszkę gotowanego groszku z marchewką
taki warzywny dzień dziś mi wyszedł :) w planach jeszcze dochrupanie marchewki, bo coś za dużo pokroiłam jak na jeden raz ;-) muszę przyznać, że po pobycie u Mojego właśnie warzyw mi zawsze brakuje i taki dzień warzywny dobrze mi zrobi. zaraz jeszcze kalorie policzę, więc jak coś dobiję do 1000 orzechami, żeby nie było ;-) ale myślę, że nie będzie takiej potrzeby. chociaż...
poszłabym sobie na rower, ale samej mi głupio - do tego u nas strasznie górzysty teren i mój brak kondycji dałby o sobie znać po paru metrach :( najchętniej pojeździłabym sobie deptakiem wzdłuż morza, ale zanim bym tam dotarła na tym rowerze, to bym skisła - o powrocie już nie marząc, a u Mojego nie ma gdzie roweru trzymać :( ehh... zawsze coś nie tak :/
i w ogóle nazamawiałam dziś sobie majtków i skarpetków kolorowych - wykosztowałam się koszmarnie, ale nie ma co czekać na zmianę garderoby aż się schudnie do wagi docelowej - zwłaszcza że chodzenie w za małych majtkach jest co nieco uciążliwe :roll: