Jeszcze tyle mi zostało...
Muszę schudnąć 60 kg. Czyli zostało mi jeszcze 52. Nie wiem czy się uda. Bardzo tego chcę, ale nie wiem czy wystarczy mi tyle silnej woli.
Stosuję dietę 1100-1000 kcal.
Staram się ćwiczyć ale idzie mi to bardzo opornie.
Dziś idę na imieniny. Pewnie ciężko będzie.Tyle pyszności...
Niedziela to chyba najgorszy dzień dla dietki...
Nie wiem czy też tak macie, ale jak jest tak gorąco to nie chce mi się wychodzić z domu. Nie mówię tu o tym, ze się pocę czy coś w tym rodzaju. tylko że widzę wszędzie laski które ubierają się tak kuso... Hmmm chyba zazdrość mnie ściska :D
Choć powiem Wam , że tak naprawdę nie dąże do bycia " szaloną nastolatką". Do noszenia gołego brzucha i tym podobne. Bo to i nawet nie ten wiek ;)
Moim marzeniem jest osiągnięcie wagi najwyższej dozwolonej. W moim przypadku to 67 kg. Uffffffff ale czy dam radę...
Pozdrawiam wszystkich :)
Re: Jeszcze tyle mi zostało...
Cytat:
Zamieszczone przez kubaneczka
Muszę schudnąć 60 kg. Czyli zostało mi jeszcze 52
Brrr, ależ to przygnębiająco brzmi... Gdybym ja zaczynała w ten sposób odchudzanie, od razu dałabym sobie spokój i zakopała pod kocykiem ze sporym zapasem słodkości u boku :) No bo sama posłuchaj - ważę 121, chcę schudnąć do 65, więc czeka mnie zrzucenie 56 kilogramów... Nie sądzisz, że takie zdanie wprost przytłacza :? ?
Kubaneczko, po prostu chcesz zeszczupleć :) Ile się uda, to się jeszcze okaże, ale przede wszystkim trzeba się cieszyć z każdego straconego kilograma. Na początek zmierzaj do 99. W porównaniu z wyjściową wagą będzie to już naprawdę duże osiągnięcie i bardzo duża różnica w wyglądzie. Ja dzisiaj zmieniłam sobie suwaczek, uznałam, że owe 65 (a dokładniej powinno być 59, bo do takiej wagi będę dążyć) to zbyt odległa przyszłość, żeby cały czas podtykać ją sobie pod oczy. Przecież ucieszę się, kiedy schudnę do 84; to i tak będzie cofnięcie się o dziesięć lat w przeszłość...
Powodzenia, kubaneczko, w odchudzaniu. Oby na suwaczku jak najszybciej pojawiła się 99 :D