-
No niestety chyba ja na najlepszego instruktora nie trafiłam. Jeśli chodzi o negatywy, to faktycznie były gadające baby, no a poza tym ja sobie jednak wyobrażałam jakieś bardziej wymagające ćwiczenia, może z jakimś obciążeniem, a tu jedynym przyrządem, którego używaliśmy, był taki "makaron" z pianki, w kształcie litery U. Przez pierwsze pół godziny były różne wersje poruszania się po okręgu - rowerkiem, długimi "krokami", bokiem (czyli slalom pomiędzy gadającymi babami, które wcale się nie poruszały tylko były stacjonarne na trasie), potem 25 minut ćwiczeń w leżeniu (na plecach, czasem na brzuchu) - parę z tych ćwiczeń było OK i na koniec 5 minut rozciągania. Instruktor dziad koło 60-tki i jakiś taki niemrawy. Natomiast jeśli chodzi o pozytywy, to zdecydowanie sam basen. Nie pływałam od chyba 5 lat, bo nie było gdzie. Więc jak 10 minut przed zajęciami wskoczyłam do wody, to poczułam się naprawdę super :-). Woda w basenie jest w miarę ciepła, jacuzzi jest po prostu cudowne (i z gorącą wodą), wymasowałam sobie w nim plecy za wszystkie czasy, wszystkie te miejsca, gdzie normalnie nie dosięgam. W saunie byłam tylko na razie suchej, bo do tej parowej trzeba mieć odpowiednie obuwie, czyli jakiekolwiek basenowe klapki, a mnie się dzisiaj w dwóch różnych supermarketach nie udało kupić klapek, bo są w sprzedaży latem, tak mi powiedziano :? Czyli, mój wniosek jest tu chyba taki, że na basen i owszem chodzić, ale we własnym zakresie, nie na ćwiczenia grupowe. Być może jeszcze na nie czasem w soboty zaglądnę, bo sa zaraz po jodze i po prostu bardzo pasuje, ale w inne dni na pewno nie będę w tym celu wstawać wcześniej (zajęcia grupowe na basenie są codziennie rano, codziennie z dziadem), tylko sama sobie będę basenować po południu.
Wiecie, co mnie zaskoczyło? Że na tych wszystkich zajęciach tak mało jest tych typowych amerykańskich wielorybków. Na basenie były może 2-3 takie, ale w większości starsze i jakoś tak bez entuzjazmu ćwiczące (a raczej z entuzjazmem ćwiczące gadanie w wodzie), więc może są tam dlatego, że "lekarz kazał jakiś sport uprawiać", no i uspokajają sumienie, że uprawiają. OK, Taste of GX byłoby dla osoby o bardzo dużej tuszy trudne, bo jest tam dużo szybkiego biegania i skakania. Ale ciężarki? Albo samodzielne ćwiczenia na maszynach, gdzie można samemu regulować sobie prędkość? Jestem zaskoczona tym, jak mały procent takich naprawdę otyłych dziewczyn coś z tym tu próbuje zrobić. No chyba, że tak skutecznie coś z tym robią, że już są chude :-)
-
Triskell, u nas na ćwiczeniach w basenie też używa się "makaronów" - jednego lub dwóch na raz, ale te ćwiczenia są dla mnie bardzo trudne i właściwie cały czas stękam z wysiłku :shock: . To, że dla Ciebie to łatwizna, świadczy o tym, jak bardzo jesteś wygimnastykowana i jaką masz dobrą kondycję. Może za parę (parenaście) miesięcy i dla mnie to będzie bułka z masłem. Dla mnie negatywem ćwiczeń w basenie jest to, że bez okularów jestem prawie ślepa jak kret i naszą przemiłą instruktorkę widzę cokolwiek niewyraźnie 8) . Ale dobrze, że nie jest ona "starym dziadem" tylko dwudziestoparoletnią studentką, bardzo sympatyczną, wiem, bo odwoziłam ją już dwa razy po zajęciach do domu. A gadających stacjonarnych bab u nas też nie ma. WSZYSTKIE TRZY ćwiczymy do upadłego.
Zastanawia mnie to, co napisałaś o "amerykańskich wielorybkach". Czy rzeczywiście jest tam tyle baaardzo otyłych osób? I niechetnie ćwiczą? Może trzeba im założyć forum???
Buziaczki :wink: :D
-
Triss , zazdroszczę Ci tylu możliwości ćwiczeń, i szkoda ze nie udalo Ci się dotrzeć na jogę bo bardzo jestem ciekawa jak Ci się spodoba.
-
pOZDROWIENIA.Nie ma co się zrażc po pierwszym razie..można przecież porozmawiać z instruktorem i poprosić o bardziej urozmaicone ćwiczenia, myslę że dasz sobie rady i rozruszasz topwarzystwo.
-
-
Cieszę się, że zajęcia Ci się podobają. Tak jak napisała Limonka my też ćwiczymy z makaronami, czasami z hantlami i gąbkami wypornościowymi. U nas zajęcia są podzielone na trzy części - rozgrzewka, ćwiczenia właściwe i relaks + rozciąganie. Co do grubych amerykanek - są grube, a nawet bardzo grube właśnie dlatego, że nic nie robią. Wszędzie jeźdżą samochodem ( od najmłodszych lat ) mają głównie siedzącą pracę i prawie wcale nie uprawiją sportów - chyba, że w fotelu przed telewizorem :roll: Oni mają w nosi swoje zdrowie do chwili kiedy lekarz nie powie, że jeżeli nie schudną to np: przestaną chodzić. Smutne, ale prawdziwe.
Dobrze, że ty ćwiczysz. Jak tak dalej pójdzie to bedziesz miała kondycję na piątkę :)
pozdrawiam
...to takie inne jacuzzi ;) ...
http://www.lestoil.net/bc/images/jacuzzi.jpg
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...5e1/weight.png
-
Oj rewolucjo, dobrze, że tacy panowie u nas nie pływają...... :lol:
-
Trini .. Gryzoniu kochany wszystkim życzę kolorowych snów, ale dla Ciebie milusiego wieczorka...
Buziak,
-
triss... cwiczenia mecza.. szczegolnie gbuasow nienawyklych do takich extremalnych wysilkow...jak ciagle schylanie sie czy przysiady...
dlatego wola nadal tyc. bo niby czemu maja zmienac tryb zycia i sposob odzywiania...skor cale zycie tak robili... skoro moga na kazdym kroku kupic fastfooda i wsiasc do samochodu jak chca gdzies pojsc...
przeraza mnie ogrom tego problemu w uesa...ale statystyki podaja...ze nie jestemy lepsi..a calkiem niedlugo..bedziemy tacy sami
tyle ze u nas jest mniejsza akceptacja spoleczna na "bycie grubasem"...
pytalas o posilki okolotrreningowe...
1,5 do dwuch godzin przed silownia i.. proste wegle tuz po ( anowie preferuja czysta glukoze, albo wode pomieszana z miodem) a po godzinie zlozone... to tak w skrocie...
z tym ze z toba jest problem :twisted: cwiczysz duzo teraz... bo chcesz sie zdecydowac....
a cwiczenia silowe powinny miec dzien odstepu ( najmniej, warunkuje to tempo regeneracji powysilkowej organizmu) np. poniedzialek, sroda, piatek...
albo wtorek czwartek sobota...
a w miedzydniach HIIT albo aeroby tylko..
wiec poki co mozesz spokojnie jesc wiecej weglowodanow... i nie przejmowac sie krowkami w drodze powrotnej :wink: a jak ustalisz dni treningow.. to cos ci podrzuce do poczytania o posilkach okolotreningowych
//buziol
-
triss dziekuję za przemiłe słowa na moim przez chwilę opuszczonym przeze mnie watku :D
teraz nadrabiam za zaległości na twoim watku, gdzie jak zwykle dużo się dzieje :D :D :D podziwiam się za chęć do cwiczeń - chyba przegoniłas kochana swojego lenia ćwiczeniowego na dobre 8) 8) 8) siedzi sobie teraz u kogoś innego w najlepsze (moze u jakiejś twojej sąsiadki, której nie chce się poruszać i woli hamburgera :P ) a co do tych ćwiczeń w wodzie to wydaje mi się tak jak limonce, ze po prostu jesteś już tak "wyćwiczona" i wygimnastykowana, że dlatego te ćwiczenia nie sprawiają ci trudności podczas kiedy osobom które zaczynają mogą się one wydawać bardzo trudne :) ale basen to super sprawa i ja gdybym tylko mogła (oskrzela brrr) też bym zaraz pooleciała :) juz mi się wczoraj marzyło ...
całusy