Jestem po wizycie u dermatologa. No i mam - łysienie plackowate, ale stwierdził, że jedno takie miejsce na głowie nie oznacza że będę łysa, tylko mam się teraz ładnie leczyć i wszystko wróci do normy. Stwierdził, że przez stres głównie, no i jest to choroba autoimmunologiczna - organizm atakuje sam siebie - a ja jako uczuleniowiec na wszystko wiem coś o tym, tylko CZEMU ORGANIZM POTRAKTOWAŁ WŁASNE WŁOSY JAKO ALERGEN?! :roll: Anyway, lekarz mi zrobił jakieś zastrzyki wzmacniające, naprzypisywał różnych witamin, piguł i mazi. Zobaczymy - mam być dobrej myśli, dotleniać się i ruszać, ogólnie - "wyluzować", jak stwierdził ;)
Idę też do dietetyka, ale w kwietniu, bo przez to latanie po lekarzach musiałam sobie wolne brać w pracy.
Kurcze, ale nawet dermatolog stwierdził, że powinnam NIECO zrzucić dla zdrowia :twisted: Hm. Rower nabędę jednak nie na raty, życzliwa osoba zaoferowała przyjemną pożyczkę ;)
Peszymistin dzięki za radę. Wiem, że koniec zabawy z jojowaniem i jedzeniem byle czego. Na razie mam zamiar jeść po prostu normalnie, poczekam na dietetyka z konkretnymi wytycznymi. Chwilowo chcę przycisnąć kupno roweru i zacząć od ruchu :)
(u Was też zima na całego? Kraków zimny jak diabli, w dodatku śnieg sobie popaduje :/ )
Dziś od piątej rano w pociągu... Zjadłam: w sumie 6 kromek chleba z warzywami i szynką, barszcz z uszkami, kompot, sok pomarańczowy. To do godziny 19:30, zaraz sobie zrobię mleko z płatkami.