Dzień 32..................
Bardzo mi miło Renaciaq, że dowiedziałam się o kolejnej osóbce, która mnie "czytuje":)
Jeśli chodzi pisywanie na tym poście, to nie zrezygnuję, bo robię to od października i chyba by mi tego brakowało. Jednak od jutra obiecałam sobie, że będę wchodziła na tę stronkę tylko raz dziennie i to dopiero wieczorem. Muszę się zmusić do lepszego gospodarowania czasem, bo teraz naprawdę nie ma już żartów, muszę się zabrać do roboty, jeżeli chcę zdać maturę i zdać na studia. Zazdroszczę wszystkim osobom, dla których dietka nie jest przeszkodą w normalnym funkcjonowaniu, tj. pracy, nauki...Ja tak się skoncentrowałam na odchudzaniu, że praktycznie tylko tym żyję, moje myśli skupiają się wokół tego, a przecież tak nie powinno być...
Dzisiaj zafundowałam sobie "dzień jedzenia", o którym już kilkakrotnie wspominałam. Mimo że jestem teraz bardzo objedzona, to jestem szczęśliwa, gdyż:
1. dzień ten był zaplanowany, czyli nie traktuję tego jako wpadkę i nie mam żadnych wyrzutów sumienia. Prawda jest taka, że często ludzie załamują się z dietką nie z powodu samej wpadki, ale wyrzutów sumienia, które bezpośrednio po niej towarzyszą. Trochę to zagmatwane, ale prawdziwe:)
2. kto czytał moje wcześniejsze posty wie, że od czasu do czasu nie mogę sie uwolnić od myśli dotyczących pewnych produktów:). W moim przypadku chodzi tu o ptasie mleczko i pewne ciasteczka na wagę, które kiedyś ubóstwiałam. Kupiłam sobie dzisiaj i jedno i drugie i okazało się, że przez ten cały czas strasznie "idealizowałam" smak tych rzeczy. Ptasie mleczko wcale nie jest takie przepyszne, ciasteczka są bardzo przeciętne, także myśli te nie będą już mnie dręczyć:))
3. kiedy się objadłam, zaczęłam doceniać moje odchudzanie. Teraz to w sumie już nie jest odchudzanie, to jest naprawdę nowy styl odżywiania się, który bardzo ale to bardzo lubię:) Zrozumiałam, że mój stosunek do jedzenia diametralnie się zmienił i właśnie dlatego, czy tego chcę czy nie chcę(oczywiście chcę:)), jestem skazana na sukces:)). Sukces=cyferka 6 i 0 na wskaźniku:)
Jednym słowem jestem szczęśliwa, pełna optymizmu i nie mogę się doczekać dnia jutrzejszego, kiedy powrócę do mojego jedzonka. W sumie to dopiero pojutrze będę jadła normalnie, bo jutro tylko piję wodę i herbatki.
Jutro idę sobie kupić nowe spodenki....
Dzisiaj wpadłam na pewien pomysł. Zeskanuję swoje zdjęcie, gdzie byłam najgrubsza. Zdjęcia na którym ważę 93kg nie mam niestety, ale mam takie gdzie byłam 90kilowym grubasem. No więc zeskanuję te zdjęcie i zrobię sobie nowe. Różnica wagowa będzie wynosiła ponad 20kg, więc chyba fajnie będzie mieć w komputerku takie dwa zdjęcia obok siebie:) Jak któras z Was będzie chciała, to mogę przesłać:)
Kończę już i serdecznie pozdrawiam!!!
Jenn