ja nigdy nie wytrwałam 14 dni na diecie bez wpadki :oops: :oops: :oops: (czyli wielkiego obżarstwa) najdłużej jednym ciegiem wytrwałam 9dni a potem się najadłam jak świnia :oops: :roll:
Wersja do druku
ja nigdy nie wytrwałam 14 dni na diecie bez wpadki :oops: :oops: :oops: (czyli wielkiego obżarstwa) najdłużej jednym ciegiem wytrwałam 9dni a potem się najadłam jak świnia :oops: :roll:
u mnie najgorzej jest po ok.tygodniu :roll:
ale juz jest ponad tydzien a ja sie trzymam wiec jest niezle ;)
Inezza hmmm....no troche to glupie gotowac dwa obiady :roll:
no ale cos jesc musisz a jak mowilas twoja rodzina nie toleruje "jedzenia dla krolika" tak jak moja ;)
Inezza to tym razem trzeba pobic twoj 9dniowy rekord nieprawdaz? :D
oj bardzo bym chciała pobić ten rekord
tym razem jest szansa, bo wprawdzie staram się jeść koło 1000-1200 ale wbiłam sobie do głowy ze bez problemu mogę zaakceptować na koncie 1500, więc moze jak zjem 1400 czy 1500 to nie będzie to wyciągnięcie zawleczki z granatu, i nie rzucę się na jedzenie jak to zwykle bywało, tylko uznam że dzień jest zaliczony i nie ma powodu do opychania się ponad miarę
Inezza na pewno Ci się uda pobić rekord :) najtrudniejszych kilka tych pierwszych dni, później już coraz łatwiej :) ja isę narazie trzymam nieźle od 9 lipca, to i na pewno Tobie się uda! :)
ja też gotuję dwa obiadki, do tego robie Miśkowi kanapki do pracy i nawet nie podjadam :shock: myślę, że do wszystkiego można się przyzwyczaić :) pozdrawiam i życzę udanego dnia! :)
Pozdrawiam wtorkowo
prawie dietkowo
:lol:
Inezza ja mam niestety ten samo problem.
W niedzielę zaliczyłam wpadkę... jeszcze nie taką najgorszą, pocieszam się, że bywało gorzej. Ale i tak z weekendu jestem niezadowolona.
Ale liczy się to, że się nie dałam i wróciłam do diety, tak?
oczywiście że najważniejsze jest nie poddawać się :D
znów ciagnie mnie do żarcia, chyba czas na rower :wink: :wink: skończe oglądać na wspólnej i idę pojeździć, zresztą mam już dosć mojej rodziny :? :? :?
oj Inezz nawet nie wiesz jak mnie dzisiaj ciagnie :roll: do jedzenia :?
ale nie mozemy sie dac :!: prawda? ;)
ja się na pewno nie poddam, nawet jak zjem dziś więcej czyli koło 1400 to bedę zadowolona :D i NIE RZUCę SIE NA JEDZENIE :!: :!: :!: :!: :!: :evil:
dzis 4 dzień diety, czyli początek kryzysu ale nie poddam sięęęęęę :!: :!: :!: :!: :!: :!:
Trzymamy się dzielnie dziewczyny, w jedności siła ;)
Wychodzenie z domu jest bardzo dobrą metodą. Wczoraj wieczorem mnie kumpel wyciągnąćł na spacer o 20.00 i byłam mu bardzo wdzięcznma, bo ciągnęło mnie do kuchni potwornie... a jak wróciłam o 21.30 to już nie :)