o rany tak malo kcal :?: ale ja wczoraj tez nie zaszalalam i mam nadzieje,ze sie to na mnie nie odbije pozniej :roll: milego dnia :D
Wersja do druku
o rany tak malo kcal :?: ale ja wczoraj tez nie zaszalalam i mam nadzieje,ze sie to na mnie nie odbije pozniej :roll: milego dnia :D
Doskonale Cię rozumiem, ja mam cały czas takie napady jedzenia dla smaku i nie potrafię ich powstrzymac niestety :x
A co do kalorii to faktycznie duuuzo za mało, twoj organizm będzie sobie robił zapasy po takich niespodziankach więc musisz uważać na limit.
Miłego dnia :D
nie dziwie Ci sie, po takim czasie kazdego nachodzilyby takie smaczki na rozne jedzonko. Wlasnie przez nie nie nadaje sie do takich diet, bo wiem,ze zawalilabym juz pierwszego dnia rzucajac sie na twarog chudy,serek wiejski albo kefir :lol: Ale pomysl,ze juz tyle wytrzymalas i niewiele zostalo Ci do konca :) No i sadze,ze nie rzucisz sie pozniej na jedzenie, gdy tylko pomyslisz ile juz schudlas,ile kasy wydalas i ile musialas sie nameczyc :) a bedziesz miala juz z gorki,bo wystarczy ,ze bedziesz liczyc kalorie,ale wreszcie zjesz to na co masz ochote, tyle ze w tym limicie. A Ty od razu przechodzisz na tysiaka czy najpierwna troche mniej i co kilka dni bedziesz zwiekszac? bo teraz bylo tak malo kalorii,ze dla organizmu i te tysiąc bedzie duzo, wiec zeby przypadkiem nie nadrobic jakiegos kilograma... chociaz nie mam pojecia jak to moze byc, bo z drugiej strony teraz Twoja dieta nie trwala az tak dlugo,zeby potem na tysiaku organizm zaczal wariowac. Jednak moze lepiej dmuchac na zimne ;) A tacie wybacz to zepsucie zupy, bo chcial biedak dobrze :wink: moj to by tylko sie nagadal, ze znowu wydziwiam i powyzywal od jakis zdechlaków. Ile on mi lat juz gada jakies *******y i komentarze na temat nie jedzenia mięsa... :roll:
Nie nie :) na pewno nie od razu na tysiaka ;) jakoś na początku pisałam, jak zamierzam to rozwiązać:
pierwsze 2 tygodnie: ścisła Cambridge - 3 zupki (432kcal)
3 tydzień: 2 zupki + jeden mały normalny posiłek (550 kcal)
4 tydzień: 1 zupka+ dwa posiłki (650kcal)
5 tydzień: zwykłe pyszne żarełko (750kcal)
6 tydzień: 850kcal
7 tydzień: 950kcal
8 tydzień i do końca diety: 1000kcal
Mam nadzieję, że przy tak ostrożnym i stopniowym zwiększaniu limitu kalorii nie będzie jojo :roll:
Ojeju, jeju, ile tego skrupulatnego liczenia... :shock: Ale jak na moje OKO, to plan wydaje mi się przemyślany i konkretny, zatem pozostaje tylko realizacja... :wink: U mnie takie, coś by nie przeszło, bo i tak mams sie krzywi, jak czegoś nie chcę jeść i zaczyna mi wymyślać, że przesadzam, i że i tak przytyje (Mobilizujace, prawda? :( Ale FIGA Z MAKIEM! Się nie dam!) więc jeśli zaczęłabym NIE jeść obiadków, to by była dopiero wojna... Uuu 3 wojna światowa chyba :D Dlatego też cieszę się, że już "za momencik", będę sobie SAMA gotować! O! hihi
Pozdrawiam:*
ps. A dlaczego nowy wątek? Hmm chciałam zatrzeć ślady po sobie... :wink:
To prawda liczenia sporo, ale skoro jestem w stanie wytrzymać 2 tygodnie bez jedzenia (bo tego świństwa jedzeniem nazwać nie można).. To tak dokładne liczenie kalorii przez 1,5 miesiąca nie jest dla mnie wyzwaniem... ;)
Właściwie to teraz mam wrażenie, że chyba nic w diecie nie bedzie juz dla mnie wyzwaniem..
Co to maminych obiadków.. Z tym u mnie jest problem nie dla tego, że mama mi "wciska" ;) raczej dlatego, że bosko gotuje.. A ja muszę wtedy popijać obleśną "jarzynową" :(
No właśnie i z tym też jest problem hehe mams smacznie gotuje, tak samo jak mój M.! - jak już się za coś weźmie, to zawsze coś pysznego wyczaruje, dlatego będę musiała Go pilnować, by za dużo nie gotował... :wink:
aftereight co to za zupki i na czym to ogólnie polega i jak to można znieść, bo ja np. dzisiaj poległam na zwykłym białym chlebie :oops: i zjadłam aż 3 kromki białego chleba na kolację :oops: :oops: :oops: i nie wiem jak można jeść tylko zupki ??
no to rzeczywiście planik masz porządny :) i po czyms takim to na pewno nie bedzie jojo, a moze lepej wlasnie tak lagodnie przejsc do tysiaca, choc pewnie latwo nie bedzie. Ale kto mowil,ze bedzie latwo ;) no a po tych torturach to i tak bedzie to dla Ciebie pestka ;)
MlodyAniolek - cięzko jest. Ale czy nie najlepszą nagrodą będzie spoglądanie w lustro z przyjemnością?
Btw.. Dlaczego nie masz swojego wątku? :)
solitude Jesli interesuje Cie dokładnie o co chodzi w tej morderczej diecie to polecam http://dietacambridge.pl/ .. A w skrócie.. Je się te obrzydliwe zupki które dają minimalną ilość kalorii ale mają taką wartość odżywczą, że zaspokajają dzienne zapotrzebowanie na białko, węglowodany, tłuszcze i witaminy...
Znieść jest to naprawdę ciężko :( Zwłaszcza kiedy nachodzą chwile słabości. Najgorsze jest to, że każdy kęs normalnego posiłku zaprzepaszcza większość tej diety, bo dostaje się do organizmu nadmiar węglowodanów.. W dodatku uczucie głodu, które jest zahamowane dzięki tym zupkom powraca i jest nie do wytrzymania (wiem z teorii, bo jak na razie przez te 9dni udało mi się nie zgrzeszyć ani razu)..
W kazdym razie jak już pisałam zaczynam głupieć. Wszędzie czuję smród tych zup i mam nieopisaną ochotę poczuć w ustach SMAK czegokolwiek..
Jeszcze 5 dni, jeszcze 5 dni, jeszcze 5 dni....
i mój Kotek zabier amnie na sushi :roll:
acha... właśnie zauważyłam, że wypiłam dzisiaj 4,5litra wody niegazowanej...
:shock: :shock:
z woda nie przesadzaj :wink: bo sie nawodnisz za bardzo :wink: ooo sushi pycha :D :D :D
sushi mmm... <mniam>
a wodą chyba nie powinnaś się przejmować, z tego co już kiedys czytałam to nie można się "przewodnić". Ja codziennie piję około 3 - 3,5 l wody a czasami i więcej ale czytałam, że skoro organizm tyle potrzebuje to można tyle pić. NIe powinno się pić za to mniej niż 2 l dziennie :)
no wlasnie, duzą ilością wody nie ma sie co martwić. Ja zresztą tez jestem niezłym pijakiem ;) poza tym moze ta woda troszke zabije Ci głód. Fuuu, na sushi? Za zadne skarby nikt nie wlozylby mi tego do ust :P :lol: juz wolalabym zaczac twoja diete i przedłużyć ją na kuracje miesięczną :lol: :lol: :lol:
swojego wątku nie prowadzę, bo obawiam się, że od przyszłego poniedziałku nie bede miała na to czasu. Zaczną sie studia i wykłady często do 18.30 , co łącznie z dojazdem do domu, spowoduje, że wkroczę do niego o jakiejś 20 i bedę tak padnięta, że nie bede pewnie miała ochoty włączać kompa. Mam nadzieję jednak ,że moja pesymistyczna wersja sie nie sprawdzi :lol: Zobaczymy jak to wyjdzie w praniu i jesli okaze sie,ze bede miala czas to moze pomysle i nad swoim watkiem, a moze nawet zapisze sie na prawko i na silownie :P co juz planuje od dluzszego czasu.
Trzymaj sie dzielnie w tych meczarniach, już niewiele zostało do końca :) Powodzenia :)
Aniołku ja też zaczynam studia niedawno. Na prawko tżeba mieć troszkę czasu, ja robiłam je przygotowując się do matury i było mi ciężko, ale trzymam za ciebie kciuki :D
a co do tego komunikatu o a6w, też zaczęlam (dodam że nigdy wcześniej nie ćwiczyłam tego) i dziś jest 4 dzionek. Trochę się martwię , że jak przyjdą studia i praca (o ile kiedys ją znajde w końcu) to nie bede miała czasu na ćwiczonka, ale bede walczyć i trzymać się dzielnie i tobie też tego życzę :D
Oooj, ja sushi nigdy w zyciu nie jadlam.. Ale mam straszna ochote sprobowac. Jest kilka rzeczy, ktorych bym do ust nie wziela (wszelkie podroby i owoce morza - chodzi o te osmiornice, krewetki i inne temu podobne), ale na sushi mam naprawde ochote :D .
Milego dnia Aftereight :D
Sushi nie jadłam wogóle, a że ja lubię próbować jakichś nowinek, to i chętnie bym się skusiła... :wink: Ale przestańmy prawić, tu tak o tym sushi, bo nam się aftereight zaślini cała :wink:
Ojej a prawo jazdy?:) Dla mnie ten kawałeczke plastyku jest ważniejszy niż dowód osobisty i odrazu po skończeniu 18 się wzięłam za jego robienie, bo mam hopla na punkcie jeżdzenia... :wink: Kiedyś nawet chciałam zostać mechanikiem samochodowym, bo też mnie to interesuje, co i dlaczego i jak działa, jak naprawić hihi i tak śmigam już niemal 4 lata - miną w grudniu :) Więc robienie prawka polecam jak najbardziej! A mi dość szybko poszło, bo na jazdy chodziłam codziennie, bo nie mogłam bez nich wytrzymać, więc kurs szybciutko zrobiłam i myk na egzamin :wink:
Pozdrawiam gorąco :wink:
Hmmm.... sushi jakoś mnie nie kręci... ogólnie nie lubie ryb :P
a za dietę podziwiam nadal :) i za picie wody, bo ja nie potrafie jej tyle pić... wiem, że gdybym ładnie piła 2 l dziennie to szybciej bym schudła... ehhh
prawko równieć polecam :) ile ten kawałek plastiku daje niezależności... ja osobiście uwielbiam prowadzić autko - nie wiem czy jestem dobrym kierowcą, ale mam nadzieję, że tak :P póki co nieźle mi idzie :)
a co do tych Twoich smaków to może jakaś herbatka owocowa albo taka fikuśna w smaku czy tego też nie wolno :?:
solitude dobrze wiedzieć :) Piję ją maniakalnie żeby zapchać sobie żołądek ;p
MlodyAniolek nie szukaj kochana wymówek! Prowadzenie swojego wątku wcale nie zabiera tak dużo czasu :) Dlaczego nie cierpisz sushi? Jadłaś i Ci nie smakuje czy po prsotu na samą myśl o takiej rybce robi Ci się gorzej? :) Wierz mi, po stokroć wolałabyś suchi niż moją dietę! W życiu jadłam różne ohydztwa, ale to przekroczyło wszelkie granice ;)
Markowa Ja zasadniczo spróbowałam sushi pierwszy raz dopiero rok temu.. I uzależniłam sie okrutnie :( Niedługo chcę sama kupić sobie taki zestaw do produkowania go i uczyć isę w domu (taki zestaw - 75zł + rybka :( )
Snoi Jedyna, która się zlitowała! :** Ja też zaczęłam kurs na prawko zaraz po skończeniu 18tki.. Totalnie zakochałam się w autach i mam szczerą nadzieję, że już niedługo ten kawałek plastiku będe miała w portfelu.. Chociaż i tak jeżdżę sobie po mieście bez prawka.. Jak mnie przyłapią to beknę 5 stów
Lorelai uwielbiam ryby! Najbardziej w 3 postaciach: sushi, łosoś (taki w plastrach za kupe kasy w hipermarketach) i dobra morska ryba z gdańskiej smażalni! Jezzzzuuuu baby nie cierpię Was :(
Ja dziś zdrzemnęłam sie po południu i co mi się śniło? Że jestem po dietce, że schudłąm ile chciałam i że pierwszego dnia nie skończyło się na sushi, tlyko na chipsach, lodach, schabowych.. I za każdym razem mówiłam sobie że już nie chcę jeść ale nie mogłam przestać. Boże co za paranoja :|
no nie moge...czuje sie prezez Ciebie AFTEREIGHT po prostu OLANA :evil: :evil: :evil: :evil: nawet mnie nie pozdrowisz :( :( :( :( a ja z dobroci tylko radzilam o tej wodzie...
Przepraszam :(
W ramach rekompensaty wielkie sushi specjalnie dla Ciebie :):
http://img225.imageshack.us/img225/3...histep5ev3.jpg
no i lądujesz w moich linkach - mam nadzieję, że zostanie mi wybaczone ;)
i to mi sie podoba :D :D :D dzieki za kolacyjke byla pyyyyyyszna :) :) :) :) :) pewnie,ze sie ciesze ze juz zagoscilam u Ciebie na stale :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: hip hip huuuuuurrrrrrrraaaaa :P :P :P :P :P
obiecuje,ze przemyślę jeszcze założenie swojego wątku ;) :P ale jeśli już to założę go dopiero za tydzień, bo najpierw muszę zasmakować przez tydzień studenckiego życia i zobaczę czy da się przeżyć czy nie bardzo :P a im bliżej do poniedziałku to jakoś coraz mocniej zaczynam sie zastanawiać czy dobrze zrobiłam, że wybieram sie na ten kierunek i czy sobie poradzę. W końcu jestem raczej humanistką,a czeka mnie tyle ścisłych przedmiotów... :roll: ale trzeba być dobrej myśli :P i muszę wykorzystać te ostatnie 3 dni wolnego i wyspać się porządnie :lol: bo juz niedługo zacznie sie poranne wstawanie... a w końcu miałam teraz najdłuższe wakacje w życiu...oj nie wiem czy będę umiała się przestawić :P
sushi nigdy nie jadłam,ale odpycha mnie sam widok surowej rybki. Po prostu nie wyobrażam sobie ,jak można to ruszyć :P fu,fu,fu :P dla mnie surowa ryba to niejadalne, śmierdzące FUJ! :P a druga sprawa, że ja w ogóle nie jadam ryb,owoców morza i żadnego mięsa, podpuszczki,żelatyny ani innych pochodnych zwierząt, więc i z tego względu nie umiałabym zjeść tego "przysmaku" ;) a surowa ryba to juz w ogóle jakiś hardkor ;)
na prawko muszę sie zapisać w tym roku, bo potem mają coś tam zmieniać, no i kurs ma podrożeć,więc myślę, że w pazdzierniku/ listopadzie najwyższy czas się zapisać. Im wcześniej tym lepiej.Ale jakoś mnie do tego nie ciągnie :P
Czyli jesteś weganką? Nie znam się na tych terminologiach, ale... naprawdę sytuacja w której miałabym nie jeść mięsa ani ryb... chyba bym umarła :P
tak bardzo je uwielbiam..
i szczerze Cię podziwiam ;)
oj Aniołku ja też podziwiam. Mimo, że jakoś nie szaleję za mięsem, to jednak nie wyobrażam sobie bez niego życia. A ryby bardzo lubię (o ile są bez ości - filety :D :D ). A jajek też nie jesz?
:D :D :D
Nie wytrzymałam dzisiaj i jak tylko się obudziłam wskoczyłam na wagę...
po kolejnych 3 dniach dokładnie 1,1kg w dół! patrząc, że średnia chudnięcia po 2tyg. to 5,5-7kg (wg. statystyk) to już jestem pewna że dolnej granicy nie zaliczę! 8)
Teraz to już na pewno wytrzymam
:D :D :D :D
wow Afterek gratuluje :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Mlody Aniolku a co bedziesz studiowac :?: nic sie nie martw ja tez wracam po dziekance na studia i tez sie cholernie boje :evil: :evil: :evil: :evil:
No prosze :) z takimi efektami to i niejadalne zupki można przeżyć :) dzięki temu motywacja raczej nie spadnie :)
jeszcze raz gratuluje i życze dalszych sukcesów :)
miłego dnia :)
aftereight gratuluję :D
Ja też weszłam na wagę i co prawda nie taki sukces jak twój duży, no ale spadł mi 1kg :) więc wróciłam do wagi którą miałam 72kg. Ale jeszcze dużo przede mną
no ładnie :) widzę, że wszyscy osiągają same sukcesy :) Gratuluję tych kilogramów na minusie :)
Raczej jestem wegetarianką(stosując dokładną terminologię ;) : lakto-ovo-wegetarianką :P ) , bo jem jajka i nabiał, no i miód teoretycznie też (tzn. akurat nie jadłam go kupę czasu :D, ale nie miałabym nic przeciwko,gdybym miała go zjeść) A weganie nie jedzą właśnie tych powyższych elementów.
I jeszcze odpowiadam na drugie pytanie- będę studiować ochronę środowiska :)
Życzę miłego weekendu dziewczynki :) Nawet coś pogoda robi sie ładniejsza :) Mam nadzieję, że to słoneczko, które właśnie wyszło zaraz nie zajdzie za chmury ;)
G R A T U L U J E kochana! Tyle sukcesow - dalszych zycze!
Prawo jazdy mam od poltora roku - niestety autko w Polsce, ja w Irlandii :(.
Rowniez uwielbiam jezdzic autkiem :D . Przed otrzymaniem prawka snilo mi sie po nocach, ze prowadze samochod... moze to byl jakis znak :P ...
Atereight, moze zawrzyj jakies uklady z wasza drogowka.. wiesz... tak na wszelki wypadek :D
hej ja również chciałam ci serdecznie pogratulować spadku wagi mam nadzieję a raczej jestem przekonana że będziesz najpiękniejszą panną na studniówce :)
:wink:
apel do MLODEGO ANIOLKA nie odpisalas mi na moje pytanie :!: :roll:
wpadlam do Ciebie z nasz ulubiona herbatka :lol:
Spadajace kilogramy, są genialną motywacją do dalszej walki! :mrgreen:
I u mnie 1 kg w dół :mrgreen: WKOŃCU! Bo zastój wagi troszkę trwał, ale się nie dałam...
Buziaki;-*
Tisko, jak nie odpowiedziałam ? ;) chyba, że jeszcze o coś pytałaś i przegapiłam :)Cytat:
Zamieszczone przez MlodyAniolek
Mlody Aniolku dzieki za odpwiedz :D hmmm ochrona srodowiska moge powiedziec,ze to ciezki kierunek bo siostra przez rok go studiowala ale zreztgnowala.duzo tem jest scislych przedmiotow ale praktyki bedziesz miec fajne :D
Afterek co u Ciebie :?: dietka jak tam :?:
Lorelai, tiska, solitude, MlodyAniolek, Markowa, MARTAL, snoi - Wielkie dzięki :D
Lorelai - przeżyć można wszystko! :) Ale jest ciężko i coraz ciężej.. Najgorzej, że ja już nie jestem w stanie zjeść całej takiej zupki.. Zazwyczaj zjadam tak 2/3 bo po tej ilości zbiera mi się na.... :|
solitude - Gratuluje pierwszego kilograma :) Z "doświadczenia" wiem, że te pierwsze sukcesy sprawiają najwięcej radości ;)
MlodyAniolek - powiem szczerze, że nie rozumiem wegetarian nic a nic.. Po prsotu moje uwielbienie w stosunku do mięcha jest zbyt duże.. W każdym razie szczerze podziwiam.. niejedzenie miesiwa byloby dla mnie megatorturą ;)
Markowa - :piwko: dla fanki motoryzacji ;)
tiska - dziękuję za herbatkę.. mniamciu :)
snoi - gratuluję wytrwałości... to chba najważniejsze eby przetrwać takie zastoje prawda?
Przepraszam kobietki za moją nieobecność, ale wczoraj byłam tak wykończona, że od razu po przyjściu do domu walnęłam sie spać...
Moja dietka jak zwykle dobrze ;p pod tym względem, że nadal nie zgrzeszyłam... a to już (dopiero) 12 dzień. W poniedziałek ostatni (nie mogę się doczekać) i w końcu będe mogła jesc normalny posiłek dziennie. Tak bardzo brakuje mi normalnego jedzonka...
oj u mnie tez sie wkrotce skoncza domowe obiadki i jedzenie regularne o stalych porach jak wyjade do akademika :( tego mi bedzie brakowac a i forum oczywiscie.
dietkuj dalej tak dobrze :lol:
przyszlam sie pozegnac z Wami :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:
tiska - mam nadzieję, że będziesz nas odwiedzać :(
dziewczyny pomocy! Dziś nocowałam u mojego P. Jego mama zrobiła na śniadanie founde! Nigdy tego nie jadłam i ZAWSZE chciałam spróbować! A to było z taką pyszniutką bagieteczką świeżą... Ileż mnie kosztowało, żeby tego odmówić :( Potem przyjechali dziadkowie i "dowcipny" dziadek zaczął mnie namawiać na szarlotkę i sernik (jak te ciasta wyglądały! jeszcze ciepłe!) zdając sobie doskonale sprawę z tego, że nie mogę go zjeść... Ba! Że nie mogę nic zjeść!.. No i obiad jaki zrobiła jego mama.. pyszną pieczeń z pieczonymi ziemniaczkami i świeżutkimi borowikami. Czy oni się na mnie uwzięli? Autentycznie miałam łzy w oczach :(
Właśnie przyjechałam do domu i zrobiłam sobie (pierwszą dopiero dzisiaj) zupkę... megagłodna, z wilczym apetytem.
Ależ się beznadziejnie czuję :(
Tisko to mnie pocieszylas z tymi studiami :( ja tu sama zamartwiam sie czy dam sobie rade, bo jestem raczej humanistka i ze scislymi przedmiotami moze byc kiepsko,a ty mnie jeszcze straszysz :P heh, nie wiem czy sobie poradzę, ale postaram się...
aftereight, podziwiam Cię za silną wolę i za to, że oparłaś się tym wszystkim pokusą :) Naprawdę jesteś mega dzielna i dobrze, że im sie nie dałaś! Zobaczysz, zostanie Ci to wynagrodzone. Już widać efekty, a pomyśl co bedzie za kilka tygodni :) Trzymaj się mocno dalej :)