Cytat:
Te staranne liczenie kalorii,te dokładne ważenie co do grama.. te biadolenie przez pół dnia, że się zjadło za dużo truskawek lub marchewkę (!) i że się pewnie przytyło, a póżniej swiętowanie przez nastepne pół dnia że waga wskazuje tyle samo. Albo przeżywanie że po wieczornym wypadzie nastepengo dnia waga pokazuje 2 kg.. Wiem co mówie, widziałam te wątki, może sama tak robiłam..
Dlatego, o ile przy odchudzaniu poprzednio ważyłam każdą np. rzodkiewkę czy sałatę ( :shock: ), o tyle teraz starałam się liczyć "pi razy oko", zaokrąglać kalorie a nie co do jednej liczyć... Może dlatego teraz jest mi trochę łatwiej, mimo że nadal mam ten odruch sprawdzania tabelki na opakowaniu (te z książeczki znam na pamięć chyba :twisted: i znam na pamięć wagę większości produktów średniej wielkości, echh...) i często myślę, ile już mniej więcej zjadłam... No i ile ważę... Ale liczę na to, że przestanie mi to tak wchodzić w myśli ;)
Cytat:
Sama wiem że nie wychodze "zdrowa" z odchudzania, z tego forum.. Już wiem że mam obsesję na punkcie wyglądu.. Dążyłam do tych 60, jest 58 a ja bym chciała 52.. a dlaczego? a bo jakas panna X startuje z tej samej wagi ale właśnie jej celem jest 52, wiec moze ja mam zaburzone widzenie? może ja tez powinnam wazyc mniej..
Ja startowałam za pierwszym razem bez forum, to znaczy zarejestrowana byłam już daawno, ale wchodzić zaczęłam dopiero pod koniec tamtej diety ;) Ale to takie dążenie do niższej wagi - pamiętam, jak na początku odchudzania chciałam ważyć 65kg, ale idąc do szkoły sobie myślałam, że jak trochę mniej będzie to nic... No to może 60... a co tam, te 5 kg w tę czy we w tę... no to 55... a może by tak 50? Minęłam kiosk, gdzie są wywieszone strony z gazet (wiecie, np. z jakiegoś "Faktu", "Wyborczej" czy coś) - i tam wielki artykuł "Umieram, bo nie jem" czy jakoś tak... Podziałało na mnie jak wiadro lodowatej wody - zdałam sobie sprawę, że od dwudziestu minut myślałam jak anorektyczka :shock: Na szczęście na głupich myślach się skończyło, ale wiem, że mogło być inaczej, mogłam się tym myślom poddać i zagłodzić, żeby... no właśnie, żeby co? Nie wiem.