-
iMoi na diecie :D
Witam Was!
Przepraszam że zaczynam tak smutno i dołująco, ale mam dziś totalnego doła, jest mi strasznie źle, i muszę się wyżalić :(
oczywiście chodzi o odchudzanie, diety, moją sylwetkę. Mam 19 lat, 180 cm wzrostu, nie wiem ile waże bo nie mam wagi :P, ale noszę rozmiar 40-42. Wiem, wiem, że przy moim wzroście to nie jest tragedia, ale kiedyś byłam o wiele szczuplejsza, i zupełnie nie mogę się odnaleźć w tej swojej "nowej figurze"... Czuję się strasznie nieatrakcyjna, to wpływa źle na moje samopoczucie, a dalej - na naukę,życie towarzyskie etc... Może głupie i banalne, ale mnie męczy :(
Co gorsza, od kiedy przytyłam (a to będą już ze dwa lata!:O), ciąglę próbuję schudnąć, zaczynam dietę, ćwiczę, ale zaraz rezygnuję, brakuje mi motywacji ("no bo ja przecież nie wyglądam aż tak źle, a to ciasto tak smacznie wygląda" ;) ), i wracam do poprzedniej wagi albo i tyję. I w kółko. Już nawet nie wiem ile razy "zaczynałam" odchudzanie. Nie wiem dlaczego nigdy mi się nie udało :(. może dlatego że byłam w tym zawsze sama, nie mogłam liczyć na niczyje wsparcie? Przyjaciele i rodzina tylko śmiali się z mojego "problemu". A mnie coraz bardziej dołuje, może nawet nie samo to jak wyglądam, a to, że nie potrafię tego zmienić. Że mówię sobie: od teraz się odchudzam, a za jakiś czas "zapominam" o tym. Nie chcę już tak :(. Szczerze mówiąc weszłąm na tę stronę, licząc na to, że z pomocą życzliwych osób łatwiej będzie utrzymać mobilizację, przyjemniej będzie liczyć kalorie:P, i nawet na fitness będę chodzić z radością, że później się Wam pochwalę :). Pomożecie?
Tym, które dobrnęły do końca mojego wywodu - dziękuję :*
I.
-
witaj imoi!
Wiem co czujesz, też miewam takie doły i też odbija sie to strasznie na moim życiu. Dobrze, że postanowiłaś tutaj wpaść! Wiesz, sama też często rzucałam dietę w cholerę po kilku dniach/tygodniach, a tutaj wytrzymałam juz ponad miesiąc i czuję że wytrzymam znacznie dłużej (tylko ciężko będzie te święta przeżyć :? ). Będę Ci pomagać najlepiej jak potrafię! Pozdrawiam
-
Linkinka_Beciu (nie wiem czy dobrze odmieniłam :)), dziękuję ogromnie za odzew. :)
Fajnie wiedzieć że nie tylko ja mam takie problemy, i że innym forum pomogło :)
co do świąt, też mam obawy, bo dopiero zaczynam dietę, a tu już takie pokusy :(. Pocieszam się, że moje świętowanie obejmie właściwie tylko niedzielę. Mam nadzieję że rodzina mnie nie wyklnie jesli nie będę chciała skosztować kremówek i innych specjałów a ograniczę się do jajek na twardo :P
-
Witaj :) a jesli mogę zapytać to na jakiej diecie jestes?
trzymaj się, z nami napewno Ci się uda, już Cię wszystkie dziewczyny przypilnują :wink:
wesołych świąt!!
-
ja też tak kiedyś miałam. kiedyś- ale teraz jest inaczej.
może dlatego, że postanowiłam nie tyle przejść na dietę ile zmienić swoje stare przyzwyczajenia i nawyki żywieniowe.
to nie jest tak, że nie jem słodyczy czy ciasta.
owszem - jem. ale w bardzo ograniczonych ilościach.
staram się stosować do zaleceń dietetyków. liczę kalorie i bardzo dużo się ruszam.
a jak u Ciebie?
na jakiej jesteś diecie?
pijesz wodę i zieloną herbatę?
ile posiłków jesz ?
dużo się ruszasz?
liczysz kalorie?
ja tez postaram się wspierać:) na tyle na ile będę potrafiła:)
-
witam!
jestem na diecie od jakichś 2 tygodni - tzn: na śniadanie przeważnie musli z jogurtem naturalnym, 2 śniadanie - jabłko albo banan albo mały jogurcik, obiad - jakaś zupka. jeśli nie zupka tylko miesko to chude i z warzywami. podwieczorek i kolacja - różnie, przeważnie jakaś kanapka z pieczywa chrupkiego, albo jogurt/serek homo, albo coś takeigo.... od ponad miesiaca nei jem żednych - ŻADNYCH słodyczy, ciast... jak mnei najdzie mega ochota na coś słodkiego to wcinam rodzynki albo łyżeczkę miodu. nie jem ziemniaków, ryżu, kaszy, chleba (białego wcale, razowy -rzadko), nei jem po 20-21szej (chodze spać ok 1 w nocy), chodze na aerobik 3x w tygodniu, codziennie staram sie robić jakieś brzuszki albo inne ćwiczenia w domu... co jeszcze? oczywiście nie jem fastfoodów, żadnych tłustych potraw, wybieram produkty light (różnica w kaloriach niewielka jeśli sprawdzić na opakowaniu, ale zawsze dobre i kilka kalorii mniej).
dzisiaj po dwóch tygodniach takiej kuracji moja waga pokazała znów o kilogram wiecej niż ostatnio. tak tak - to nie jest błąd ani literówka, nie mniej tylko WIECEJ :(
już nie wiem co mam robić. mam takeigo doła ze nawet mnie nie obchodzi co sobie pomyślicie czytając to. ani czy w ogóle ktoś to przeczyta.
*******e takie odchudzanie :( mam już tego dosyć!! a co będzie jak zacznę jeść chleb albo ziemniaki? albo cokolwiek co dla wszystkich normalnych ludzi jest czymś naturalnym i oczywistym? zamiast kilogram w 2 tygodnia przytyje 10 kg w 2 tygodnie???????
nie wiem co jest nie tak. nie wiem gdzie popełniam błąd. ok - mam siedzący tryb życia. bardzo siedzący. przez te cholerne studia - nei mam czasu na nic poza wkuwaniem. a wkuwa sie z reguły siędząs na d*** przy biurku. ale przecież oprócz mnie tysiace dziewczyn studiuje na tym samym kierunku i jakoś mogą mieć figure modelki. wkurza mnie jak "rozpaczają" ze znów schudły kilogram czy półtora chociaż obżerają się słodyczami i nic nei robią!
nawet hormony już sobie badałam bo stwierdziłam ze to nie jest przecież normalne zeby tak ciągle tyć i tyć nawet jak sie mało je. ale hormony mam w granicach normy.
więc już naprawde nei wiem co jest nei tak. wiem tylko zę strasznie chce mi sie ryczeć i kiedyś pewnie w takim dołku otworzyłabym czekolade i to by pomogło ale teraz nawet tego już eni moge zrobić. bo wiem że przytyje jeszcze bardziej. a jeszcze bardziej - to już będzie masakra....
a tu jeszcze święta..... wszyscy będą się obżerać mazurkami, babkami i wszystkimi pysznościami - a ja co?????????? będę siedzieć przy stole i wybierać między złym i i ejszcze gorszym - tzn czy katować się dalej i patrzec jak wszyscy wpieprzają różne smakołyki i delektują się nimi i ciągle powtarzać "dziękuję, jestem najedzona" czy olać wszystko i zrobić sobie "normalne" święta a we wtorek nei wejść w zadne spodnie :(
nawet w te które kupiłam w tamtym tygodniu - profilaktycznie, o rozmiar większe. bo nie stać mnei na to zebym co miesiac nowe kupowała więc te na wszelki wypadek wzięłam luźniejsze zebym w nich pochodziła trochę dłużej.
przepraszam za wulgaryzmy. czasem już po prostu nie potrafie się powstrzymać.
-
ach, dziewczyny, dziękuję :)
jestem na diecie MŻ :P. Ale będę liczyć kalorie, myślę że ograniczę się do 1200, przy moim wzroście to i tak mało. I co najważniejsze, muszę zadbać o regularność posiłków, bo często się zdarzało, że albo jadłam bardzo dużo rano, a popołudniu (w ramach rekompensaty, żeby ilość zjedzonego przez cąły dzień jedzenia nie była za duża) już nic... Albo odwrotnie. A to baaaaaardzo źle, muszę nad tym popracować :).
Jeśli chodzi o ćwiczenia, to ruszam się "sporo". ALe za mało niestety jeszcze, heh. Od przyszłego tygodnia zapisuję się do klubu fitness, takiego megahiper :P, więc będę mieć motywację żeby chodzić na zajęcia. Poza tym dużo kręcę hulahop, bo mogę to robić czytając, a jako studentka (i to pilna:)) potrzebuję na to dużo czasu... Dziś już kręciłam prawie godzinę, a że po świętach czekają mnie dwa kolokwia, to pewnie jeszcze pokręcę :D
Kurczę, jadę już jutro wieczorem do rodziców (mieszkam sama), mam nadzieję że nie będą podsuwac mi świątecznych pyszności :(.
Pozdrawiam dziewczyny! Wesołych Świąt!
-
GUSTAWA, jak pisałam to jeszcze nie było Twojego postu :)
nie wiem co Ci poradzić, bo sama jestem kiepska (jak widać) w te klocki, ale na pewno nie możesz się poddawać!!! Może to tylko pierwszy okres?? KAżdy organizm reaguje inaczej na zmianę sposobu odżywiania! Trzymaj dietę, przetrwaj święta, ruszaj się, a może niedługo będziesz się martwić że waga spada za szybko! :) Na pewno tak będzie, nie martw się :**
btw, co studiujesz?
-
przy okazji, dziewczyny: czy można jakoś zmienić tytuł istniejącego tematu?? Bo chciałabym tu prowadzić taki minipamiętnik odchudzania, a tytuł jest niesprzyjający :)
-
wiesz co??też tak miałam...właściwie mam do teraz jeśli się nie pilnuję..nie zastanawiałaś się kiedyś czy nie jesteś zbyt nerwowa??Bo nerwy niestety są najgorsze...i wcale żadne hormony...czy tez dieta akurat w tej kwestii nie maja znaczenia jeśli nie masz spokoju ducha...niecierpliwość..obsesyjna myśl o diecie...złość na wszystko i wszystkich w koło...a nie daj Boże jak ktoś Cię wkurzy...hmm??Zastanów się nad tym...
-
medycyne.. kierunek sam w sobie rewelacyjny. gdyby nie to, co ze mną robi. mogłaby msobie narzucić jakąś dietę 500 kcal albo inną drastyczną albo nawet w ogóle żyć na trzech marchewkach dziennie, ale (pomijając wszystkie racjonalne argumenty rpzeciw takiemu odchudzaniu) p oprostu nei moge sobie na to pozwolić bo musze coś jesć żeby mój mózg miał energie do przyswajania wiedzy.... i tak już zawaliłam za 2 albo 3 mniej ważne teściki. ale po swiętach koło z anatomii, potem ani się obejrzymy i się zacznie sesja..
od października przytyłam już chyba z 7 kg, wyłażą mi pryszcze, mam wielkie sińce pod oczami. jestem nerwowa i rozdrażniona i w ogóle........ mam wrażneie że po prostu chodze i strasze!!!!
szycha69 - z tą nerwowością, ciąglym myśleniem o odchudzaniu itp to masz absolutną racje. ale co to ma do rzeczy? zresztą, podobno od nerwów też sie chudnie. wprawdzie u mnei zawsze stres powodował raczej przyrost wagi niż jej ubytek, ale to dlatego, zę zajadłam go słodyczami.
teraz stres jest ten sam. albo anwet wiekszy (znó z powodu wagi -> błędne koło), ale słodyczy już nei ejm, wiec nei mam nawet jak go rozładować. pobiegać nie pójdę, bo od 3 dni u mnie wali puchaty śnieg i jest mróz. w mieszkanku też nie bardzo bo współlokatorki ciągle się uczą więc nei chce im przeszkadzać. ehhh.... ide spać. dobranoc.
-
imoi co słychać? jak tam dzisiaj z dietą?
GUSTAWA, nie wiem co powiedzieć... Nie jestem specjalistką, ale może to tylko na początku diety tyjesz? bo ja jak się kiedyś odchudzałam to też najpierw przez 2 tyg tyłam, a potem poleciało w dół. Poza tym czytałam gdzieś że obsesyjne myślenie na temat odchudzania może spowodować odwrotną reakcję organizmu - tycie. Podobnie jest z papierosami: im bardziej chcesz rzucić tym bardziej się chce palić. Może więc powinnaś przestać się tym zadręczać, jeść dietetycznie, ale nie myśleć o tym że musisz schudnąć? Może wtedy waga spadnie
-
Gustawa...rozumiem Cię.
Ja osobiście studiuję psychologię, niby przyjemnie ale jednak zajęć jest sporo..praktyki w szpitalu psychiatrycznym itp.rzeczy...z czasem zwyczajnie mózg siada...nie jest powiedziane ze od nerwów się chudnie...ja zawsze tyłam..no chyba ze problem przerastał mnie samą..jak np.śmierć kogoś bliskiego...jednak nie ma tego co porównywać..
Nie ukrywam że zgłosiłam się wpierw do psychologa..akurat miałam na tyle dobrze, że obracam się w tym środowisku...i razem doszliśmy do wniosku, że nerwy mnie tak wykańczają..brak wiary w siebie..obsesyjne myśli o czymś na czym mi strasznie zależy..ale niestety nie mogę tego osiągnąć przez własną próby i częstsze porażki i tak naprawdę brak silnej woli..właściwie z perspektywy czasu mogę powiedzieć otwarcie że byłam już tak przyzwyczajona do tego że porażka jedna więcej nie stanowiła znaczenia bo przecież wiedziałam że tak będzie..jednak dobrze że coś z tym zrobiłam bo inaczej bym się wykończyła...
Udałam się do psychiatry...wiem co teraz myślisz...nie namawiam Cię do tego..ale lekarze mi pomogli..
Wielu ludzi sądzi że do psychiatry chodzą tylko chorzy psychicznie...otóż nie...w klinice gdzie również mam praktyki jest zdecydowanie więcej ludzi, którzy od natłoku spraw nie potrafią sobie radzić...ale są na tyle mądrzy że zdają sobie z tego sprawę i szukają pomocy,wsparcia..
Dziś to nie żaden wstyd..no chyba że Polska jest dalej zacofanym krajem...Za granicą do psychiatry czy też psychologa chodzi się nawet ze zwierzętami..
Leki brałam dokładnie ok.6 miesięcy na wyrównanie nastroju..co tydzień staram się pójść na solarium by złapać trochę witaminy D3...a co za tym idzie..wiesz już na pewno sama
:D
Nie miej mi za złe proszę że pisałam o tym..
Pozdrawiam
-
siemandero dziewczyny!
GUSTAWA, myślę że Linkinka ma rację, trzymaj dietę, ruszaj się ile możesz, ale nie zadręczaj się tak :*. Waga na pewno ruszy!! Tylko nie zmniejszaj pod żadnym pozorem ilości spożywanych kalorii, bo Twoja przemiana materii zupełnie siadnie, tak mi się wydaje przynajmniej :). A jeżeli nic się nie zmieni i ciągle będziesz się tak dołować, to może powinnaś też skorzystać z rady Szychy69? Psychiatra się rzeczywiście źle kojarzy ;), ale terapeutów którzy mogliby pomóc jest chyba przecież łatwo znaleźć!
U mnie w porządku, zwłaszcza że godzinę temu wstałam :P
Zjem zaraz serek wiejski na śniadanko, i biorę się za naukę, ahhhhhhhhhhhh jak mi się nie chce:P. Ale pokręcę hula hop przy okazji.
Rany, dziewczyny, jak ja się boję, że jutro, przy stole świątecznym, stwierdzę że to przecież jeden taki dzień w roku, że wolno etc, i najem się tego niezdrowego (acz smacznego:P) jedzenia :(. Jak sobie z tym poradzić?? Macie jakieś sposoby? To znaczy, na pewno będę sobie przypominać, że przecież jest to forum, i jak zawalę to będę musiała tutaj o tym napisać :D:D, ale nie wiem czy to wystarczy :(. Aj!
Acha, i zapytam jeszcze raz: jak się zmienia temat wątku? niektóre dziewczyny mają w tytułach numery stron na których zamieszczały swoje zdjęcia, więc chyba się da :))
Wesołych Świąt!!!! :)
-
powiem szczerze, ze nei spodziewałam się aż takiego odzewu i życzliwości. dziekuję :)
szycha69 - chętnie bym pociagnęła ten temat, chociaz nei wiem czy tak publicznie na forum wypada. mam kilka pytań więc napisz czy wolisz rozmawiać w ten sposób czy prywatnie przez maila albo gg.
co do zadreczania isę - pewnie macie racje. ale ja już chyba nie potrafie sie tak po prostu zdystansowąć do tego wszystkiego i udawać ze mnei to nei rusza jak idę do sąsiadki/cioci/koleżanki z kóra się dość długo nei widziałam, i słyszę "ojej... gosiu - jak ty się ŁADNIE (???!!!) zaokrągliłaś". już nawet mi sienawet nei chce w zart obracać takich textów i mówić npo ze to nei są "fałdki" tylko sexowne krągłości..
ja wiem - 60 kg przy 161 cm to jeszcze nei tragedia. ale ja się po prostu źle z tym czuję. najlepiej czułam się przy wadze 50-52. chciałabym kiedyś do tego wrócić ale im bardziej próbuję tym bardziej wydaje mi się że to już jest po prostu niemożliwe......
to jest troche tak jak pisała szycha - kolejna porażka tak naprawde nei robi więcej różnicy. tylko mozę utwierdza w niskiej samoocenie.
ojej teraz wyszło na to ze jestem jakąś strasznie zakompleksioną i ponurą osóbką... tak generalnie to nei lubie użalać się nad sobą ale czasem po prostu nachodzi mnie jakaś taka chandra (handra? przepraszam jeśli zrobiłam ort.)
co do dzisiajszego jedzonka - zjadłąm 2 jabłka i zupe pomidorową. i gdyby nie to ze od rana z mamą szykujemy świąteczne smakołyki i się nalizałam wszystkich kremów, past, sosów, i czuje sie strasznie przepełniona to byłoby ok.
pozdrawiam cieplutko i zyczę spokojnych, radosnych świąt!!!
-
imoi,
ja sobie przygotowuję na jutro masę sałatek, tak, żebym mogła się napchać do woli i zmieścić się w limicie :) A poza tym jak zjesz nawet kaloryczne rzeczy ale w rozsądnych ilościach i spalisz to to nie ma problemu :) ja np. dzisiaj piekłam rogaliki z dżemem i skusiłam się na jednego ale przygotowując je śpiewałam i tańczyłam, więc po kaloriach nie ma już śladu :)
A temat zmieniasz tak: musisz przy swoim pierwszym poście w tym temacie nacisnąć przycisk "zmień". potem tam na górze jak masz "temat" skasować to co było i wpisać na nowo to co chcesz. mam nadzieję że dobrze wytłumaczyłam :D
GUSTAWA
też mam straszne kompleksy ale próbuję z tym walczyć. Przede wszystkim staram się olewać przykre słowa na temat mojego wyglądu (ale to cholernie trudne). Będzie dobrze, zobaczysz :D
-
droga autorko tego posta :) skoro masz problemy z utrzmaniem diety i silnej woli, a nie masz jakiejś cstrasznej nadwagi, to prosponuję Ci postawić na ćwiczenia :) Najlepiej zapisz się gdzieś, gdzie Tobą pokierują i poprawisz sobie sylwetkę wedle życzenia :)
a co do koleżanki na medycynie - może spróbuj z jakąś dietą nie niskokaloryczną, ale ze zdrowszymi produktami? żeby Ci dostarczały energii do nauki, ale też pomogły chudnąć? z tym, że musiałabyś się chyba do dietetyka wybrać :| tak czy siak powodzenia :)
I Wesołych Świąt :)
-
Gustawa z miłą chęcią porozmawiam z Tobą..napisz maila do mnie na szycha69@wp.pl
Pozdrawiam :D
-
ii jak dietka idzie??
wpadajcie i wspierajcie:
http://forum.dieta.pl/viewtopic.php?t=73684
-
Dziś jem:)wszystkiego po trochu...w rozsądnych ilościach...i SWIADOMIE...NIE MAM ZAMIARU sobie czegoś odmówić:)to są Święta i grzechem by było nie skosztować czegoś pysznego..postaram się jedynie kolacji nie zjeść...ale tak to owszem..najem się do syta:)wiem ze schudnąć mozna...bo kilogrami mi lecą...ale teraz jest czas świętowania to i przy rodzinnym stole z miłą chęcia zasiądę:)a jak u Was leci??
-
ja też dzisiaj jem ale nie tak jak zwykle "jeść żeby jeść " tylko będę jadła to na co mam ochotę. u nas śniadanie wielkanocne będzie dopiero po 19 jak tato z pracy wróci... Zrobiłam sobie przepyszne sałatki więc będzie smacznie :D Wesołych świąt!
-
Hej dziewczyny :)
Ja właśnie wróciłam do siebie od rodziców, więc można powiedzieć że świętowanie mam za sobą :). Tak jak myślałam, nie mogłam sobie odmówić świątecznego jedzenia :(:(:(. Ale to głównie podczas śniadania, potem było już ok, więc nie mam jakiś megaśnych wyrzutów sumienia :). Zwłaszcza że wybieram się jeszcze zaraz na spacerek, pokręcę hulahop.
Ale zazdroszczę Ci silnej woli Linkinka :oops:
Aguusia dziękuję bardzo za rady, poniekąd skorzystam :P, jutro idę na swoje pierwsze zajęcia fitness, haha!
GUSTAWA, jak czytałam wcześniej to co pisałaś, to myślałam szczerze mówiąc że masz dużą nadwagę, a tu widzę że wcale nie! Dziewczyno, nos do góry, do lata wrócisz do wagi w której czujesz się najlepiej! :)
A tak w ogóle, to nie mogę zmienić tytułu wątku, bo nie mogę kliknąć tego "zmień" przy swoim pierwszym poście :P. Nie mam takiego "palucha", wiecie o co chodzi :D. Dziwaczne: mogę zacytować, ale zmienić nie:). No nic, wątek pozostanie pesymistyczny:P. Albo przeniosę się na tę część forum z pamiętnikami odchudzania, to też jest myśl :P
Pozdrawiam świątecznie!
-
nie ma czego zazdrościć, ja ogólnie mało jadam, z tym że dotychczas było na zasadzie "mało a tłusto" no i mam z tego efekty. A sałatki ostatnio uwielbiam! Dzisiaj mama mi taką pyszną zrobiła że musiała aż 3 razy dorabiać bo nie tylko ja jadłam ale nawet moj brat który sałatek nie je :lol: W ogóle to święta jakoś nieświąteczne dla mnie skoro tato musi pracować, przez cały dzień atmosfera strasznie napięta była, dopiero jak wrocił z pracy to było tak świątecznie. Wiem, nie powinnam narzekać, w końcu on w pracy przeżywał to znacznie gorzej niż my w domu. Ale mimo wszystko... :roll: Z "grzechów" zaliczyłam babkę piaskową (malutki kawałek) i 2 kieliszki białego wina do kolacji. Ale i tak nie przekroczyłam limitu więc to wcale grzechy nie są :wink: A poza tym byłam na długim spacerze, zmarzlam co prawda strasznie (bo się za lekko ubrałam) ale fajnie było :D pozdrawiam
-
imoi - moze to zabrzmi idiotycznie ale czuje sie jakbym miała sporą nadawge...
ale dzisiaj są święta, taki radosny dzień - wiec nie będe marudzić. moje dietkowanie dzisaj kompletnie nei wyszło, ale za to jutro już będę się pilnować. szkoda że pogoda taka bylejaka bo pobiegać nei można. ale niedługo przyjdzie wiosna i zacznę od nowa bieganko.
pozdrawiam cieplutko Was wszystkie i zyczę mokrego dyngusa ;)
-
witajcie!
co słychać? Jak minął śnieżny lany poniedziałek? :)
U mnie już nieświątecznie, bo na nauce. Ale to dobrze :). Bo jedzenie wielkanocne również już za mną, dziś był wręcz mały owocowy post :). Zjadłam ok 1300 kcal, ale postanowiłam że będę jeść właśnie ok tylu, nawet maksymalnie 1500. Bo ja wiem że dużo spalam, a strasznie boję się napadów głodu :(. A jak byłam młodsza i się odchudzałam, to tatuś mówił ;), ze trzeba jeść tyle, żeby po prostu odczuwać troszkę głód, i wtedy się na pewno schudnie :P:P. A ja nawet jak jem 1500 to jestem bardzo często głodna, taki organizm, heh...
Pozdrawiam goraco (choć pogoda nie sprzyja:)) :*
-
Zostałam o 6 rano obudzona wiadrem lodowatej wody :? ale poza tym udało mi się przeżyć i to na dodatek dietowo:D W sumie to przespałam większość dnia :? to wszystko przez tą pogodę, działa tak sennie na mnie. A jutro biorę się w końcu za naukę, koniec lenistwa!
-
hej dziewczęta! cos nie widzę nowych wpisów na forum... czy to oznacza, że - podobnie jak ja - wstyd Wam się przyznać do swiątecznych grzeszków łakomstwa i dlatego nic nei piszecie? bo ja wole na wage nei wchodzić bo chyba przytyłam znó z kilogram albo coś.... no trudno - z moją słabą silną wolą to było do przewicdzenia. ale już dzisiaj wyjeżdżam z domku i nei zabieram zadnych smakołykó i zaczynam dietkowanie...
btw - imoi, pisałaś ze do lata dojde do mojej upragnionej 50-tki... podpowiedz mi prosze jak to zrobić... bo już sama nei wiem w co powinnam wierzyć i których złotych rad słuchać.
napiszcie mi wszystko co robicie - tzn wszystko to, co przynosi efekty.
dzisiejszy dzień ogłaszam pierwszym dniem wiosny... w moim życiu!!!!
bardzo si eostatnio zrobiłam marudna i ponura i w ogóle zakompleksiona.... jeżeli będzie trzeba to nawet pójdę do tego psychologa ale chciałabym wreszcie odnaleźc jakąś swoją wewnętrzną radość i równowagę. pozdrawiam
-
witajcie :)
ja szczerze mówiąc nic nie pisałam w tym wątku, bo pisałam w innych, a ten ("mój", czy "nasz" :)) spadł gdzieś tam na dół i nie chciało mi się szukać :P
świąteczne obżarstwo u mnie było, to fakt, ale tylko jednodniowe, więc nie przyniosło opłakanych skutków. Od wczoraj znowu jestem grzeczna :)
GUSTAWA, gratuluję tego pierwszego dnia wiosny :)
do lata masz... no, jakieś 3 miesiące? Więc zrzucenie 10 kilogramów wydaje się być bardzo realne:). Chyba najważniejsze, żeby tę dietę która zaczniesz kontynuować bez większych przerw i wpadek. tzn to akurat mówię ze swojego własnego doswiadczenia, bo wiem że gdyby nie to, że co jakiś czas (za często! :() nawalam, i to baaaardzo, do tej pory byłabym chudzielcem ;). I nie ograniczałabym liczby kalorii jakoś bardzo gwałtownie. Te 10 kg, to przez 3 miesiące mniej niż kg tygodniowo, więc naprawdę nie musisz (i nie powinnaś :)) się głodzić. No i ruch, niestety:P, co ja będę dużo mówić, jest niezbędny. Zresztą to są takie standardowe rady, bo trudno poradzić coś mądrego na odległość. To wszystko zależy od organizmu. A może dietetyk? Nie tylko pomoże w diecie, ale da motywację (no bo będziesz czuła swojego rodzaju "presję", że jeśli już chodzisz do dietetyka, to głupio się łamać :)).
Jeżeli chodzi o samopoczucie, to psycholog na pewno jest dobrym wyjściem :). A już na pewno nie zaszkodzi, więc zawsze warto spróbować. Może Ci bardzo pomóc również w odchudzaniu - ja się na tym nie znam, ale mówi się że mamy czasem jakieś blokady w psychice, czy coś :P.
I przede wszystkim - wchodź na forum :). Jak się poczyta te wszystkie posty to od razu się odechciewa czekolady :D
ja w końcu postawiłam na 1500 kcal, jak już wcześniej pisałam - boję się jojaaa :twisted: ;). no i ćwiczonka. zaraz się biorę za ćwiczenia na nogi, bo za 3 tygodnie mam imprezę, na której chce wystąpić w mini :D. A ćwicząc codziennie przez ten czas powinnam doprowadzic moje nozki do "jakotakiego" stanu :)
buziole:*
-
Gustawa- 10 kg do lata myślę że spokojnie da radę:) Czytając twoje posty tez myślę, że warto też popracować nad kondycją psychiczną:) jak się jest radosnym i szczęśliwym to ani się nie zauważa jak kilogramy lecą;) Więc powodzenia zyczę i będe trzymaćkciuki.
imoi- racja jojo to coś strasznego;/ Doświadczyłam na własnej skórze schudłam 8 kg i w 3 miesiace przytyłam 10. Choć nie ukrywam, że była to moja wina zamiast racjonalnego jedzenia załamanie i nadrobiłam kilogramy. Trzymam za ciebie kciuki:)
-
happysad jojo jojem, ale teraz znów zaczynasz i na pewno wszystko pięknie zrzucisz :). btw, ja też jestem na prawie. tzn 'też', jako że Ty się wybierasz :). A jakie miasto Cię właściwie interesuje? Bo może się spotkamy :D
ach, wiecie co, kupiłam dzisiaj herbatę liptona waniliowo karmelową, i jest pyyyyyyyyyyyyyyyszna. właściwie to bardziej pachnie niż smakuje, ale jak stoi koło mnie na biurku, to rozpływam się w aromacie karmelu :). a kalorii malo albo i wcale (no bo z czego?:P)
pzdr!
-
Hej,
kolejny dzień za nami :D można powiedzieć udany dzień :D a herbatkę muszę spróbować ja ostatnio zakochałam się w zielonej z opuncją < pięknie pachnie> i jest naprawdę dobra :D
Dobranoc i do jutra :D
-
-
Hej dziewczyny!
Nie było mnie bo zakopałam się w książkach, heh. I tak jeszcze nie skończyłam tego co zaplanowałam sobie na dziś, posiedzę chyba jakoś do 2. Na szczęście nie muszę wcześnie wstawać, pośpię do 9-10, 7 godzin snu mi wystarczy aż nadto :)
Ale póki co zrobię sobie przerwę na forumowanie :).
U mnie dziś minął 3 (tak, wiem że dopiero :)) dzień diety, i wszystko prawidłowo. niecałe 1500 kcal pochłonięte, trochę spalone. I jestem głodna jak... wilk! Ale jak sobie pomyślę jak cudownie jutro będzie mi smakowało śniadanie, to odechciewa mi się jeść:). Zresztą, jak czuję się głodna, to mam wrażenie że chudnę, jest mi tak lekko, i w ogóle fajnie :D. Tzn tak dobie chyba to tłumacze :P
No nic, dobranoc dziewczyny (tzn chyba już i tak wszystkie śpicie:P)
ja lecę poczytać wasze wątki i wracam do prawa rzymskiego...
:*
-
Hej :D
jak tam dietkowanie ?? poczytałam twoje posty o hula-hop i mnie przekonałaś :D muszę kupić hihi ciekawe czy jeszcze pamiętam jak się nim kręci.
a tak btw to masz podzielną uwagę.. czytanie i kręcenie hihi
pozdrawiam i miłego dnia życzę
-
A nie wydaje się Wam, że Gustawie waga nie leci, bo za mało je? Organizm czuje się głodzony i zamiast zrzucać magazynuje? Tym bardziej, że nie jesteś otyła - gdybyś miała dużą nadwagę, może by szybko poleciało, ale jak się waży w normie to chyba organizm niechętnie pozbywa się tego co ma... ;) Nie wiem, dietetykiem nie jestem, ale tak mi coś to 'na czuja' wygląda. Bo z tego jadłospisu co w którymś poście podałaś to nawet 1000 kcal chyba nie wyjdzie, tak na oko - a jeszcze biorąc pod uwagę to na jakim kierunku studiujesz i że chodzisz na aero 3x w tygodniu, to powinnaś już leżeć i kwiczeć. :P Z wycieńczenia, ma się rozumieć. :) Zatem nic dziwnego, że byłaś zła, rozdrażniona, zmęczona, zawaliłaś koła etc. - mózg Ci się buntuje i chce Cię przywołać do porządku, więc go posłuchaj. :)
-
O ja tez lubie to uczucie wieczornego głodu :D i tez sie ciesze na sama mysl o sniadaniu :D i tez czuję ze chudne!Wczoraj nie moglam zasnać chyba do 2 to sie taka szczupla o tej porze czulam, ze chyba powodem mojej bezsennosi, byla radosc :D
:) Tak dalej trzymac i miłej nauki :D ja tez mam dzisiaj do przecztania regulamin sejmu i senatu :/
-
Faktycznie pytałaś o studia:) Mało czasu spedzam ostatnio na necie:) Prawo w katowicach UŚ:) a dietkowo widzę że ładnie wam idzie. Co do mojej diety też myślę, że tym razem obejdzie się bez jojo. A na diete zdecydowałam sie przed maturą bo matura=stres. A u mnie stres równał się zajadanie. A nie chciałabym ważyć za miesiac 85kg. Bo zajadłam stresa maturalnego:) Pozdrawiam
-
heloooł dziewczynki :)
Jak minął dzionek? Ja właśnie wróciłam do domu z zajęć i zaczynam wieczorno-nocny maraton naukowy, heeeeh... Marzę zeby juz minęły dwa najblizsze tygodnie, i żeby dwa kolokwia były za mną, i zebym wreszcie mogła odejść od książek, wrr!
Dietka standardowo, 1500 kcal. I trochę ruchu "spacerowego", bo na inny niestety nie było czasu :(. Zastanawiam się, właściwie już postanowiłam, że od przyszłego tygodnia zmniejszam ilość kcal, na początek o jakieś 100-200. No i zobaczymy :)
Jutro mam dziwny dzień, tzn pod względem dietowym. Bo wieczorem impreza, a impreza = alkohol, i nie ma siły żeby było inaczej, przynajmniej w przypadku moich znajomych i naszych imprez :). Więc planuję zjeść do wieczora jakieś 500 kcal, żeby nie przekroczyć alkoholowymi kaloriami limitu. No i sporo potańczyć, co uwielbiam. I powinno być gitez :]
Filipinka, cieszę się że dołączysz do klanu kręcących :)
Staszka, w sumie możesz mieć rację... Ale nie wiem czy Gustawa jeszcze do nas zagląda :(. GUSTAWA, wróóóóóć :), z nami przyjemniej :)
Red, doskonale zna to uczucie :)
btw, co studiujesz? Regulamin sejmu, to pachnie prawem, administracją, stosunkami międzynarodowymi? :P jeśli palnęłam głupote to przepraszam :D:D
happysad, na pewno nie będzie jojo, jeżeli tylko tak sobie postanowisz :). I po maturze będziesz świętować dwa sukcesy - na maturze i na wadze :P
buziaki dziewczynki, robię sobie kawkę i biorę się za naukę :D
-
Administracja :) ale ten regulamin sejmu jest nie do przejedzenia !!!
-
Hej . Jak tam samopoczucie :?: Trzymaj się cieplutko :wink: . Pozdrawiam Cię :D