oo to masz fajnie :) ja poza forum nie mam z kim pogadać o zdrowym żarciu
Wersja do druku
oo to masz fajnie :) ja poza forum nie mam z kim pogadać o zdrowym żarciu
To fakycznie masz fajnie, ja jak byłam z jakimkolw facetem na dłuzej to zawsze było: "no ale hodź, zjemy sobie lody na deser! I chodź na piwo..."
No a nowo poznanym przecież się nie przyznam, że na diecie jestem...
Jedynie mój przyjaciel mi pozosaje: sam podpowiada co i hjak ćwiczyć i co jeść... i komentuje co mi tyje a co chudnie ;) (no tak, brzuch masz teraz za duży. ale piersi fajne)
Co do cellulitu - ja generalnie polecam owijanie folią, nie tylko z kawą, ja stosowałam grubo emulsję AA, taką zieloną, folia i spać. W zeszym roku pomogło!
Wypróbuję ten numer z folią, jak tylko kupię jakieś serum i folię oczywiście. Na razie z braku kasy stawiam na dietę i ćwiczenia.
Zrobiłam sobie dziś zdjęcia w bieliźnie (przy pomocy lustra) i analizuję, co z moją sylwetką jest nie tak. Zarówno fotki jak i moje wymiary mówią same za siebie: 96 cm w biodrach przy wzroście 160cm i wadze 54kg.. Nie ma się co głodzić, bo z muminków mi zostaną uszy spaniela. Ruch, ruch, ruch i ćwiczenia, ćwiczenia, ćwiczenia.
Słyszałam od kumpeli, że tzw boczki to wynik odkładania się glukozy (batoniki, ciasteczka...). Ciekawe co się na pupie odkłada... Jak na mój gust WSZYSTKO.
Obiadek: mrożonka warzywa na patelnię z koperkiem ("smażone"na teflonie bez grama tłuszczu), 450g, w sumie 250kcal. W sam raz :D
Dziwna sprawa... odkąd postanowiłam nie schodzić poniżej 1200kcal dziennie to... jem i pogryzam i nadal mam zapas :D 200kcal robi różnicę :!:
Po obiadku wsunęłam szklankę maślanki, teraz sałatkę z pomidora i cebuli (bazylia zamiast soli). Popijam zieloną herbatę, w planie mam jeszcze 200g brokułów. I jeszcze mi 180kcal do obsadzenia zostanie :D Oj, nie wiem co ja jeszcze zjem, może jabłko, albo banana?
ja od jutra wskakuję na 1200 więc chyba też będę miała ten problem :lol:
1200 kcal rulez :lol:
Ja również po kinie, film do bani.
Późna pora, chce mi się jeść, jak zwykle :cry: O mały włos nie rzuciłam się na lodówkę.
A na rano nie mam kawy... Będę żebrać o napój bogów u współlokatorów. Trudno.
trzymaj się z dala od lodowki :!: dasz radę, jesteś przeciez silna, silniejsza niż chęć na jedzenie
hej :)
Fajnie że men rozumie Twoje założenia jedzeniowe - mój niestety gotuje świetnie, ale preferuje kuchnię ciężką i tłustą raczej. Poza tym ma swój sprecyzowany mocno gust, a jest na tyle szczupły że sobie nie odmawia tego co lubi :? (mięso i to czerwone, najlepiej dziczyzna, żury, tłuste i ciężkie zupy, wszystko co pieczone lub smażone, aromatyczne i ziołowe). Jak mam przy nim się dietować to jest ciężko, nie powiem, ale widzę że zaczyna ze mną jeść warzywa, to już coś ;) Przemawia do niego kwestia zdrowia i złogów cholesterolu w żyłach.
Cieszę się, że Ci służy 1200kcal :) Bardzo mądry wybór.
A co do ćwiczeń to masz rację - nie myślałaś o siłowni, żeby się po prostu wyrzeźbić? Spalać za bardzo nie masz co, umówmy się, masz dobrą wagę i wymiary. Po prostu potrzebujesz zbić cellulit i ukształtować ciało, that's all. Nie poradzę Ci jeśli chodzi o siłkę (chodziłam kiedyś na Krakowską do Multi Fitness, ale odkąd nie pracuje tam moj kumpel to nie chodzę i nie bardzo mam kogo poradzić), ale zawsze jest trener, który prezentuje używanie sprzętu, także jeśli określisz na co potrzebujesz ćwiczeń to Ci doradzi. Powie co, ile powtórzeń, jak często.