-
jezeli mówisz, że w brzuszku obwód się zwiększył, to może jeszcze nie oznacza powrotu tłuszczyku, tylko może coś w jelitach zalega? albo wodę zatrzymujesz? ja bym sobie zaserwowała chociaż jeden dzień oczyszczania i sprawdziła, czy coś sie ruszy.
dobranoc :)
-
Trzykolory, masz rację, zalega mi coś na jelitach :? Mam taki balonik ... ale fałdka też się pojawia, eh...
Nastawiłam dziś budzik na 6.00, miałam w planie ćwiczenia. Wstałam o 7 i to tak nieprzytomna, że zasypiałam z powrotem na stojąco. Pomogło dopiero zjedzone śniadanie. A jak wiadomo, z pełnym żołądkiem ćwiczyć się nie da. Więc lipa. :?
Muszę się zmusić do powrotu do dzienniczka kalorii, on prawdę mi powie (brutalną).
Jedziemy z tym koksem.
Śniadanie:
2 pajdy chleba z serkiem a la camembert (bardzo fajna sprawa, bo z kminkiem to ustrojstwo, a ten pomaga w trawieniu), w tym jedna połówka pajdy z serkiem a la almette, pół pomidora, filiżanka capuccino (wolę normalną kawusię, ale mleko mi sie skisło)
=432,5kcal
:shock:
na obiad będą 3 parówki z musztardą
394,5+18= 412,5
w międzyczasie jogurt ok.140
Po powrocie do domu pewnie znowu 2 pajdy chleba z serkiem do smarowania - 315kcal
i już mamy 1500kcal.
Zwykle jest jeszcze litr piwa !!!
O narodzie.
Motyla noga.
Zjem te 1500kcal, bo nie mam nic innego w lodówce, ale wieczorem idę na zakupy spożywcze i kupuję trochę zdrowszego jedzenia. Muszę zacząć gotować (znowu mam ochotę na leczo:)
Oki, zmykam, bo muszę się doprowadzić do stanu gotowości do pracy :lol:
-
ja też sie zmagam z balonikiem. w zasadzie dziś zaczęłam z nim walczyć. zjadłam trochę wymoczonych sliwek na czczo.
co do Twojego menu, to faktycznie, wzorowe nie jest, ale widzę, że już od jutra będzie :)
A z tym piwem to nie da się troszkę przystopować? bo ono chyba niekorzystnie wpływa na brzuszek.. :?
No i fajnie gdyby Ci się udało wrócić do cwiczeń. To też pomaga się zmotywować do zdrowszego jedzenia, bo nie ma się ochoty zaraz nadrabiać tego co się wypociło :)
Dasz radę! Miłego dnia! :)
-
będzie lepiej :wink: miłego dnia
-
Cześć dziewczynki, co słychać?
Miałam dziś męczący dzień. Nogi mi wchodzą do 4 liter. Nałaziłam się, nadźwigałam... Jak to mówią, zakupy to ciężka praca :lol:
Zrzuciłam z portfela kilkadziesiąt kilo eurasków, kupiłam jeansy (rurki, czarne, marzenie, grzech było nie kupić - tylko 14.9), torebkę przesłodką, płaszczyk brązowy (nie posiadam takich rzeczy at all) bluzeczkę w kolorze lazurowym (ahh).
Wizyta w przymierzalni prawdę Ci powie - jak tylko mnie nogi przestaną boleć, a obiadek się ułoży biorę się do ćwiczeń. A6W i standardzik na pośladeczki.
Dziś zjedzone:
śniadanie o 13.30 :lol: (odsypiałam wczorajszą posiadówkę przy winie): 2 pajdy chleba z serkiem do smarowania, kilka kulek mozarella (świetna sprawa taki serek)
obiad: ok.18stej - paprykarz (papryka, sok z pomidorów, pieczarki, parówki z indyka)
wypite trochę coli (suszyło mnie po winie), trochę mleka sojowo-ryżowego, trochę zielonej herbaty (tej akurat muszę zwiększyć dawkę)
Planuję redukcje pieczywa i innych węglowodanów.W lodówce mam zupki w puszce (na spróbowanie), wędzoną rybę, parówki, pieczarki, paprykę, jajka, gotowe naleśniki (zjem ze szpinakiem), mrożoną mieszankę warzyw. Będziemy kombinować:)
-
ale Ci dobrze, też bym sobie poszalała po sklepach tylko portfel pusty i nadziei na zapełnienie póki co nie mam :cry:
a jak z ćwiczeniami, wykonane?
-
Ja stwierdzilam ze na zakupowy szal ruszam po 20 lipca. Wtedy skoncze moja prace i mysle ze bede przy kasie ;) Tez sie na spodnie napalam :lol:
Btw. koniecznie wrzucaj nam tutaj fotke w nowych nabytkach ;)
-
ja to na zakupy nie wiemkiedy sie wybiore:( fajne zakupy zrobilas jaktam cwiczenia?? mnie z to krzyz boli sklony robie rozciagam sie i nic boli strasznie:(
-
Biorę się do ćwiczeń - wstałam półgodziny temu :lol: Wczoraj zaliczyłam szwabskie dicho 8)
Impreza średnia, ale za to dodatkowe atrakcje dostarczyły mi motywacji do ćwiczeń - się okazało było, że w knajpie była grupka facetów na wieczorze kawalerskim. Owi panowie zamówili panu młodemu striptiz. I powiem Wam moje drogie panie, że nawet się patrzyć dało, wcale nie jakoś strasznie obleśna sprawa. A jak zobaczyłam wysportowane ciałko tej pani, to mi się głupio zrobiło, że wyglądam jak wyglądam, a nawet mi sie rano nie chce poświęcić chwilki, żeby coś z tym zrobić.
Tak więc ruszam do ćwiczeń.
Wiem, że z piwkiem nie wygram - tak to już jest z naszym życiem towarzyskim, że musimy sączyć zupkę chmielową. Więc jedynym wyjściem są ćwiczenia.
-
zawsze jakaś motywacja :wink: chociaż powiem Ci że na pewno nie wyglądasz tak źle jak myślisz :wink: