-
Monique, alez cellulitis tam jest, tylko się chował skubany. Jednak dziękuje za komplement. I nie martw się! Każdy 'minus' w Twoim wyglądzie już niedługo będzie plusem ! :)
Dymka, ja nie musiałam śnić o 1 z fizyki, przez całe liceum je zbierałam i na końcowym świadectwie pięknie widnieje '2':P
Misiu Drogi.
Pierwszy dzień Matki. Oj dużo wczoraj rozmyślałam.
Przede wszystkim o tym jaką jestem Mamą. Olaf znowu jest chory :roll: (mały alergik zaatakowany przez pyłki) i troszkę się boję, że za mało się staram. No i czy daję z siebie 1000%.. I czy Olo czuje,że Taty nie ma, czy wystarczam mu ja.
Po drugie, myślałam sobie o tym, kim Olo będzie i co muszę robić, by nie został małym jedynakowym potworkiem. To nie jest tak oczywiste jak się wydaje. Takie małe dziecko, potrafi już się porządnie zdenerwować lub odmówić. Potrafi również wrzeszczeć, aż do momentu, gdy dostanie pożądaną rzecz.
I oczywiście powspominałam sobie nasze pierwsze minuty razem. I to jak jeszcze kopał w brzuszku, jak pierwszy raz to zrobił (chyba wtedy poczułam się Mamą po raz pierwszy).
Może to śmiesznie brzmi, ale Dzień Mamy dla mnie w tym roku był Dniem Marty i Olafa :)
Taka dumna wczoraj byłam :) Oto Ja i Mój Synek. Taki mały świat i nikt nam nie podskoczy :)
-
ojć.
właśnie dzięki tickerowi zauważyłam,że mam 6 kilo do zrobienia w 7 tygodni lub więcej jeśli się uda. Muszę chyba bardziej się za siebie wziąć.
a sprawa się rozchodzi o to,że idę na wesele 26 lipca i chcę wszystkich powalić:P ale powalić wyglądem, a nie wielkością tyłka :)
-
Czytam tak, czytam, co napisałaś i nic logicznego mi do głowy nie przychodzi, tylko jakieś niezidentyfikowane emocje mi przebiegają wzdłuż pleców i wiercą się w brzuchu.... jakiś zachwyt połączony ze strachem. Taka leśmianowska zniszczota: zniszczenie, ziszczenie i pieszczota.
-
Heh, pieknie napisalas, jeszcze czasem obudzisz we mnie instynkt macierzynski:D A tak serio to sie zastanawiam czy wszytsko jest ze mna ok. Mam 24 lata, super chlopaka, ale.... w ogole nie mysle o dzieciach, malzenstwie... W sumie i tak razem mieszkamy, ale.. Wszystkie kolezanki mysla o tym a ja... poki co nie chce... Moze za 3,4 lata... albo pozniej :twisted:
-
wiesz, ja tez sie nie widziałam roli mamy ;)samo się stało, że tak powiem.
Jestem dość młoda, jeszcze młodsza od Ciebie,nie studiuje, a o dziecku dowiedziałam się jeszcze nie w Polsce, tylko w Uk , gdzie byłam sama. Prawie sama, ale jak się okazało później ... ehh..nie smęce.
No i na początku rzeczywiście było przerażenie, ale teraz sobie nie wyobrażam życia bez Olafińskiego.
I wiecie? Tak ostatnio sobie myślałam też, że bez względu jak dobrze człowiek się przygotuje na bycie rodzicem (czyli ile zarobi, ile przeczyta książek etc) i tak, to co zastanie, przerośnie jego wyobrażenia. Ale nie jedynie w negatywnych momentach, bo oczywiście takie sie zdarzają, ale również nie można sobie wyobrazić jak silna to będzie miłość.
Patrzy się na małego ludzika i płacze, bo to jest niewiarygodne.
tak więc chyba nikt nie jest gotowy.
Można wybrać moment w którym sie zaciąży, ale to chyba jedyna rzecz jaka od nas zależy :)
-
Wiesz tak mysle... chyba masz racje.... Nie warto nic planowac... Los najlepiej uklada nam scenariusz zycia.
Trzymam za Ciebie kciuki i podziwiam z calego serca. Jestes niesamowicie silna osobka!
-
tak sobie przeczytałam co pisałaś i stwierdzam że jesteś cudowną mamą, bardzo dojrzałą i na pewno póki co zastąpisz Olafowi tatę... a potem pewnie się znajdzie kandydat na tatę ;)
-
obejrzałam zdjęcia - śliczne wcięcie w talii. :)
jesteś bardzo mądra kobietą, jak tak czytam Twoje wypowiedzi. :) naprawde podziwiam.
trzymaj się. :)
-
oj, jak tkliwie się zrobiło ;)
ale rozumiem.
wydaje mi się, ze wiesz o czym mówisz, chociaż jestem bardzo bezdzietna.
ciekawa jestem jak moja mama teraz odbiera siebie jako kobietę-matkę, która wyprawiła w świat nowego człowieka, bo w sumie ja już jestem dorosła i długo już sobie w domu nie pomieszkam, a właściwie i tak wpadam co drugi weekend..
ale przed Toba jeszcze dłuuga droga zanim Ci synek wyfrunie z gniazdka, więc pewnie sobie nawet tego nie wyobrażasz :)
ściskam ciepło :D
-
ale się zdenerwowałam.
No normalnie szok.
Pisałam wcześniej o tym, że sprzedaje swoje ukochane sari na aukcji.
Moja fascynacja i wiedza na temat wschodu nie jest ot tak, zwyczajnie poparta jedynie obejrzeniem kilku bollywoodzkich filmów, ale długim procesem, wyjazdami, przyjaźniami z Indusami etc.
NO i właśnie, dałam dziś ogłoszenie,że chce sprzedać ślubne sari. Ślubne jest na pewno, bo jest to prezent od moich znajomych z UK i swego czasu było spełnieniem moich marzeń dotyczących sukienki ślubnej.. No, ale nie ważne...Chcę zerwać z przeszłością, czuję potrzebę pozbycia się tego stroju.
No i kurcze jakieś dzieciaki, które 'znają' się na Indiach i w ogole wschodzie, tyle co ja na prowadzeniu sklepu monopolowego, stwierdziły,że ślubne na pewno nie jest.
Już nawet nie chciało mi się po setny raz tłumaczyć, że to co widzą na filmach, jest zazwyczaj obrazem bogatych Indii, a może nawet nie Indii, a kilku stanów. Denerwuje mnie,że są tak cholernie ograniczeni. I chyba do tego stopnia, że gdybym zaczęła się z nimi kłócić, to i tak twierdziliby, że mają rację. NO jedno wielkie wrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
Nie chcę pisać,że są debilami, ale tak na prawdę w momencie kiedy wszyscy zaczęli się tak ekscytować bollywoodem nie można nic innego zobaczyć ani przeczytać o Indiach w Pl.
eh, wiem, zanudzam. Ale jestem poirytowana i chyba odniosłam sukces nie kłócąc się z tą bandą nie powiem kogo!!
I dziewczyny. Każda mama jest kimś niezwykłym, ja wcale się nie czuję inna.. Nie czuję również, że jestem silna czy dojrzała. Momentami wręcz odwrotnie. I równie często zadaje sobie pytanie, czy to jak mnie postrzegają inni to rzeczywiście ja, czy zbudowałam tak silny mur obronny,że kryję się za pierwszym wrażeniem.
nie no, rzeczywiście zanudzam.