hej dziewuszki
a moge sie do was dołączyć?
jestem totalnym swierzakiem jesli chodzi o to forum i to moj pierszy post :)
przyjmijcie mnie, przyjmijcie :)
pozdrawiam autorke, i cala reszte :)
Wersja do druku
hej dziewuszki
a moge sie do was dołączyć?
jestem totalnym swierzakiem jesli chodzi o to forum i to moj pierszy post :)
przyjmijcie mnie, przyjmijcie :)
pozdrawiam autorke, i cala reszte :)
Hej hej,
wczoraj nie udało mi się zajść na fitness i co gorsza trafiła mi się wieczorem impreza.
Było:
- 3 kromki wasy, serek wiejski z truskawkami -280 kcal
- maślanka - 200 kcal
- wasa i kawałek fety - 100 kcal
- 3 jajka i niecałą łyżką majonezu light -350 kcal
- 250 ml białego wina - 180 kcal
- gin z tonikiem (właśnie sprawdziłam, ile toto ma kcal ;( ;( ;( ) - pewnie z 500 kcal zrobiłam
- trochę prażynek :oops: :oops: :oops: - miało tego nie być - jakieś 250 kcal
RAZEM - 1860 . Tragedia ;( . Za cholerę nie schudnę, jak będę robić tyle kcal na imprezach. Gin chyba też idzie do "alkoholi zakazanych" :?
Jedyny plus wczorajszego dnia to to, że wracałam z buta od znajomych - ponad 1,5 h szybkim krokiem.
Dzisiaj nowy dzień i chociaż też może się skończyć imprezą to solennie obiecuję nie tykać nic oprócz wina :P i jeszcze zrobić kilka ośmiominutówek :)
Milleena :arrow: jasne, zapraszamy :D czuj się jak u siebie :)
Dzięki dziewczyny za wsparcie :)
Nie wiem, co się wczoraj stało...chyba po prostu stres + skurczony żołądek, który nie dopomina się już dużych ilości jedzenie. Faktem jest, że zjadłam :
- 6 kromek wasy z serkiem light - 200 kcal
- parówkę cielęcą - 200 kcal
- 350 g gotowanego kalafiora - 100 kca
I tyle :P razem - 500 kcal. Jak sobie przypomniałam,że jestem głodna i wypadałoby coś zjeść, to było po 21 i stwierdziłam,że dam radę wytrzymać :P
Dziś za to obudziłam się rewelacyjnie głodna, zrobiłam sobie jajecznicę...i jakoś tak nie mogę jej w siebie wmusić - z jednej strony ból żołądka, bo głód, z drugiej ból - bo dawno nic tam nie było.
Erm, grunt to nie rzucić się dziś na jedzenie i zrobić racjonalne 1200. Trzymajcie za mnie kciuki :)
halo halo,
troszke mało wczoraj, dzisiaj musisz sie lepiej postarac, nawet jak ci sie jesc nie chce :)
obmierzylam sie dzis, mam prawie takie same wymiary co ty. :)
ja w sumie nie licze kalorii, kiedys schudlam 27kg wiec mniej wiecej pamietam co ma ile, czego nie powinno sie jesc a co warto. nie mniej jednak chyba zaczne liczyc te paskudy. wieszka samokontrola.
poza tym postanowilam zdrowowo wiec biegam, znaczy teraz nie biegam bo wypizdzilam sie i rozwalilam kolano ale dzis juz pojde chociaz podreptac.
a jak u ciebie z fitnessem? co wy tam dziewuszki robicie?
pozdrawiam i milego dnia:)
U mnie z fitnessem przerwa, bo weekend i klub jest zamknięty :) ale w przyszłym tygodniu muszę iść 3 razy :)
Myślałam,żeby dzisiaj zrobić sobie kilka serii ośmiominutówek, no i spacerek na pewno zaliczę.
Z tym moim niedobiciem do tysiaka, to o tyle dziwna sprawa,że zwykle zajadam stresy - dlatego teraz muszę się pilnować, by sobie nie "odbić" :)
w kwestii wymiarów - mogę spytać jaki masz wzrost i ile ważysz, skoro masz podobne wymiary ? bo mi się nie podoba to,co na wadze widzę ;/
a biegania zazdroszczę - mnie to wkurza, strasznie monotonne :P
Powodzenia :)
no halo
wzrost - 175
waga - 77
talia - 74
biodra - 104
udo- 64
mi tez sie nie podoba to co na wadze, jakby mi sie podobalo to by mnie tu nie bylo :lol:
ja polubilam bieganie, zawsze mozna cos sobie przemyslec, tylko teraz dupa przez to kolano. mam nadzieje ze jak sie zagoi, to jeszcze bedzie mi sie chcialo. z natury leniwa jestem :oops:
pozdro!!
Uchhh...strasznie długi dzień za mną.
Wczoraj nie było najlepiej - ok. 1600 kcal, dziś ładniej -1200, choć niezbyt zdrowo (2 obwarzanki, makaron z sosem, pół pomidora).
Jutro przyjeżdża do mnie kumpel z LO - strasznie przystojny i w gruncie rzeczy fajny facet. Żałuję, że się nie zabrałam za dietę miesiąc wcześniej - może mogłabym do niego uderzać ;) ale za "przykościowymi" nie przepada, więc nie będę nawet próbować :P
Mam masakrycznie zjechane poczucie własnej wartości dziś - ot, posiadanie szczupłej, ładnej kumpeli i chodzenie z nią na zakupy. I jeszcze parę komentarzy od mojego byłego, który zawsze twierdził, że mnie akceptuje, odradzał diety, a jak przyjeżdżałam do niego odchudzona, to mnie podkarmiał...a teraz jakoś dziwnym trafem wydaje ochy i achy za szczupłymi panienkami.I mam wrażenie, że trochę jednak ściemniał z tym swoim gustem.
Ogólnie, humor kiepski. Ale postanowienie "ja im wszystkim pokażę, że mogę" coraz silniejsze.
Trzymajcie kciuki :)
Wytrwałości życzę!!!
I proszę się mi tu nie poddawać :wink:
witaj, Basiek :)
Pod Twoimi postanowieniami z pierwszego posta mogę podpisać się rękami i nogami. Mam identyczne nawyki a to + tendencja do tycia sprawiło, że w jakieś 3 miesiące wróciło mi 5kg!
Cele (te taliowe) masz bardzo ambitne, na pewno będzie ciężko "wyrobić się" z tymi centymetrami w datach które sobie ustaliłaś - tym mocniej trzymam kciuki!
A szczupłą kumpelę potraktuj jako motywacje. Moje dwie najlepsze przyjaciółki chodzą w 36 więc wiem, o co chodzi ;)
Pozdrawiam i trzymaj się!
Basiek trzymam mocno kciuki i za dietkę i za poprawę humoru!
Buziaki! ;)