That's how it begins... help me...
Zaczynam dzisiaj!
O zgrozo, naprawdę nie jest mi łatwo:
19 lat, 176 cm, 70 kg
o brzuchu i udach nawet nie wspomnę
Zrobiłam kalkulację dzisiejszego spożycia i spalania i wyszło jakieś 1500 na plusie (pomyślmy gdzie może mi się to odłożyć? brzuch? uda? trzeci podbródek?)
Nie potrafię zrezygnować z pieczywa i produktów mącznych!
Ale chyba z zaplanowanej na sobotę lasagne nici...
nie po tym jak podliczyłam dzisiejszy dzień.
Najgorsze, że nie wiem z cezgo tak naprawdę mogłabym rezygnować.
Cukru nie używam, masła też.. ze słodyczami nie przesadzam (chyba)
Czasem tylko bierze mnie dzika ochota na słodycze... i jeśli tylko jestem w domu pochłaniam je w ogromnych ilościach (dlatego zastanawiam się nad tym, czy nie lepiej byłoby rzadziej odwiedzać rodzinkę. W akademiku: nie mam słodyczy to ich nie jem, chyba, że nie mogę się powstrzymać i wtedy sięgam po jakiś pudding).
Ale kiedy idę gdzieś z moim Miśkiem, czuję się okropnie wielka :( łaskawy los obdarzył mnie mężczyzną :) nie szczupłym, lecz wręcz chudym). Natychmiast myślę, że to jest okropne, że będąc obok niego myślę cały czas o swoim brzuchu, udach i tym, jak moje ciało jest odpychające.
Najgorszy jest w tym wszystkim brak aktywności fizycznej.
Jestem słoniątkiem
I oglądałam dziś stare zdjęcia.. już wtedy byłam zaokrąglona tam, gdzie nie powinnam, a teraz jestem 6 kg cięższa.
Mój cel: 58 kg
TYlko dochodzi jeszcze jeden problem:mam obniżony poziom żelaza, jeśli ktoś może mi polecić jakąś dietę z dużą ilośćią żelaza, byłabymwdzięczna, bo jestem w tej kwestii zielona.
Moje dotychczasowe doświadczenia z odchudzaniem= głodówki (głupio, bo potem szybciutko nadrabiałam staraty z nawiązką)
Pozdrawiam
I trzymajcie za mnie kciuki