Powróciłam i zaczynam walkę... -10 kg
Cześć,
chciałam się podłączyć pod jakiś temat, ale po 2- letniej mojej nieobecnosci troszkę sie zmienilo i nie potrafie ogarnac tych wszytskich nowych tematów. Postanowiłam, więc założyć swój temacik. Jestem dość "starą" uczestniczką. Jestem nawet zaprezentowana w buziakach. Z tym że mam teraz 20 lat i studiuję. No i te bzdury co pisałam te 3 lata temu troszkę się zmieniły... Nie wiem jak sie stało, że przestałam się odchudzać. Chyba przez to, że poznałam chlopaka i powoli odchodzilam od diety. Kiedys ważyłam 62 kg i po kilku miesiacach diety 1500 zeszlam do 59, ale waga nic nie mowi. Bo o niebo poprawilo sie moje cialo. Ćwiczyłam na silowni troszkę w domku, basen, koszykowka...
Teraz szczegolnie po tych obfitych wakacjach waże 65 kg!!!! Przy wadze 170 cm. Niestety przy mojej figurze wszytsko idzie mi w dupsko i nogi, więc cała moja nadwaga jest własnie w tych miejscach...
Moje cele na teraz? schudnąc do 55 kg (jesli nie to chociaz zamienic tluszczyk w miesnie). Dieta na poczatek 1500 pozniej zejsc nizej ale nie ponizej 1200 kcal. Wiem, ze nawet 1200 to dla mnie za malo bo jak tyle jadlam okres mi sie zatrzymywal. Mam oczywiscie cellulit, wiec chce sie go pozbyc. Moje cwiczenia to koszykowka raz czy 2 w tygodniu, silownia przynajmniej 2 razy w tygodniu. No i postaram się w domu ćwiczyć, ale nie wiem czy mi sie uda.
Wymiary:
Uda 62 cm O zgrozo! (jak sie odchudzalam wtedy mialam 57 i to bylo bardzo duzo, wiec z ud stracic przynajmniej 10 cm chce!!!
Biodra 90 cm
Tylek 104 cm
Talia 74 cm
Biust 92 cm ale mam duze plecy...
Ok, wiec co tu wiecej gadac do roboty... Kochane dziewczonki byłabym wdzięczna za odwiedzanie mnie. A ja bede sie starac was wspomagac. Zapraszam również do przyłączenia się...
Re: Powróciłam i zaczynam walkę... -10 kg
Hej,
Ja tez jestem jeszcze ze "starego forum", ale dopiero teraz udało mi się zejść do wagi 69 przy 182 cm wzrostu. Sama jeszcze parę miesięcy temu miałam 104 cm w tyłku i wiem że można się z tym źle czuć. Więc życzę Ci powodzenia i wytrwałości, a efekty same przyjdą.
Pozdrówka
FLEUVE
That's how it begins... help me...
Zaczynam dzisiaj!
O zgrozo, naprawdę nie jest mi łatwo:
19 lat, 176 cm, 70 kg
o brzuchu i udach nawet nie wspomnę
Zrobiłam kalkulację dzisiejszego spożycia i spalania i wyszło jakieś 1500 na plusie (pomyślmy gdzie może mi się to odłożyć? brzuch? uda? trzeci podbródek?)
Nie potrafię zrezygnować z pieczywa i produktów mącznych!
Ale chyba z zaplanowanej na sobotę lasagne nici...
nie po tym jak podliczyłam dzisiejszy dzień.
Najgorsze, że nie wiem z cezgo tak naprawdę mogłabym rezygnować.
Cukru nie używam, masła też.. ze słodyczami nie przesadzam (chyba)
Czasem tylko bierze mnie dzika ochota na słodycze... i jeśli tylko jestem w domu pochłaniam je w ogromnych ilościach (dlatego zastanawiam się nad tym, czy nie lepiej byłoby rzadziej odwiedzać rodzinkę. W akademiku: nie mam słodyczy to ich nie jem, chyba, że nie mogę się powstrzymać i wtedy sięgam po jakiś pudding).
Ale kiedy idę gdzieś z moim Miśkiem, czuję się okropnie wielka :( łaskawy los obdarzył mnie mężczyzną :) nie szczupłym, lecz wręcz chudym). Natychmiast myślę, że to jest okropne, że będąc obok niego myślę cały czas o swoim brzuchu, udach i tym, jak moje ciało jest odpychające.
Najgorszy jest w tym wszystkim brak aktywności fizycznej.
Jestem słoniątkiem
I oglądałam dziś stare zdjęcia.. już wtedy byłam zaokrąglona tam, gdzie nie powinnam, a teraz jestem 6 kg cięższa.
Mój cel: 58 kg
TYlko dochodzi jeszcze jeden problem:mam obniżony poziom żelaza, jeśli ktoś może mi polecić jakąś dietę z dużą ilośćią żelaza, byłabymwdzięczna, bo jestem w tej kwestii zielona.
Moje dotychczasowe doświadczenia z odchudzaniem= głodówki (głupio, bo potem szybciutko nadrabiałam staraty z nawiązką)
Pozdrawiam
I trzymajcie za mnie kciuki