Ja się nie odzywam, bo jestem na siebie zła. Nie mogę zmieścić się w 1000 i ciągnie mnie do słodyczy. Z sukcesem. :?
0 efektów. :evil: Odezwę się, jak zejdę na 69,999999.. :wink:
Wersja do druku
Ja się nie odzywam, bo jestem na siebie zła. Nie mogę zmieścić się w 1000 i ciągnie mnie do słodyczy. Z sukcesem. :?
0 efektów. :evil: Odezwę się, jak zejdę na 69,999999.. :wink:
Ale ja chce zebyscie odzywaly sie nawet wtedy gdy wam nie idzie, gdy jestescie zle i zdolowane,bez motywacji... Przeciez razem mialysmy sie odchudzac...A wy sie pochowalyscie i zostawilyscie mnie sama :(
Hexijaco sie stalo, ze stracielas motywacje i silna wole?
Nie, motywację jakąś tam mam, tylko ciągle "coś" mnie usprawiedliwia... :wink: :roll:
Ale masz rację, mamy się wspierać, wracam.
Czy ktoś może mi powiedzieć, dlaczego naprzeciwko mojej pracy jest cukiernia? :wink: :roll: :roll:
Bardzo sie ciesze, ze znow jestes z nami, bo robilo sie juz tu bardzo bardzo cicho...Juz sie balam, ze wszystkie schudlyscie i tylko ja wciaz walcze z kilogramami :!: :!: Hexija super decyzja... :D
Ja też stoję na 70 kg. :evil: 8) :wink:
A ja wlasnie polecialam na wage zeby zobaczyc czy cos sie od wczoraj zmienilo. Biorac pod uwage, ze zwykle waze sie rano na czczo bez ciuchow, a teraz bylam ubrana i po dniu "jedzenia" doznalam szoku 69,4 i wcale mnie to nie cieszy, bo oje sie, ze cos jest nie tak, bo nie moge nic przelknac i strasznie spada mi waga... Niby to powinien byc powodu do zadowolenia, ale mi sie to nie podoba...wiem, ze narzekam...i, ze nie powinnam, ale postawilam na zdrowe odzywianie...a moje objawy nie wygladaja na zdrowe...
Gratlulacje Agat! :lol: :lol: :lol: :lol: :P :P :P
Zawsze co 6, to 6! :idea:
Brawo, Agatzien!
U mnie już 68. Jest cudnie! :) I jestem jeszcze bardziej zmotywowana :)
Dziewczynki, nie traćcie mi tu silnej woli! Nie warto :D
Super Dziewczyny....
Pomyslcie ile bedziemy wazyc w lipcu:) Sama przyjemnosc... Ja juz planuje, ze ubiore super krociutkie spodenki...i to wlasnie mnie motywuje... A poza tym juz za 6 dni bede w domu i mam nadzieje, ze uslysze, ze troszke schudlam:) Wkoncu chyba 6 kilo to nie tak malo i pierwsze efekty mozna juz zauwazyc:) trzymajcie kciuki:)
Pewnie, że niemało!
Ja tam za króciutkimi spodenkami nie przepadam, ale za to chętnie założyłabym mini. I ta chęć działa mobilizująco :) A poza tym uwielbiam te wszystkie malutkie bluzeczki, które tak ładnie odsłaniają brzuszek i już nie mogę się doczekać chwili, kiedy będę mogła takie bluzeczki nosić bez wstydu :D
Aż jestem zdziwiona, bo stuknęło mi wczoraj 69,7 (wreszcie), a dzisiaj już 69.4, a jem ostatnio zdecydowanie więcej niż powinnam. Może mi się metabolizm zmienia?
W każdym razie wreszcie zmiana 7 na 6!
Buziole
A zapomnialam wspomniec, ze zakupilam ksiazke " Nadwaga sprawa rodziny" bedzie chyyba juz na mnie czekac w domciu,juz sie nie moge doczekac kiedy sie w nia zaglebie. Podobno mozna w niej odczukac psychologicznych powodow nadwagi... A ja uwielbiam wglebiac sie w moja zagmatwana psychike :D Zdam Wam relacje po przeczytaniu:) Jestem swiecie przekonana, ze to wlasnie psychika jest powodem nadwagi, przynajmniej w moim przypadku...Bez tej ksiazki sama do tego doszlam:)
Milady, gratulacje. Muszę napisać, że też ujrzałam to samo 69 + trochę (zależy)... :P
Agat, też jestem przekonana o wpływie psychiki. Gdyby nie ciągły stres i praca, praca, praca... na pewno jadłabym mniej. Miałabym też chwilę na ruch czy spacer, a tak...NIC. :cry:
Pozdrawiam, pa.
Hexija ja mam zupelnie inny problem... Chcialabym miec prace i wszystko z nia zwiazane... A ja siedze tu daleko od domu i przyjaciol... Dobija mnie ta monotonia, pobudka, wyjscie z psem, sprzatanie, wyjscie z psem, sprzatanie, gotowanie, kolejne wyjscie z psem, spanie... To cale moje zycie... Bez rodzinki, przyjaciol, normalnego zycia towarzyskiego, bez konkretnej pracy dajacej satysfakcje...Przyjaciela znalazlam w jedzeniu, bo to byla moja jedynia przyjemnosc i rozrywka...
Wiem, ze gdybym byla w domu z bliskimi bylo by mi latwiej, mialabym z kim pogadac, wieczory nie byly by takie nudne i dlugie, wiem, ze wtedy bym schudla, wiem, bo juz kiedys tak zrobilam i czulam sie cudownie:)
Niby mam tu kolezanki, ale niemam nikogo komu moglabym sie zwierzyc, kto by mnie pocieszyl i przytulil...A moj przyjaciel "jedzenie" strasznie mnie zdradzil i sprawil, ze nie nawidze swojego ciala...Juz troche popracowalam nad soba i nawet zaczelam lubic siebie, ale aby zaakceptowac swoje cialo potrzebuje jeszcze duzo czasu...
Ale trzeba myslec pozytywnie i wziasc sie w garsc, bo nie lubie uzalac sie nad soba:) Sila jest we mnie!!!!
Hallo!!!
Bylam sobie wczoras sliczne nowe spodenki :D Specjalnie na imperzki w Polsce :D Taka drobnostka, ale jak bardzo cieszy...
Dzisiaj chyba ostatbi raz przybylam na naszym forum, bede miala 2 tygodniawa przerwe....bo w domciu raczej nie bedzie czasu na przesiadywanie na necie :D Mam nadzieje, ze nie zostawicie mnie samej i dalej bedziecie pisac :D
Buziaki
HOI HOI!!!!!!
Wrocilam :D Pelna energii, silnej woli i checi do dalszej walki......
W Polsce bylo cuuuuudownie no i oczywiscie odpuscilam sobie odchudzanie sobie na ten okres odpuscilam ;) Nie bylo czasu na liczenie kalorii....
A co tam u Was jak postepy????
Piszecie:)
nie pamietam kiedy ostatni raz bylam na forum - jakos dawno. udalo mi sie schudnac, z 75 na 68 i tak sie zatrzymalo. Niesttey nie udalo mi sie zmienic nawykow zywieniowych i zaprzestalam ostatnio cwiczen, ale zamierzam wkrotce zaczac cwiczyc aerobik. Chyba nie chce juz wiecej schudnac,bo jest calkiem ok.zmiana jest bardzo zauwazalna, rozmiary ubran mniejsze.
pozdrawiam
Hej Wendetko!!!
Moje uczestnictwo w tym forum tez jakos troszke wygaslo... Juz mi sie nie chce pisac o dolach i zalamaniach..Wiem, ze bedac w Szwajcarii nie uporam sie z moja waga... Waze 69 kilo...Powinnam schudnac jeszcze z 10....Nie wiem czy sie uda...Najwazniejsze, dla mnie jest to, ze waga przestala byc moja opsesja.....Pozdro
Dziewczyny "siedmdziesięciokilowe" są na wątku 1000kcal. Pozdrawiam.