-
laluniaa
będę powtarzać do znudzenia
NIE WARTO SIĘ WAŻYĆ CODZIENNIE!
ja ważę się raz na tydzień
czy nie lepiej wejść raz na tydzień i zobaczyć np. o kg mniej niż codziennie się stresować "ojej waga pokaże tyle samo a może o 0,5kg więcej?"
serio moim zdaniem lepiej ważyć się raz na tydzień (na przykład) i mieć satysfakcję że przez tydzeiń zgubiło się np. 1kg
a potem sobie wyobraźić- Boże przecież taki kg mięsa to jest nieźle dużo!!!
i cieszyć się jak idiotka :) (przynajmniej ja tak mam- zwłaszcza po tym zastoju co mi się ostatnio zdarzył :D )
powodzenia :*
-
ja też staram sobie wmówić, że ważenie się codziennie nie ma sensu... ale jakoś opornie mi to idzie ;) ale takie prawdziwe ważenie jest w poniedziałek (potem we wtorek, bo jakoś zawsze jest o,3-o,5 kilo mniej niż w poniedziełek- magia jakaś, czy co? ;) )
i potem jak mam okazję, ale z tych dodatkowych to raczej nic sobie nie robię, jak jest mniej to fajnie, jak tyle samo albo ciut więcej trudno :D
-
oj, wiem, ze powinno sie ważyć raz na tydzień :wink:
ale pomyślcie, wchodzicie na wagę po miesiacu... :shock: to by była radosć :D
co ja zrobie jak nie moge się opanować?
juz obiecywałam sobie... :cry:
moze spróbuję zważyć sie jutro rano, a potem w sobote lub niedzielę :D
-
Laluniu, jestem z Tobą! Też mi przesunęli wątek i też zapadła tam grobowa cisza, ktora jest bardzo NIEDOPINGUJĄCA! :evil:
Trzymam za Ciebie kciuki, kochana! :D Dobrze Ci idzie! :)
-
laluniaa: wiesz co, to może chodzić też o podejście... bo jak ktoś wchodzi codziennie i załamuje się codziennie, że waga prawie się nie zmienia, to powinien jednak poczekać
ale jeżeli ważysz się codziennie, tak tylko dla własnej przyjemności, to przecież nic złego nie robisz, w żaden sposób to Ci nie zaszkodzi :D ja wychodzę z takiego założenia ;)
a miesiąc bez ważenia... z jednaj strony, jakby się udało, rzczywiście super radość, ale jakbyśmy nagle zaczęły przybierać? i nie da się tego skontrolować? albo 4-tygodniowy zastój na wadze :? średnia przyjemność :)
-
Milagro, coś op chyba chce nam posuć szyki :wink:
agassi, dziś się zważyłam, ale OBIECUJĘ wszem i wobec nastepnym razem zważyć sie w sobotę lub niedzielę :D :!:
wkurzyłam sie dzisiaj z nudów jadłam sobie gumę do zucia (raczej żułam :wink: )
a tam kcal :shock: jak wyliczyłam wyszło mi 60kcal -niepotrzebnych :cry:
dopiero wróciłam ze szkoły, zjadłam troszke kapusniaku z młodej kapustki, a zaraz kalafiorka :D i sie zmieszcze :D
-
Chyba tak :D
A mi na pamiętnikach jest po prostu źle i trace cały zapał no! :(
PS: jaka guma ma aż tyle??
-
to jakaś w takich pudełkach, zielonych, pomarańczowych, niby bez cukru, na opakowaniu pisze "chewing gum", ja je znalazłam pierwszy raz w Lidlu, nie polecam, nie dobre :?
-
ja za to polecam z lidla lody na patyku w czekoladzie z migdałami. BOSSSSKIE!!!
-
byłam na zakupach :D wszystkie batoniki z pułek sie do mnie usmiechały, a o lodach nie wspomne, szczególnie takie jedne o nazwie "tiramisu" :D
a ja cóż, jabłka, kalarepki, woda, i serek wiejski ... :cry:
cieżkie życie :cry: