-
Ja też mam spadek formy. Aż głupio mi pisać o mojej kolejnej dolegliwości, bo w końcu uznacie mnie za hipochondryczkę, albo jakiś felerny egzemplarz, który powinno się już z litości uśpić :wink: Ale ok- od wczoraj mam totalny rozstrój żołądka :( Nawet w nocy latałam do kibla w wiadomym celu... Jedyne pocieszenie, że nie mogę za bardzo jeść, więc może odchudzanie ruszy :?
Mwali, o herbatkach pisałam, że je piję, ale w cudowne właściwości nie wierzę. Dużo Ci nie pomogę, też piłam slim figurę, a teraz znowu czerwoną pu-erh i zieloną :)
-
Kurcze to chorowitek jesteś!!!
Ja na szczęście się jakoś trzymam tej jeseni i oprócz permanentnego kataru alergicznego nic mi nie dolega, ale psychicznie jakoś tak nie bardzo... Kłopoty w związku, niekończąca sie opowieść pod tytułem praca magisterska, brak czasu na sport itd...itp... Tak jakoś nie bardzo się wszystko układa ostatnio:(
Jak już oprawię tę moją pierwszą książkę, której pewnie nikt oprócz mnie nie przeczyta, to chyba ze szczęścia wbiegnę i zbiegnę z PKiN-u
Na szczęście chociaż wskazówka na wadze nie jest przeciwko mnie i dziś wskazała 60:) zmieniłam sobie już tickerek, więc mam nadzieję, że to 60 to nie chwilowe zjawisko, ale początek wielkiej tendencji spadkowej:)
Co do herbatek, to zieloną bardzo lubię, a do czerwonej się przyzwyczaiłam, ale też nie bardzo wierzę, chociaż... sama nie wiem, ale piję, bo lubię:)
A CO SIĘ DZIEJE Z RESZTĄ KOBIETEK?? CZYŻBY GDZIEŚ PO DRODZE ZASNĘŁY??
-
Mwali, ja też piję te herbatki, bo lubię, a jesli mogą pomóc w walce z kg, to wolę pić te odchudzające niż zwykłą czarną :lol:
Chorowita się zrobiłam po tym moim wypadku 2 lata temu, całe życie byłam twardziel nie do zdarcia, tym bardziej mnie to teraz wkurza :? Piszesz, że kłopoty w związku trwają..? Kurczę, przykro mi, wiem jak to psuje nastrój :( U mnie się polepszyło, po weekendowym kryzysie, miałam nadzieję, że u Was też. Może czas na poważną rozmowę? :wink:
Gratuluję utraty wagi! Nie ma to jak przesunąć tickerek! :lol: Ja dziś na wadze zobaczyłam 57,1 kg, ale nic nie przesuwam, bo podejrzewam, że to efekt wczorajszego odwodnienia. Niemniej jednak, zawsze to miło zobaczyć coś takiego na wadze :wink:
-
Tylko, że podstwowy problem z facetami polega na tym, że oni nie potrafią rozmawiać:( Każda rozmowa, to dla nich powód do kłótni i ucieczki, a nie wyjaśnienie sprawy:( Ale nic to... Może przez to przebrniemy:)
Właśnie zjadałam pół serka waniliowego z moim ulubionym musli Crunchy owocowe i tak się najadłam, że mi teraz niedobrze :oops: a słodkie to było jak batonik. resztę dnia chyba będę głodowac, bo juz na liczniku mam prawie 1000 kal...
-
Che, che, Mwali, bo z facetami nie można zaczynać rozmowy od tekstu "musimy poważnie porozmawiać" :lol: Oni się tego boją, jak przysłowiowy diabeł święconej wody :wink: Ja zawsze do trudnych tematów dochodzę przez niewinną, przyjazną gadkę i zanim ON się zorientuje, mówi o rzeczach zasadniczych. Chyba, że wcześniej ucieknie... :wink:
Mam nadzieję, że nie głodujesz jednak od południa, trochę ponad 1000, to żadna wpadka. Ja ostatnio dochodzę do 1300 i jest ok. Zresztą, wyliczyłam sobie, że to moje podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne i poniżej nie powinnam schodzić. No, dziś i wczoraj trochę głodowałam, ale to dzięki wybrykom mojego żołądka :wink: Na razie mam na koncie 400 kcal, ale mój "świerzo nawrócony" (czytaj- skruszony) facet obiecał zabrać mnie na kolację, więc pewnie do 1000 dobiję :)
Głowa do góry, przynajmniej Twoja magisterka nie lezy odłogiem, jak moja :oops:
-
Kurcze, Mwali, Twój topik usycha, gdzie jesteście, dziewczyny?!
Ja zaraz ruszam na ABT, nie byłam na WFie od soboty i czuję się 'zastała'. Troche się boję dzisiejszych ćwiczeń, bo instruktor nie ma litości :wink:
-
Rzeczywiście usycha:( Zostałyśmy tylko we dwie...
Ja znowu mam weekendowy kryzys. Kurcze Werek jak ty to robisz, że się tak dzielnie trzymasz. Ja jak nadchodzi weekend, nie mogę i zawsze daję sobie upust. SHIT!!!
Jakaś taka jestem słabuitka.
Praca juz prawie napisana. Został mi tylko wstep i zakończenie, no prpd 1.XII. będę bronić tego arcydzieła:) Marze o tym, żeby miec wreszcie czas na ćwiczenia.
Troszkę szkoda, że inne kobietki sie wyłamały. razem jakoś tak łatwiej było. No nic. Może my chciaz podtrzymamy temat.
Pozdro!!!
-
Mwali, ja też mam za sobą totalnie spaprane dni :( Najadłam się wczorasj jak prosie, a już to 57 było tak blisko... Za to wzięłam się za pisanie pracy (nie magisterskiej, tylko tej z podyplomowych, bo jak sie nie obronię w tym roku, to będę płacić) i jestem przerażona. Jak Ty to robisz, że siadasz i piszesz??? Mnie wszystko odciąga, choćby to forum :wink:
Pozdrawiam i odzywaj się, może pozostałe dziewczyny wrócą :)
-
Werek mnie szczerze mówiąc przynagliła perspektywa płacenia prawie 2 tys za warunek, bo jesli bym nie skończyła studiów do 6.12 to tak by niestety było. Skończyłam już!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:):):) :) i 1.12 czeka mnie obrona, ale przede mną jeszcze pon i wt i bieganie za promotorem i po sektetariatach... Uffff
a co do diety, to u mnie krucho, ale obiecuję sobie, że zacznę sie więcej ruszać, ajk juz poram sie ze studiami i będę miała więcej czasu.