Motylisku, dopiero teraz zauważyłam twój nowy ślaczek... Będziesz miała super prezencik na świeta jak widzę! :lol: Ślicznie! :lol: Dziękuję za komplementy... ;)
Wersja do druku
Motylisku, dopiero teraz zauważyłam twój nowy ślaczek... Będziesz miała super prezencik na świeta jak widzę! :lol: Ślicznie! :lol: Dziękuję za komplementy... ;)
ECHHH DZIS ZMAŚCIŁAM ... ZEPSUŁAM I WOGOLE TO JESTEM NA SIEBIE NIEZLE :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: :twisted: .... MUSZE SIE BRAC W GARSC BO CZASU MALO A ZALEGLOSCI (W ODCHUDZANIU) WIELE ... TYLKO MUSZE WYGONIC TEGO CHOLERNEGO DOLKA Z MOJEJ ŁEPETYNKI ... BUUU :shock: :? :x SCISKAM I SLE POZDROWIENIA WPŁAW :)
Mam takie małe pytanko ...
Co to jest dieta SBD :?: :?: (pierwszy raz słyszę o takiej :oops: )
Na czym ona polega i jakie daje efekty :?:
Ja właśnie mam zamiar rozpocząć dietkowanie i szukam jakiejs dietki dla siebie :P
Serdecznie Pozdrowionka
Natalia
Moniczko, kochana, poczytam sobie Twój wątek wieczorem, bo właśnie przyjęłam podopiecznego, on się położył spać, i ja też jeszcze się zdrzemnę. Ale jak najszybciej chciałam (z pewnym opóźnieniem) powitać Cię na forum. :D Świetnie zrobiłaś, przystępując do nas, forum odchudza!!! :lol:
Gratuluję pierwszych zrzuconych kilogramów - mam nadzieję, że wkrótce się znowu spotkamy i będę mogła Ci powiedzieć, że już je po Tobie widać :)
Mocno Cię ściskam i na pewno będę Cię tu odwiedzać :)
Hej kochane, ależ tu ruch, ho ho! :lol: :lol: :lol:
Motylisku, nie martw się, każdemu zdarza się mniejsza lub większa wpadka podczas dietkowania, właściwie nie ma dietki bez wpadki... :lol: Najważniejsze, aby nie popadać w panikę i całkiem zaniechać dietkowania! ;) A więc głowa do góry! A ciałko w ruch - trza odpracować choć troszeczkę zbędne kaloryjki, prawda? Jeśli już nie dziś (bo na to raczej jest już zbyt późno), to jutro... Pamiętaj o codziennym ruchu, tak abyś mogła się spocić! I dłużej, tym lepiej, ale bez przesady - nie muszą to być żadne maratony... :wink: :mrgreen:
Natko87, witaj na tym wąteczku i opowiedz coś więcej o sobie, dobrze? Ja niestety nie jestem żadną specjalistką co do diety SBD, lecz po prostu próbuję się do niej jako tako dostosować, gdyż uważam jej zasady za bardzo zdrowe... ;) W tej diecie są trzy etapy, z których pierwszy, trwający dwa tygodnie, jest najbardziej restrykcyjny - trzeba w nim wyeliminować wszystkie cukry proste (nawet te w owocach) jak i węglowodany. Jak dla mnie jest to nie do zrealizowania, byłam zbyt osłabiona i zmęczona, więc już po kilku dniach nie wytrzymywałam i rzucałam się na owocki i chlebuś (chociaż z pełnego przemiału, ale jednak...). W drugiej fazie są już dozwolone owoce, jak też ciemny ryż, makaron i chleb, oczywiście nie w przesadnych ilościach. ;) I to właśnie do tej fazy stosuję się tak mniej wiecej... ;) A poza tym licze kaloryjki, aby mieć lepszą kontrolę... ;)
Na tych stronach możesz dowiedzieć się więcej... ;)
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...er=asc&start=0 - na pierszej stronie masz pełny opis diety... ;)
A tutaj znalazłam wspaniałe przepisy SBD... ;) http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...=57432&start=0
Jeśli chcesz dowiedzieć się czgoś więcej na temat SBD - Diety Plaż Południa - to najlepiej zainwestować w książkę, jej autorem jest Dr. Agatson. :D
Triskell, witaj u mnie i proszę, rozgość się serdeczny (uwielbiam Gałczyńskiego :lol: ) Dziękuję za gratulacje co do zrzuconych kilosków, ale chyba troszkę nadrobiłam (najwyżej kilogram) przez Thanksgiving i ten ostatni długi weekend... :oops: Ale nic to, szybko przyszło, jeszcze szybciej zejdzie, prawda?
To jak z naszym spotkaniem w następnym tygodniu? Dla niewtajemniczonych: obie mieszkamy w tym samym przepięknym hamerykańskim stanie Washington, jednakże w innych miastach... Chociaż kto wie jak długo jeszcze? :wink: Może Trinia szybciej przeniesie się do mojej pięknej dzielnicy w Seattle, niż by nam się to wydawało? Hm? :wink:
A teraz jedno z moich ulubionych zdjęć... Ostatnio je wstawiłam u Motyliska, ale zatęskniłam za tym widokiem, a więc będzie też i u mnie... :mrgreen:
http://i24.photobucket.com/albums/c4...a/IMG_2888.jpg
Tak pokrótce to, co się u mnie ostatnio działo... :lol:
Mój mąż przez Thanksgiving miał cztery dni wolnego (chociaż w sam Thnanksgiving popracował trochę z rana), a więć moglismy trochę więcej czasu spędzić razem... :lol: W czwartek świętowaliśmy sami, chociaż wstępnie mieli do nas przyjść znajomi, ale coś im się odwidziało i dzień przed odmówili.... Smutno mi sie zrobiło z tego powodu, bo to bądź co bądź rodzinne święto, a tych znajomych uważaliśmy już prawie za przyjaciół, czyli tak jakby rodzinę... No cóż, widać nie byli tego godni... A więc zrobliśmy sobie ucztowanie z wieczorkiem filmowym do pary... :lol: Na kolację była chuda pieczeń wołowa (marynowana prędzej przez trzy dni w czerwonym winie), sos z borowiny (doprawiony słodzikiem), puree z ziemniaczków (z mlekiem), chlebuś graham, a na deser razowy jabłecznik za słodzikiem... Niby dietetycznie, ale i tak za dużo, prawda? Do filmu był popcorn light oraz serduszka w czkoladzie (ja tylko dwa zdążyłam zjeść, zanim je dopadł mój mąż)...
W piątek pobiegałam na bieżni przez godzinkę ;), a wieczorkiem byliśmy na zakupach - kupiłam sobie nowy sportowy biustonosz oraz spodnie na bieganie (moje dotychczasowe właśnie pięknie się przetarły we wiadomym miejscu, moja zmora... :twisted: ).
W sobotę (gdzie z rana zaliczyłam obowiązkową bieżnię) byliśmy na Andrzejkach i tak tam sobie pohasałam i pośpiewałam, że na drugi dzień mój głos przypominał li to rzężenie zarzynanego jelenia, li to piski cherubinka... I to w takim stopniu, ze przestraszylam moim rodziców dzwoniąc do nich, a oni zakazali mi się do nich odzywać (!), mam się najpierw wykurować i już! :? Postraszyli mnie utratą głosu albo w lepszym przypadku anginą! A ja za to słysząc samą siebie dostawałam takiej głupawki, że aż nie mogłam się powstrzymać... Wczoraj dzwoniła moja teściowa i nawet ona stwierdziła, że mam wyjątkowo "sexy" głos... :shock: Na dzień dzisiejszy jeszcze nie doszłam na 100% do siebie, dychram co rusz i cosik strasznie mnie swędzi w gardle, bleee... Ale mam nadzieję, że szybko mi to przejdzie... W ogóle jestem w szoku, bo ani nie piłam (raptem jedną lampkę czerwonego wina), ani też nie przesadzałam ze śpiewaniem... A w niedzielę "w nagrodę" głos mi wcięło! :? Ale niczego nie żałuję, bo bawiłam się wyśmienicie, poznałam kilka nowych osób -Polaków-, z czego baaardzo się cieszę, no i potańczyłam... :lol: Wzięcie miałam takie, że hej! Ja uwielbiam tańczyć, ale niestety rzadko mam ku temu okazję... Chyba zapiszę się na jakiś kurs tańca... :roll: Ale bez męża, bo on nietańcowaty jakiś... :? :(
Wczoraj odważyłam się tylko na godzinkę bieżnikowania i więcej nie wychylałam nosa zza drzwi... Dzisiaj też, jak do tej pory, ale wieczorkiem mam zamiar pójść na zajęcia pilates... Niech mnie rozciągnie... ;) Dietkowo od wczoraj też jest spoko, wczoraj było 1360kcal, a dzisiaj będzie chyba trochę mniej, zobaczymy... :wink:
W tym tygodniu odpuściłam sobie oficjalne ważenie... Nie chcę się dołować po tym całym Thanksgiving, ani przesuwać motylka w lewą stronę... A więc następne Wielkie Ważenie w następny poniedziałek! :wink: Mam nadzieję, że będę miała się czy pochwalić... Trzymajcie kciuki... ;)
Koniec spowiedzi... ;)
No, przeczytałam wreszcie cały wątek, dziś wieczorem wyślę Ci priva z moim rozkładem jazdy na przyszły tydzień, na pewno cos wybierzemy, już się cieszę!!! :D
Wiesz co, sprawdziłam Twój BMI według wagi z suwaczka (64,2 kg) i mamy identyczny: 23,3 :) W związku z tym wyzywam Cię ... no może nie na pojedynek ale do zdrowego współzawodnictwa :). Masz trochę fory i czas do nadrobienia suwaczkowej różnicy, bo u mnie odchudzanie w cyklu 4-tygodniowym przebiega etapami: przez 2 tygodnie chudnę szybciej a potem wolniej (pamiętasz, jak byłam u Ciebie i czułam się bardzo wzdęta? to właśnie były te "gorsze" tygodnie, powtarza się to ze zbyt wielką regularnością by mogło byc przypadkiem) - i właśnie zaczynam te "gorsze" 2 tygodnie. Więc powinno być Ci łatwo mnie przegonić. No a ten kilogramik z Twoim zapędem do ćwiczeń na pewno odrobisz szybko :) Staraj się, bo tak jak mówiłam, bardzo chcę móc Ci pogratulować wizualnego wagowego spadku, ale na pewno będę w tym obiektywna i nie będę Ci kadzić jeśli nie będzie powodu :wink:
Jeśli chodzi o orzechy, to te tłuszcze w nich są zdrowe, ja tam bym ich nie unikała :) Ale podobno laskowe maja do tego wysoki IG, więc są z orzechów najmniej dobre pod względem dietetycznym. Natomiast cashews czy włoskich bym się nie bała, oczywiście w rozsądnych ilościach... no chyba, że z SB nie są zgodne, bo ja jej nie znam.
Czy ćwiczenia na maszynkach coś dają? Oczywiście, że tak i sądzę, że po ich systematycznym stosowaniu 2-3 razy w tygodniu (ideałem jest dać mięśniom odpocząć i w pozostałe dni ćwiczyć tylko aeroby, czyli tą bieżnię, nie żeby mi to wychodziło, w czwartki i piątki mam 2 dni ćwiczeń siłowych pod rząd, ale inaczej mi się tego nie udało rozplanować) zobaczysz sporą różnicę w wymiarkach w udach i tych partiach ciała, które ćwiczysz :)
Tu masz adres strony z zawartością kaloryczną niektórych amerykańskich produktów:
http://www.fdiet.com/ - ale ja najczęściej, jeśli muszę znaleźć kaloryczność jakiegoś produktu, którego nie ma tu na portalu w tabelce, to po prostu wpisuję w google jego nazwę i słowo calories, np. sushi calories i bez problemu znajduję stronki, na których są stosowne dane :)
Przy Twojej ilości ćwiczeń limit 1300 kcal wydaje mi się rozsądniejszy, niż 1000. Częściowo też dlatego, że Gagaa (która dla mnie jest autorytetem jeśli chodzi o dietę) wynalazła ostatnio artykuł na temat tego, jak można sobie zaszkodzić zbyt małą ilością kalorii i trochę się nim przejęłam. Znajdziesz go tutaj:
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopi...=400719#400719 w poście z 28.11, zaczynającym się od zdania na czerwono. Zresztą cały ten wątek jest wart przeczytania. Ja też jestem na 1300 kcal i staram się poniżej tej wartości nie schodzić... i chudnę :)
Ja kawę najczęściej piję czarną, ale wliczam nawet tych 5 kcal do licznika kalorii, a jeśli zdarzy mi się z mlekiem wypić, to też doliczam.
W 100% zgadzam się z Twoim wrażeniem, że jesienią chudnie się ciężej. No ale wyobraź sobie, jak łatwo nam będzie na wiosnę, skoro schudniemy w tym najmniej sprzyjającym okresie, a wagę utrzymywać będziemy już wtedy, gdy jest to łatwiejsze :D
O rany, ten krem z chilli to jakiś horror :shock: :shock: :shock: Dzięki za ostrzeżenie!!!
Wiesz, jesteś tak ładną, subtelną i dziewczęcą osobą, że jakoś tak naturalnie przychodzi mówienie na Ciebie np. "Moniczka", a nie "Monika". Przynajmniej ja mam takie wrażenie, a skoro mówisz, że większość osób zdrabnia Twoje imię, to chyba nie tylko ja :)
Ja moje Thanksgivingowe żurawiny doprawiałam miodem. Staram się wycofywać ze słodzików, bo aspartam rakotwórczy, po Splendzie żółkną zęby, w każdym są jednak jakieś negatywy. Wyjątkiem są dla mnie galaretki i budynie ze słodzikiem, czasem napoje fuze slenderize i od czasu do czasu bezcukrowe werthers original, ale wszystko to w niewielkich ilościach. Tyle, że mi łatwiej, bo kawy i herbaty nie słodzę wcale, więc tych słodzikowych "wyskoków" faktycznie jest niewiele. Do porannej owsianki też dodaję miód, a na Thansgiving zrobiłam odchudzające (jak pokazały i moje i Joshuy wyniki na wadze) ciasto, gdzie też była odrobina miodu.
A mogę i tutaj i u siebie wrzucić jedno z naszych wspólnych zdjęć? :)
Mocno Cię ściskam i dbaj o to gardziołko!!!
Triniu, daj pyska, niech cię wyściskam!!! :) ;) :)
Oczywiście wklejaj śmiało zdjęcia, czemu nie? Jak już ci pisałam w mailu, twój aparat jest wyjątkowo serdeczny... ;)
Dziekuję za linki, dodałam je już do ulubionych i w najbliższym czasie mam zamiar przestudiować... A więc twierdzisz, że mój plan jest ok? To mnie bardzo cieszy! Chociaż wprawdzie nie jestem w stanie wyważyć kalorie tak, aby zawsze mieć mniej więcej tyle samo, i przez to wychodzi mi mała huśtawka, ale to chyba nie jest aż takie złe, co? Wiesz, najmniej przeze mnie oczekiwanym i chcianym efektem tej diety byłoby ciągłe ssanie w żołądku, a więc jem tak, aby go zapełnić i dostarczyć wystarczająco witaminek, minerałow i czego tam nie zachce... Ostatnio na przykład miałam ochotę na czerwone mięcho, więc zrobiłam aż dwie pieczenie (dzisiaj zjadłam ostatni kawałeczek, mniam), pewnie przez to, że w ostatni okres straciłam dużo krwi... Trzeba słuchać organizmu, prawda? Jedynie na całkowite leniuchowanie mu nie pozwalam, przynajmniej przez godzinkę dziennie muszę go zmęczyć na bieżni! :)
Co do mojego imienia, to wszystkie możliwe zdrobnienia są mile widziane... :wink: Jedyna osoba, która uparcie twierdzi, że moje imię się nie zmiękcza i już, to moja siostra, ale to osobny temat, jak wiesz... Na Andrzejkach brat jednej z dziewczyn, z którym mi się napradę super tańczyło (tak wiariacko, hehe), zwracał się do mnie właśnie per Monia - dawno już tego nie słyszałam, ale tak mi było miło... ;) I hm, mówisz, że jestem subtelną dziewczyną? :shock: Ty nawet nie wiesz jak ja potrafię klnąć... :oops: Nawet mój mąż już się tego ode mnie nauczył, chyba czas coś z tym fantem zrobić... :roll: Kiedys zaproponował mi ustanowienie Dnia Bez Przekleństw... Hmmm...
Zmartwiłaś mnie tą Splendą... Bo ja właśnie jej używam... Ale tylko rano do kawki... No i do tego ciasta, hmmm... Może powinnam następnym razem upiec te twoje odchudzające ciasto? :lol: No i zacząć liczyc te kaloryjki w mleku do kawy? Hm, zastanowię się...
No to wrzucam zdjęcie :) Mam nadzieję, że ja nie mam zawsze tak czerwonej twarzy, ale z tego, co pamiętam, tam faktycznie było gorąco.
http://i2.photobucket.com/albums/y6/...Untitled-2.jpg
Zdjęcie zrobione zostało 5.11 w Domu Polskim w Seattle :) (co oczywiście Moniczka wie, ale to komentarz dla ewentualnych innych odwiedzaczek :) ).
U mnie dobowo kalorie wahają się gdzieś tak pomiędzy 1250 a 1350 (oczywiście z wyjątkiem specjalnych okazji, w Thanksgiving było z 1600), chyba tak z aptekarska dokładnością to się nie da :) I zgadzam sie z Tobą, że ssanie w żołądku nie jest pozytywnym elementem diety i często kończy się wcześniej czy później nieuchronnym szturmem na lodówkę. Lepiej więc tak ten organizm podkarmić, żeby nie narzekał za bardzo, choć czasem pewnie i tak trochę ponarzeka, eliminując podjadanie a zwłaszcza jedzenie w ciągu ostatnich godzin przed snem nie da się tak zupełnie uniknąć uczucia głodu. Aha, no i sama o tym jak widzę już wiesz, ale chciałam potwierdzić, że poranna kawka i ćwiczenie po niej to najlepsza pora na trening. Ja niestety w tej chwili nie mogę się jej trzymać, bo w fitness klubie stawiam na zajęcia grupowe (tzn. mój leń ćwiczeniowy na nie stawia, inaczej trudno by mu się było zmobilizować ;-) ), a tych większośc jest po południu/wieczorem.
Słyszałam, że w czerwonym mięsie (w porównaniu np. z drobiem) jest naturalna l-karnityna, kreatyna, żelazo i witamina B12, więc być może Twój organizm faktycznie potrzebował którejś z tych substancji i stąd ta ochota na befsztyk :) Ja też staram się miesa jeść wymiennie, no i przede wszystkim często jeść rybę (dziś mieliśmy solę zapiekaną w folii w piekarniku) :)
Ściskam, idę nakładać farbę na włosy, ten sam kolor, co zwykle, ale jak przestaje być bordowo-fioletowy a zaczyna byc wściekłym różem, to znak, że zmył sie już na tyle, że trzeba odświeżyć, a potem napisze maila :)
MONICZKO ale fajnie wyszlyscie na zdjeciu :) Fajnie ze mozecie sie spotykac i rozmawiac sobie tak razem :roll: Mi pozostaje z Toba wylacznie kontakt wirtualny :roll: Świetne zdjecie - dwie laseczki w Domu Polskim :) Pozdrawiam Cie słoneczko bardzo goraco i sciskam mooocno (uciekam juz na uczelnie, czas najwyzszy :!: :? ) MIŁEGO DNIA (nocy raczej :D ) Ci zycze :)
http://www.andrea-schroeder.com/geddes/geddes31.jpg