Moniczko, nie było Cię na Twoim wątku aż od środy, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku?
Mocno ściskam :)
http://www.gify.nou.cz/fa16_vily1_soubory/8.gif
Wersja do druku
Moniczko, nie było Cię na Twoim wątku aż od środy, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku?
Mocno ściskam :)
http://www.gify.nou.cz/fa16_vily1_soubory/8.gif
Witam was kochane! :lol:
Taaa... Nie było mnie przez kilka dni, bo wpadłam w kałużę - u nas leje jak z cebra, dzień w dzień, noc w noc, skutkiem czego dostałam migrenę... :? Fuj, paskudztwo... :( Poszukiwanie pracy bez rezultatów, ja wiecznie zmęczona... Innymi słowy nici z dietkowania, bo jestem tylko człowiekiem, a przy tylu negatywnych czynnikach po prostu rozkładam się na czynniki pierwsze... Robię konkurencję seattlańskiej pogodzie i wystarczy słówko, a beczę... :( W sobotę byliśmy ze znajomymi w restauracji etiopskiej no i tam właśnie dałam plamę... Strasznie mnie to dołuje, że nie umiem się powstrzymać przed ludźmi i tak sobie po prostu ryczę... Beksa jedna... :( Na szczęście trafiłam na wileke zrozumienie ze wszystkich stron i jakoś nie wyszło aż tak źle... ;)
Ale wszystko do wczoraj, a w zasadzie przedwczoraj... ;) Wczoraj wyszło słoneczko zza chmur, niebo było ślicznie niebieściutkie i prawie bezchmurne... ;) Od razu nabrałam energii aby przetrwać dalsze deszcze (bo dzisiaj oczywiście znów leje, wrrr), poza tym mój mąż, widząc mnie taką załamaną zrobił mi niespodziankę w niedzielę: gdy wróciłam z bieżni (na której przez godzinę zastanawiałam sie po raz enty, dlaczego los rzuca mi tyle kółd pod nogi, oczywiście nic nie wymyśliłam) pokazał mi z zaaferowaną miną, że jakiś amant przysłał mi maile... :shock: Wszedł na mój email, a tam faktycznie dwa maile od jakiegoś me(małpa)yourpersonaladmirer(kropka)cosiktam... :shock: Hehehe... Nie wiem jak on to zrobił, ale właśnie niby z takiego maila przysłał mi trzy oferty pracy znalezione na monster.com!!! ;) Kochany mój... ;) Do tego udawał zdziwionego, że nawet nie jest zazdrosny o tego tam mojego wielbiciela, hehe... ;) :lol: W czwartek jadę to tych miejsc osobiście oddać mój życiorys... ;)
Poza tym stwierdziłam dzisiaj, że chyba posiadam zdolności telepatyczne, hehe... ;) Wczoraj wieczorem zastanawiałam się, czy przypomnieć się mailem do jednego biura tłumaczeń z Polski, z którym zapoznałam się jakieś 2-3 miechy temu i do tej pory nie miałam okazji współpracować, a tu dzisiaj z samego rana dostaję od nich widaomość z prośbą, czy zechciałabym coś dla nich przetłumaczyć! :shock: Nic to wielkiego, ale i tak bardzo się cieszę. I chociaż to grosik ale zawsze coś, prawda? ;)
Ach, i jeszcze bym nie zapomniała: Dziękuję wam, dziewczyny, że o mnie pamiętacie... ;) I proszę, nie zapominajcie... ;)
Monisiu jak mamy nie pamiętać skoro Ty tak o nas dbasz...
Jesteś zawsze wtedy jak Ciebie potrzebujemy , więc nie może być inaczej :wink:
A z pracą napewno się ułoży i znajdziesz coś co będzie Ciebie w pełni satysfakcjonowało- ja w to wierzę głeboko.Kto czyni dobro - ono właśnie dostaje z powrotem w podwójnej sile i to w najmniej oczekiwanym momencie.Mi osobiście wydaje się ,że odkąd jestem tu z Wami na forum staję się i do tego "chcę" być lepszym człowiekiem , więcej z siebie dawać.Niedawno nawet potrafiłam podać rękę osobie , do której czułam wielki żal i wydawało mi się ,że nigdy tego nie zrobię.Jest mi teraz lepiej. Próbuję też , choć nie jest to czasami łatwe mniej myśleć o swoich problemach a zająć się innymi , w ten sposób czas leci a zły nastrój mija.
Masz wspaniałego męża , który troszczy się o Ciebie i to jest najważniejsze! A niedługo zobaczysz jak ciemne chmury odpływają...
Kiedyś też przeczytałam jeden cytat , który zapadł mi głęboko w serce :
" płacz może zagłuszyć noc , lecz rankiem przychodzi radość" .Ty jesteś naszą radością i pozwól nam być Twoją.Masz Trini a to bardzo wiele.Jej energia fairy przenika na wskroś.Czasem jak z nią sobie pisze to zapiominam o czym chciałam jej opowiedzieć a cieszę się ,że mogę z nią spędzić parę chwil i czuję jej obecność w pokoju...
Tyle energii i uśmiechu odnajduję też na Twoim wątku !
A co do kałuży to przypomina mi się zdarzenie , kiedy bardzo wygodna animka postanowiła przejechać się rowerem do koleżanki mieszkającej 500 m dalej.Była pogoda coś + 2 stopnie , ale kałuże zamarznięte no i trochę lodu jeszcze wokół pozostało. Wyprowadziłam ładnie rower , wsiadam , jadę i bęc prosto w kałuże tylnią częścią ciała :lol: . Chciałam tylko dodać ,że akurat przechodził obok bardzo fajny chłopak...
Oczywiście chciał pomóc , ale co by powiedział na moje ociekające spodnie ???? :oops:
Buziaki Moniko!
http://www.gify.nou.cz/medved1_soubory/5.gif
Witaj Moniczko - zglaszam sie jako ta nie zapominajaca (choc dawno mnie nie bylo ... buuu ) ... ale odwiedzam Cie pieknie dzis zyczac Ci duzej porcji cierpliwosci i sily w swoje sily a do tego jeszcze motywacji do dietkowania, choc wiem ze w takich chwilach ciezko jest dietkowac ... :roll: ja sama niezle zawalilam przez sesje swoje zdrowe odzywianie ... :roll: wiem ze to glupiutkie tlumaczenie - ze cos sie zle robi w jednej sferze przez cos co sie dzieje w innej :? :x Ale wazne ze nadal chcemy byc dzielne :)
Buziaki Ci przesylam i zycze aby deszczowe dni juz sie skonczyly (choc mi brakuje deszczu ale takiego wiosennego albo jesiennego ...a juz najlepiej - cieplego letniego :D :D :D )...
-BUZIAKI-
Oj, nie dziwię Ci się, że ten deszcz Cię dołuje. Wiesz, tu zawsze dużo pada, ale wszyscy mi mówią, że ten akurat rok jest pod tym wzgledem wyjątkowo paskudny, nie zawsze jest aż tak źle :) A poza tym w przyszłym tygodniu ma się podobno rozpogodzić, i to nareszcie na dłużej, niż pół dnia :)
A pracę na pewno w końcu znajdziesz, ja też szukałam bardzo długo i znalazłam dopiero teraz (i bardzo jestem z niej zadowolona, więc warto było czekać :) ). Ciągle trzymam za tą Twoją prace bardzo mocno kciuki :)
Jak tam tłumaczenie dla tego biura, które się z Tobą skontaktowało?
I czy wiesz już coś na pewno odnośnie soboty? Zrozumiem, jeśli nie będziesz mogła przyjechać, ale fajnie by było Cię znowu zobaczyć :)
Uściski :)
http://www.gifs.ch/Voegel/images/a_fugl.gif
Monisiu co u Ciebie ?
Jak tam spotkanie z Trini?Mam nadzieję ,że do niego dojdzie i przywieziesz od niej troszkę słońca na ten brzydki deszcz....
Buziaki!
http://www.republika.pl/zakochany_sw...afiki/dz04.jpg
Moniczko, tu mam coś dla Ciebie:
http://i2.photobucket.com/albums/y6/...ll/442bre2.jpg
http://i2.photobucket.com/albums/y6/...ll/5e55re2.jpg
Super było znowu się z Toba spotkać, nawet jeśli nie bardzo była okazja, by spokojnie usiąść i porozmawiać, bo naokoło dużo się działo. Jak się mężowi podobałaś w nowych kolczykach? No i daj znać, jak było na tym spotkaniu z Kaczmarkiem.
Uściski :)
http://www.gifs.ch/Voegel/images/vogellinie3.gif
JUZ NIEDLUGO ...
http://www.ga.com.pl/foto20/09658x.jpg
JUZ NIEDLUGO ...
http://www.ga.com.pl/foto20/09658x.jpg
Cześć dziewczyny... ;) Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale mam sporo problemów natury, hm, jak by to powiedzieć..., prawnej... Ten popieprzony kraj, w którym mi przyszło mieszkać, nie ułatwia mi życia... :twisted: :twisted: :twisted:
Powiem krótko: Pomimo moich dość intensywnych starań nie udało mi się dostać żadnej stałej legalnej pracy (do tego nie liczą się tłumaczenia przez internet, raz na ruski rok, które robię, aby całkiem nie zwariować), 1. kwietnia upływa ważność wizy do pracy mojego męża (moja wiza jest od niego 100% zależna, to typ "dependant", który nie daje mi prawa do pracy - jedyną możliwością dla mnie jest znalezienie pracodawcy-sponsora, który wystąpi o wizę do pracy dla mnie, sama nie mogę tego zrobić, niestety - i pomimo, iż sponsorowanie to tylko 190$, to wielu pracodawców nie chce tego robić!!!), w związku z czym od tygodnia informujemy się, jak tu przedłużyć moją wizę - jego zostanie automatycznie przedłużona na granicy z Kanadą (to zaledwie 2 godziny drogi stąd), bo jest Kanadyjczykiem, moja musi zostać przedłużona w ambasadzie, okazuje się, że wszystkie ambasady USA w Kanadzie nie mają wolnych "appointments" aż do końca kwietnia, czasami aż do maja! Do Meksyku okazało się, że też nie mogę pojechać... Pozostają mi Niemcy, gdzie mieszkają moi rodzice... Przymusowy strasznie drogi urlop (z dala od męża!!! nie stać nas na dwa drogie bilety...), nawet nie wiem na jak długo... Wyć mi się chce z rozpaczy... Dieta przy tym wszystkim to pestka!
Wczoraj byłam w USCIC (urzędzie dla imigrantów), gdzie -jak się dzisiaj okazało- podano mi fałszywą informację, że jakobym mogła przdłużyć moją wizę na granicy... Jako obywatelka Niemiec nie mogę jednak tego tak zrobić... Musze wyjechać... Idioci w tych instytucjach siedzą!!!
Mojemu mężowi powiedziałam, że jeśli jego pracodawca nie wystąpi w najbliższym czasie o green card dla nas (bo aby było "śmieszniej" - my sami nie możemy tego zrobić! Tylko pracodawca ma pozwolenie na to!), to szukamy jakiegoś innego rozwiązania... Nie wytrzymam już dłużej szykan tego typu... To nie na moje nerwy...
A więc wybaczcie mi moją chwilową nieobecność... Od poniedziałku do piątku ładnie dietkowałam, ale dzisiaj nie mam sił... Do tego dochodzi męcząca mnie od dwóch tygodnii migrena...
Motylisku kochany, dziękuję ci za krokusiki, wiesz, że u nas już od kilku dni słoneczko świeci i drzewa zaczynają się zielenić? Ślicznie się zaczyna tutejsza wiosna, gdyby nie te problemy, to mogłabym oddychać pełną piersią...
Animko, skarbie... Bardzo ładne jest to, co mi napisałaś... Wiesz, ja też mam dużą wiarę to, że będzie lepiej... Aż do momentu, gdy rzeczywistość brutalnie ściąga mnie na ziemię... Co ja mówię, miesza mnie z błotem... Nie chcę się poddawać, ma dość waleczną naturę, a co najważniejsze: mam męża, który mnie we wszystkim wspiera... ;)
W poprzednią sobotę byłam na spotkaniu z panem Janem AP Kaczmarkiem - muzykiem rodem z Konina który w ubiegłym roku dostał Oskara za swoją muzyczną kompozycję do filmu "Finding Neverland" (tak film jak i muzyka sa przecudne, polecam wam). To bardzo życzliwa światu jak i ludziom osoba, z dużym poczuciem humoru i czarująca... Miałam okazję porozmawiać z Nim osobiście i podziękować Mu w szczególności za jedno zdanie, które wypowiedział podsumują swoją imigrację: Życie jest pełne niespodzianek... Mam nadzieję, że nie wyczerpałam tych pozytywnych w odniesieniu do mojej osoby... Trochę za dużo kamieni na mojej ścieżce życia...
http://i24.photobucket.com/albums/c4...em04luty06.jpg
Triniu, dziękuję ci za zdjęcia i pamięć... Niestety, jedno zdanie w twojej wypowiedzi wyprowadziło mnie trochę z równowagi... Proszę cię, nie porównuj twojego przypadku do mojego, bo to całkiem dwie różne sprawy... Kiedyś ci to wytłumaczyłam, ale jak widzę, pewnie o tym zapomniałaś... Bardzo mnie to boli, oględnie mówiąc, bo ja jestem w tym dziwnym kraju baaardzo dyskryminowana, w taki sposób, w jaki ty nigdy nie będziesz - ze względu na brak pieprzonego papierka, który tobie przysługuje bez żadnego "ale" po mężu Amerykaninie, a który ja nie mogę sama wystąpić, nie mam prawnego pozwolenia na to... Ja muszę o wszystko walczyć, a jeśli chodzi o znalezienie pracy, to powiem ci otwarcie: wszystko zależy od chęci, pracy nie brak i już kilkakrotnie powiedziano mi, że chętnie by mnie przyjęto - ale nie mam pozwolenia na pracę!!! Tylko to i aż tyle!!! I - za przeproszeniem- nie zasłaniam się ani kolorem włosów ani grafikiem w klubie fitness... Może uznasz to za złośliwość (tak jak w przypadku pewnej osoby, która to na gg powiedziała ci coś niemiłego na temat twojego wyglądu i zrobiła się z tego niezła awantura na twoim wątku), ale ja cię lubię, pomimo tego, że czasami wydajesz mi się trochę dziecinna... I egocentryczna... Szczególnie wychodzi to na jaw przy okazji naszych spotkań... W internecie jakoś trochę inaczej się prezentujesz... Zastanawiałam się, jak ci na to zwrócić uwagę, ale cóż, nie znalazłam odpowiedniego miejsca ani momentu, a więc robię to teraz tak prosto z mostu... Nie obraź się, Triniu, ale taką mi się czasami wydajesz... Ty wybrzydzasz, a mnie nie stać na żadne fochy - ja po prostu chcę pracować! Ale żeby było "ciekawiej" to muszę mieć jakąś specjalną pozycję mającą związek z moją biegłą znajomością pięciu języków oraz doświadzczeniem zawodowym - mój niedoszły pracodawca musi udowodnić, że nie może nikogo innego znaleźć na tę posadę, czyli żadnego tubylca lub osoby z green card... W innym przypadku w urzędzie nie wydadzą mi wizy do pracy...
Smutna rzeczywistość... Która nas baaardzo różni...
Oczywiście to, co przed chwilą napisałam nie ma to żadnego związku z dietą - z tą poradziłaś sobie brawuro, chylę czoło...
Moniczko, aż cofnęłam się do swojego poprzedniego postu, żeby zobaczyć, czy ja faktycznie napisałam Ci, że uważam naszą sytuację za identyczną. No i niczego takiego nie napisałam. Przecież doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że dyskryminacja z powodu koloru włosów to nie to samo, co dyskryminacja z powodu braku papierka. Napisałam tylko, że skoro mnie się udało przełamać tą dotyczącą mnie dyskryminację (=znależć pracodawcę, któremu to nie przeszkadza), to wierzę, że Tobie również uda się przełamać tę Twoją (=znaleźć pracodawcę, który wystąpi dla Ciebie o wizę). Ale nie napisałam, że to sprawa identyczna, czy chociażby tej samej wagi. Wiem, doskonale wiem, że moja sytuacja jest inna. Nie miałam zamiaru sprawić Ci przykrości, pomniejszać Twojego problemu ani nic w tym rodzaju i bardzo, bardzo boli mnie to, że jednak to zrobiłam :cry: :cry: :cry:
(Wytłumaczenie mojego problemu, choć jeszcze raz podkreślam, że nie uważam go i nigdy nie uważałam za problem tej samej wagi, co Twój: Wiem, że mnie z moim kolorem włosów łatwo byłoby znaleźć pracę w Seattle, tyle że ja nie mieszkam w Seattle i nie mogłabym sobie na razie na przeprowadzkę tam pozwolić (finansowo). Moniczko, tu w Olympii są trochę inne realia. Sama widziałaś, jakie to wielkie "miasto". Tu pracy po prostu nie ma i to mówią wszyscy, którzy tu mieszkają. I owszem, ogłoszenia o pracy są co chwilę... i na każde odpowiadają setki kandydatów, bo to w dodatku miasto uniwersyteckie, więc chętnych do pracy jest bardzo wielu. Nawet osobie o normalnym kolorze włosów nie jest tu wcale łatwo. Spotykam sie co miesiąc w grupie osób, każde spotkanie zaczyna się od krótkiego check in, na którym ludzie mówią, co u nich. Najczęściej zaczyna się od pracy. Od tego, że ktoś nadal szuka, a jeśli ktoś powie, że znalazł, to gratulacje sypią się potokiem wielkim, bo to naprawdę rzadkość. A ja jestem z Olympią związana, bo tu ma pracę mój mąż, a on (przez to, jak potoczyło mu się życie) nie ma wykształcenia, żeby łatwo coś nowego znależć, a poza tym boi się nowych sytuacji - co zresztą jest głównym powodem, dla którego nie mieszkamy na razie w Polsce. I to nie są fanaberie, to jest naprawdę duża bariera psychologiczna. Liczę, że uda mu się ten lęk w końcu przełamać, ale ja nie mogę go do tego zmuszać. A grafik w fitness klubie to akurat nigdy nie był powodem, dla którego nie mogłam znaleźć pracy - napisałam tylko, że super, że nie dość, że coś znalazłam, to jeszcze nie muszę dla tej pracy z niczego rezygnować, ale na pewno nie szukałam jej pod takim kontem.)
Jest to na pewno sprawa innej rangi, niż Twoja i nie pisałam nigdy, że identyczna.Jedynym przesłaniem wiadomości, która Cię tak zraniła, było "Po burzy często wychodzi słońce, czasem dokładnie wtedy, gdy już zwątpiliśmy w to, że ono kiedykolwiek wyjdzie" Chciałam Ci dodać otuchy. Wiem, kochana, jak poważna jest Twoja sytuacja. Ale wiem też, jak niewiele brakuje, a może się ona zmienić (wystarczy, żeby jeden z tych pracodawców, którzy do tej pory żałowali $190 żeby wystąpić o wizę dla Ciebie, zauważył wreszcie, że zatrudniając Cię zyskuje znacznie więcej, niż $190!!!), czasem wystarczy przypadek, jakieś malutkie słówko gdzieś powiedziane - i cała sytuacja może się zmienić. I chciałam Ci w tamtym poście po prostu przekazać, że liczę na to i wierzę w to. Mocno w to wierzę, całym sercem, i cały czas przesyłam na tą intencję dobrą energię. W końcu musi się udać! Uda się!!! I jeszcze raz przepraszam, jeśli Cię sformułowanie z mojego postu uraziło. Wiem, jak Ci trudno i mocno jestem z Tobą :)
Nie powinno być tak, że musisz jechać do Niemiec, żeby chociaż przedłużyć swoją wizę. Moniczko, powiedzieć, że to niesprawiedliwość to mało, to po prostu k..ewstwo. Uwierz mi, gdybym mogła zrobić cokolwiek, żeby to zmienić, to zrobiłabym to. Ale jestem bezsilna wobec tutejszej biurokracji :( Mogę tylko wierzyć, że to w końcu minie, że w końcu znajdzie się ten jeden pracodawca, który wystaczy, żeby się wszystko zmieniło.
Czy nie ma szans, żeby uczelnia, dla której prowadzisz teraz kursy, wystąpiła o tą wizę dla Ciebie? Bo jeśli nie chcą tego zrobić, to sorry, ale pieprzą głodne kawałki o tym, że chcieliby :evil: Przecież Ty teraz pracujesz dla nich za darmo, więc wystarczyłoby, skoro tak bardzo chcieliby Ci za to zapłacić i tylko prawne przeszkody im to uniemożliwiają, sumować wszystkie Twoje przepracowane za darmo godziny, i jak dojdzie do $190 to "zapłacić Ci" występując o pozwolenie dla Ciebie. Byłby to zupełnie legalny sposób zapłaty, więc niech nie wygadują, że chcieliby, tylko nie mogą. Przecież akurat przy tej pracy łatwo byłoby udowodnić, dlaczego potrzebują właśnie osoby z Twoimi kwalifikacjami, jakoś tabuny Polaków posiadających doświadczenie pedagogiczne i wiedzę o językach (tak potrzebną, by jakiegoś uczyć) się tam chyba do nich nie dobijały o tą posadę. No wkurza mnie to, co się z Tobą dzieje i wcale nie uważam, że to sprawiedliwe, że tak być powinno, że to nie chamstwo :(
Moniczko, mocno Cię ściskam i nadal mocno proszę wszechświat o to światełko w tunelu dla Ciebie :)
PS (dodane ponad godzinę później) Właśnie Joshua był w domu na lunchu i prawie cały ten czas spędziliśmy rozmawiając o tym, jaka to wielka szkoda, że nie mamy tu businessu, jakiegokolwiek, w jakiejkolwiek branży, do którego moglibyśmy Cię zatrudnić, ani nie znamy nikogo, kogo moglibyśmy o to poprosić. Kurczę, naprawdę wkurza mnie to, że tak mało trzeba, dobrej woli jednej, tylko jednej osoby, a z drugiej strony, jak sama napisałaś, to "tak mało" to jednocześnie "tak dużo" Ale skoro my tak myślimy, to w końcu znajdzie się, musi się znaleźć, ktoś, kto nie tylko myśli tak samo, ale też ma techniczne możliwości by coś w tej dziedzinie zrobić
Kochane dziewczyny... ;)
Wpadłam tylko na chwileczkę - od razu podaję, że jednak będę musiała pojechać do Niemiec po tą cholerną wizę, ale staram się na to spojrzeć pozytywnie - odwiedzę Rodziców, przyjaciól, pojeżdżę po Europie (napewno zahaczę o Polskę i o Londyn - dzisiaj udało mi się porozmawiać z jedną z moich psiapsiółek, która tam mieszka kilku miesięcy, więc muszę ją odwiedzić, hehe... :))... Prawdopodobnie firma mojego męża wystąpi o zieloną kartę dla nas, a to już duuuuży krok w dobrą stronę (jak mawiają politycy).
Od dzisiaj sumiennie zabrałam się za dietkowanie, mam już za sobą godzinkę na orbiterku (w poprzednich tygodniach również orbiterkowałam, gdy się dało, ale nie dietkowałam... :oops: )...
Triniu, dobrze, że udało nam się porozmawiać choć chwilkę przez telefon... Mi po prostu czasem nerwy już się kończą, gdy widzę niekompetencję urzędnikó, od których zależy mój dalszy los - niestety, większość z nich to niekompetentni debile, ot co! :twisted:
A oto tip dla was - jeśli was weźmie na słodkie... ;)
Thwart a Sweet Tooth!
Are you a softie for sweets? The empty calories from sugary treats are a big reason for many people's battle with the bulge. Find out what tricks other Fit Forever! members use to temper a sweet tooth:
Cut back gradually: If going cold turkey on sweets only makes you want them more, try cutting out one or two each day over time.
Keep a food journal: You'll be less likely to reach for those empty calories when you see in writing how fast they add up.
Substitute: If you must have a sweet, pick a small one. Have a Tootsie Pop instead of a candy bar, for example.
Clear out: If you can't resist temptation, don't keep sweets in your cupboard at home or in your desk at work.
Load up on aqua: Drink a big glass of water when a craving hits, or have a cup of fruit-flavored herbal tea. That's usually all it takes to make it pass.
Be active: Take a walk, put on an exercise video, or take a spin on the bike when your sweet tooth strikes. By the time you finish, the craving is usually gone and you've burned calories instead of eating them.
Get back on track: Don't beat yourself up or abandon your goal if you slip up. Managing your weight isn't about perfection — it's about persistence!
Miłego wieczoru Walentynkowego!
http://www.gify.nou.cz/srdce5_soubory/239.gif
animka dopiero teraz walentynkuje bo dopiero zaczęło mi działać forum.
Cii ,żeby nie zapeszyć!
Animko, jaka śliczna karteczka! :lol: Dziekuję ci bardzo! :)
A to dla dietkujących zakochanych... :lol:
Have a Sweet Valentine's Without the Sweets!
Eating a heart-shaped box full of candy isn't the only way to celebrate Valentine's Day. This February 14th, be really good to your heart with these healthier options:
Remember it's about romance, not eating, so skip the candy in favor of non-sugary treats! The options are endless — go for some perfume, jewelry, a soothing massage, or a dreamy moonlit stroll instead!
When dining out, stick to the menu's healthier fare. Don't use the holiday as an excuse to derail your healthy habits.
Feed your sweetheart (and yourself!) some fresh strawberries with low-calorie whipped topping for dessert, rather than a high-fat, high-calorie choice. It's a romantic — and guilt-free — finish to your meal!
If chocolate is a must, keep it to a few bites. Remember, labeling a food "forbidden" often leads to a rebellious binge. So if you must, have just a little bit to satisfy your craving. If you think of it as a rare treat, you'll really savor the occasion!
Go easy on the alcohol. In addition to being loaded with empty calories, too much alcohol can lower your ability to make good and healthy choices.
If you blow it, don't beat yourself up. You don't want to be guilt-ridden post-Valentine's! Just get back on track and keep going! You're still doing great!
Dobra wiadomość dla lubiących sprzątać (ja nie lubię, więc jak tylko znajdę pracę i będzie nas na to stać, to poszukam kogoś do pomocy ;))... :)
Hooray for Housework!
Sure, mopping floors and tilling the garden is hard work, but exercise? Researchers say it is! The great news is that chores help you burn calories while you get things done! If you do them often enough, you won't have to go to the gym! Try turning on the tunes and moving briskly; add squats, biceps curls, and other moves as you go.
You can burn 200 calories an hour mopping, vacuuming, or washing windows — the same as medium-intensity aerobics; 400 calories per hour of mowing the lawn — the same as cycling; and 500 calories per hour of washing and waxing the car — the same as jumping rope! So don't delay! Get busy with that to-do list today!
Witam wszystkich zaglądających na mój wąteczek... ;)
Donoszę, że od poniedziałku zaczęłam bardziej dbać o moje dietkowanie, kalorycznie wprawdzie jeszcze średnio mi to idzie (w poniedziałek miałam 1721 kcal na koncie, we wtorek nie liczyłam, bo było trochę czekoladowo, hehe, tja, Walentynki..., ale wczoraj już się poprawiłam i dzień zamknęłam 1497 kaloryjkami :lol: ), jednak codziennie odbębniam godzinkę orbiterka, do tego dochodzą spacerki, więc nie jest aż tak źle... ;)
Mam nadzieję, że po południu znajdę trochę czasu, aby was poodwiedziać... ;)
Buziaczki... :lol:
Moniczko, też się cieszę, że porozmawiałyśmy. I naprawdę Cię rozumiem, bo skoro nawet mnie, osobę jednak w całej tej sytuacji "z zewnątrz", zatrzęsło jak poczytałam o tym, co oni z Toba wyprawiają, to ja sobie tylko mogę wyobrażać, ile nerwów kosztuje to Ciebie. Bardzo jesteś dzielna, że postanowiłaś, iż skoro jesteś na ten wyjazd tak czy owak skazana, to będziesz się nim cieszyć i wyciągniesz z niego jak najwięcej dla siebie. Uważam, że to super podejście :) I życzę Ci wspaniałych wakacji. ja głęboko wierzę, że już niedługo pracę znajdziesz, więc wykorzystaj te wakacje, bo już niedługo będziesz pracować i już nie będziesz miała czasu na wyjazdy :D Czy wiesz już cokolwiek na temat tego, kiedy jedziesz? Na jak długo pojedziesz? (Pewnie jesteś rozdarta pomiędzy chęcią odwiedzenia jak największej liczby miejsc a niechęcią do spędzania zbyt długiego czasu z dala od męża, prawda? Tak przynajmniej ja bym się czuła)
A z tą zieloną kartą przez prace męża to brzmi optymistycznie, może to właśnie jest to światełko w tunelu, nareszcie? Coś już więcej na ten temat wiadomo?
O energię do dietki to pewnie trudno jak takie podstawowe sprawy się nie układają. Uważam, że bardzo dzielnie się trzymasz i gratuluję powrotu na dietowe ścieżki. 1721 kcal to już zdecydowanie dietowa ilość, zwłaszcza jak ćwiczysz :)
A tak jeszcze posieję trochę nie-dietetycznej dywersji, będziesz jakoś świętować Tłusty Czwartek? Ja już w kalendarzu w pracy wpisałam, że tego dnia jest "tradycyjne polskie święto" ;-) i mam zamiar symbolicznie jednego pączka zjeść. Dobrze, że tutejsze pączki są paskudne, to nawet nie będzie mnie kusić, żeby zjeść więcej :)
Ściskam i zapraszam dziś do mojego wątku na Wielkie Świętowanie. Powód - patrz suwak :D
witaj Monisiu :-)
Dzieki że odwiedzałaś moje skromne progi i za tyle ciepłych słow... przeczytałam o Twoich problemach ... i brak mi słów na tyle kłód rzucanych pod nogi ... wierzę że wszystko dobrze się skończy bo wydajesz mi sie bardzo silną osóbką - ale nawet silna osoba ma czasami dośc... głowa do góry szukaj zawsze w takich sytuacjach chociaz jednego promyczka to zawsze pomaga uwierz mi :-)
Bardzo mi brakowało wizyt u Ciebie :)
Buziaki
Hurra! Odkopałam własny wątek, hehe... ;)
Czyli znów dietkuję... ;) :lol:
To chyba dobrze, co?
A więc melduję, że wczoraj miałam na kocie 1422 kaloryjki 8) oraz godzinkę orbiteka... :) Dzisiaj chyba zrezygnuję z tego orbiterka, bo czuję się strasznie zmęczona, za to wybiorę się na spcer (w deszczu :? ).. Kaloryjek chyba również będzie być może zbziebko więcej, jeśli zjem pączusia... ;) Ale nieszkodzi, odrobimy to... ;)
Dziękuję wam, kochane dziewczyny, za pamięć... :lol:
Sonne30, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że znów się pokazałaś - i napisałaś mi tyle miłych słów :oops: Ja chyba rzeczywiście jestem silniejsza, niż by mi się samej wydawało... ;) Jakoś czasami brakuje mi wiary w samą siebie... Ale już ją odnalazłam!! :lol:
W poprzedni weekend byliśmy z mężem na nartach w kanadyjskich górach - jeśli chcecie, to proszę, oto mapka:
http://www.whistlerblackcomb.com/mou...maps/index.htm
Było po prostu niesamowicie!!! Wyrzuciłam tam z siebie cały żal na stresy ostatnich tygodnii... Po raz pierwszy śmigałam po niebieskich trasach, uwaga!, bez strachu - czyli cud, miód i orzeszki!! ;) Pokonałam własny strach przed wysokością, chociaż przyznam, że gdy wdrapaliśmy się na łyse (bo na tej wysokości nie rosły już żadne drzewa ani krzaki) szczyty to trochę nogi się pode mną ugięły... Ale poradziłam sobie, mało tego, trzykrotnie tam wjeżdżaliśmy, a to dlatego, że skorzystaliśmy z oferty (za darmo! to tutaj rzadko spotykane zjawisko! ;)) półtoragodzinnego "zwiedzania" tras z przewodnikiem... ;) Supereczek, mówię wam... Gdy pomyślę, że to dopiero mój 6. raz na nartach od czasów dziecięcych... to strach się bać, co to dopiero będzie w następnym sezonie, hehe... ;) :lol:
A więc w górach nabrałam animuszu i tak jeszcze chyba na tym rauszu poszłam we wtorek na rozmowę w sprawie pracy (w zasadzie były to dwie rozmowy, bo pierwsza odbyła się z kobietą z HR, a druga z dyrektorką działu, w którym bym ewentualnie pracowała), do bardzo ciekawej firmy, mam nadzieję, że dobrze się spisałam, bo wprawdzie po tych rozmowach tak by wynikało, ale to przecież nigdy nie wiadomo, czego oni oczekują od kandydata, prawda? Więc baaaardzo proszę o trzymanie kciuków, aby to wypaliło... Praca byłaby wręcz idealna dla mnie, gdyż szukano kogoś z biegłą znajomością niemieckiego, francuskiego i hiszpańskiego, no i po studiach... Ojejejejej... Tak się tym wszystkim przejęłam, że w nocy śnił mi się mój Dziadek śp., ojciec mojej mamy, na łożu śmierci, śniło mi się, że mu powiedziałam, że bo bardzo kocham, a on na mnie spojrzał i powiedział, że on też mnie bardzo kocha... Wiecie, to może dziecinne, ale ja zawsze odnosiłam wrażenie, że moi obydwoje zmarli dziadkowie (ojciec mojego taty zginął w wypadku gdy miałam 8 lat) w jakimś tam stopniu pomagają mi w życiu - i gdy znajduję się w sytuacji pozornie bezwyjściowej, oni zawsze znajdują jakieś odpowiednie wyjście dla mnie... Oby ten sen był więc dobrą przepowiedzią... ;)
Triniu, jednak okazało się, że dostałam miejce na interview w ambasadzie w Vancouverze na 30.marca, a więc z wakacji w Europie nici... :? Trochę mi już tego żal, bo zostałam przy okazji zaproszona do Londynu do mojej psiapsiółki, no i niestety nie będę mogła jej odwiedzić... Ale z drugej strony to oszczędziłam sobie duuuużo nerwów - sporej sumy pieniążków... 8) Teraz mam już termin umówiony na mur beton, więc spoko... ;)
W takiej sytuacji wymyśleliśmy sobie z moim mężem, że przydałby nam się porządny urlop - więc zaczęliśmy sprawdzać bilety do Meksyku!! 8) Mam męża Meksykanina, więc pora poznać jego kraj, prawda? Ale teraz być może dostanę pracę, i z tych planów znów wyjdą nici... :? Paranoja... :shock: Niby mam tyle czasu, jako że nie pracuję (zarobkowo), ale tak jakbym go nie miała... Do tego nie jestem w stanie niczego zaplanować na za kilka miesięcy... :? No, ale jeśli wyjdzie mi to z tą pracą, to nawet nie będę zła o brak urlopu... Po prostu ZNÓW się go przesunie... ;) Ale co się odwlecze, to nie uciecze, prawda? :lol:
A dziś jest Tłusty Czwartek... :) Mam ochotę na polskiego pączka, więc zaraz zadzwonię do polskiego sklepu i mam nadzieję, że tam coś będą mieć... A jeśli nie, to skończy się na tym tubylczym, chociaż ja za tymi nie przepadam... No, zobaczymy...
Wczoraj miałam następne zajęcia z moimi studentami... Bożesz, ale jestem z nich dumna! ;) Jak ładnie już mówią po polsku, hehe... :) Nawet już nie marudzą przy gramatyce i wymowie (wiecie jakie trudne do wymówienia jest słowo "sprzątać"? :shock: Bogu dzięki, że ja nie musze już się uczyć polskiego, hehe... :lol: ) I okazało się, że w następnym semestrze będę miała jeszcze więcej studentów... ;) Coool! 8) 8) 8)
Wklejam wam kilka "(nie tylko) dietkowych mądrości", które przyszły do mnie mailem... Może komuś się to przyda... ;)
Winter Lip-Care 101!
Winter's cold and dry indoor air can really take a toll on your lips. Take care of them, and prevent problems like cold sores, cracking, and chapping with the following tricks:
Take care of you: Cold sores can be triggered by stress, lack of sleep, and ""burning the candle at both ends."" Make sure you're getting the care you -- and your lips — need to stay well.
Stop it before it starts: Protect your lips from the elements with regular applications of moisturizer, lipstick, gloss, or lip balm throughout the day.
Smooth it out: When lips do become chapped, give them a gentle buff with an exfoliating scrub or a dry toothbrush. Then moisturize.
Keep it to yourself: If you or someone you know has a cold sore, remember they're highly contagious! Don't share lip-care products, beverages, or other personal items that may spread it.
A Self-Image Makeover!
Do you sometimes get down about your looks after watching television or flipping through a magazine? You're not alone! Experts from the National Women's Health Information Center say the constant bombardment of images of pencil-thin women with flawless skin can take a serious toll on our own self-image. But remember, even supermodels have bulges, pimples, and crows feet — they just magically disappear thanks to airbrushing and other tricks!
So what can you do to feel more comfortable with the image you see in the mirror every day? Experts advise the following:
Eat healthy foods and be active! You'll feel better about your body and have more energy.
Surround yourself with people who have a healthy perspective on their bodies, weight, and nutrition.
Replace negative thoughts about yourself with positive ones! Focus on what you like about yourself, instead of what you don't like. It should be easy, because there's a lot to like about you!
Jeszcze jedno... ;)
Stop Bordom Eating!
If you reach for food when you've got nothing else to do, hold on! There are plenty of calorie-free ways to pass the time. Why not try one of these distractions instead?
Call a friend and catch up.
Clean your house, car, or desk.
Relax with a pot of herbal tea.
Take a bubble bath.
Walk the dog, or just go for a walk if you don't have a dog.
Kick back — or dance — to some tunes.
Get creative — paint, draw, stitch, strum! Whatever you do, find an artistic pursuit you enjoy!
Crack open that book you've been meaning to read.
Go out in the garden and pull weeds, prune, or plant.
Volunteer! Get involved in helping others.
Write a letter or an email to a friend.
Dream! Use downtime to make plans for your future.
No i jeszcze coś znalazłam... ;)
Winter Wonderland Workouts!
Don't let winter become an excuse to put your fitness routine on ice! There are plenty of fun workouts to do when Jack Frost hits! Check out the calories you can burn in one hour while you enjoy these winter-friendly favorites:
Ice skating, general 413
Ice skating, rapid 531
Cross-country skiing, slow 413
Cross-country skiing, moderate 531
Downhill skiing, light effort 295
Downhill skiing, moderate effort 354
Sledding 413
Shoveling snow 354
Monisiu, po pierwsze mocno trzymam kciuki za to, żeby ta rozmowa faktycznie zaowocowała pracą (ale tak idealnie to żebyście jeszcze szybciutko zdążyli śmignąć do tego Meksyku i żebyś pracować zaczęła zaraz po tej podróży... Nie tylko dlatego, że Meksyk to na pewno piękny i fascynujący kraj, ale też dlatego, że dla Ciebie to część historii Twojego męża, kraj który pewnie jakoś go ukształtował i poznanie tego kraju będzie jakby poznaniem kolejnej warstwy jego :) )
Cieszę się, że jednak wypaliło z tą wizą przez ambasadę w Kanadzie. A do Wielkiej Brytanii zawsze możesz za jakiś czas pojechać, tyle że z własnego wyboru.
A czy coś wiecej może wiadomo na temat tej zielonej karty przez pracę męża?
Wiesz, wcale nie wydaje mi się dziecinne to, że czujesz obecność Dziadków w swoim życiu. Mam przyjaciółkę w Polsce, która podobny kontakt ma ze swoim Dziadkiem wiele lat po jego śmierci, też właśnie poprzez sny. Wierzę w to, że nie składamy się tylko z tej materialnej powłoki, która w pewnym momencie umiera, ale mamy duszę, która nie znika w momencie śmierci. Ja sama nie miałam nigdy wrażenia kontaktu z osobą "po tamtej stronie" (może dlatego, że z wyjątkeij Babci, która odeszła gdy miałam niecałe 8 lat, nikt naprawdę mi bliski nie umarł), ale to nie znaczy, że neguję tego typu historie. Twoja łączność z Dziadkami wydaje mi się bardzo cenna.
Tak zupełnie zmieniając temat, to napisałaś u kogoś (albo u Animki, albo u Sonne), że odwiedza Cię niewiele osób, bo taka jest specyfika wątków na "Chcę schudnąć". Nie wiem, czy wiesz, że gdybyś chciała mieć więcej gości, to możesz poprosić Opa, żeby przeniósł Twój wątek do "Pamiętników"? Bo to forum Chcę schudnąć jest faktycznie specyficzne, pełno tu wątków po 2-3 posty, które na tym się kończą. Nie jestem pewna, czy - zwłaszcza w kontekście miejmy nadzieje pracy bardzo wkrótce - miałabyś nawet czas na większy ruch na wąteczku, ale chciałam po prostu, żebyś wiedziała, że masz taką możliwość :)
Mocno Cię ściskam i gratuluję powrotu dietkowego entuzjazmu :)
Hellau! :lol: Kölle allaff! :lol: Nie pamiętam jak się to pisze, ale dzisiaj króluje w Niemczech Piąta Pora Roku, czyli pochody Rosenmontag... ;) Tja, ostatnie wariactwo karnawału... Fajnie... ;)
Wklejam trochę informacji... Wieczorkiem zdam relację z mojego dzisiejszego odchudzanka... ;)
Exercise is Your Natural Mood Booster!
Want to reduce the anxiety, depression, and stress in your life? Get moving! A new study has found that just 10 minutes of moderate activity each day leads to a multitude of mental health benefits, including improved self-confidence, distraction from negative thought patterns, improved coping skills, better self-esteem, and an overall feeling of increased well-being!
It makes sense when you consider that our bodies were made to move — not sit at a desk or in front of the television for hours! So the next time you're feeling pent up or restless, why not take a short walk, deliver a message to a coworker in person instead of by email, or take the elevator instead of the stairs? You just may find your whole outlook takes on a positive and healthy new spin!
Meksyk zawsze mnie fascynował , więc będę bardzo czekała na Twoją relację z wypadu.
Co do pracy to trzymam kciuki i wierzę ,że się uda- bo tak i już!Nie potrafie tego wytłumaczyć , ale tak właśnie czuję :wink: . Co do mnie to ostatnio rzadziej bywałam na forum bo to i Tomek znów nas "odwiedził" , no i choróbsko powróciło....Tak sobie myślę ,że ono wcale się od nas nie wyniosło i gdzieś czai się po kątach a jak moja czujność usypia choć na chwilę /np. po nocy nieprzespanej/ to ten wielki zaraz wyłazi i tryjumfuje bezczelny! :evil: :roll: :roll: :roll: Koszmar!
Tak sobie troszkę podczytałam wpis Trini o Twojej łączności z dziadkami to nie wiem dokładnie jak to czujesz , z jaką siłą i jak długo? U mnie jest coś takiego muszę przyznać.Mój dziadek umarł , jak miałam 1 rok.Dziwne w tym wszystkim jest to ,że ja go pamiętam.Pamiętam wielką / jak na wtedy dla mnie/ postać , szare kontury wszystkiego, pokój jakiś- pomieszczenie z jasnym oknem.Przemieszczałam się z tą postacią i ona śpiewała mi piosenkę...Po latach , jak zanuciłam ją mamie to była co najmniej zdziwiona ponieważ po1 - to ona nie śpiewała mi tego bo nie lubi , mój tato tym bardziej :roll: . Po 2 babcia była już wtedy chora , więc też nie śpiewała , ani nikt inny - a ja to pamiętam . Nie wiem co o tym myśleć.Wiem tylko ,że jak mi było kiedyś smutno i żle to moja wieczna szwędaczka zaprowadziła mnie na cmentarz.Tam się uspokajam , tam uciekam zawsze kiedy mi żle i kiedy chcę porozmawiać... Choć czasu zasze brak to jak tam jestem to czas jakby sie zatrzymywał i jest taka piękna cisza, spokój.On do mnie mówi w moim sercu a ja go słucham.Po wszystkim jestem naładowana przedziwną energią i mogłabym przenosić góry... Ale tylko tam rozmawiamy , choć jego obecność czuję wszędzie.
Z tego co mi opowiadali to byłam jego ukochana wnuczką chyba dlatego to wszystko się dzieje.Ja ze swojej strony rozumiem go inaczej niż inni -jego życie przepełnione było wojennym cierpieniem , uciekał przez resztę tego życia , które zakończył straszną chorobą.Jestem na to wszystko bardzo zła bo wydaje mi się ,że los zabrał mi osobę , z którą miałabym niesamowity kontakt...
Opowiem Ci jeszcze o tym cmentarzu...składa się z 2 części starej i nowej.Stara ma jeszcze tablice wyryte bądż wmurowane w resztki muru poza tym to same prawie groby z lat 70-80-90.Ale jest tam tak spokojnie , pięknie ptaki śpiewają...
Nowa część jest wielka , świeża piaskowa wszędzie prawie a groby tam krzyczą...Jak tam jestem to czuję wyrażnie ten lamęt i jęki - takie to dziwne.Kiedyś opowiedziałam o tym mojej przyjaciółce , która nie rozumiała tego co mówiłam ....az do pewnego czasu kiedy tam właśnie pochowała swego ojca.Teraz w pełni sie ze mną zgadza i lubi przechodzić na tą starą część aby się uspokoić , wyciszyć...
Ale Ci nasmuciłam , co?Tak jakoś to wypłynęło na samą myśl o tych niesamowitych kontaktach...
Buziaki Monika ! Trzymaj się dzielnie :D
sle buziaki
http://kartki.onet.pl/_i/d/tulipany.jpg
Witam z powrotem! Słoneczko od kilku dni uśmiecha się do nas już całkiem wiosennie, a więc pomyślałam, że najwyższy to czas, aby wziąć się za siebie... :)
DIETKUJEMY DALEJ!!! :lol: :lol: :lol:
Za chwilkę muszę wprawdzie wyjść z domu, ale wieczorkiem wrócę i was poodwiedzam, kochane dziewczyny... :) Dziękuję Motylisku i Animko za zaglądanie podczas mojej nieobecności... Ciekawa jestem, jak tam z waszym dietkowaniem... ;) Wieczorkiem zajrzę do was... ;)
A teraz kika wskazówek co do maszerowania (za chwilkę będę właśnie miała taki dłuższy spacer...:))...
Shape Up That Walking Workout!
Sick of padding along on a treadmill? You're not alone! Boredom often jeopardizes our get-fit plans! So shake things up with advice from other Fit Forever! members and make your walking workout less of a bore:
Change locations. Instead of walking on a treadmill, try a trail or track near your home. If it's too cold, why not walk a few laps around the mall or shopping center?
Turn on the tube. Those 30 minutes pass a lot faster if you've got something else to watch besides the timer on the treadmill. Tune in to your favorite program while you walk and you'll be done before you know it.
Mix it up. Start with 5 minutes of stretching, then climb up and down stairs for five more, jump on the treadmill for 10, jump rope for another five, walk for ten, then cool down with five more minutes of stretching. The change will do you good!
Sweat to some tunes. Think about what type of music makes your heart race, then pop it in and get walking! You'll get so into the tunes that your workout will fly by!
Dzisiejszy dzień można zaliczyć do udanych dietkowo, wprawdzie jeszcze czeka mnie kolacja, ale nie będzie tego dużo... ;) Jutro podam ile kcal w całości... ;)
A teraz wkleję kilka wskazówek co do uniknięcia jojo... ;)
Get Off the Yo-Yo!
If you've lost weight before, only to have it return, you're not alone! But that doesn't mean you can't do it — don't give up yet! Maybe you just need to try a different way! Here's what other Fit Forever! members have to say about getting off the weight yo-yo for good:
This time I'm not thinking of it as a diet that will "end" once I reach my goal, but as a change I'm making for life!
I'm not going to let slipups become an excuse to abandon my whole exercise plan. I'll just get right back on the horse and keep going!
I'm working out every day this time, instead of just trying to starve myself.
Don't look back. The past is not the future! This time can be different!
I'm following the plan, but no longer making food and mealtime the focus of my life. I weigh in once a week, keep a journal, and take it one day at a time.
Posting on the Discussion Boards really helps me stay motivated! Together, we can do it!
I'm not going to let how far I have to go discourage me or become an excuse to quit. I'm sticking with it as long as it takes!
I remind myself that every day I'm one day closer to becoming a better, healthier self!
What's Your Eating Type?
Part of overcoming your struggle with weight is understanding how it began. Need some help getting started? See if you can recognize your overeating type. Keep in mind that you may be a combination of these:
The Indulger: For indulgers, eating is used to nurture and reward. While you should be good to yourself, that doesn't have to come with calories attached. Think of some nonfood rewards instead. How about a bubble bath, pedicure, or some new flowers from your garden, for example?
The Critic: Critics are always telling themselves that they're never going to be good enough — so why bother? "You can't, you won't, you aren't…" And on and on it goes. Remember, being fit isn't about being perfect. It's about doing your best and getting back on track when you derail.
The Rebel: Rebels eat "bad" foods to feel good. But remember, unhealthy eating doesn't "get back" at anyone. In fact, the only one you're hurting is yourself. So dye your hair, listen to alternative music, or wear red when everyone else is wearing gray, but skip the chocolate cake!
The Victim: The voice inside the victim's head says, "You just can't stop yourself. You're helpless." You eat and eat, then tell yourself it wasn't your fault. There's always an excuse. But the reality is, the only one who can control your eating is you. So stop feeling powerless and start taking charge!
Miło Monisiu ,że jesteś znów z nami!!!
No Moniczko, żeby z czwartej stronki Twój wątek trzeba było wyciągać, to już koniec świata. Przyznaję, że sama też tu nabroiłam, bo od chyba 2 tygodni nie udało mi się na forum wychylić głowy nigdzie poza XXLki (a i tam zaległości potworne).
Bardzo dziękuję za herbatkę, dzisiaj posmakuję :D Kochana jesteś! :)
Jeszcze nie wiem, kiedy będę kolejnym razem w Seattle. Zastanawiamy się nad koncertem 13 kwietnia, ale to jeszcze nic na 100% pewnego.
A jeśli chodzi o te typy, które wkleiłaś powyżej, to ja sama nie wiem, do której kategorii należałam (lub jeśli przyjąć teorię, że z grubaskiem to jak z alkoholikiem i gdzieś w środku jest się nim całe życie, to należę). Chyba mieszanka typu drugiego i pierwszego. A Ty?
Mocno Cię ściskam i czekam na jakieś wieści od Ciebie :)
Moniczko, wiatr po Twoim wątku hula, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie w porządku?
Mocno ściskam :)
Odkurzam wąteczek, bo coś jego właścicielka przebąkiwała, że się po świętach pojawi. :)
Monisiu tęsknimy....
http://kartki.mako24.com/data/media/84/5.jpg
WITAJ SLONECZKO ... :) JAK TU PUSTO :( GDZIE TY SIE PODZIEWASZ :( :( :( ROZPOCZELAM WALKE, ZALOZYLAM NOWY, MOTYWUJACY WATEK I ZAPRASZAM DO ODWIEDZANIA MNIE TAM, MOTYWOWANIA A PRZEDE WSZYSTKIM ODCHUDZANIA SIE RAZEM ZE MNA ... BO DO LATA JUZ TAM NIEDLUGO :)
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=64524
BUZIAKI :!:
Ojej, dziewczyny, jak mi miło, że o mnie pamiętacie... A właśnie chciałam napisać tutaj "Wprawdzie mało kto do mnie zagląda, ale chyba coś skrobnę..."... :roll: A jednak ktoś do mnie zagląda! :lol: Tak mi miło... Motylisku, animko, Triskell - wielkie buziaki Wam za to!!! :mrgreen: :D :lol: Chyba muszę popracować nad moją wiarą we współodchudzanie... :oops:
U mnie dzieje się tyle, że po prostu nie nadążam... Mam sporo zajęć, muszę pouczyć się angielskiego, niedługo mam egzaminy TOEFL i GMAT, gdyż wybieram się jesienią na studia podypłomowe Master of International Bussiness... ;) Mam nadzieję, że podołam... :oops: Do tego w dalszym ciągu prowadzę zajęcia z języka polskiego, w następną środę ma już ostatnią lekcję! ;) Moi studenci są supcio, aż nachwalić się ich nie mogę... Przez ostatnie dwa weekendy mieliśmy tutaj Festiwal Filmów Polskich, na którym poznałam kilku reżyserów, z jednym poszliśmy na drinka w grupie znajomych... Bardzo miła osoba... :) To tak w skrócie... ;)
Dietkuję sobie tak trochę końca kwietnia, niestety nie bez "zaprogramowanych wpadek", gdyż po drodze miałam świętowanie naszej Pierwszej Rocznicy Ślubu (7.maja), do tego doszło @, więc tydzień do tyłu... Teraz mam jeszcze 10 dni, aby pozbyć się półtorej kilograma (albo i ciut więcej), zobaczmy czy mi sie do uda... A dlaczego 10 dni? Bo 23. maja lecimy na urlop do Meksyku!!! Strasznie się cieszę, gdyż to będzie mój pierwszy pobyt w kraju mojego męża... :lol: Mam nadzieję, że się tam nie roztyję jak typowa Meksykanka, hehehe... :P Te wszystkie tortille, mięsiwa, tequile... Ech, zobaczymy... ;) Mam w planie jak najwięcej ruchu, więc jeśli wyjdę wagowo plus minus zero po tych 2 tygodniach i dwóch dniach, to to będzie już nie lada sukcesem... ;)
Poprzednie miesiące były jak wiecie niezbyt pomyślne dla mnie, to znaczy bardzo stresujące psychicznie... Innymi słowy, waga mi się wróciła, beeee... :oops: Śmieszne, ale wróciłam wtedy prawie że do punktu wyjściowego... Teraz zjechałam do 63.8 kg, idealnie byłoby dla mnie zjechać przed urlopem do wagi na suwaczku, która jest moją motywacją - 61.8kg, tyle ważyłam zaraz po Gwiazdce... Tak więc od jakiegoś czasu znów liczę kalorie, ruszam się ile się da (no, ale bez przesady, bo zmęczenie fizyczne jest moim największym wrogiem, strasznie mi się wtedy chce jeść) - z rana prawie codziennie (do tego 23. maja to naprawdę już codziennie) 45 minut na orbiterku (plus 5 minut na ochłonięcie po), do tego co drugi dzień maszynki na nogi i kilka ćwiczeń na matach. Poza tym w czwartki chodzę na tańce w Domu Polskim, wprawdzie my się tam dopiero uczymy tańczyć, więc jest w tym sporo przerw, ale to zawsze coś, prawda? ;)
A oto moja podobizna sprzed prawie trzech tygodnii, gdy pojechaliśmy z mężem na Festival Tulipanów... ;) To tak dla przypomnienia Wam mnie... ;)
http://i24.photobucket.com/albums/c4...estival020.jpg
Właśnie odwiedziłam Wasze wąteczki, dziewczyny... ;)
Wklejam -tak tradycyjnie- kilka pożytecznych wskazówek w odchudzaniu, które dostaję mailami... Przy okazji zapraszam każdą z Was, które zaglądają na mój wątek, do zostawienia śladu po sobie... Wspierajmy się nawzajem, to bardzo pomaga... ;)
Lift Weights, Lose Fat
For years, the common knowledge has been that if you want to lose fat, you have to do aerobic exercise. But while it is in part true, that belief unfortunately led many women to think that they could skip strength training. Now a new study is changing all that.
Researchers from the University of Pennsylvania's Center for Clinical Epidemiology and Biostatistics recently found that strength training — or weight lifting — plays a key role in controlling a woman's weight. They discovered that women who lifted weights just twice a week were able to avoid the slow, one to two pound weight gain per year that's so common in middle age. While that might not sound like a lot, over the years it can really add up. Another plus? Women who lifted weights had healthier hearts.
So how does lifting weights help keep you slim? It's simple — strength training builds muscle, and muscle cells burn more calories than fat cells. The more muscle you have, the more calories you burn, 24 hours a day — even when you are asleep! So if you aren't already, make strength training a part of your fitness program. Your efforts will pay off for years to come!
Fast, Not Fattening!
In a hurry? Fast-food restaurants are a convenient and quick option. And the good news is that in a pinch, you can head to the drive-thru without derailing your weight loss efforts! Here's how:
Stay on the healthy side: Many fast-food restaurants now offer side salads, grilled chicken sandwiches, fruit parfaits, and low-fat toppings. Make sure you take advantage of these options!
Grilled, not fried: There's a big difference in fat and calories between a deep-fried chicken sandwich and one made with a skinless grilled chicken breast. Go grilled!
Get it on the side: Ask for sandwiches without such condiments as mayo and secret sauce. Instead, ask for a packet of mustard, low-fat mayo, or ketchup and add it yourself.
Skip the extra cheese: An ounce of cheese can add 10 grams of fat. You don't need it!
Watch out for salads: Some salads aren't so good for you — especially when they're topped with cheese, fried chicken strips, bacon, and creamy dressings! Keep it simple — stick to a green salad with low-calorie dressing.
Practice portion control: Resist the urge to upsize for a few cents more. It's just extra calories — and that's no bargain!
Have water or iced tea: They're free of calories — unlike soda. And they're not loaded with artificial chemicals — like diet drinks.
Ask for a calorie guide: It's easier to make good choices when you see everything in print.
Get Dancer's Legs!
Want dancer's legs without having to go to dance class? Here's a move that will help give your legs that long, lean appearance!
You'll need a chair for support. Start by standing tall, with one hand on the back of the chair for balance and the other on your hip. Begin in "first position" (think ballet), with your toes turned out and your heels touching. Keep your back straight and your abs tight. Dip down by bending at the knees, keeping them square over your toes. Lift your heels off the floor, pushing from the balls of your feet. Straighten your legs, squeezing your buttocks and inner thighs, then lower your heels, returning to the starting position.
The move has four steps — plié down, lift heels, push up, and heels down to starting position. Repeat the series for two sets of 8 to 12 reps each. Rest for 15 seconds between sets. Fabulous! It's that simple!
Buffet Survival Tips!
The buffet — it is many dieters' greatest challenge! Learn how to enjoy a spread without overeating with these inside tips from the American Institute for Cancer Research:
Be aware: Studies have shown that the more food that's available, the more people eat! Consciously resist the urge to "take advantage" of the food surplus!
Check portions: It's easy to lose sight of portion control at a buffet. Pay extra attention to how much you're putting on your plate!
Watch your mindset: Be on the lookout for the impulse to "eat your money's worth." Excess calories and fat are not value for your money!
Don't clean your plate: Remind yourself that it's OK not to eat everything you take.
Tune into your hunger: Aim to stop eating when you feel satisfied, not when you couldn't possibly eat another bite. Don't wait until you're stuffed to stop!
Plan ahead: Stroll down the entire buffet line so you can see what's available. That way you won't already have a full plate when you get to what you really want.
Use the two-thirds rule: Fill at least two-thirds of your plate with low-calorie choices like melon cubes or fresh vegetables.
Push the plate aside: When you're done, push your plate aside so you aren't tempted to pick at what's left!
Remember who is in control: You are in charge of your choices, not the buffet!
Moniczko, śliczne zdjęcie :) A wiary we współodchudzanie oczywiście nie należy tracić - pamiętamy, dopingujemy, nawet jeśli (tak jak ja) przez kilka ostatnich tygodni poza XXLki pyszczka nie wychyliłyśmy, aby to swoje poparcie udokumentować wpisem (zazwyczaj zaczynam od XXLek, bo tam jest mój wątek... i takie zawsze mam ambitne plany, że szybciutko wszystkie wątki tam oblecę, a potem i na pozostałe fora zajrzę... a potem kończy się na tym, że nawet na nie wszystkie tamtejsze wątki wejdę, a tu już pora spać. Tak więc dziś z premedytacją zaczynam forumowanie od tych pozostałych :)
Powodzenia dziś na ostatniej lekcji, mam nadzieję, że Twoi studenci będą mieli szansę w wielu sytuacjach używać wiedzy, którą im przekazałaś i że w jakiś sposób ta umiejętność zmieni ich życie :)
I jak z planami powrotu do suwaczkowej wagi?
Ściskam Cię, dziękuję za kolejną porcję mądrości (te, które ja dostaję z Bally's to koszmarne banały, w dodatku kilka zdań zaledwie) i wklejam smoka z naszej Procession of the Species :)
http://i51.photobucket.com/albums/f3...ng/9bd3scd.jpg
WKLEJAM COS CO MA NA CELU MOTYWACJE :!: :!: :!: DO ROBOTY :!: :!: :!:
http://www.joemonster.org/mg/albums/...woja-laska.jpg