-
Marlenko! teraz to chyba Ty kochana chcesz dostać klapsa!!! miał byc 1000!!!!! a nie jakieś tam marne 750 kcal... jak tak pociągniesz przez kilka dni to później się rzucisz na jedzonko...
Joasiu a Ty sie tak nie dołuj! fakt, ze nie mało tego dziś pochłonęłaś... no, ale jutro sie nie dasz! bo jesli sie dasz pokonać to Ciebie tez opieprz czeka!!!
-
:cry: tylko że ja taką wyżere to od kilku dni mam... :cry:
-
buraczq! To ja tu uwielbiam wafelki familijne! HA!!!!!!!!!!!!!!!! Masz szczęście, że już nie jestem na diecie, bo pozwole sobie (dla Twojego dobra :twisted: ) odebrac Ci tytuł królowej wafelków ;) Tak na marginesie mój ex mówil do mnie wafelek, bo naprawde mam słabość do nich (szczególnie familijnych)
-
Ech, heh... wycieczka... guzik i tak wszystkie słodycze już zjadłam :twisted: :twisted: :twisted:
Ale od 1 grudnia pełna mobilizacja i ścisła dieta 1000 kcal :!: :!: :!:
Tak, tak, i nie będzie zmiłuj.
Porzucam pomysł 800 kcal, bo to mi nigdy na dobre nie wychodziło... :?
Na moje urodzinki (5 stycznia) niech będzie 5 kg mniej :!: :!: :!:
Idem się ubierac.... :wink:
-
Yasminofija, proszę uprzejmie :lol: Zawsze możesz na mnie liczyć w kwestii bury :wink:
Jeden plasterek to niewiele, zostaje Ci odpuszczone :D :wink:
Joasiu, Ty za to, zdecydowanie przeginasz :x Co to za wyżalanie, że niby taka biedna jesteś, bo zjadłaś kupę słodyczy? A od 1 grudnia ścisła dieta 1000 kcal..? (Nie wspomne o pomyśle z 800 :wink: ) Dobrze wiesz, że zaczyna sie od dziś, od teraz! Może nie 1000, a 1500, wtedy będzie łatwiej Ci wytrwać bez wpadek, a żołądek sie obkurczy na pewno :) Jeśli 5 stycznia ma być 5 kilo za Toba, to bierz sie do roboty!
Marlenko, wielkie gratki! :D nie zapędzaj się tylko za daleko, 1000 to minimum!
Buraczeq, niewiele kcal mają te Twoje wafelki, mniej niz 'moje' jabłko :wink: Jeśli zamknęłaś sie w limicie, to wszystko gra :D
Ja wczoraj nie uległam, zamknęłam się w 1000 kcal i dziś na wadze było 57,3 :D Dziś planuje dojśc do jakiś 1300- 1500, zobaczymy jak będzie... :wink:
-
No to się przyłączę tez, bo ostatnio moja dieta to fikcja.tak niby liczę kalorie i trzymam się w granicy 1200, ale czasem zapomnę policzyć, ze zjadłam nlp paczkę m'n'msów orzechowy (ostatnio mój kusiciel podstawowy). Głupio sie tłumaczę tym, że jestem chora i coś od życia mi się nalezy, a poza tym to zacznę po 1.12, czyli po obronie pracy mag. Ach, co tu dużo gadać... Porażak, a w sywestra miało być 54 kg (tak zakładałam na poczatku października), tylko że od miesiąca waga ani drgnęłą, bo i dieta praktycznie nie istnieje, nie mówiąc już o ruchu. kranety na basen leża odłogie, bo przy takim kaszlu nawet nie wychodzę za dzrzwi domu.
Beznadzieja!!!!
-
nie rezygnuj! waga spadnie, zobaczysz! i takm jak mowi werek, nie od 1 grudnia (bo niby czemu), a OD DZIŚ (nawet jak zjadłas na sniadanie 5 drożdżówek albo pizzę)
-
Werku, Qwerq wasze życzenie jest dla mnie rozkazem :D
A z wycieczki jestem zadowolona, bo nie dałam się obwarzankowemu szaleństwu (w Krakowie byłam...), a zamiast pójśc do makdonalda (a fuj.. :? ) lub na pizze (w sumie to też nie przepadam... :D ) poszłam sobie z panem przewodnikiem pozwiedzac UJ-ta :D :D :D
Nie dośc, że nie pochłonęłam kupy żarcia, to jeszcze spacerkiem kalorie spaliłam :D :D :D Jeśteści ze mnie dumne :idea: :?: :?: :?: :wink: :D :D :D
-
Mwali witam, witam :D No ja tak na serio to też zaczynam od 1.12, ale to nie znaczy, że dziś będzie obżarstwo stopnia 1. Ktoś kiedyś ładnie powiedział, że "jesteśmy tym co zjemy, więc nie ładujmy w siebie śmieci". 3mam za ciebie kciuki i zdrowiej szybko :!: :wink: A tak nawiasem mówiąc, ja jak jestem chora to nawet gryza czegokolwiek zrobic nie mogę... No ale chorowac, to też bardzo rzadko choruję. Raz na rok przez jakieś 2-3 dni. I to na zwykłe przeziębienie... :D :D :D
-
oczywiście że tak! Brawo! :D