Nie no dobra to lekka przesada, chociaż ja nie mam się czym chwalić (pół kilo arbuza :roll: )
Wersja do druku
Nie no dobra to lekka przesada, chociaż ja nie mam się czym chwalić (pół kilo arbuza :roll: )
a ja nie lubię słodyczy.... i chyba nigdy nie lubiłam, czasem raz na kilka miesięcy zjem lody.... no ale mam inną słabośc.... serki, kochane pleśniowe serki :))) i jadam je raz w tygodniu, plasterek na kanapeczkę w sobotę rano :))))
Ojjj serki pleśniowe...mniam!! Też uwielbiam, ale rzadko kupuje bo drogie a ja kasy za dużo nie mam :( a mi kupować nie chcą bo odrazu takie zjem ;)
ja kocham kinder bueno, czekolady z biedronki takie nadziewane truskawkowe, lody rożki, kremówki....ahh...ale sie rozmarzyłam :) A jak teraz jestem na diecie to raz na czas sobie pozwalam (oczywiscie doliczam i mieszcze sie w limicie) na batoniki nesquik te z mlekiem...są po prostu pyszne! I robie sobie takie cosik że mieszam roztwór (galaretka + woda ) z kefirem wstawiam do lodówki na jakiś czas a potem zajadam się pyszniuśką pianką która ma nie wiecej niz 100 kalorii....albo nektarynki też moja słabość w jeden dzien nawet zjadłam 6 :/
ahh...można by sie tak rozpisywać...
Wiem że nie na temat ale ostatnio odkryłam rewelacyją herbatke na odchudzanie z biedronki...po prostu swietna, ile razy piłam różnorodne herbatki to żadna nie dawała takich efektów, swietna warto spróbować (ale sie rozpisałam)
pozdrawiam!
Ermenel- a tak konkretnie o tej herbacie to co ona daje??
herbatka nazywa sie regulavit. No i pierwszy raz ja wypiłam to zaczeło mi sie natychmiast w brzuchu ruszac....mysle sobie ze pewnie cos zjadłam albo co...a potem doszłam do tego ze ta herbatka powoduje ze mi jelita pracuja i latam czesto do kibelka :) naprawde nawet moja mama zaczeła ja pic jak zobaczyła efekty...siostra tez :D
A regulavit :) ja myślałam, że jakaś marki biedronka ;p
az tak nisko nie upadłam hehehe ;)
No to dobrze ;p
Hej,
a co z paluszkami (bez soli, tzw light)? Przyjelam zasade, ze nie bede jesc po 19, jak sie uda to po 18) oraz, ze odstawiam slodycze - ciasta, ciasteczka, wafelki, czekolade, budyn, lody, czyli wszystko co slodkie. Kategorycznie nie tkne pizzy i fast foodow, wiec tu nie mam problemow. Ale co zrobic z owymi paluszkami? Nie sa slodkie, ale zaliczaja sie chyba do tej samej kategorii co chipsy (chipsow tez nie jem).
Jesc je, czy tez odstawic? Czy moze traktowac je jako jeden z posilkow - oczywscie nie codziennie bym je jadla. Ale np dzis, zjadlam je o 16 to moja strata, przepadla zupa pomidorowa i teraz pozostaje mi czekac do kolejnego ostatniego posilku dzisiejszego dnia - kolacji.
Jak jestescie na diecie to jecie paluszki? Czy tak jak niektore z Was nie tykacie ich tak jak nie tykacie slodyczy?
P.S. A propos, mniejsze zlo to paluszki czy slodycze?
Tak , słodycze to jest duzy problem w diecie, ale coz trzeba sie powstrzymywac. Ja jesli mam ochote na cos slodkiego, jem musli bananowe (ok 4 łyżek, wsypane do filizanki :P wtedy wydaje sie ze jest ich duzo:P) ;] albo np troche rodzynek;] Lub słodki owoc;] Generalnie nie jest zle;]
Kocham wszelkie słodycze a zwłaszcza czipsy ale od wtorku postanowiłam ich nie tknąć do końca tego roku. To ja tu rządze i nie dam się jakimś głupim pustym kaloriom! A poza tym łatwiej jest wogule nie jeść słodyczy niz tylko troszkę. Jak mnie teraz ktoś proponuje ciacho albo czipsy to mówię jeden raz głośno: NIE JEM SŁODYCZY. I koniec dyskusji. :P
oooo tak zgadzam sie, łatwiej wogole odstawic slodycze, chrupki i wsyskie inne kaloryczne bomby, niz jesc tylko troche. bo tak czlowiek zrobi sobie smaka, a juz wiecej nie moze... moze wlasnie dlatego tak łatwo wpasc w jo-jo przez słodycze. bo po diecie zaczynamy je jesc "po trochu".........robimy sobie smaka......i w koncu z mysla "ee tam czasem moge" pochlaniamy tony pysznosci, wynagradzajac sobie w ten sposob slodyczowy post ktory mielismy podczas diety :wink: pozdrowka:*
A ja sobie zjem cos slodkiego codziennie. Cwicze mam diete do 1000 kcal, wiec jak wszamam malage abo batonika takiego do 90 kcal to niestety odpada juz jeden posilek. Mam ich 6 malych. Ale co najwazniejsze chudne.
Teraz przerzuce sie na czekolade gorzka. Jedna kostka dziennie. Malo kalorii a jedzona dziennie kosteczka powoduje obnizenie cukru we krwi ( mam niestety dosc wysoki poziom)
Gorzka czekolada (zawierajaca 70% ziarna kakaowego) ma maly IG i jest nawet wskazana na diecie.Ale jedna. Potraktuje ja jako nagrode za dobrze wykonane cwiczenia szczegolnie A6W.
Skonczylam 4 dzien i sie nie poddam.
wiedzmaPL
Ja też pozwalam sobie na słodycze lub chipsy tylko jeśli mieszczą się w limicie. I ja - dawny maniak wszystkiego, co słodkie - zupełnie dobrze się z tym czuję. Chyba po prostu jeden nałóg (słodycze) zastąpiłam drugim (liczeniem kalorii) - o niebo zdrowszym :lol:
Wczoraj mój mąż kupił paczkę czipsów kukurydzianych, takich meksykańskich, ja spojrzałam w swoje zapiski i stwierdziłam, że mogę zjeść ... 6 sztuk, 6 takich trójkącików. I to mi w zupełności wystarczyło :)
czasem mam taka nieziemska ochote na cos słodkiego, ale twarrrda jestem, i wiecie co? im dłuzej sie nie je tym łatwiej , teraz [po trzech tygodniach] prawie w ogole nie mam ochoty na słodkie, a jak juz to zamrazam sobie sok, taki light hortexu co ma 13 kcal w 100ml pomaranczowo grejfrutowy i mam super słodkie lody :]
ja bije swoj rekord:) zero slodyczy od maja... juz 4 miesiace:)