Jeśli się raz na jakiś czas nie dobije do tysiąca to nic się nie stanie. Ja, jedząc na siłę żeby dobić, wpadłam w bulimię...
Wersja do druku
Jeśli się raz na jakiś czas nie dobije do tysiąca to nic się nie stanie. Ja, jedząc na siłę żeby dobić, wpadłam w bulimię...
już sama nie wiem co jest gorsze anoreksja czy bulimia... :( A najbardziej zastanawiam się czy osoby kttóre cierpiały na którąś, albo co gorsza obie choroby mogą potem zacząć znowu żyć normalnie, i nie chodzi mi jedynie o jedzenie, ale też o codzienne sprawy, przyjaciele, marzenia, szczęście... :|
Bulimia. Anorektyczka przynajmniej jest z siebie zadowolona w pewnym stopniu, a bulimiczka nie. Wiem, że już nigdy nie będzie tak jak przed początkiem odchudzania... Jedzenie będzie mnie sresować do końca życia...
Ale z kolei wiele anorektyczek nie wychodzi z choroby, wyniszcza sobie organizm i ta choroba zbiera często śmiertelne żniwo. Ofiar bulimii jest bardzo niewiele. Choć to prawda, że anorektyczka ma o tyle lepiej, że jest zadowolona.
Racja. Ale stan zdrowia po wyjściu z bulimii (nie chodzi mi o psychikę bo tego chyba się nie da wyleczyć) raczej nie jest ciekawy. Ja w tej chwili mam rozwaloną wątrobę, wolę nie wiedzieć jak wygląda mój żołądek i mdli mnie nawet po wypiciu wody... Nadal myślę jak bulimiczka, itd., ale nie mam napadów. W sumie z bulimii tak do końca nie da się wyjść. Hmm... Z deka bredzę, ale od kilku dni mam gorączkę i mdli mnie non stop i nie chcę redagować tego, może jak mi przejdzie to przełożę to na zrozumiały język :).
poemi , ja sie chcialam tylko zapytac jak ty musialas na sile pakowac do tego 1000 skoro przed dieta napewno jadlas wiele wiecej bo chyba musialas miec zbedne kg ze zaczelas sie odchudzac i wczesniej jadlas tyle a potem nagle dopchac nie moglas ?? :?
Moim zdaniem Poemi straszne glupoty gadasz bo ja np stosujac diete 1000kcal juz mialam problemy z okresem niestety wiec nie wierze by dieta max.400kcal pozwalala ci normalnie funkcjonowac... brednie :? :? :? :? :!:
Pozdrawiam wsyzstkich trzezwo skodzacych z wagi :D
http://tickers.TickerFactory.com/ezt...41b/weight.png
Najpierw jadłam przez 3 tygodnie po 1000 kcal dziennie, potem zchodziłam na dół do 300 kcal. Potem się lekarz przyczepił i musiałam dopychać. No i niestety... Bulimia. Ale teraz się trzymam. Nigdy nie miałam jakiś problemów z okresem. Np. miałam gdy byłam na głodówce. Od czasu do czasu się spóźnia, ale to raczej przez stres (bo wtedy akurat niewskazane jest żeby się spóźniał).
no to chyba aż tak dobrze się nie trzymasz skoro ci narządy wysiadły:|Cytat:
Racja. Ale stan zdrowia po wyjściu z bulimii (nie chodzi mi o psychikę bo tego chyba się nie da wyleczyć) raczej nie jest ciekawy. Ja w tej chwili mam rozwaloną wątrobę, wolę nie wiedzieć jak wygląda mój żołądek i mdli mnie nawet po wypiciu wody...
ech...dziewuszki...trzeba uwazac...latwo popasc w zaburzenia odzywiania
Anoreksja i bulimia często zaczynają się od normalnej, zdrowej diety. Później zaczyna się wariować i chciec jeść coraz mniej, bo ''im mniej, tym lepiej'', i tak się dochodzi z 1000 kcal do 800, z 800 do 600, itd..Ważne, żeby zdać sobie sprawę z choroby i poprosić o pomoc. Samemu jest bardzo trudno. Najpierw iść do psychologa.Trzeba się na diecie pilnować, i nie dopuszczać do zaniżania ilości kcal i mimo przekoania, ze na 600 kcal dobrze się czujecie jeść, bo z diety tak blisko do anoreksji i bulimii, tab blisko, ze może nawet sobie nie zdajemy sprawy.
Lean a ile ty masz wzrostu bo to 40 kg do ktorego dazysz mnie troszke przeraza...
Mam 158 cm wzrostu..brrr :x Wy będziecie szczupłe i wysokie a ja tylko najwyżej szczupła :x No cóż, natura nie o9bdarzyła mnie cm, a szkoda :?
Ale narządy mi wysiadły od rzygania... Z nie dobijaniem do 1000 chodziło mi o to by poprostu nie koncentrować się tak bardzo na kaloriach. Żeby nie stały się zbyt ważne, jeśli zje się raz w tygodniu 800 to nic się nie stanie, a ciągłe myślenie o nich może iść w złą stronę. A tak na marginesie podobno kalorie to mit :). Mój kolega odchudza się nie zwracając uwagi na kalorie (nie wierzy w nie) i dobrze mu idzie :).
DZewczyny o czym ta dyskusja???
1000 kalorii to jest absolutne minimum, które pozwala na prawidłowe funkcjonowanie organizmu kobiety.
Nawet lepiej jeśc 1200, bo to utrzymuje przemianę materii na odpowiednim poziomie. 1000 nieco ja spowalnia.
Poniżej 1000
- zmiejsza się gęstosć kości
- wydzielanie insuliny
- produkcja hormonów płciowych
- głodny organizm zżera mięśnie, a dopiero potem tłuszcz (bo redukcja mięśni nie wymaga takiego zaangażowania energetycznego organizmu jak spalanie tłuszczu.
- Jak już zeżre mięśnie to zabiera się za jajniki, bo narządy płciowe są najmniej potrzebne - tzn. nie są potrzebne do życia.
- powstają - często nieuleczalne zaburzenia płodności.
- dzieją sie potworne rzeczy w wątrobie
- o jelitach nie wspomnę
- również cirpi na tym źle odżywiony mózg. Brak składników pokarmowych wpływa na obumierania komórek nerwowych, a te komórki niestety nigdy nie odrastają.
Jeszcze by się parę rzeczy ciekawych znalazło, ale po co??? Wystarczy chyba...
Ja osobiście polecam 1200, przynajmniej nie trzeba wtedy pić CUD HERBATEK przeczyszczających. pozdrawiam.
yy, nie wiedziałam :? A ja głupia cieszę się, jak zjem 800. :x Muszę zmienić nastawienie do spożywanych kalorii :x
o boże... kluska, tymi jajnikami i zaburzeniami płodności mnie przestraszyłaś... kurczę... a ja często schodzę poniżej 900kcal... rany...
muszę to zmienić.
ile moze trwac takie zżeranie mięsni?... hmmm...
Poemi tak naprawdę to nie wiesz w jakim stopniu i od czego masz wyniszcone organy. na pewno większy udział w tym ma prowokowani wymiotów, ale głodzenie się sprawia że one po prostu przstają działać. A kalorie to nie mit, bo inaczej cała medycayna i biochemia były by mitem!!!!!!!!!!
A ja bardzo lubię gdy nie działają... Niestety. Mój kolega chodzi do dietetyka który przy pierwszej wizycie mu powiedział, że nie ma kalorii i chłopak nieźle chudnie. Ponoć kalorie zostały wymyślone na potrzeby amerykańskich kobiecych pism :).
eee... lubisz??? Jak można to lubić? Przecież jesteś wtedy wrakiem, przestajesz trawić coraz więcej pokarmów ahh a kalorie, na pewno coś takiego jest, nawet w biologi czy gdzieś tam indziej jest napisana definicja kcal, a diet jest wiele, i w wielu wcale nie trzeba liczyć kcal bo opierają się na dobieraniu składników gdzie często można jeść się ile chce, ale wyznaczonych produktów, jedzenie zdrowo, ale ile się chce wcale nie zapewnia figury, bo moja koleżanka tyje opychając się zdrowo. A kcal mają znaczenie i nie powinno się ich zaniżać bo skutki tego mogą być nieodwracalne.
Poemi,
jestes po prostu beznadziejna!!!
Radzilabym wypisac sie z tego forum, bo:
1) propagujesz chory styl zycia
2) chwalisz sie tym, jestes z tego bardzo dumna
3) inne osoby, ktorym czasem ciezko wytrzymac z glodu na 1000kcal sa zdolowane, ze ty na 0-400kcal czujesz sie idealnie
4) nie chcemy tu glupich osob
5) nie wyleczymy cie z zaburzen psychicznych
6) nie rob z siebie wiekszej idiotki niz jestes...
powodow jest jeszcze pelno, ale wole ci tego oszczedzic. my chcemy normalnie schudnac, zyc, skonczyc studia, miec stypendium, zaczac fajna i kreatywna prace, miec duzo znajomych i przyjaciol. z twoim podejsciem do zycia i iloscia szarych komorek po licznych dietach, a raczej glodowkach, mniemam, ze nie zdasz nawet matury. a jesli nawet to chyba cudem. a o studiach to mozesz sobie tylko pomazyc. chyba, ze az tak wysoko nie siegaja twoje aspiracje i wolisz pozostac niewyksztalconym, ale za to szczuplym osobnikiem.
z powazaniem,
sidex.
Spokojnie dziewczyny,nie ma co sie atakowac :) Sidex, Poemi jest niestety chora, bo jej podejscie do jedzenia nie mozna nazwac zdrowym. Moze rzeczywiscie lepiej,wiec,aby niektore sprawy pozostawila dla siebie, przemilczala je i nie wyrazala tych pogladow,ktore moglyby wplynac negatywnie na innych, wpedzic kolejne osoby w szpony tej paskudnej choroby...Ale wlasnie,nie zapominajmy-CHOROBY!!! Nie mozna,wiec nazywac Poemi beznadziejna, wmawiac jej niski poziom inteligencji, mowic ,ze "o studiach to mozesz sobie tylko pomaZyc". :wink: itp. :roll: Ona jest na pewno madra i ma prawo do marzen,jak kazdy z nas. :) najwazniejsze teraz,aby jej marzeniem stalo sie wyjscie z tej choroby. Bez checi nigdy jej sie to nie uda, a wtedy to po prostu nie ma co marzyc o innych rzeczach.O ile w ogole anorektyczki maja marzenia, bo dla nich wazne jest tylko jedzenie, ich mysli skupiaja sie tylko na nim...
Poemi, zrozum,ze szkodzisz sobie,powoli sie zabijasz... Spojrz. Czy swiat nie jest piekny? Wszedzie jest tyle innych waznych spraw,osob, wydarzen. Skoda to wszystko przegapic albo i stracic na zawsze,bo do tego powoli kroczysz...
osoby, ktore nadmiernie zajmuja sie swoim wygladem nie sa niestety za madre... nie mowie tu o normalnej codziennej higienie, dbaniu o siebie etc. jej jedynym marzeniem jest aby jedzenie calego swiata zniknelo. nie posadzam jej o marzenia typu: "pojde na studia". niestety... nie wmowilam jej niskiego poziomu inteligencji ani mozliwosci posiadania marzen, tylko male aspiracje i dosc waskie horyzonty... a przeciez sa rzeczy wazniejsze niz glodowka i rozglaszanie tego na cztery strony swiata, nieprawdaz?
Czy Wy naprawdę nie macie gdzie wyładować agresji? Przecież jakby ją obchodziło co Wy myślicie to by jej tu nie było, bo by nie była w stanie tego znieść. Po co sobie szarpać nerwy? Każdy ma wolną wolę i wybór.
Mi jej tylko żal, współczuję jej :cry: To choroba psychiczna :x Nie jestem wściekła na nią, ale nie potrafię czytać postów osoby, która sama się do grobu wpędza i jeszcze jest z tego zadowolona :!: A tyle osób potrzebuje nerek, czy innych narządów, czeka latami na przeszczepy, a lata jedna CHORA dziewczyna zagładza te narządy na śmierć. Tyle osób oddałoby wszystkie pieniądze za możliwośc życia, a ona....
Arianek,
nie bron jej przypadkiem!
jestem zla bo rok temu sama o malo co nie zaczelam glodowac przez taka idiotke! wkurzalam sie, ze one moga nic nie jesc i nie sa glodne a ja czuje ten paskudny glod! chce przestrzec wszystkie madre dziewczyny, zeby nie nabieraly sie na takie gadanie. jak ona moze sie dobrze czyc, skoro ma rozwalone wnetrznosci a przede wszystkim nic nie je? bez zartow prosze.
Psychika czasem jest mocniejsza od fizyczności i chyba pokonuje ból i głód myśleniem że coraz lepiej wygląda. Nie bronię jej, ale uważam, że wyzywanie jest dobre w piaskownicy, a chyba już wszyscy jesteśmy trochę więksi niż przedszkolaki.
nie bede sie z Toba spierac ani rozmawiac na ten temat. szkoda slow. i tak znajdzie sie duzo osob, ktore pozazdroszcza anorektyczce i zaczna robic to samo. ale mnie to juz nie interesuje. niech robia co chca.
Jestem tu po to żeby odzyskać normalny stosunek do jedzenia. Mam nadzieję, że mi się uda. Chcę jeść normalnie, ale gdy to robię to czuję się okropnie. Gdy nie jem fizycznie czuję się wspaniale, ale bardzo boli mnie dusza... Czytam wasze posty i wam zazdroszczę... A tak poza tym planuję iść na studia, z kursu angielskiego latam na wykłady z historii sztuki a w przerwach chodzę na kurs rysunku. W sumie w tygodniu mam dodatkowe 20 godzin zajęć. Przypuszczam, że zdam maturę.
w takim razie ucz sie pilnie Poemi, zebys dostala sie na wymarzone studia. nade wszystko staraj sie wyzdrowiec.
Dobrze, że próbujesz odzyskać normalny stosunek do jedzenia. To jest trudne, ale z czasem jest coraz łatwiej. Mam szczerą nadzieję, że ci się uda i z biegiem czasu wszystko uda się naprawić. Sama kiedyś miałam problemy :( Wiem, że po tej chorobie zostaje rana w psychice na zawsze, ale jest lepiej. A kiedyś też powtarzałam, że czuję się lepiej nic mi nie jest, a potem było coraz gorzej arytmia serca, początki osteoporozy, brak siły i chęci do czegokolwiek.
Od 9 zaczynam nowy etap. Jem normalnie. Mama zapytała się czy ma płacić za moją edukację czy za leczenie. Opcja druga wyklucza pójście na studia więc przysięgłam, że będę jeść normalnie. Do 9 mogę być na godówce bo przyjedzie mój chłopak, ustaliłam to z mamą i to ma być mój ostatni taki wyskok... Mam nadzieję, że dam radę, i że te 1000 zł które mama będzie wydawać co miesiąc na moją naukę się nie zmarnuje... Tak strasznie się boję...
to trzymam kciuki Poemi!
nie chcialam tak naskoczyc ale sama boje sie, zeby nie zrobic kiedys glupstwa, tak jak kiedys mi sie zdarzalo. pokaz wszystkim, ze te 1000zl sie nie zmarnuje, ze dostaniesz sie na architekture czy tez ASP (sadzac po lekcjach dodatkowych).
Alescie na nia naskoczyly. My Gosh. Ja juz sie nie wypowiadam na takie tematy po prostu nie mam sily przekonywania albo nie widze sensu. Kazdy robi ze swoim cialem co chce i z zyciem tak samo.
Sorry ale pisanie ze tyle osob czeka na narzady a ktos sam je skazuje na smierc no nie to juz przesada.
Wniosek nasunal mi sie jeden jedz zdrowo bo twoje narzady moga byc potrzebne?
Na szczescie nie podpisalam zgody na wziecie moich w razie wypadku.
A tak powaznie. Ja kocham temat dieta cwiczenia, odzywianie itp. Nie zanudzam nikogo to moja pasja i przestalam o niej mowic gdy mi wmawiano ze chuda jestem (jasne na tle otytych kanadoli to ja chudzina). Robie to co robie i nikomu nic do tego.
Czytam wasze wypowiedzi, nie zawsze mi czas pozwala na odpowiedz.
Czasami lepiej po prostu przemyslec temat niz dac upust emocjom.
Brawo wiedźma :*
To macie dobre prawo, bo u nas trzeba w podpisać, że się nie wyraża zgody na pobranie narządów - brak decyzji = zgoda. Wg. mnie to dobrze, ale dużo ludzi nawet nie wie, że tak jest.
Poemi,łatwo jest innym krytykować skoro nie przeżyli tego co ty.Ja Cię rozumiem,bo sama własnie teraz staram się wyjść z bulimii,przy okazji musze schudnąc.Mam wyrzuty sumienia a i pod presją rodziców,którzy jak lece do lodówki i wyjadam 3/4 chleba z dodatiami w 5wersjach ,czekolade i wszystko co popadnie robią mi awantury.Wiem,ze mają rację,to chore.Ty też zdajesz sobie z tego sprawę i dlatego walczysz.Z tego co mogę ci doradzić,nie rób głodówek bo wtedy człowiek rzuca się na jedzenie tym b.,ze trawienie siada i wcale sie nie chudnie a to wyzwala mysli skoro i tak się nie schudło to po co sie katowac,zjem sobie i zaczyna sie błedne koło.Zastanawiam się jak długo masz bulimie,mysle nad tym ile szkody mogłam sobie narobić,tym b.,ze przesadzałam ze słodzikiem co tez szkodzi na wątrobe.Jedyne co moge doradzic to zawsze bierz witaminy i chrom,to podstawa.Nie ma się takich wahań cukru i nie konczy sie bulimią.Pij herbaty wspomagające przemiane materii,musisz ją teraz rozkręcic.Wcześniej ustalaj ile zjesz danego dnia i staraj sie tego trzymać,niech to bedzie rozsadna ilośc i nie będziesz mieć wyrzutów sumienia,bo zjesz to co zamierzałas.Przyznam sie bez bicia,ze nie jem tego tysiąca może 700-800 kcal ale potrzeba czasu,nie wszystko na raz,tym b.,ze po tym niezdrowym trybie zycia b.trudno mi schudnąć.Wierzę,ze tym razem się uda i nauczę się jeść normalnie,nie popadać w obsesję , nie bać się jedzenia.Tobie też tego życzę.
Dzięki. Zacznę chyba od 500 kcal i postaram się iść w górę. Mam nadzieję, że się uda :).
Z tymi narządami to chyba zostałam źle zrozumiana :( Chodziło mi tylko o to, że życie jest największym skarbem jaki tylko mamy, i powinniśmy o nie dbać. :( Jeżeli ktoś zrozumiał to tak, że ''zdrowo bo twoje narzady moga byc potrzebne''(jak to ktoś napisał) to na pewno nie miałam tego na myśli. :? Jedynie to, że wiele osób oddałoby wszystko co ma, byleby żyć, a niekórzy sami pozbawiają się możliwości normalnego życia :cry:
Poemi, chyba zrobiłaś najważniejszy krok :) Zdałqaś sobie sprawę, że tak dalej być nie może i nie powinno i podjęłaś jakieś postanowienie i wolę walki z chorobą :)
Przez całą noc płakałam i byłam przekonana, że to nie ma sensu, ale nad ranem zasnęłam a gdy się obudziłam to stwierdziłam, że nie jest źle. Poszłam na 4 godzinny spacer i myślałam o nowym życiu. I wiem, że nie będzie łatwo, ale myślę, że dam radę :).
NA PEWNO dasz radę :) Ważne, że próbujesz i chcesz. To sie najbardziej liczy. :) Ta decyzja to furtka do normalnego życia i pełni zdrowia, do cieszenia się wykłym posiłkiem, a nie traktowania go jak katorgi. Na początku będzie trudno, ale warto, naprawdę warto :) Trzymam za Ciebie kciuki, nie możesz sie poddać :!: :)