:)
Wersja do druku
:)
agassi, też miałam takie 2 lata. Przyszłam odchudzona po wakacjach we wrześniu do szkoły i słyszałam same komplementy nie tylko z ust kolegów i kolezanek, ale nawet i nauczycieli. Potem znowu tylam i już nie komentowali... To się działo na ich oczach, a wiadomo, wtedy tez zmiany trudniej dostrzec. Najgorzej jak do mnie rodzina przyjechała kiedyś, której nie widzialam z rok... Boże... Oni byli straszni... Krytykowali "ooooooo jak ty "dobrze wyglądasz" "ooooooj Ania, teraz to już Wielka Kobieta z ciebie", "no, no, co za kształty". Przyjechali potem kolejnego dnia.... z..... bombonierką i 4 dużymi czekoladami.... to była dla mnie masakra.... niesama przykrośc i to ze strony rodziny (na szczęście dalekiej)
Ja też nienawidze takich sytuacii,ktoś mówi mi że przytyłam - jak bym tego sama nie widziała,masakra!!! Z jednej strony faceci ogłaszają wszem i wobec że kochaja "kobiece kształty " z drógiej słysze "puszek", "gruba dupa"- no chyba coś tu jest nie halo!!!
Jestem strasznie dlatego ciekawa co dla faceta oznacza pojęcie <kobiece kształty> ??? może ktoś mi wytłumaczy???
co do facetow to im nie wolno wierzyc :twisted:
co z tego, ze niby moj mowi, ze nie chce zebym sie odchudzala, ze jestem najpiekniejsza i bla bla bla jak wiem, ze jakbym miala szczuplejsze nogi, ladny brzuch to by sie nie obrazil. Wiadomo, ze on nie chce patyka ale te kilka kilo moglabym zrzucic ;)
A co do kopenhaskiej to jestem na nie! Ale to przez to, ze jak wyglodzona jadlam kurczaka cieplego to dostalam skurczu zoladka. A po 4 dniach krecilo mi sie w glowie i prawie zemdlalam. A do tego niesolone brokuly. A fe. A moja kolezanka przez kopenhaska ma tak rozregulowana przemiane ze zeby chudnac musi jesc 600-700 kcal. Inaczej nie idzie. No ale one robila jedna po drugiej, zamiast odczekac pol roku. To tez trezba miec cos z glowa nie tak
Dlatego, zeby mi organizm nie zdurnial, gdy przerwalam kopenhaska, robie teraz maks. 700 kal dziennie. I o dziwo nie jestem glodna. A waga ruszyla w dol. Jem podobnie, jak na kopenhaskiej, ale nie czuje sie zmuszona do jedzenia tego, co w rozpisce. Np. jem filet z kurczaka i szpinak. Bo lubie. Weglowodanow dalej nie pochlaniam, pory posilkow te same. W sumie zadowolona jestem, ze zaczelam kopenhaska. Obkurczyla zoladek i nauczyla cieszyc sie z malych porcji.
Mialam wpadke w siodmym dniu. trche szkoda, a troche juz nie, bo na dobre wyszlo.Oczywiscie za Was trzymam kciuki. A z rodzina o odchudzaniu nie gadam, bo mnie wkurzaja. Co do facetow... Z perspektywy moich 35 lat moge powiedziec jedno. Lubia okragle biodra, pod warunkiem, ze talia szczupla i wszystko jedrne. Niby kochanego ciala nigdy za duzo, ale wole, gdy to za mna moj mezczyzna oglada sie na ulicy, niz za obca babka:))
Jeśli któregoś dnia poczujesz, że chce Ci się płakać.
Zadzwoń do mnie...
Nie obiecuję, że Cię rozbawię, ale mogę płakać razem z Tobą...
Jeśli któregoś dnia zapragniesz uciec, nie bój się do mnie zadzwonić...
Nie obiecuję, że Cię zatrzymam, ale mogę pobiec z Tobą...
Jeśli któregoś dnia nie będziesz chciał nikogo słuchać.
Zadzwoń do mnie.
Obiecuję być wtedy z Tobą i obiecuję być cicho...
Ale jeśli któregoś dnia zadzwonisz i nikt nie odbierze...
Przybiegnij do mnie bardzo szybko.
Mogę Cię wtedy potrzebować...
Troszke nie na temat...ale mi się podobało!
Glam piękne. Mi też się spodobało. Zaraz sobie wydrukuję i gdzieś powieszę :wink:
Glam: chciałam tylko powiedzieć, ze buźkę też masz śliczną :)
uważam, że powinnaś spróbować zaakceptować siebie, a co Ci się nie podoba, poprawić ćwiczeniami
ja bym tak zrobiła na Twoim miejscu :)
co do facetów... ja mam straszne schizy... niby mojemu ufam, ale każda dziewczyna doprowadza mnie do ku*wicy
to chore
ale mam zrytą psychę
bo myślę, że każda jest ładniejsza ode mnie :( :( :(
i ciężko mi się z tym żyje :(
agassi dziękuje za słowa otuchy,wiem że moim głównym problemem ie są nadprogramowe kilogramy,tylko to co się w mojej głowie dzieje...
ta moja dieta Kopenhaska...a raczej jej marna imitacja...zamiast jajka-2 ,zamiast owocu-dużo owoców...e tam schudne kilogram też będzie dobrze....prowadze dalej,co będzie...pożyjemy->zobaczymy. Najbardziej mi zależy na tym żeby żołądek przyzwyczaił się do małych ilości jedzenia...bo przy diecie 1000 kcal ciągle odczówałam głód...a poza tym nie chce mi się narazie jadłospisu ustalać żadnego,co będzie zobacze.
hej, jestem na 1000 kcal od kilku tygodni - z przerwami, ale udalo mi sie troszke schudnac - teraz moja waga stoi. zastanawiam sie czy nie przejsc na kopenhaska. Co mi radzicie? Czy na kopenhaskiej tez moge liczyc kalorie do 1000?
Radzę nie przechodzic na Kopenhaską. Zastój w ubytku wagi to normalny proces. Odchudzanie można podzielić na kilka podstawowych etapów (oczywiści, jeśli sie przestrzega wszystkich zalecanych wskazówek):
1. Waga lekko spada (przy ograniczeniu pokarmu i spożywaniu iększej ilości warzyw, przyspieszających perystaltykę jeslit, przewód pokarmowy jest prawie pusty, co natychmiast uwidocznia się na wadze)
2. Waga stoi w miejscu (Trzymamy dietę, kiszki marsza grają, a mimo to - ciężar się nie zmienia. Dlaczego? dlatego, że ogrganizm chroni jeszcze swój magazyn tłuszczowy)
3. Waga lekko spada (Dobra nasza: organizm zaczyna czerpać z "magazynu", czyli z tkanki tłuszczowej)
4. Waga znów stoi w miejscu (Pełna mobilizacja organizmu, który przestawia się na oszczędne spalanie energii. Wszystki mechanizmy obronne pracuja ne pełnych obrotach)
5. Waga skokiem rusza w dół (Organizm zaakceptował kryzysową aprowizację. Czerpie energię z zapasów)
6. Waga stoi w miejscu (Kryzys kryzysem, ale wszystko ma swoje granice. Włacza sie alarm: przestawiamy sie na jeszcze oszczędniejsze gospodarowanie energią)
7. Waga stoi w miejscu (organizm przyzwyczaja się do nowej wagi)
8. Waga skokowo idzie w dół ( Organizm sięga jednak po zapasy energii do tkanki tłuszczowej)
9. Waga stoi w miejscu (Organizm przyzwyczaja się do nowej wagi - uznaje ja za coś normalnego. Akceptuje te zmienione zapasy magazynów)
Ok... zastuj zastojem, ale co moze mi sie stac jesli np skozystalabym jednak z Kopenhaskiej? Nie mowie, ze to zrobie, chce sie najpierw duzo o niej dowiedziec. qwerq wiem, ze na 1000 jak na kazdej diecie sa zastoje. Chcialabym wyprobowac wszystkiego. Bo... mam wrazenie, ze moja waga jest juz w punkcie nr 9 i organizm juz zaakceptowal nowe zloza magazynowe ;) tylko, ze kiedys wazylam 3 kg mniej niz w tej chwili i chce wrocic do tej wagi, a nie moge :(((
zastój bedzie w kązdej diecie (nawet rzy głodówce jest zastów) - po prostu tak reaguje na to organizm. A Kopenhaska po prostu odradzam, niezależnie od wszystkiego. To bardzo rygorystyczna dieta, często prowadzi do jojo. Przetrwasz te kilkanaście dni i co potem? Jak widzisz wiele osób pisze negatywnie o tej diecie (narzekają tez w stulu "jestem na 5 dniu Kopenhaskiej i już nie wytrzymuję"). Po co to komu? Polecam dalej prowadzić tysiaka, na pewno za jakis czas zobaczysz znów ubytek wagi. Cierpliwości.
Ja we wtorek koncze kopenhacka :) Czuje sie swietnie, schudlam 5 kilo, od kilku dni zastoj ale napewno ruszy. Przechodze na 1000kcal i wierze sie wkoncu uda mi sie osiagnac wymarzona wage ;)
to trzymamy kciuki :!:
Dziekuje :) To bardzo mobilizuje :)
Mam już dosyć. Schudłam 2kg i już mi wystarczy, chce wreszcie normalnie jeść. Zacznę teraz powolutku zwiększać kaloryczność w ciągu dnia aż dojdę do 1000. Dziś mój 11sty dzień - ja już skończyłam z kopenhaską :wink:
witam!
od wczoraj jestem na kopenhaskiej i mam takie pytanko:
spotkalam sie z roznymi jadlospisami i ten, ktorego uzywam przewidzial na obiad 2,3 szklanki jogurtu naturalnego. teraz przegladajac net spotkalam sie z tym, ze trzeba wypic tylko 2/3 szklanki a ja wypilam 2 czy to wplynie ujemnie na moja diete? musze zaczac od poczatku?
obiad zamienilam z lunchem temu jestem po spozyciu tego jogurtu...
Ale tam jest 2-3 szklanki jogurtu naturalnego, a nie 2/3 (głupota jak dla mnie)
Tam jest 2/3.Cytat:
Zamieszczone przez qwerq
Ale jesli ciemko wypilas 2 to nic sie nie stanie :)
To samo z kurczakiem. Jest napisane ze caly. A nalezy go zjesc tyle zeby sie najesc, a nie napchac :)
pozdr
wpisuje w google "dieta kopenhaska" i wyswietla mi sie masa przepiesów i wszędzie jest 2-3...
A ja mam ta diete jedna sprzed 3 lat i wciaz jest tam 2/3.Cytat:
Zamieszczone przez qwerq
Zauwaz zreszta ze przez te kilka lat pojawilo sie kilka bzdur w tej diecie.
Plaster szynki - to nie plaster wedliny tylko centymetrowy plaster szynki gotowanej. To samo z kompotem. Powinien to byc niskoslodzony kompot wlasnorecznie robiony - a tymczasem namietnie zjada sie to ohydztwo z puszki.
ok, ja się kłócic nie chcę, tym bardziej, że nigdy na tej diecie nie byłam (i nie będę). po prostu z takiej mojej ciekawości zajrzałam jak to piszą co tam zjadać... swoją drogą ja bym chyba nie wiedziała ile czego naładowac mam na talerz
o, znalazłam, tutaj chyba dośc dokladnie podają proporcje:
Plan 13-dniowej kuracji
Dzień 1. i 8. (480 kcal)
Śniadanie: kubek czarnej kawy (ok. 300 ml) z kostką cukru
Obiad: 2 jajka na twardo, szklanka gotowanego szpinaku, duży pomidor Kolacja: befsztyk wołowy (200 g), 5 liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny
Dzień 2. i 9. (480 kcal)
Śniadanie: kubek czarnej kawy z kostką cukru
Obiad: befsztyk wołowy (200 g), 5 liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny, świeży owoc, np. duże jabłko lub grejpfrut
Kolacja: 5 plastrów chudej szynki (np. drobiowej), 2 szklanki jogurtu naturalnego
Dzień 3. i 10. (410 kcal)
Śniadanie: kubek czarnej kawy z kostką cukru
Obiad: szklanka gotowanego szpinaku, duży pomidor, świeży owoc, np. kiwi
Kolacja: 2 jajka na twardo, 5 plastrów chudej szynki, 5 liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny
Dzień 4. i 11. (515 kcal)
Śniadanie: kubek czarnej kawy z kostką cukru
Obiad: 2 jajka na twardo, 1/2 kostki twarogu (100 g), duża marchew
Kolacja: 2 szklanki jogurtu naturalnego, pół szklanki kompotu z owoców (ugotowanego bez cukru, owoce zjadamy)
Dzień 5. i 12. (490 kcal)
Śniadanie: duża, starta marchew z sokiem z cytryny
Obiad: duża porcja (300 g) gotowanej chudej ryby (najlepiej dorsz albo pstrąg). Rybę można także usmażyć bez tłuszczu.
Kolacja: befsztyk wołowy (200 g), 5 liści sałaty, 9 różyczek gotowanych brokułów
Dzień 6. i 13. (900 kcal)
Śniadanie: kubek czarnej kawy z kostką cukru, grzanka
Obiad: gotowany, mały kurczak bez skóry (700 g), 5 dużych liści sałaty z łyżką oliwy z oliwek i sokiem z cytryny
Kolacja: 2 jajka na twardo, duża marchew
Dzień 7. (190 kcal)
Śniadanie: kubek czarnej, niesłodzonej kawy
Obiad: kawałek gotowanego, chudego mięsa (100 g), świeży owoc, np. średnia gruszka
Kolacja: nic
może komuś się przyda..
no to ja juz nic nie rozumiem... niby taki jest ten jadlospis ale w roznych zrodlach napisane jest inaczej :? i ktorego uzywac? zreszta cos u mnie ta dieta chyba nie dziala... nic mi jeszcze nie spadlo tylko brzuch mi spuchl, jakis taki wiekszy sie zrobil jakbym jadla duzo :cry:
nie dosc, ze sie katuje to nie widac efektow grr
ale sie nie poddam , jak skoncze diete to napisze czy sie oplacalo
Dziewczyny, półtora roku temu byłam na 13-dniowej. Schudłam 5 kg, ale w centymetrach głównie mi ubyło! Dieta ciężka, ale dałam radę. Teraz też zamierzam, ale za jakiś czas, narazie jestem na 1000kcal.
Co do jogurtu chodzi o 2-3 szklanki- ja piłam jeden duży. A kurczak-jadłam jedną pierś.
Najgorsze było to niepicie ciepłych napojów- dla mnie koszmar. :evil:
Do dziś nie znoszę wody mineralnej. :?
hej pozwolcie, ze sie do WAS dolacze :) nazywam sie Karolina :) mam 180cm i 75kg zywej wagi, moja optymalna waga powinna wynosic 71kg czyli krotka droga przede mna. Wlasnie jestem w VI dniu diety Kopenhaskiej :) ogolnie nie narzekam - jest ok :) najgorszy bedzie jutrzejszy dzien - tylko ta herbata i miecho z grilla :(. Ogolnie zoladek chyba mi sie troche skurczyl. Codziennie pije ok 3l wody - kiedy tylko jestem glodna :). Myslalam, ze bedzie bardziej tragicznie, no chyba, ze kryzys dopiero przedemna? na razie zrzucilam 2,5-3kg - wiec chyba jest dobrze. Pozniej planuje liczenie kalorii 700kcal dziennie, zeby nagle nie rzucac sie na jedzenie, codziennie cwicze - 400 polbrzuszkow, 100 skretosklonow, 100 jakby to ujac skreto-brzuszko-nog, 50 sklonow, 100 unoszeń bioder - zamierzam wprowadzic 10km jazdy rowerkiem stacjonarnym - no i dopiero po diecie raz w tygodniu basen i raz aerobic :) pozniej dopiero stopniowo 800 kcal i po pol roku dojsc do 1000 kcal :) pozdrawiam wzystkich serdecznie i trzymam kciuki za kazdego zmagajacego sie z dieta :)
dzisiaj 7 dzien :) jakos przetrwalam, w ogole nie odczuwam glodu, kupilam sobie 3 baniaki 5 litrowe wody do konca diety :lol: juz sie nie moge doczekac jutrzejszej porannej kawy :) aaa i ubylo mi nastepny kilogram, waga rano wskazywala 74kg:) czy to nie cudowne ? mmmm :) strasznie sie ciesze ;) powiem tylko jedno - jestem oslabiona, boje sie, ze jutro gdzies fikne na ulicy i tyle bedzie... ale musze wytrwac :) przeciez robie to dla siebie 8) (powiedzmy :lol: )
yhhh brakuje mi owockow - tak ladnie patrza na mnie jablka w kuchni, az zal sciska serce - ciagle jakies pokusy, ale ja juz sie odcielam od wszystkiego :)
pozdrawiam wszystkich 13-dniowcow :) ;)
no gratuluję... ale nie wiem czemu jesteś osłabiona... to chyba "zasługa" diety, nieprawdaż? W takim układzie mozna ją sobie wsadzić w ****
ja mam za soba pierwszy dzien kopenhaskiej i przyznam, ze 600 kcal w tym wydaniu to kupa jedzenia, prawie sie nie moge ruszac!!!! Nie wiem czemu ludzie tak narzekaja na niej, ja sie najadam do syta i moj mezus przyznaje, ze on by nawet tyle nie zjadl... w dodatku mieska zjadlam tylko polowe bo juz nie moglam zmiescic - oddalam mojemu mezusiowi :)
fajnie masz... malutki żołądeczek :)
ja tam swego czasu piłam "to ochydztwo z puszki" i też schudłam :?Cytat:
Zamieszczone przez rudakotka
dla mnie to i tak bez różnicy
7oo kcal to 7oo kcal :?
a czy się zje 1oo czy 2oo kcal w tą czy we wtą?
moim zdaniem też nie będzie różnicy
ale czy Twoim zdaniem kompot bez cukru naprawdę jest lepszy od owocków z puszki?
:shock:
mi sie nie chce jesc w tej diecie - tylko jestem slaba, ale twardo cwicze i zmuszam sie do befsztykow o polykaniu szpinaku z odruchami wymiotnymi nie wspomne ;) waga 74 kg :) jeszcze 3 i bedzie rewelka i rzezbienie cialka potem :) juz 8 dzien sobie mija i jest ok 8) polubilam ta diete - juz nie moge doczekac sie dnia z owocem bo jak spojrze na jablka to mi sie serce sciska :roll:
Sekretem diety kopenhaskiej jest ketoza. Czyli stan w ktorym organizm z braku dostatecznej ilosci weglowodanow w pozywieniu zaczyna zamieniac wlasny tluszcz na glukoze (pozywke dla mozgu, ktory zuzywa najwiecej energii w nazym organizmie).Cytat:
Zamieszczone przez agassi
Dlatego wszystkie te ostrzezenia ze jak zjesz cos tam innego to dieta nie zadziala. Ona zadziala - ale nie tak dobrze, bo cukier czy weglowodany ogolnie wyrzucaja z ketozy.
Kompot z puszki ma wiecej cukru i mniej witamin niz ten wlasnorecznie robiony (zreszta, znam tez takie osoby ktore jadly kilka surowych owocow). To samo z jogurtem (koniecznie naturalnym), wbrew pozor wcale nie jest bogatym zrodlem bialka - za to zawiera niezla ilosc weglowodanow.
Dlatego jak slysze ze ktos na Kopenhaskiej schudl kilogram czy dwa to dla mnie znak ze albo nie przestrzegal rygorystycznie diety, albo rezygnowac z miesa czy podjadal owoce (bo przeciez maja mao kalorii).
Pozdrawiam :)
no to ja (mimo, że tej diecie się nie poddam nigdy) mam pytanie następujące: jak organizm może zamieniać tłuszcz na glukozę w ciągu 13 dni stosowania diety? Przeciez dobrze wiemy, że tłuszcz jest spalany po długim okresie stosowania diety (ja myślę, że gdzieś tak po miesiącu), bo najpierw pozbywa sie innych składników, a dopiero na samym końcu następuje spalanie tłuszczu...Cytat:
Zamieszczone przez rudakotka
hmmm spadl mi nastepny kilogram - 5 kg w dol, waga 73 kg :) jest ok :) dzis czuje sie rewelacyjnie - zjadlam jabluszko mmmmmmmmmm cudowne uczucie :) jak sie ciesze, ze mam wsparcie rodziny :) i te male boczki teraz - jestem szczesliwa - jeszcze troche cwiczen i bedzie miodzio :) naprawde samopoczucie jest doskonale - nie czuje sie slabo, nie czuje sie glodna i jest dobrze ;) jeszcze tylko czwartek, piątek i WIELKI KONIEC - czyli sobota ;) :) :) troche sie boje, teraz trzymalam sie w ryzach, ale musze sprostac zyciu po diecie, wiem, ze diametralnie zmienie nawyki zywieniowe, przede wszystkim bedzie zdrowo, bez soli (niepotrzebnie zatrzymuje wode w organizmie) - soki tylko swieze (jednodniowe), wiecej warzywek - suroweczek mmmmm :) mam nadzieje, ze bedzie dobrze :)
Organizm wprowadza sie w stan ketozy po ok 3-4 dniach od momentu drastycznego ograniczenia weglowodanow, przy proporcjonalnie duzej ilosci bialka i tluszczu.Cytat:
Zamieszczone przez qwerq
Mozg zuzywa najwiecej energii w naszym organizmie. Moze Cie to zdziwi, ale wiecej niz miesnie nawet. I on nie moze czekac miesiac na odpowiednia ilosc pozywienia czyli glukozy, bo jak to sobie wyobrazasz?
I nie wiem skad teoria ze organizm spala tluszcz po miesiacu? Bo juz na biologii w podstawowce ucza ze przy niedoborze energetycznym (nizszym spozyciu energii niz wynosi jej spalanie) organizm wypelnia deficyt energetyczny czerpiac z tkanki tluszczowej - bo po to ona jest.
Pozatym, ja pisze o innej przemianie i Ty o innej. Zeby wejsc w ketoze wcale nie trzeba spozywac mniej kalorii niz wynosi nasze zapotrzebowanie - trzeba tylko zrezygnowac z weglowodanow.
dzięki uprzejmie za odpowiedź. Sporą wiedzą dysponujesz :)
wlasnie popijam kawe i mysle jak mily dzien mnie czeka, salatki owocowe, serek wiejski, tarta marchew - chyba mmmmmmmm zycie jest piekne - juz mam dosc miecha pod kazda postacia 8) waga 73 kg :)
p.s. a jaki sen dzis mialam - ze z chciwosci zjadlam kostke czekolady, rano sie budze przerazona, ze diete skonczylam :lol: a pozniej uffffffffffff to tylko sen :) pozdrawiam serdecznie ;)
Dziekuje :) Kiedys intensywnie krecilam sie po forum SFD i tam sa ludzie ktorzy z pewnymi mechanizmami zapoznaja sie na poziomie komorkowym :) Ja takiej potrzeby nie mam :) Niemniej wiele rzeczy jest interesujacych.Cytat:
Zamieszczone przez qwerq
Chociaz zgadzam sie ze kopenhaska jest dieta tylko na poczatek. I uwazam ze jedzac dwa razy wiecej tez moznaby schudnac - zeby tylko jesc duzo bialka (tunczyk, piers z drobiu (ale na kaczka jest bardzo tlusta sama w sobie), wololwina, sery zolte) a weglowodany tylko w postaci warzyw zielonych, cytrusow no i jakiegos owocu slodkiego co ktorys dzien.
Z jojem po kopenhaskiej jest tak ze wiele osob sie od razu na weglowodany rzuca - chleb, slodkosci jakies, makaron i nie potrafi przestac, no i ma wytlumaczenie - no przeciez zrzucilam te 5 kg...
A sama znam ludzi ktorzy po skonczeniu kopenhaskiej dolozyli do niej sniadanie (jakecznica, albo owsianka), urozmaicili diete o przyprawy i zroznicowali rodzaj mies i chudneli dalej.
Pozdr :)