Przeklęte kilogramy... 30 dni wyrzeczeń... Ale czy się uda?
Hej!
Witam wszystkich którzy walczą z bezwzględną naturą i próbują stracić trochę sadełka:) Jestem jedną z was. Rok temu osiągnęłam niemalże idealną wagę-55kg z którą Czułam się znakomicie ale cóż... Spoczęłam na laurach i wróciłam do dawnej, nieco zaokrąglonej postaci...
Zaczynam od jutra. 30 dni wyrzeczeń... Zobaczę co to da... Chciałabym zrzucić trochę sadełka. Po pierwsze aby poprawić swoją samoocenę,a po drugie dla mojego chłopaka. Wprawdzie nigdy nie wspominał nic na ten temat ale wiadomo że byłoby miłą niespodzianką gdyby latem ujrzał na plaży mnie jako ładną dziewczynę a nie jako klopsa ledwo wbijającego się w strój kąpielowy... :oops:
Mam do Was kilka proś. Jestem nowa na tym forum i bardzo chciałabym znaleźć kogoś kto ma podobny problem, aby móc się wzajemnie wspierać... Może znacie też jaieś interesujące lekkie przepisy? Od 2 lat jestem wegetarianką a wiele przepisów z diet-cud zawiera coś czego jeść nie mogę:(
Mam nadzieję że jutro zacznę już moją walkę : ja kontra niechciane kilogramy...
W planach godzinny rowerek + 100 brzuszków rano (dziewczyny to NAPRAWDĘ DZIAŁA:)
Pozdrawiam wszystkich :D :D :D :D :D :D
jeśli chodzi o mnie to...
Wymiary nie modelowe... wiadomo... wszędzie wałki i to mnie OoOOokropnie wkurzaa. Niby moje BMI wskazuje że to moja optymalna waga (56kg) ale mam raczej szczupłą budowę ciała i drobne kości więc każdy malusieńki gramik widać czarno na białym.
Moje okropne wymiary:
Talia - 70 cm
Pępek - 79 cm
Bioderka - 89 cm
Biust - 90cm
Najbradziej to chcę wyszczuplić buźkę, brzuszek, ramiona... reszta ok... aha i kostki mam nie najfajniejsze :(
Pozdro for All => Ewelinka z Płocka