to u mnie wręcz odwrotnie eh.. ja musze mój skórczyc, przerazilybyscie sie jakbyscie zobaczyly ile jest w stanie pomieścic Oo :oops:
u mnie dopiero 10 strona, ciekawe kiedy doczekam 100 chociaz xD
licze na Was :*:* :P
Wersja do druku
to u mnie wręcz odwrotnie eh.. ja musze mój skórczyc, przerazilybyscie sie jakbyscie zobaczyly ile jest w stanie pomieścic Oo :oops:
u mnie dopiero 10 strona, ciekawe kiedy doczekam 100 chociaz xD
licze na Was :*:* :P
suszona raz dwa i będzie 200 stron :P
Gosia wpadaj częściej :D Będzie więcej ^^
doczekasz sie doczekasz:)
ja tez swojego czasu malo nie moglam... w sumie jak mialam napady to jadlam tak troche na sile i tez tego troche wchodzilo ale jadlam az tak ze sie wyprostowac nie moglam...:/ :oops: :evil:
ja się cały czas boje że dostane napadu i pożre wszystko co moje oczy spotkają na swej drodze... Ale postaram się nie dac, trzeba byc silną!
mam nadzieje ze CI sie uda! trzymam kciuki...;]
Nie daj się!!
(chociaż z Twoją mamą to ciężko... )
a co Jej mama jakas ostra?:D
Napady są okropne, ja jadłam chodź nie byłam glodna.
Ale nie wspominam już tego, narazie idzie jak kiedyś wiec już tak zostać ma heh ;]
zostanie :)
jej mama często kupuje (dostaje?) słodycze :D Ciastka, czekolady... w dużym pokoju praktycznie nonstop coś stoi :roll:
u mnie tak jest w kuchni...:D
dlatego ja rzadko bywam w kuchni a jak juz to robie co mam zrobic i wypad:D
..miniony weekend tez zaliczam juz do przeszlosci i wracam do punktu wyjscia>> powolutku ku zakonczeniu dietki;]
<no bo weekend skreslił cudoooowne wyniki, chcialam zeby mi juz takie cailko zostało a tu.. ehhhh..>
A u mnie nie ma czegoś takiego :D
Mama nie kupuje już czekolad... najwyżej sobie czasem i tacie jakiegoś batona. Ale nic nie patrzy na mnie jak wchodzę do kuchni :)
mnie slodycze przestaly pociagac:D
U mnie w szafie cały czas czekają czekolady dla koleżanek :) Prawie o nich zapomniałam.
i dobrze:)
Wiem :)
Mnie też już nie ciągnie :D ale czasem sobie zjem jakiś rządek czekolady czy coś :D Wszystko jest dla ludzi ;)
U mnie w witrynce, przy kawach i herbatach, leży sobie czekolada, którą dostałam od cioci. Ale nie zamierzam jej jeść :D Przynajmniej dopóki nie będę mieć '5' na początku wagi :twisted:
u mnie stoi na lawie makowiec polany jakas polewa i posypany kokosem... ja kokos uwielbiam szczegolnie w wypiekach...
mam nadzieje ze juz teraz nie bedzie mnie tak ciagnelo do slodkiego... szkoda mi zmarnowac to na co tak dlugo pracowalam:)
No z moją mamą to nie polecam odchudzania :/ Mówie jej że się odchudzam to na złość gotuje to co najbardziej lubie, mało tego. U mnie ciąąąąągle są jakies ciastka, słodycze itp. pomimo że proszę mame aby ich nie kupywała. Co chwila wchodzi do mnie do pokoju i pyta się co jem -.- Wogule to mam lodówke dosłownie krok od drzwi mojego pokoju. Jak mówie mamie żeby nie pytała mi się co jem, jak będe chciala i bede glodna to sama zjem, to nie dość jakbym mówila do sciany to jeszcze coraz bardziej pyta :/
A jak rok temu gdzies tak mocno się odchudzałam ( duuużo schudłam) to potajemnie mi dosypywała cukru do herbaty... -.-
Nie ma jak mieć "wspierającą" mame xD
ja nie lubie jak mama mi zaglada w talerz i liczy mi porcje i pyta sie ciagle ile zjadlam ...
dzisiaj sie pytala co pieczemy na swieta a ja mowie ze nie wiem a ona:" ty nic nie bedziesz jadla?" ja sie tak na nia patrze -> :? , i mowie nie, nic nie tkne przez cale swieta bede sie glodzila bo po co mam jesc" wiem troche po hamsku jej mowie ale wkurza mnie niemolosiernie... :evil:
ja też nie lubie, nie nawidzeeee, albo ten jej tekst że jak nię bedę jadła normalnie to będe anorektyczka, normalnie mnie to enerwuje :evil: :evil:
a raz w sklepie to przesadzila, mowi do sprzedawczyni( bo sie znaja troche)
" No Gosia to się ciagle odchudza, albo nie je albo nagle je dużo, takie cos to jej się jeszcze anoreksja skonczy" czy jakos tak to bylo...
normalnie myślałam że się zapadne pod ziemie w tym sklepie...
a daj spokoj moja mama jest taka sama... normalnie szok...
albo mowie jej ze sie najadlam to ona sie zaczyna cieszyc i mowi "dobrze dobrze, jeszcze sobie kawalek czekolady wez" normalnie jakbym wczesniej z rok nic nie zjadla... kurde to jest takie wkurzajace ze mam ochote Jej strzelic :evil:
doskonale Cię rozumiem :*:*
ja sobie tak myśle że moja mama nnie chce zebym schudła i się podobała chłopca xD to taka moje teoria :p
spokojnie :) sluchaj jednym uchem drugim wypusc :) ja tak zawsze robie inaczej bym zeswirowala :roll:
Taa... Moja mama jest akurat po mojej stronie. Ale wkurza mnie, jak jesteśmy w sklepie czy gdzieś i ta mi robi scene, że pewnie tego nie kupować, bo za dużo kcal :?
Gosia, Twoja mama nie nadaje się do odchudzania... u Ciebie zgrubłam 5 kilo :roll: Mam złe wspomnienia :evil:
P.s. pozdrów ją xD
moj dziadek to expert w tuczeniu... :evil: cala rodzina ze strony mamy ma fisia na punkcie jedzenia... od strony taty w sumie tez.. pamietam zawsze kuzyn mnie przezywal sumo:( gdyby nie od to zapewne mialabym zupelnie inne myslenie o sobie bo do tej pory sie sobie nie podobam... a kurde jak on jeszcze zawsze mowil do mnie przy kolezankach albo przy jego kolegach sumo, grubasie, gruba dupo, tłusciochu to mi si eplakac chcialo... i sie oczywiscie zaczynalam odchudzac (z marnym skutkiem)... teraz sie juz mnie nie czepia widocznie jestem chuda i tyle...
zawsze bylo jakies ale z jego strony i ze stony jego matki (mojej ciotki i chrzesnej zarazem) zawsze we mnie wmuszala ciasto i placki bo myslala ze skoro mam troche wiecej kg to musze je uwielbiac i tylko to jem... ona i cala jej rodzinka jest naturalnie chuda wiec nie wiedza jak to jest i co to za bol jak cie caly czas wyzywaja od grubasow
Boże! Nie ma to jak kochana rodzinka :evil:
U mnie nie lepiej. Przynieśli ciasto...
ehh niestety... ja w pewnym okresie (przez tego mojego kuzyna kochanego) mialam taka zryta psyche... non stop plakalam... nie chcialam chodzic na zadne zakupy bo nie chcialam prosic o wieksze rozmiary... masakra...
teraz kurde znowu wszyscy beda we mnie wmuszac bo teraz jestem oczywiscie za chuda... kurcze jaki ten swiat dziwny... jacy ludzie sa dziwni..;/ no niestety...
Ja na szczęście nie miałam takich 'przygód'. Jak coś to na odwrót, że chcieli we mnie wpychać jedzenie... i teraz mam :x
Dokładnie zawsze się muszą czegoś czepić.
oj dziewczyny musimy byc twarde
nie damy sie tak latwo glupiej rodzinie, ktora nic nie rozumie...
No i owszem... musieli mi przynieść karpatkę, a wiedzą że się odchudzam i głupie ciastka też muszą kupować (ale ciastkom się nie dam :twisted: )
Bedziemy silne!!!
Ja nie mam nic przeciwko mojej rodzinie :D
Ale babcia mnie czasem wnerwia! Najpierw się pyta, czy 'nie powinnam zacząć się odchudzać', a jak nie chcę ciasta to się dziwi :|
moja babcia zawsze mi mowialz e moglabym schudnac... dziadek kupowal mi cos\dziennie czekolade... a wezcie:D
No to to samo u mnie! Jak mówię nie chcę tyle ryżu czy ziemniaków, odchudzam się to kręcą nosem. A jak sobie robie jajecznice na wodzie to zaraz a ty wiesz ile to ma kalorii z 1000. Normalnie to mnie strasznie wnerwia... ale jest trochę lepiej już. Boję się świąt. Bedzie no zjedz tyle możesz... eh..
I weź tu zrozum ludzi :D
Dobra, kochane, ja idę bo jutro nie wstanę :D
Dobranoc :*
Ja też pewnie zaraz pójdę. Mam noc pełną historii i matematyki...
papa:* ja tez zaraz spadam...
no niestety Swieta beda okropne... ale w sumie u mnie wszyscy wiedza sie ze odchudzam bo to po mnie widac wiec mam nadzieje ze jakos przetrzymam:) nie dam sie durnym salatkom z obledna iloscia majonezu, nie dam sie plackom i ciastkom...