akurat w nodze to mi cm leca tak minus 6 kg-5cm, w talii 1 kg-2 cm :D
Wersja do druku
akurat w nodze to mi cm leca tak minus 6 kg-5cm, w talii 1 kg-2 cm :D
GRATULUJE ;* ;*;*
JESTES DLA MNIE AUTORYTETEM ^^
No brzuszek super ;) Ja muszę się znowu za ćwiczonka wziąć, ale to dopiero jak wyzdrowieje...
nie lubie być chora ;)
Ptysiak mówisz z natury drobna? Ja juz sama nie wiem jaka ja jestem z natury, za dużo zbednych kilosków mam żeby określić :P
O jaaaa <ze tam poiem jak misiek:D>
Nieeezle... Ja to od zwiat jako ssie nie moge pozbierac... łehh na obiad zezarlam tyl eze hooh... Pozniej kolacji nie zjadłam, ale kuurde... Dobrze ze nie wzielam ani jednego cukierka :D :P
Widziałam fotki. Duża różnica, gratuluję :)
zazdroszcze :roll:
heeh co do niektórych komentarzy mój brzuch jest nadal gruby, a nie super;P przestańcie, prawie się zakrztusiłam wodą^^
po prostu jest chudszy
ja się zacieszam, że nie mam tego głupiego czerwonego paska przy zagięciu brzucha xD
wiecie, przy focie 10kg więcej to wszystko może dobrze wyglądać xD
mam taki fajny tłuszcz, normalnie się na brzuchu nie okłada tylko rozszerza się taka jakby bombka piwna(xD) i ona nadal jest tylko na fotce nie widać xD
no i boczydła mam... także bleah&yuck;p
w sumie to też nie wiem jak będę wygladać przy docelowej wadze, bo hmm ja jestem z tych co byli kieeedyś chudzi ;p
także się zobaczy ;p będzie zabawnie xD
==
aa środowa dieta to jedno wielkie BU
nie zostawili mi łaskawie kasy na zakupy i jadłam jakieś kiełbasy różniaste z prawie opustoszałej lodówki xD
potem mama wparowała z zakupami i mi michę pomarańczy postawiła na biurku xx
i zjadłam mimo, że wcale nie były takie dobre xP gorzkie paskudztwa xD
ale coo tam :lol: jutro już z kopa, bo lodówka napełniona normalnością;]
Nie moge jak czytam twoje posty ;p
ale ty marudzisz ;p
ja poprosiłam mame zeby mi jutro kupila zieloną sałatę i pomidory to sobie pycha sałatke zrobie... mmmm :D
kurde, jakos sie zle czuje nie stosujac sie do zadnych zasad dietowych. tzn chcialabym jakas konkretna diete stosowac zebym wiedziala co moge a czego nie. Teraz po prostu nie jem słodyczy, tłustych, białego pieczywa, makaronu itd, no i gazowanych napojów.
Zastanawiam się nad dietą dołączoną do joya :roll: Spoko, wiem że nie schudnę 8 kg w 14 dni ale mnie jakos zaintrygowała ta dieta :D No nie wiem, zastanowię się i zobaczymy, trzeba eksperymentować, nie? :D
no ale roznice widac kobieto :D fajnie ;) boczki ja tez mam heh
o rany!! roznica jest kolosalna :D dziewczyno dokonalas cudu :twisted:
No mam nadzieje że ta normalność to owoce i warzywka a nie jakieś piwsko i golonka ;P
Kurde, ale sie znowu napaliłam na KFC :roll:
Jeszcze 2,5 kg i ide :D:D
hehe, a nie lepiej po efekcie końcowym :> ?
łe tam, jeden dzień laby mi nie zawszkodzi xD
ja pojde z dziewczynami na wielkie lody jak uzyskam wage 58 kg:):):)
aaa, ja tez jak zejde do 60 to póje na lodyy, z polewą truskawkową xD mniam!
a ja narazie nie mysle o tym co bd jak schudne bo dluga droga przede mna :roll: :wink:
Pseutonim gdzie jesteś? :(
A ja dzisiaj byłam na lodach, a co ! :D
A ja dziś tak ładnie, że aż się sobie dziwię :D
Zmotywował mnie chyba wczorejszy dzień porażki - 5 misek płatków, 7 kruchych ciasteczek i przynajmniej 50g herbatników z jednej strony oblanych czekoladą. O białym pieczywie nie wspominając..
Lody są pyyyyycha :D[/b]
tez bylam na lodach:P
smietankowo- czekoladowych z polewa adwokadowa:D extra duzy sobie wzielam:D
Witam, trochę mnie nie było, no i z dietą było nieszczególnie^^"
Nie to, że nie miałam czasu, po prostu nie chciało mi się włączać kompa.
Próbowałam być na diecie south beach I faza 2x odtłuszczonym nabiałem dziennie(czasem jadłam nawet 1).
Wytrzymałam spokojnie 5 dni. Jadłam idealnie zgodnie z zasadami i nie było NAJMNIEJSZEGO grzeszku(odmówiłam nawet gdy ktoś chciał mi dać malutką mandarynkę). Jadłam czasem nawet trochę orzeszków zgodnie z zaleceniami, ale nawet nie dla smaku, po prostu była to łatwa przekąska w szkole. Nawet doszłam do wniosku, że jedzenie nie jest mi potrzebne, że to się po prostu powinno przeżuć i zapomnieć. Pierwsze 2 dni byłam trochę wkurzona - Otwieram lodówkę i co?- *Nie mogę tego, nie mogę tamtego*. Cały czas trzeba było coś wymyślać. Jestem leniwa, a musiałam np. gotować fasolę. Potem nie przeszkadzało mi to aż tak strasznie.
W sumie nawet stwierdziłam, że to jest zajebista dieta, bo się pilnuję.
6 dnia się złamałam, tzn. dieta była również idealna zgodnie z zasadami, ale wieczorem o godz. 20 zrobiło mi się tragicznie smutno, potrzebowałam czegoś docukrzonego. Stwierdziłam, że napełnię się jakimś siakimś czymś zgodnym z sb i zaraz mi przejdzie ta zachcianka - Poszłam do lodówki i zjadłam 3/4 chudego twarogu, nie wiem jak to zrobiłam, przecież to *****(wybaczcie za moje okrutne określanie jedzenia;P) nie miało smaku.
Zachcianka nie przeszła, zjadłam pomidora. Pomidor był dobry, ale nadal chciałam zjeść coś słodkiego. Było mi bardzo smutno, ale próbowałam bić się z myślami. - Jak to może mi być smutno z powodu głupiego jedzenia. - Niektórzy ludzie są bardzo biedni i głodują, a mi smutno z powodu takich pierdół. Przynajmniej mam cokolwiek do zjedzenia i jak mogę narzekać. Multum osób jest na przeróżnych dietach, są ludzie, co chudną po 50 kilo, max. silnej woli, a ja się totalnie zasmucam głupotą i czuję, że się zaraz poddam.
Impulsywnie sięgnęłam po mleko 3,2%. Miał być tylko łyk, a poszły dwie szklanki i skoro doskwierała mi ta ochota na cukier to wymieszałam mleczko z koncentratem soku malinowego. Stwierdziłam, że nie ma to jak prawdziwy nabiał. Tak mnie wzięło, że zjadłam już normalny w smaku twaróg - półtłusty z tym samym koncentratem. Następnie naszła mnie ochota na rodzynki i zaczęłam wcinać garść po garści. Tak mnie to rozochociło, że następnego dnia już leciało z górki - znowu mleko 3,2% z sokiem, nagłe zainteresowanie orzeszkami - zjedzone kilkadziesiąt naraz(pistacje), potem rodzynki i jeszcze docukrzona owsianka. Dzisiaj już kompletnie powariowałam i zjadłam totalne pysznosci - całą dużą torbę orzeszków, tabliczkę boskiej czekolady, ach i jeszcze 2 wafle grześki w czekoladzie.
Szczerze, to mam jeszcze straszną ochotę na wafel albo czekoladę, jednak nie mam już niczego takiego w domu^^. Ale "spoko", trochę przeszła mi ochota, bo jakiś czas temu zjadłam 2 duże jabłka.
No i właśnie taki z tego wniosek - przez sb obżeram się.
Niby w trakcie tej diety odnosiłam wrażenie, że czegoś się uczę, a jednak - słodyczy zachciało mi się znienacka, nagle pyk! i totalnie zwalił mi się humor. Po prostu muszę jeść normalne rzeczy - kasze, ryże itp.(i muszę Was codziennie czytać, bo to daje niezłego kopa^^), a nie same chude mięso, warzywa i trochę odtłuszczonego nabiału, bo normalnie jak miałam dużo jedzenia do wyboru to spokojnie przez dwa tygodnie nie jadłam słodyczy. Na sb chciało mi się tylko spać i NIC nie ćwiczyłam.
Pewnie jakbym przeszła przez wszystkie fazy sb - schudnąć bym schudła, ale co to za odchudzanie dzięki samej głupiej diecie.
I jaki wniosek wyniosłam z mojej "przygody"? Sb to tak naprawdę mało kcal - to, co się tam je to jest duże objętościowo, zazwyczaj mało kaloryczne z ograniczeniem węgli z wysokim indeksem glikemicznym. Ale czy osoba odchudzająca się tak poczuje jakąś prawdziwą zmianę? Owszem, tylko pod względem jedzenia, bo zazwyczaj mało się przy tym chce ruszać. No dobra, są tacy co dużo się ruszają przy tym, ale w połączeniu z niskokcal dietą to masochizm dla ciała.
Sama dieta, to ***** nie odchudzanie.
Na pewno przy samej diecie nie będzie się w tak dobrej kondycji i miało ładnej skóry jak przy bardziej optymalnej diecie(widział ktoś foty brzucha Courtney love po schudnięciu?- buahaha, ale babon sobie pewnie zrobi operację)
Od jutra jem 1500 kcal i zaczynam się ruszać(DUŻO, DUŻO!) i nie będę siedzieć na dupie. I słodycze też będę wcinać od czasu do czasu. Nawet jeśli wolno potrwa moje odchudzanie, to nic. Będę jeść chleb razowy, ryże i makarony. Pewnie inni przy mojej tuszy jedli by mało, ale co mi po jedzeniu np. tysiaka, pójdę do kogoś na urodziny zjem dużą pizzę, potem znowu coś, następnie wyjazd i jedzenie kalorycznych rzeczy w barach i jo-jo murowane.
Uch, miałam napisać z 5 zdań, a się rozpisałam ==". Idę spać, a jutro wpadnę do Was skomentować wątki wieczorem.
bardzo racjonalne podejscie.
zgadzam sie w 1oo%- wszystko, ale w określonych ilościach.
pozdrawiam :)
witaj z powrotem :) ja tam wole nie probowac nawet sb, wole jesc wszystko po trochu.
ladny planik, ale ruszaj sie sporoooo :D
Oj pseutonimie.
Przynajmniej skorzystam i nie zdecyduję się na przygode "sb" ;)
Dasz rade , stara !
JAk Courtney Love dała rade to my też :P
pseutonim inteligentna babka z ciebie;* Nie ma to jak obiektywna opinia. Napewno nie bd próbować sb:)
Ps.Masz gadane;)
No mi też sb nie wyszło ;p Ale ja nawet bez tego mam takie napady, że mogłabym wszystko zjeść, neiwazne co!
jak ja bylam na sb to schudlam ale nie wytrzymalam tego ze nie moglam jesc ciagle lodow i owocow xD
Pseutonim- mamy podobne myslenie
jak ja stosowalam diete nie mialam ochoty na cwiczenia, bo bylam juz wyczerpana ta dieta
nie mialam humoru, wszystko mnie draznilo i nic nie mialo sensu
wtedy zwracalam wieksza uwage na inne dziewczyny i ich ciala
a siebie tylko dobijalam tym, ze nie jestem niczego warta
ciagle jakis dolek, zawiechy itd itp
wiec juz od dawna jem normalnie:)
moja mama juz zauwazyla pierwsze efekty<lol>
Ja czasem miewam totalne napady..
Ale ciul z tym. Schudnę i będę z siebie zadowolona.. Jak każda z nas (:
no jasne, Sumik :) i nie bedziemy baly sie w bikini pokazac ;P
A jak XD
A ja będę chodzić w habicie :>
Pseutonim, od razu kup i mi xD
Przesadzacie xD
Idę na spacer (:
Do zobaczenia później :*
To tylko bikini może być sexy? :>
....
jestem rozczarowana ;p
hmmm miałam Was poodwiedzać, ale mam lenia i idę zjeść lody.;p
też wrócę później;]
ja lody dzis na sniadania zjadlam lol :D