Wątek: Nie daje rady pomóżcie błagam ;(

Witajcie nie wiem czy mnie pamiętacie jeszcze... próbowałam tak jak kazda z was schudnąć ale ...nie umiem ...i do tej pory nie umiem ciagle grubne to mnie przeraza a nieumiem sobie odmówic teraz święta będom a ja jestem przerazona mama nakupiła tyle słodyczy ja na prawde nie wiem jak to będzie boje sie tego niemam juz sił do siebie niewiem co dalej robić mam 18 lat 158cm i waże 70 kg a do stycznia 6 musiałabym schudnąć jak najwiecej bo ide na wesele co robić ?? prosze pomóżcie mi bo sama niedam rady

Mam podobną słabość.

Schowaj słodycze jak najgłębiej, szukaj wszędzie zajęć, słowem - nie myśl o tym. Zapisz się na jakieś zajęcia, a jeśli nie możesz, odwiedzaj częściej znajomych (zwłaszcza tych, którzy na Twój widok nie wyjmują od razu słodyczy z kredensu ), załatwiaj pieszo różne sprawy, nie uciekaj od roboty. Wypróbuj jakąś dietę, a jeśli nie wyjdzie - staraj się jeść tylko tyle, ile naprawdę jest Ci potrzebne. Na zakupy świąteczne idź pieszo. Dużo, dużo pij. Najlepiej niesłodzonych napojów, ale nie trzymaj się tego sztywno, bo pijąc samą wodę czy gorzką herbatę będziesz czuła się jak męczennica. Nie myśl o tym, że jesteś gruba, nastrój się raczej optymistycznie. Jeśli jesteś pracowita bądź zdesperowana, zapisz się na pływalnię. Karnety nie są aż tak drogie, woda poprawia nastrój i szybciej gubisz kalorie (czterysta w ciągu godziny, na seansie 45 - minutowym możesz stracić nawet do trzystu!) i uwierz, że Ci się uda

powodzenia

dokladnie
jak dopadnie cie niepohamowany glod to wymij sobie wode z cytryna, zuj gumy, duzo sie ruszaj
organizuj sobie tak czas zebys nie myslala o jedzeniu... do 6 jest jeszcze troche czasu.
oczywiscie nie schudniej 10 kg w takim czasie chyba zebys byla caly czas na kapusciance czy kopenchaskiej (czego nie polecam)

jedz soie 100kcal duzo sie ruszaj a efekty beda

trzymam kciuki

Suszona chyba coś ci jedno zero uciekło bo powinna jeść 1000kcal a nie 100

hej, nie martw się... ja mam identyczne. Na forum już kilka razy próbowałam ale sie poddawałam, a teraz znowu wracam z podkulonym ogonem...
Moja "dieta" wygląda tak, że jeden dzień jest nawet taki udany drugi- tragedia, trzeci udany, czwart znowu tragedia i tak w kółko...to się zaczyna robić nudne a najbardziej przerażają mnie te najazdy na kuchnie O świętach nawet nie wspominam, póki co staram się o tym nie myśleć bo aż drgawek dostaje na samą wieść o planach jakie to potrawy (zwłaszcza słodycze) się pojawią na stole...

Służe wsparciem chętnie się do ciebie przyłącze

a moze zamiast myslec o slodyczach mysl o innych rzeczach,ktore sprawiaja Ci tyle samo przyjemnosci co ich jedzenie i przede wszystkim sprawiaj sobie te przyjemnsci!np zamias zjedzenia czegos slodkiego zrob sobie relaksujaca kapiel z jakimis olejkami eterycznymi,albo kup sobie jakas drobna rzecz.postaraj sie zaplanowac sobie dzien tak,by nie bylo w nim miejsca na mysle nie o zarciu.
pozdrawiam i 3mam kciuki =*

hehe ja sie swiat specjalnie nie boje na swieta nie mam az takiego apetytu i duzo zarcia nie ma w sumie ;]