aj nie przesadzaj .. bez rowerka można się obyć !!! A one wcale takie fajne nie są .. Tyłek strasznie boli od siodełka
Wersja do druku
aj nie przesadzaj .. bez rowerka można się obyć !!! A one wcale takie fajne nie są .. Tyłek strasznie boli od siodełka
aj ja mam nogi od wewnatrz odarte od rowerka, przez siodelko :?
no tak, ale w jaki inny sposób mam ćwiczyć przez godzine?
skakać na skakance? ;/ nie wytrzymam...
ja też bym chciała mieć rowerek :( ale go zastąpiam prawdziwym :D albo spacerkiem :D
spacer, basen
nie mam u nas basenów :( a siłownie mają tylko co niektórzy w domu :( a areobik 30zeta :( dolina :( :O
U nas basen jest , ale raczej drogi :/ A zaraz sobie zjem kolacyjkę a do tej pory zjadłam :P:
PODWIECZOREK :arrow: 200ml. mleka 0%
KOLACJA :arrow: tost z jednej kromki chleba razowego ( duża ta kromka) i 2 plasterków sera light
Duzo troche zjadłam , ale i tak chyba limitu nie zapełnię
Witajcie..... wczoraj miałam straszną ochotę zrezygnować z diety i zjeść tabliczkę czekolady.. wszystko się gmatwa.. chcę umrzeć... Moja była przyjaciółka, której naprawdę ufałam . zdradziła mnie.. i zaczęła się przyjaźnić z moimi największymi wrogami którzy marnują mi życie.... zostałam sama....nie zrezygnowałam z diety , bo chce im pokazać , że potrafię z nimi wygrać , przeciwstawić się im i kiedy schudnę , zobaczą , że nie jestem tylko grubą idiotką.... Nie chce wracać do szkoły , nie mam po co .. dzieki bogu mama obiecała , że mnie od nowego roku przeniesie do innej szkoły ... czekam tylko na to. A dzisiaj zjadłam:
ŚNIADANIE :arrow: 200 ml. mleka 0%+ 3 łyżki museli + otręby ( jak zwykle łyzka)+ takie coś jak actimel tylko że z jogobelli
A na obiad zjem:
:arrow: zupkę
ale już nawet nie mam ochoty jeść.... jem żeby nie popaśc w paranoję
nie przejmuj się nią, tacy ludzie są nic nie warci :x wiem z własnego doświadczenia :? ona jeszcze zrozumie swój błąd ale może być za późno już...Mówią że dobro wraca do ludzi ale zło też, nawet ona się nie obejrzy a koło siebie nie będzie miała nikogo
Kasiu nie przejmuj się... Są ludzie i parapety, pogódź się z tym - raczej Ci nie pomoże świadomość, że ludzie są różni, a czasami najlepszy przyjaciel okazuje się być największym wrogiem, ale takie jest życie - co nas nie zabije, to nas wzmocni. Czasami najwięksi wrogowie okazują się najlepszymi przyjaciółmi :) ja pod koniec podstawówki miałam taką sytuację, że pokłóciłam się z przyjaciółką, przez całe gimnazjum serdecznie jej nienawidziłam, i to z wzajemnością, ona wyjechała do UK, zerwałyśmy ze sobą kontakt... Zobaczyłam ją po kilku latach, w poprzednie wakacje - od tamtej pory nie wyobrażam sobie, jak przetrwałam tych kilka lat bez niej :)
Nie można się poddawać, trzeba mieć swój honor, więc uszy do góry i walcz ;)