wiesz wole narazie nie schodzić na dół i bo mama piecze pizze i pachnie tak pysznie że nie będe w stanie się jej oprzeć...
a jak zjem ta pizze to do piątku mogę sie pożegnać z pięknym 51... :(
Wersja do druku
wiesz wole narazie nie schodzić na dół i bo mama piecze pizze i pachnie tak pysznie że nie będe w stanie się jej oprzeć...
a jak zjem ta pizze to do piątku mogę sie pożegnać z pięknym 51... :(
tak sobie pomyslałam że jak mi się waga przed sylwkiem zatrzyma to znak że mikołaja nie ma :shock:
daj spokoj, ja w niedziele zeszla zjadlam 2 tys ze zlosci ze rano bylo 64 w talii i w ciagu 5 dni mi 1 kg zlecial. matabolizm mi przyspieszyl chwilowo :) dzis tez wiecej, ale nei ze z ochoty, ale jstem tak mega glodnaaaaaaaaa :?
No to dobrze że zjadłaś!
wiesz nie ma nic gorszego niż przegłodzenie organizmu...
ja nie mam ochoty jeść (z wyjątkiem tej pizzy którą z dołu czuje :P)
ja jesc moglabym zawsze w sumie :? tylko na diecie panuje w miare nad tym, ale normalnie to bym pchala ile wlezie :?
ja mam to samo :twisted:
jak się rozkręce z jedzeniem to normalnie nas nie dogoniat :twisted:
hehehe oj dziewczyny czuje sie jak bym czytała własne sumienie :D
przeciez jak wczesniej jadłam czekolade to najczesciej kończyło sie to na cąłej jeje tabliczce hehehe
Tylko na jednej? U mnie oprócz tego szła cała paczka chipsów i kilka batonów... :oops:
ja tam z chipsami problemu nie mam bo generalnie nie moge prze ta moją watrobę :?
ale czekolade (którą tez powinnam unikać) to kilogramowo :P
hmm ja to raczej ciastami sie zapychalam, a jak nie bylo to chlebem najlepiej z ziarnami i serami roznymi. znaczy to roznie, czasem chipsow full, czekolada to tylko jak byla w chacie, ale to max pol. batony rzadko. jak mam napad jakis, czy wilczy glod (taki jak dzis) to wlasnie pcham neidozwolone rzeczy :P chleba duzo z serem, majonez, ciacha :P