-
masz szczęscie i.... silną wolę. ja kocham słodycze, ale moja sylwetka niestety nie. moja nadwaga, to wina słodyczy - a raczej moja. staram sie powstrzymywać. ale jest trudno. w wakacje brałam chrom i wogóle nie miałam ochoty na słodycze. kiedy skonczyłam go brac, posypała się lawina - SŁODYCZE :cry: czasami z przyjaciółką wpienimy po 2 mega ciacha z kremem (kalorie.......!!!!!!!!!!), a potem tego żałuję;( bo mi to idzie w biodra i jeszcze gdzieś indziej, a moja kumpela opycha się i opycha a wygląda rewelacyjnie. myślę ze to zalezy od przemiany materii....
-
Taaa...Ja też mam kumpelę, która wiecznie wcina jakieś słodkości, a jakoś w ogóle tego po niej nie widać. To wina przemiany materii...Gdybym ja jadła tyle co ona, to wyglądałabym sto razy gorzej niż teraz (co nie znaczy, że wyglądam dobrze :x ). Widocznie mam niedobrą przemianę materii i tyle...
Co do słodyczy, to staram się je ograniczać, ale kiedy już nie wyrabiam i nie potrafię o niczym innym myśleć, to zjem cos słodkiego, ale potem w miarę możliwości staram się to spalić...W sumie od tygodnia nie miałam w ustach nic słodkiego (nie licząc jogurtów :wink: ) i póki co nnie kusi mnie...
-
heh,mi sie wydawalo ze bylam uzalezniona od slodyczy,jadlam czasami nawet czekolade(albo i 2 :roll: :oops: )dziennie,jakies pierniczki,batoniki,wafelki,dupelki...Ale kiedys przypomnialam sobie jak kolezanka mowila mi jak jej mama schudla nie jedzac slodyczy i miedzy innymi to mniie zmotywowalo :D .Bylo naprawde bardzo ciezko,a zwlaszcza przez 1 tydzien :evil: .Drugi zreszta tez nie latwiejszy,ale z dnia na dzien bylo mi coraz latwiej wytrzymac bez slodyczy.Ostatni raz slodycze jadlam 22 stycznia 2005 8) .Pamietam jak przez kilka pierwszych tygodni,a moze i miesiecy zakreslalam sobie w kalendarzu kolejne dni bez slodyczy...Gdy mialam na nie ochote,myslalam sobie jak to fajnie bedzie wieczorem zakreslic kolejny dzien :wink: .Teraz juz nie zaznaczam,bo to ze nie jem juz tych pustych kalorii,to dla mnie standard 8) :wink: .No i przede wszystkim juz nie czuje takiej ochoty na nie jak kiedys.