-
Lolunia, super, że udało ci się z tego wyjść :) Naprawdę się cieszę. Wiem, że jest to ciężka walka. Sama nie miałam anoreksji, ale miałam znajomą, która też, dzięki Bogu, z tego wyszła. Wiem, że twoją mocną stroną było to, że tego nie ukrywałaś w sobie. Dzięki temu dałaś sobie radę, że dzieliłaś się swoim problemem z innymi.
Dziewczyny: Jeżeli czujecie, że macie z czymś problem, to nigdy tego nie ukrywajcie :!: Najgorszą rzeczą jest zamknąć się w sobie!! Pozdrawiam cieplutko i życzę radosnej wiosny :)
-
Ja ostatnio zrobiłam kwestionariusz zaburzeń odżywiania na jednej stronce i mam jakieś objawy ;/ Co nie oznacza, że mam anoreksję, ale lepiej nie czekać, aż ją będę miała, więc zwiększam uczciwie kalorie - nie mam zamiaru się w to pakować, chociaż czasami różne myśli mnie nachodzą. Na szczęście (mimo, że czasem tego nie doceniam) rodzice mnie pilnują, więc nic mi nie grozi.
-
-
pryznaje że nie przeczytalam całego wątku tylko ten jeden post an samym jego początku i kurcze no mam to samo :( nie potrafie nic zjesc jeśli nie znam kalorycznosci nawet jabłko musze zważyc nie wyobrażam sobie ot tak po prostu zjeśc czegos nadprogramowego nawet łżeczki soku bym nie wypila :roll: wzystko po ostatnim kompulsie strasznie sie wnerwiąłm na siebie i teraz juz nie moge jesc tak jak dawniej. Wprawdzie dobijam do 1050 i waże aż 54 kg wiec anoreksja mi nie grozi heh bo mam jeszcze duzo tłuszczyku do zrzucenia ale czuje ze cos jest nie tak. Praktycznie 80% doby mysel o kaloriach potrafie wylicza wartosc wszystkiego po kilkanascie razy ot tak zeby się upewnić heh to chyba nie jeste normalne... A nawet jak dobije do tych 1050 to i tak mi sei wydaje ze to za duzo kurcze aż czuje fizycznie ze mi tłuszcz rośnie :shock: to ide spalic na siłownie a zże nie moge bardzo ćwiczyc bo mam chore kolana to lipa ... ale i tak ćwicze tylko mnie j i to mnie denerwuje ze nie cwicze tyle ile bym chciala nie spale tyle ile bym chciala a wzystko przez to ze jak poćwicze za duzo to mnie bardzo boli :( NIe soptykam sie już z przyjaciółmi zwyczajnie lepiej sie czuje w domu..sama a zawsze byłam taka towarzyska ojojooj porobilo sie wiem.. no ale z drugiej strony przeciez jeszcze amm z czego chudnac... wrrr! błedne koło :?
-
ja mam wyrzuty sumienia jak dobijam do 800;/
nie lubie sie spotykac z przyjaciolmi bo oni sa taci piekni i szczupli (i jedza caly czas) a ja taki tluscioch nie pasuje do nich... nie lubie jak edza kolo mnie bo mi sie wydaje ze od tego przytyje..;/
mama stwierdzila ze juz jestem chuda i nie musze sie odchudzac, ale jak sie przygladam w lustrze (raz na jakis czas mi sie zdarzy) to widze nogi jak golonki i brzuch jak słonina... blee
-
moze zacznijcie sie leczyc?? nie mowie ze odrazu szpital ale np psycholog?