Jak poszło? Wygrałaś walkę?
Pozdrowienia :D
Wersja do druku
Jak poszło? Wygrałaś walkę?
Pozdrowienia :D
Witaj
Ja jestem tu gościem. Zaglądam czasami, przyznam że ze wstydem. Nie radzę sobie z odchudzaniem. Już kilka razy schudłam. Zawsze z wielkim trudem,głodna i zdenerwowana. To nie jest łatwe. Teraz znowu na przegranej pozycji. Rozumiem Cię bardzo dobrze. Nadwaga to zaciekły i podstępny przeciwnik. Teraz jest tak łatwo o jedzenie, stres potęguje potrzebę jedzenia. Koło się zamyka. Trzymam za Ciebie kciuki i sama po raz kolejny podejmuję tą walkę. Bo najważniejsze to próbować. Pozdrawiam Cię gorąco.
Niestety nic z tego nie wyszło :cry:
Poległam w tej walce zupełnie. Dzisiaj zaczynam od nowa, jutro rano zważę się. Wyglądam bardzo źle, mam duży brzuch, który zaczyna mi się zaraz pod piersiami ... Jest mi z tym bardzo źle. Mam 42 lata może ja powinnam być taka gruba, może powinnam i tylko wystarczy to zaakceptować. Nie chcę dużo, chcę schudnąć jakieś 10 kg tak aby ważyć ok. 80 kg czyli wciąż będę gruba, ale już przynajmniej nie taka otyła :cry:
Wszyscy "mądrzy" ludzie twierdzą,że trzeba siebie zaakceptować. Ale jak? Patrzysz w lustro i nie wierzysz. Ja nie umiem. Specjalista, też nic nie pomoże. Po wizycie wraca się do domu i w czterech ścianach walczy lub nie. Jadę teraz w góry z synkiem i koleżanką. Mają mnie pilnować.To jest dobry sposób. Nie będę gotować, robić większych zakupów. Mam niedużo kasy, więc bez szaleństw.Próbuje teraz dwóch rzeczy. Nie jem (staram się) po 18. Zrobie co do mnie należy i idę spać. I próbuję nie jeść słodyczy. Choć teraz strasznie trudno, bo koniec roku obfituje w różne jedzeniowe imprezy. Spróbuj małymi krokami. Jeżeli nie dla siebie to dla naszych dzieci. Odezwę się po powrocie i napiszę co mi się udało. Pozdrawiam cię serdecznie. Pola
Dziękuję Pola, bardzo dziekuję.
Rady typu "musisz polubić siebie" dobijają mnie totalnie. Czy ludzie myślą, że ja nie chcę lubieć siebie? Bardzo chcę polubieć siebie! Tyle, że nie wiem jak to zrobić, bo wyglądam jak wielka, gruba stara baba i tak się czuję i pewnie tak jest naprawdę ... Ważę 95 kg :cry: Do tego jestem kurą domową z zerową pozycją społeczną, pomiataną w urzedach i bankach, czuję się jakbym wszystkim przeszkadzała.
Zjadłam dzisiaj upieczone przeze mnie dla dzieci dwie bułki z cebulą, wyszło ok. 450 kcal. Idę teraz prasować i składac rzeczy po praniu bo następne już w pralce ...
Na obiad kotleta mielonego 100 g z chudego mięsa, sama mieliłam i kilo truskawek. Wyszło troszkę więcej niż 1000 kcal ale nie wiele więcej :)
Do wieczora już koniec z jedzeniem, trzeba będzie gdzieś iść z domu.
Czesc!
Czytam Twoj watek i.... poraza mnie Twoj pesymizm.... Az chce mi sie krzyczec - jestes jeszcze bardzo mloda! Uwierz w to! Mysle ze duza wina wlasnie spolecznego postrzegania kobiety ktora poswieca sie rodzinie.... To okropne okreslenie "kura domowa".. A najgorsze jest to, ze mowia tak kobiety, ktore nigdy nie widzialy pierwszych krokow, slow swoich dzieci, bo robily wowczas kariere...
Wiesz co Ci powiem? Zazdroszcze Ci... Serio... Ze mnie wszyscy zawsze sie smieja jak mowie, ze jakby byla taka mozliwosc, to wolalabym nie pracowac zawodowo a zajmowac sie dziecmi. Przynajmniej zanim pojda do szkoly... Niestety u mnie raczej to awykonalne, moj chlopak pracuje w urzedzie, wiec pieniadze nieciekawe i napewno nie dalby rady utrzymac sam za to rodziny... Dlatego mowie, ze Ci zazdroszcze.....
Naprawde uwazam, ze mozesz byc z siebie dumna! A co do wagi - wierze ze dasz rade :) Serio. Zagladaj tylko tutaj jak najczescieja bedziemy Cie wspierac z calych sil.
Buziaki!!!!
Moniko opowiem Ci takie zdarzenie.
Zakładaliśmy wspólne konto w banku z mężem. Na pytanie pani w okienku "zawód wykonywany" odparłam "gospodyni domowa". Nie jestem bezrobotną, nawet nie jestem restrowana jako bezrobotna więc powiedziałam gospodyni domowa. Pani w okienku zamarła, popatrzyła na mnie i powiedziała "bardzo mi przykro, ale tak własnie będe musiała wpisać - gospodyni domowa".
Myślę, że nie wiesz o czym piszesz mówiąc, że chciałabyś być w domu z dziećmi. Owszem mam wspaniały kontakt z całą moją trójką, myślę, że wiem o nich więcej niż jakakolwiek inna matka o swoich dzieciach, ale niestety jestem wyspecjalizowana w prowadzeniu domu, gotowaniu, wychowywaniu dzieci, w kontaktach z nauczycielami i w niczym innym. Niewiele czytam, mało ogladam... . Boję się spotkań z kolegami i koleżankami męża (szczególnie z koleżankami), tematy kulinarne mnie samą już nudzą :) Ty, Moniko wracasz do domu po pracy i nawet jeżeli masz obowiazki matki i żony to jesteś po pracy. Ja nigdy nie jestem po pracy, ja zawsze jestem w pracy :) Masz rację nigdy nie zamieniłabym tych lat kiedy dzieci były małe a ja byłam z nimi, ale teraz oni potrzebują mnie już coraz mniej, a dla mnie jest już na wiele rzeczy za późno i do tego ważę 95 kg. Cholerny świat, nie cierpię w sobie tego pesymizmu... .
W cale nie jest za pozno!!!
Pozwol ze ja Ci cos opowiem :)
Wychowalam sie na wsi. Mam trojke rodzenstwa, wiec w sumie bylo nas czworo. Do tego gospodarstwo. Moj tata pracowal jako nauczyciel. Moje mama nie pracowala zawodowo - wychowywala nas, prowadzila dom no i oczywiscie zajmowala sie gospodarstwem do poludnia, kiedy tata byl w szkole.
Ogolnie jakos sie ukladalo, zylismy sobie calkiem ok. Niestety w pewnym momencie gospodartwo stalo sie calkowicie nieoplacalne i rodzice z niego zrezygnowali. Wiadomo bylo ze z pensji nauczycielskiej ni wyzyjemy. moi rodzice mieli po 50 lat kiedy zalozyli wlasna firme i rozpoczeli dzialalnosc w zupel;nie innej barnzy. Sami musieli sie wszystkiego nauczyc. Moja mama ktora nigdy nie podchodzila do komputera zrobila kurs komputerowy, teraz wymiata lepiej niz ja :)
Kiedy rodzice zakladali firme my bylismy juz dosc duzi, siostra i brat juz samodzielni, tylko ja z mlodsza siostra jeszcze w liceum. Wiec wiekszosz lat szkolnych pamietam jak mama czekala na nas w domu z obiadkiem :)
Uwierz mi, robisz cos naprawde waznego !!!
Nie wiem, w jakim wieku sa Twoje dzieci, ale jezelki wszystkie chodza juz do szkoly moze warto pomyslec o czyms dla Ciebie? Nie musi to byc od razu nic wielkiego... Zawsze mozna zarejestrowac sie w urzedzie pracy, poszukac jakiegos ciekawego kursu.....
Mysle, ze bardzo przydaloby Ci sie takie wyjscie do ludzi! Wierze ze jestes bardzo wartosciowa kobieta i jeszcze osiagniesz niejeden sukces!!!
Ja poki co nie mam jeszcze swoich dzieci, dopiero koncze studia, szukam pracy, wiec wszystko jeszcze przede mna.... Ale uwierz mi, chcialabym miec mozliwosc bycia w tych pierwszych najwazniejszych chwilach przy dziecku i czekac codziennie na (przyszlego :) ) meza w domku z cieplutenkim obiadkiem :)
http://img171.imageshack.us/img171/289/70158670vn3.gif
Witaj rozumiem Cię bardzo dobrze.Sama przesiedziałam z dziećmi 6 lat na macierzyńskim.Uważam te lata za cudowne.Przedtem byłam osobą aktywną ,prowadziłam działalnośc gosp.Urodziłam dzieci późno- była to świadoma decyzja - jak i to że zostaję z nimi w domu.Nigdy się tego nie wstydziłam.To był mój wybór .Więcej wiary w siebie.To jak jesteś postrzegana przez innych zależy tylko od Ciebie.Jak jesteś pewna siebie inaczej się zachowujesz ,mówisz itp.
Po odchowaniu dzieci wróciłam do pracy - zupełnie innej niz przedtem.Zaczełam wszystko od nowa.Znalazłam taką pracę że nadal przebywam dużo z dziećmi.Ale wychodzę do ludzi , zaczełam dbać o siebie.Moze i Ty zainwestuj w siebie jeżeli źle się czujesz będąc tylko w domu.Trzeba tylko podjąc decyzję.3mam kciuki za Ciebie.Pozdrawiam serdecznie.
Udanego weekendu :lol: :roll: :lol: