-
No i jestem. Wczoraj dopiero sie zdecydowałam. Wpisałam dzień zerowy. Się zważyłam i zmierzyłam. Nawet jest o 1 kg mniej niż zaznaczyłam, więc zaczynam:
waga: 71kg
talia (że tak powiem ;) 78
biodra: 101 (dawno tyle nie było :roll: )
udo: 59
Mam więc co do roboty. Dziaiaj zaczęlam od nieśmiertelnych sucharków, ale neistety wstałam o 6, więc zjadłam przedśniadanie, śnniadanie i II śniadanie ;) Już notuję, już. I liczę.
Aia - Cindy jest spokojna, ćwiczenia się czuje, ale nie sa jakieś bardzo wyczerpujące.
Matkamafii - fajnie Cię znowu widzieć :) A i Czarna moze przywieje?
pozdrawiam :)
-
:D witaj, daleko Cię musiałam dzisiaj szukać :D założenia masz dobre i myślę, że przy twojej konsekwencji szybko będą pozytywne efekty. Czarna się właśnie objawiła na wątku Krysiali, trochę ją musiałam popędzić :D , ale najważniejsze , że do nas wróciła i będziemy ją mogły otoczyć troszkę swoją troską, bo myślę, że tego teraz potrzebuje. Przesyłam uściski i serdeczności :D :D :D
-
Ech, Wy tak ładnie móicie o mojej konsekwencji - a to jakis mit! Na razie nic nie jest tak jak zakładałam. W ogóle nie mogę wystartować. I w dodatku nie wiem dlaczego...
Idę zbaczyć co u Was słychać, może wasze czyny mnie zmobilizują? [/url]
-
Ajeczko?.....W tym celu to do mnie nie zaglądaj.... :roll:
Jakie masz piękne, nowe zdjęcie! Jesteś super laska!!!!!!!!!!!
-
witaj
Ajka na tym zdjęciu jestes szczuplusia -zreszta przy Twoim wzroście to
nie widac nadmiarów.
Z tą konsekwencja to juz chyba tak wszystkie mamy -jak człowiek przez tydzień cierpi głody a na wadze żadnych zmian -to z nerwów rzuca sie na żarło .
ja mam tak wieczorami -,że wynagradzam sobie postny dzien przekąską-
obiecuje tylko gryza -a wiesz jak to sie konczy :( Potem jestem wściekła ,ze kolejny dzień zmarnowany - :oops: l
miłej niedzieli
-
Zdjęcie jest z wakacji, cieszę się, że Wam się podoba - a ma za zadanie mnie dodatkowo motywować, bo kolorystycznie jest zbliżone do tancerki na suwaczku ;) Teraz niestety jest mnie więcej o 4-5kg niż wtedy:(
Mój obecny problem polega na tym, że nie mogę wystartować. Myślę (o! tłumaczymy się! usprawiedliwiamy jak rasowy uzależnieniowiec ;), że to przez stresy. Więc utrzymuję jako taką równowagę psychiczną, ale nie zmieniam stylu żywienia... I zupełnie jak Wy dziwwczyny - popołudniami się zajadam najbardziej. Może by tak pić melisę, albo inną walerianę, skoro to nerwy? Mam nadzieję, że życie mi się uspokoi i uśmiechnie, a wtedy łatwiej będzie zafundować sobie stresik pt. zmiana nawyków jedzeniowych.
Teraz to tylko lekkie podchody - mam karnet na basen - byłam tydzień temu, wybieram się jutro i w planach mam intensyfikację pływania (ferie się skończyły, Maleństwo do szkoły, a ja fru na basen - oto ambitny plan). I dziś grzecznie odnotowałam śniadanko w tutajszych dziennikach: 300kcal.
Spokojnej niedzieli :)
-
:D
trzymam kciuki, zebys w koncu wystartowala, ale i tak z ciebie laseczka :D
-
witaj
Mnie tez dieta najlepiej wychodzi z rana -a do wieczora :( :( karamba
ziólek to sie troche obawiam -bo one niby przyspieszaja trawienie ,
ale z kolei napędzaja apetyt -tez poszukuje jakiegoś napoju coby nie suszył
i zniechęcił do podjadania :oops: Narazie winko chrzcze wodą -albo
mieszam herbaty z kompotem jabłkowym.
Kawe jakoś niezbyt lubie ,to jest tak ,ze jedna częśc mnie jej pragnie
ale jak juz pije :( :o
-
Coś jest rzeczywiście z tymi wieczorami....Cały dzień umiem być kulturalna jedzeniowo, a wieczorem dostaję małpiego rozumu i ważne jest tylko jedzenie.... :roll: To jakiś atawizm?....Nasi przodkowie obżerali się wieczorami, bo już nie mieli światła na polowanko?.... :roll: Chyba przywdzieję jakiś worek i zapuszczę włosy..... :roll: :roll: :roll:
-
Zapomniałam, że się odchudzam ;) I że mam pisać. I w ogóle myśleć dietetycznie i zdrowotnie. Nawet o Forum zapomniałam :oops: Może dlatego, że miałam dużo na głowie? Ale przynajmniej wczoraj solidnie popływałam i regularnie chodzę na masaże kręgosłupowe... Ale ciągle nie mogę zacząć ćwiczyć. I nawet choinki nie chce mi się rozebrać :roll: